Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica natręctw czy urojenia?


UserOfTheWeb

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

Mój problem jest raczej nietypowy.

Zaczęło się od tego, że dostałem niedawno dosyć silnej derealizacji. Wiedziałem dokładnie, co mi jest, że jest to mechanizm obronny; miałem kilka lat temu takie przygody, chodziłem po psychologach, psychiatrach. Krótko mówiąc było, minęło. Tym razem dopadł mnie jednak właściwie niczym nieuzasadniony lęk przed schizofrenią. Oczywiście popełniłem podstawowy błąd i zagłębiłem się w otchłaniach internetu w poszukiwaniu jej objawów. Przeczytałem, że jakiś tam ktoś myślał, że jego rodzina jest podmieniona. Pomyśałem, że trzeba naprawdę postradać zmysły, żeby coś takiego sobie wymyślić... I sam zacząłem tak myśleć. To chyba największy absurd, jaki można sobie wyobrazić. Mam zachowany krytycyzm, pomimo tego ta myśl właściwie nie daje mi spokoju, a kiedy się w nią zagłębiam często dostaję ataku paniki, bo mam wrażenie, że to początek psychozy. Kiedy wykonuję jakąś ciężką pracę (fizyczną lub umysłową) ta myśl odpuszcza, jednak tylko na moment. Potem znowu się zaczyna. Mniej więcej tak wygląda mój schemat myślenia, który się zapętla i nic z niego nie wynika:

•Moi bliscy są podmienieni.

•To niemożliwe, brak jakichkolwiek logicznch argumentów.

•Skoro mam takie myśli to są to urojenia.

•Jeśli tak to mam schizę.

•Boję się.

Najgorsze jest to, że pomimo właściwie nieskończonej liczby dowodów na to, że cała ta szopka to tylko wytwór mojej wyobraźni ta myśl nie odpuszcza. Nie chcę tak myśleć, bo to naprawdę chore. Psychiatra już jest załatwiony, tylko, że dopiero na 31. Do tego czasu chciałbym wiedzieć, czy takie myśli mogą być wynikiem lęku (być może to w istocie natręctwa), czy to już początek psychozy, balansowanie na granicy? Dodam, że jestem bardzo wrażliwy. Dawno temu, kiedy też naczytałem się z czystej ciekawości o urojeniach ksobnych miałem właściwie to samo, co mam teraz. Wychodząc na przykład na ulicę myślałem, że wszyscy o mnie gadają, wiedząc dobrze, że tak naprawdę nikt tego nie robi. Taka sprzeczność. Przeszło samo, dzisiaj się z tego nabijam. Najbardziej przerażające jest to, że momentami sam nie wiem, czy boję się mojej rzekomo w jakiś cudowny sposób podmienionej rodziny, czy tego, że zwariuję, albo, że już zwariowałem. Boję się też, że niedługo zacznę w to wszystko wierzyć i ciągle sprawdzam czy na pewno jestem krytyczny wobec swoich myśli. Dziękuję wszystkim za poświęcenie swojego czasu na przeczytanie i (opcjonalnie) odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie myślenie jest oczywiście wynikiem lęku. Przechodziłem dokładnie to samo 6 lat temu. Najpierw zaczęło się od wkrętów, że mam zawał, ale gdy przeszedłem wszystkie możliwe niemal badania serca, które okazało się zdrowe, to wypłynęły na wierzch paranoiczne myśli połączone z derealizacją. Uroiłem sobie, że cały świat jest jakiś obcy, że wszyscy ludzie są robotami i tylko ja jestem prawdziwy. Moja mama wydawała się jakaś dziwna, jakbym jej nie poznawał. Oczywiście jazdy ewoluowały, wymyśliłem sobie, że społeczeństwo mnie obserwuje, niczym w filmie Truman Show. Wracając od dziewczyny nagle dopadła mnie paranoja, jakobym wymordował jej całą rodzinę. Musiałem zadzwonić z jakąś głupotą, aby się upewnić, czy na pewno to tylko wkrętka. Dobrze, że zapisałeś się do psychiatry, dostaniesz leki i odzyskasz życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie myślenie jest oczywiście wynikiem lęku. Przechodziłem dokładnie to samo 6 lat temu. Najpierw zaczęło się od wkrętów, że mam zawał, ale gdy przeszedłem wszystkie możliwe niemal badania serca, które okazało się zdrowe, to wypłynęły na wierzch paranoiczne myśli połączone z derealizacją. Uroiłem sobie, że cały świat jest jakiś obcy, że wszyscy ludzie są robotami i tylko ja jestem prawdziwy. Moja mama wydawała się jakaś dziwna, jakbym jej nie poznawał. Oczywiście jazdy ewoluowały, wymyśliłem sobie, że społeczeństwo mnie obserwuje, niczym w filmie Truman Show. Wracając od dziewczyny nagle dopadła mnie paranoja, jakobym wymordował jej całą rodzinę. Musiałem zadzwonić z jakąś głupotą, aby się upewnić, czy na pewno to tylko wkrętka. Dobrze, że zapisałeś się do psychiatry, dostaniesz leki i odzyskasz życie.

Czyli wychodzi na to, że to nie urojenia tylko lęki? Czy to co przeszedłeś nie było zaburzeniem psychotycznym, miałeś świadomość tego, że to nieprawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×