Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alternatywny swiat....


shira123

Rekomendowane odpowiedzi

nie wiem czy to dobry dzial,ale...

 

ciekawa jestem czy Wy tez tworzycie w glowie swoj alternatywny, piekny swiat fantazji?

kiedy zycie mnie przytlacza, mam wszystkiego dosc przenosze sie myslami do mojego swiata...

 

mieszkam tam w malym drewnianym domku z mezem i trojka dzieci, w okolocy sa jeziora i skalki,

mamy konie, jest pelno przestrzeni, zielen lasy....niedaleko mieszka przyjaciolka ze swoja rodzina

jest cudownie)) ciagle wymyslam fabule

tylko boje sie, ze coraz bardziej bede sie zatapiac w ten fantastyczny swiat, i prestane walczyc

o szczescie w tym realnym,bo za wiele zlych rzeczy mnie przytlacza....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie skończy się dobrze, ale gorsze od takiego fantazjowania jest chyba tylko bierne przyjmowanie wszystkiego, co oferuje rzeczywistość ;) Może powinnaś częściej zastanawiać się nad tym, w jaki sposób realizować swoje marzenia? Wiem, że przepaść między tym, co jest, a tym co chcielibyśmy, żeby było może zniechęcać, ale - przynajmniej ja tak mam - kiedy czegoś pragnę i próbuję to realizować, przestaję myśleć o głupotach, staję się silniejsza i czuję, że to wszystko złe (co jest na zewnątrz) nie ma do mnie dostępu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie skończy się dobrze, ale gorsze od takiego fantazjowania jest chyba tylko bierne przyjmowanie wszystkiego, co oferuje rzeczywistość ;) Może powinnaś częściej zastanawiać się nad tym, w jaki sposób realizować swoje marzenia? Wiem, że przepaść między tym, co jest, a tym co chcielibyśmy, żeby było może zniechęcać, ale - przynajmniej ja tak mam - kiedy czegoś pragnę i próbuję to realizować, przestaję myśleć o głupotach, staję się silniejsza i czuję, że to wszystko złe (co jest na zewnątrz) nie ma do mnie dostępu.

 

tak wiem-najgorsza jest biernosc i nie walczenie o szczescie

ale wiesz, trudno zeby to co zle nie mialo do mnie dostepu jesli

 

a.wyrzucaja mnie z ukochanych studiow bez powodu

b.mam zaburzenia psychiczne

c.powazne choroby somatyczne

d.nie bylam nigdy w zwiazku i mam niemal zerowe szanse na wlasne dziecko

bo zmienily sie przepisy i nawet ,,dziecko z probowki,, musi miec ojca...

 

przepraszam ale musialam sie wyzalic...

w moim przypadku moj alternatywny swiat jest chyba jedyna ucieczka przed zalamaniem

tym bardziej ze od 6 tygodni nie mam zadnej terapii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OK. Nie jestem wprawdzie właściwą osobą, jeśli chodzi o pocieszanie, ale w ten sposób wpędzasz się w błędne koło :? Myślisz o rzeczach nierealnych, a im bardziej atrakcyjne stają się marzenia, tym mniejszą masz chęć na zrobienie czegokolwiek w rzeczywistości. Może powinnaś przejąć w jakiś sposób kontrolę nad tą skłonnością do fantazjowania, np. poprzez pisanie.

 

Polecam biografię sióstr Bronte Przedpełskiej-Trzeciakowskiej. One też miały z tym problem :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam ten sam problem, i to niestety od wielu lat. Jak byłem w wieku nastoletnim, miałem swój alternatywny świat dotyczący przyszłości, że skończę studia za granicą, dostanę tam dobrą pracę; będę miał dużo pieniędzy i dobry samochód, i oczywiście własny dom. Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego akurat to były takie fantazje. Moi rodzice się rozwiedli, jak miałem 6 lat. Z matką zamieszkałem kątem u dziadków (z ojcem z przerwami nie mam do dziś kontaktu). Mieszkaliśmy w cztery osoby na 28 metrach kwadratowych w wielkiej płycie. Brakowało mi stabilizacji i normalnego życia, jakie mieli moi rówieśnicy (dom, pieniądze, wyjazdy na wakacje, własny pokój, znajomi). Tak było do 19ego roku życia. Za granicę wyjechałem, ale nie skończyłem tam studiów. Mimo nienajlepszych warunków życia tam, byłem w miarę zadowolony.

