Skocz do zawartości
Nerwica.com

Skłonność do obsesji?


nvm

Rekomendowane odpowiedzi

Od dziecka mam różnego rodzaje "obsesje". Nie wiem czy to jest właściwe słowo, ale podam kilka przykładów:

 

1) Miałem kilka lat. Chciałem przejść przez dziurę w płocie, ale wybrudziłem sobie przy tym ręce. Nie podobało mi się to. Chciałem, żeby moje ręce były czyste. Wróciłem się zatem i umyłem ręce, po czym podjąłem kolejną próbę.

Niestety - znowu wybrudziłem sobie moje ręce, więc znowu się cofnąłem je umyć.

Powtarzało się to wielokrotnie i nie pamiętam jak to się w końcu skończyło. Pewnie zrezygnowałem z próby przejścia przez tę dziurę w płocie :)

 

2) Lubiłem układać sobie czynności w kolejce - na przykład:

a) Zadania domowe - od najmniej do najbardziej przyjemnych.

b) Posiłki - najpierw kanapki, potem bułki, potem drożdżówka, potem ciasteczka :)

Była też sytuacja, w której najpierw chciałem odrobić zadania domowe, a potem przystąpić do jedzenia. Ale frustrowałem się, bo zadania mi nie szły.

 

3) Gdy byłem dzieckiem, gdy ktoś z mojej rodziny wyprowadził mnie z równowagi (o co było bardzo łatwo), musiałem zrozumieć dlaczego dana osoba postąpiła w określony sposób. Nękało mnie to i frustrowało, a uzyskanie przekonującego wyjaśnienia mi się nie udawało.

 

4) Już jako dziecko potrafiłem zaabsorbować się na przykład czytaniem książki. Ignorując przy tym swoją niewygodną pozycję, głód, chłód czy potrzebę korzystania z toalety. Dalej mam podobny mechanizm - na przykład gdy coś mnie wciągnie, to trudno mi się od tego oderwać. Nawet jeśli moje ciało wysyła mi sygnały, że pora jest na przerwę.

Na studiach z tego powodu wyznaczyłem sobie sztywny rygor - ustawiałem sobie budzik, by co godzinę robić sobie 15 minut przerwy :)

 

5) Od dziecka trudno było mi się rozstawać, nawet jeśli niedługo miałem się zobaczyć z daną osobą. Trudno było mi kończyć daną (pozytywną) formę spędzenia czasu.

 

Mógłbym jeszcze dużo więcej pisać, ale mam dosyć, jestem wyczerpany, więc kończę.

Dodam, że jako dziecko miałem także tiki nerwowe.

 

Co to może być?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam podobne skłonności w dzieciństwie, sprowadzały się do introwertyzmu i perfekcjonizmu. Kiedy bawiłam się z dziećmi, zawsze musiałam w pierwszej kolejności wybierać zabawki, sprawdzając, czy nie mają żadnych wad. Musiałam bawić się tymi lepszymi zabawkami, pozostałym dzieciom pozostawały zabawki gorszej kategorii, które odrzuciłam. O ironio, miałam liczne koleżanki, które godziły się na zabawę gorszymi zabawkami, było im to zupełnie obojętne. Jeżeli drugie dziecko nie godziło się na moje warunki, następowała frustracja, płacz i koniec zabawy. Moje własne zabawki dzieliłam na lepsze i gorsze. Te lepsze były moimi ulubionymi i miały specjalne miejsce w szufladzie, te gorsze, tańsze i brzydsze miały swoje oddzielne, gorsze miejsce albo trafiały do kosza. Często te lepsze zabawki, którymi się bawiłam dyskryminowały te gorsze zabawki, biły je, wyśmiewały się z nich (sic!). W szkole podstawowej, w ciągu roku miałam tendencje do wymiany zeszytów, kiedy okładka się ubrudziła lub wygięła. Potrafiłam zmienić zeszyt w połowie semestru i zamiast rozpocząć nowy rozdział, przepisywałam całą zawartość poplamionego zeszytu do nowego (sic!). Lubiłam też zamykać się w sobie, w pokoju, irytowało mnie, gdy mama wchodziła do mnie i przeszkadzała w zabawie. Zabawę zawsze dokładnie planowałam, wszystko musiało być tak, jak sobie wymarzyłam. Kiedy wyszłam z domu ładnie ubrana, przewróciłam się i delikatnie poplamiłam ciuchy np. ziemią, trawą - wracałam do domu. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, gdy po 10 minutach zabawy z dziećmi, wracałam do domu tylko z powodu plany od trawy na mojej sukience. Oczywiście na ten dzień zabawa już się kończyła, humor się psuł, zdejmowałam sukienkę i zostawałam w domu. Takich zaburzeń było nieskończenie wiele, mogłabym wymieniać je godzinami. Zaburzenia kontroli i perfekcjonizm pozostał mi do dziś, tylko z zabawek przerzuciłam uwagę na inne aspekty życia.

