Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Kumpel z disco mowil mi, ze pil to i bylo zajebiscie. No ale ja mam nerwice lekowa i boje sie, ze dostane jakis niedojebany sort i cos mi sie stanie :/ A alkohol to jest jednak przebadana trucizna i dobrze wiesz, ze sie nim nie otrujesz.

 

[videoyoutube=/watch?v=yJyVzbbr8F8][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

achino, czyli wychodzi na to że chodzi ci o efekt euforyzujący, rozrywkowy żeby się odurzyć i zabawić myślałem że chodziło o tłumienie stresu, lęków czy zapicie smutków

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denaturat , Jack Daniels ,,, ta sama trutka .

Jebać alkohol !!!

Szczególnie jest niebezpieczny jak używają go nafaszerowani lekami wariaci oraz idioci , którym i bez alkoholu brakuje rozumu .

 

Zasadniczo się z Tobą zgadzam, alkohol ma jedną dobrą stronę - pomaga dowiedzieć się jaki człowiek jest naprawdę; dzicz po alkoholu staje się dziczą, człowiek cywilizowany zachowuje przymioty cywilizowanego człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

http://www.kazdypromil.pl/alkomat/wyniki?plec=m&waga=75&dzien1=1&godz1=18&ilosc1=100&procent1=30&dzien2=1&godz2=20&ilosc2=200&procent2=30&dzien3=1&godz3=22&ilosc3=200&procent3=32&dzien4=2&godz4=0&ilosc4=100&procent4=30&dzien5=2&godz5=2&ilosc5=150&procent5=40&fb=1

 

Zamigotał świat tysiącem barw

Tysiąc nowych pytań przywiał wiatr

Słońce świeci nocą księżyc za dnia

Coraz więcej ludzi coraz mniej nas

Ocal mnie nim utracę wiarę w sens

Powiedz jak ochronić dobre sny

Przed jaskrawym światłem dnia

Jaką siłę trzeba w sobie mieć

Żeby odbić się od dna

Powiedz jak pokonać w sobie gniew

I lepszym się stać

Dokąd iść gdy nie ma dokąd pójść

I skąd nadzieję brać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denaturat , Jack Daniels ,,, ta sama trutka .

Jebać alkohol !!!

Szczególnie jest niebezpieczny jak używają go nafaszerowani lekami wariaci oraz idioci , którym i bez alkoholu brakuje rozumu .

 

Zasadniczo się z Tobą zgadzam, alkohol ma jedną dobrą stronę - pomaga dowiedzieć się jaki człowiek jest naprawdę; dzicz po alkoholu staje się dziczą, człowiek cywilizowany zachowuje przymioty cywilizowanego człowieka.

 

Alkohol to podstępna trucizna. Zaczyna się niewinnie, od paru piw, żeby zniknęła fobia społeczna na luźnym spotkaniu z innymi ludźmi. Po jednym takim wieczorze przez tydzień masa krytycznych myśli i te kontakty nawiązane po alkoholu wydają się oszukane i nic nie warte, bo ci ludzie nie poznali kogoś naprawdę, tylko iluzję nawaloną alkoholem i w wersji na trzeźwo mogliby nas w ogóle nie akceptować. "Alkohol wywołuje efekt "krótkowzroczności", który sprawia, że ludzie pod wpływem reagują bardziej spontanicznie, ogranicza też zdolność do refleksji nad konsekwencjami własnych czynów."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy lezalem dzis na kacu po wypiciu w sobotnia noc 0,75 l wodki + mnostwo benzo, to odczuwalem przerazenie, mialem dreszcze, bylo mi strasznie zimno, trzaslem sie strsznie, choc kaloryfer byl odkrecony na full. I zasypialem na chwile, po czym budzilem sie. tak 20 godzin. Doznalem halucynacji - widzialem potwory, zblizaly twarze do mojej twarzy, pokazywaly jezyki, syczaly. Pojawialy sie tez strzepki i urywki zdan i slow, natretnie powtarzanych w mojej glowie, ktorych nie moglem sie pozbyc. Lezalem sparalizowany i czulem, ze umieram. Pragnalem wolac o pomoc, ale wiedzialem, ze jestem sam, nikt mnie nie uslyszy i nikt nie przyjdzie z odsiecza. Bez przerwy lykalem benzo, aby zabic ten lek, ten strach, ten paraliz i to dygotanie z zimna. Te potwory. Na koncu wzialem ibuprofen, choc nie wolno w polaczeniu z alkoholem. Lezalem w poscieli, ktora w polowie spadla z lozka, bez picia, bez jedzenia, ktorego i tak bym nie przelknal, w ciuchach takich samych co za dnia, w makijazu. Probowalem sie modlic, widzialem przed oczami moja matke, jak benzo na chwile sie wkrecalo, to lecialy mi z oczu lzy. Myslalem, ze jestem sam jedyny na swiecie, ze nikt mnie nie zrozumie, nikt mi nie pomoze. Niezdolny nawet do tego, aby pojsc do lazienki, aby sie umyc, aby nalac sobie szklanke wody (probowalem, ale wypadla mi z reki, a szklo rozbryzglo sie po calej kuchni). I wtedy wiedzialem, ze lepiej, aby cos mocno peklo mi w sercu i glowie i by to wszystko sie nareszcie skonczylo.