 

Potem jakoś się ułożyło, ale teraz znowu jest o wiele gorzej. Popełniłem kilka błedów i cały czas je rozpamiętuję, a wiem, że lepsze czasy już nie wrócą. Chciałbym wrócić do PL i jakoś tam ułożyć sobie życie, ale nie mam niestety za co i do kogo. Nie mam żadnej rodziny, przyjaciół i znajomych. Teraz znowu uciekam w świat fantazji. Mam swój świat, w którym moja matka znalazła sobie innego męża i nie wyszła za mąż za mojego ojca (nieudacznika i pijaka), tylko za kogoś zaradnego. W tym świecie, mam normalne dzieciństwo i młodość; zagranicznej wyjazdy na wakacje, dobrą szkołę, fajne ubrania, pierwszą dziewczynę w wieku 16 lat. Ogólnie jestem szczęśliwy. Jeśli chodzi o otoczenie, nie mam fantazji na ten temat. Natomiast jeśli chodzi o alternatywne życie w moim wieku (29 lat), to wyobrażam sobie, że mieszkam w Izraelu (to jedyny kraj, gdzie moja matka mogłaby wyjechać na początku lat 90tych, jak już byłem na świecie). Mam ładny duży dom, dobre auto i posadę, mam wysportowany wygląd, dziewczynę i przyjaciół.

 

Tak naprawdę wynajmuję tylko małe m2 w milionowym mieście na zachodzie, auta nie mam i przyjaciół też nie. Mam stresującą gównianą pracę, w której jestem nieszczęsliwy. Rodziny też nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i mam przeciwieństwo zaradnego ojczyma... Konkubent mojej matki, z którym wynajmuje kawalerkę w stolicy Polski, to totalny nieudacznik uważający siebie za najlepszego polskiego perkusistę, Oczywiście nigdzie nie pracuje, bo "ma większe ambicje". Aby dokładać się do mieszkania i życia, bierze chwilówki :/. Byłem moją matkę odwiedzić na święta. Przy okazji pożarłem się z tym ch**em i pojechałem z nim, jakim jest nieudacznikiem i ciotą (w wieku 54 lat brak własnego mieszkania i pracy). Moja matka była cały czas pijana i pije do dzisiaj. Całkiem mnie to już zdołowało. Po przyjeździe z Polski siedzę tylko w domu i płacżę :cry: . Nie mogę sie na niczym skupić i mam żal, że nie mam rodziny i nie mogę na nikogo liczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yaakov

 

przykro mi,wspolczuje

 

u mnie nie jest to tak silne, zyje bardziej zyciem codziennym

 

przydalaby ci sie terapia,masz szanse ulozyc sobie zycie tak ze bedziesz szczesliwy, to tylko od ciebie zalezy.

nie musisz zyc jak twoi rodzice nie jestes na to skazany

jesli mieszkasz za granica moze pomysl o terapii przez skype? troche to kosztuje ale uwierz mi ze warto bo

to chodzi o twoje zycie i twoje szczescie.

 

ja lubie bujac w oblokach ale tez staram sie to ograniczac)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

google generuje tryliard zapytań w niecałą sekundę. ile czasu trzeba mieć żeby ogarnąć to co zostaje wygenerowane? zmierzam do tego że w życiu trzeba wiedzieć co jest ważne i tym się zajmować. bo życie oferuje tryliard rzeczy które zapychają czas a są bezwartościowe. a niektórzy dodatkowo uważają że są istotne i ważne.

 

gdybyśmy nie mieli o sobie "wyimaginowanego" myślenia, to pewnie pogrążylibyśmy się w smutku i depresji. przecież większości z nas życie nie wygląda jak proponują media. no okej większości się udaje. ale wszyscy wyznajemy model narzucony.

 

pytanie czy nie można żyć inaczej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×