 

Przechodząc do Twojego pytania - wiem, z czym to było związane u mnie i przerabiam to z psychoterapeutą. Jeżeli chodzi o Ciebie, powodów może być wiele - zaburzone relacje z rodzicami, rodzeństwem, zaburzenia samooceny, lęki, poczucie odrzucenia, bycia innym, gorszym, dyskryminacja, wymagający rodzice, zbyt wysokie i niemożliwe do spełnienia wymagania otoczenia, kompleksy z powodów rodzinnych, finansowych, intelektualnych, alkoholowych, czy po prostu zaburzenia na poziomie biologicznym, czyli zaburzenia neuroprzekaźników, inne zaburzenia układu nerwowego.

 

Chodzisz na psychoterapię? To bardzo pomaga uporać się z takimi wątpliwościami i zaburzeniami. Przede wszystkim pomaga zrozumieć siebie i przyczyny swoich zachowań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przechodząc do Twojego pytania - wiem, z czym to było związane u mnie i przerabiam to z psychoterapeutą.
Czy masz jakąś diagnozę? Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne?

 

https://www.youtube.com/watch?v=NGr4c62s4N0 - czy to brzmi znajomo? Dla mnie tak, przypomina mi mnie, zwłaszcza z przeszłości (ale pracowałem nad tym).

 

zaburzone relacje z rodzicami
Trafiłaś :)
rodzeństwem,
Trafiłaś.
zaburzenia samooceny,
Trafiłaś.
lęki,
Trafiłaś.
poczucie odrzucenia,
Trafiłaś.
bycia innym,
Trafiłaś.
gorszym,
Trafiłaś.
dyskryminacja,
Trafiłaś.
wymagający rodzice,
Trafiłaś przynajmniej co do taty (oraz babci od strony taty).
zbyt wysokie i niemożliwe do spełnienia wymagania otoczenia,
Tak.
kompleksy z powodów rodzinnych, finansowych,
Może minimalnie przez pewien okres.
intelektualnych, alkoholowych,
Raczej nie :)
czy po prostu zaburzenia na poziomie biologicznym, czyli zaburzenia neuroprzekaźników, inne zaburzenia układu nerwowego.
Być może :) Mogę mieć nadwrażliwy układ nerwowy, niektórzy posądzają mnie o spektrum autyzmu i może coś w tym być.

 

Chodzisz na psychoterapię? To bardzo pomaga uporać się z takimi wątpliwościami i zaburzeniami. Przede wszystkim pomaga zrozumieć siebie i przyczyny swoich zachowań.
Nie. Rok temu byłem na 3 spotkaniach, ale zrezygnowałem między innymi z powodów finansowych. Poza tym zostałem odesłany do psychiatry i miałem wrócić dopiero po wizycie u niego.

W lecie byłem u psychiatry. Stwierdził u mnie "Osobowość niedojrzałą" oraz "Objawy zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych", ale w moim odczuciu dość pobieżnie podszedł do tematu. Z tą diagnozą poszedłem do lekarza rodzinnego. Tam uzyskałem skierowanie na terapię. Polecono mi pewną placówkę, gdzie to skierowanie zaniosłem.

Parę tygodni później już miałem spotkanie - myślałem, że rozpoczyna się terapia, ale nie - to była tylko wstępna rozmowa :) Zakwalifikowałem się na terapię. Jednakże powiedziano mi, że rozpocznie się ona dopiero za jakieś 1,5 roku (+/- pół roku). Mają wtedy do mnie zadzwonić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że zdajesz sobie sprawę, że nie wszystkie relacje w Twoim życiu działają poprawnie, to już wielki krok do poprawy sytuacji. W Twoim przypadku, szczególnie, jeżeli przyznajesz się do wielu zaburzonych relacji, psychoterapia jest moim zdaniem podstawą, choć nie jestem lekarzem. Lekami uregulujesz przekaźniki i też nie wszystkie, bo oprócz serotoniny, dopaminy czy noradrenaliny mamy kilkadziesiąt innych neuroprzekaźników, na które są oddzielne leki albo w ogóle ich nie ma. Natomiast moim zdaniem tabletkami nie nauczysz się żyć na nowo, nie zrezygnujesz ze starych wzorców, przekonań i nie zbudujesz nowych. Sposób leczenia zależy od tego, co jest dla Ciebie priorytetem - wyleczyć się najlepiej, jak to możliwe, czy po prostu przetrwać. Do przetrwania wystarczą pewnie same leki, które Cię wyluzują, zobojętnią, ale nie rozwiążą problemu, który siedzi głęboko w Tobie. Ja cały czas mam nadzieję, że uda mi się nauczyć lepszych wzorców życiowych, stanąć silnie na własnych nogach i jeszcze coś z tego życia mieć, a do tego niezbędna jest mi terapia.

 

Odnośnie diagnozy, jako dziecko miałam wiele takich zachowań, ale nie przeszkadzały mi one w codziennym funkcjonowaniu, moim kolegom i rodzicom też nie. Bardzo dobrze się uczyłam, nie sprawiałam problemów, nie miałam problemów z koncentracją, więc raczej uważali mnie za lekko ekscentryczne dziecko. Natomiast w dorosłym życiu zaczęły się poważniejsze problemy, dlatego od lat zmagam się z depresją nerwicową/nerwicą depresyjną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że zdajesz sobie sprawę, że nie wszystkie relacje w Twoim życiu działają poprawnie, to już wielki krok do poprawy sytuacji.
Odniosłem się do początków. Na przestrzeni lat moje relacje uległy poprawie :)

 

Sposób leczenia zależy od tego, co jest dla Ciebie priorytetem - wyleczyć się najlepiej, jak to możliwe, czy po prostu przetrwać. Do przetrwania wystarczą pewnie same leki, które Cię wyluzują, zobojętnią, ale nie rozwiążą problemu, który siedzi głęboko w Tobie.
Leki to dla mnie ostateczność. Nie chciałbym utknąć w takiej lekowej pułapce.

 

 

Czyli rozumiem, że sugerujesz terapię psychodynamiczną? A co myślisz o Ericksonowskiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli rozumiem, że sugerujesz terapię psychodynamiczną? A co myślisz o Ericksonowskiej?

 

Osobiście mam doświadczenia z kilkoma nurtami, ale nie terapii Ericksonowskiej, więc na ten temat się nie wypowiem. Natomiast jako pacjent polecam jakąkolwiek terapię długoterminową, obojętnie w jakim nurcie, byle pracować nad sobą. Problemy same się nie rozwiążą i mówię to jako straszny sceptyk, który kilka lat temu opierał się terapii, bo przecież to bujda i pic na wodę. Obecnie uważam, że wielu zaburzeń po prostu nie da się wyleczyć samemu, nawet lekami. Ale to tylko moja opinia i subiektywna ocena. Jeżeli nie masz środków, polecam udać się na jakąkolwiek terapię w Twoim miejscu zamieszkania, która jest refundowana z NFZ, nawet jeżeli miałbyś spotykać się 2-3 razy w miesiącu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli nie masz środków, polecam udać się na jakąkolwiek terapię w Twoim miejscu zamieszkania, która jest refundowana z NFZ, nawet jeżeli miałbyś spotykać się 2-3 razy w miesiącu.
No tak zrobiłem - jestem zapisany, ale powiedziano mi, że rozpocznie się ona za ok. 1.5 roku (+/- pół roku). Było to pół roku temu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może udałoby się Tobie zagospodarować 200 zł miesięcznie, aby uczęszczać na terapię choćby dwa razy w miesiącu? Lepsze to niż nic. Kiedyś uczęszczałam z taką częstotliwością, nie tyle z powodów finansowych, co wybrana przeze mnie terapeutka w nurcie poznawczo-behawioralnym nie miała możliwości spotykać się częściej ze względu na liczbę klientów. Mimo że rzadko, efekty były.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×