 

[videoyoutube=watch?v=2jp7trcVdok][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potem jak ibuprofen zaczął działać i zrobiło mi się cieplej, napisałem do kumpla, ze widzę potwory i wyskoczę z okna. Akurat wyrzucili go z pracy, wiec napisał, ze przyjedzie do mnie. Odpisałem: "zawieź mnie do mamy". Przyjechal, pozbieral mnie, spakowal i zawiozl. Przez cala drogę leciały mi z oczu łzy. Gdyby nie on, to leżałbym dalej w tym barlogu, w tej narkomańskiej melinie, w którą zmieniło się moje mieszkanie, pewnie jeszcze 2 dni i nie miałbym siły, aby cokolwiek zrobic - zjesc, umyc sie. Tam nie nic dobrego. To jest zwykla narkomanska melina i izba wytrzezwien! Nie chce sam mieszkać, potrzebuje pomocy!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potem jak ibuprofen zaczął działać i zrobiło mi się cieplej, napisałem do kumpla, ze widzę potwory i wyskoczę z okna. Akurat wyrzucili go z pracy, wiec napisał, ze przyjedzie do mnie. Odpisałem: "zawieź mnie do mamy". Przyjechal, pozbieral mnie, spakowal i zawiozl. Przez cala drogę leciały mi z oczu łzy. Gdyby nie on, to leżałbym dalej w tym barlogu, w tej narkomańskiej melinie, w którą zmieniło się moje mieszkanie, pewnie jeszcze 2 dni i nie miałbym siły, aby cokolwiek zrobic - zjesc, umyc sie. Tam nie nic dobrego. To jest zwykla narkomanska melina i izba wytrzezwien! Nie chce sam mieszkać, potrzebuje pomocy!!!

 

Kiedyś moje życie wyglądało podobnie. Oprócz brania uspokajających. W każdym razie, myślę, że musisz zająć się wyjściem z nałogu alkoholowego. Prawdopodobnie też, zupełnie nie służy Ci mieszkanie samemu. Nie bez powodu sięgasz po butelkę, zajadając się lekami. Jeżeli chcesz dać sobie szansę, to musi się skończyć. U mnie kilka razy skończyło się tygodniową psychozą toksyczną, wywołaną zapiciem leków na depresję. Teraz nie piję, można powiedzieć, że wyleczyłam się z tego. Chociaż dalej nie jest dobrze, to przynajmniej dodatkowo się nie dołuje alkoholem. Nie ma nic gorszego niż to ścierwo. Wszystko jest ok na początku. Im dłużej pijesz, tym samym coraz gorsze fazy wchodzą. To nie ma sensu. Kiedyś przez to totalnie oszalejesz. Terapia to chyba jedyne właściwe rozwiązanie. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doznalem halucynacji - widzialem potwory, zblizaly twarze do mojej twarzy, pokazywaly jezyki, syczaly.

achino, zaczynają się haluny ,,,niedobrze , jak nie przestaniesz chlać durny jełopie definitywnie i absolutnie ,,,to jesteś już trupem. Mówię Ci poważnie .Takie rzeczy świadczą już o silnej degradacji układu nerwowego .

Sam miałem haluny po mega-----ciągu alkoholowym,gdy ostakiem sił na drżących nogach poszedłem do lekarza żebrać o klony , o jakiekolwiek benzo ,,, a u niego w gabinecie muzyka śmierci . - " Wyłącz pan tę muzykę!!!,- ale panie tu nic nie gra . Za 3 godziny dostałem padaczki alkoholowej i to był ostatni mój ciąg w moim życiu . OBUDZIŁEM SIĘ , KURRRRWA !

Ty jeszcze śpisz i pijesz ,i co tydzień prawie przerabiasz ten sam schemat weekendowy ,,, na odwyk marsz i to taki porządny !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wygląda to za dobrze :hide: nie dość że alkohol to benzo od tego można dostać zapaści i zaliczyć zgon nie mówiąc o uzależnieniu krzyżowym, bez odwyku chyba się nie obejdzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wygląda to za dobrze nie dość że alkohol to benzo

coooo?

to jest tragedia !

jeszcze po łbie mu chodzą GBL , kodeiny i inne odrdzewiacze ! Szok !Wóda go za mało niszczy .

Achino , wiesz ,że Cię lubie i życzę Ci jak najlepiej , ale musze Ci zapierrrrrrrrrrrrrdddolic teraz takiego kopa jak z tąd do Poznania ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałem na skypie z moim facetem. Usłyszałem, ze:

 

1) Weekend jest od tego, aby sobie wypić. Wszyscy to robią.

2) Ty aż tak dużo przecież w siebie nie wlewasz, tylko raz w tygodniu. Jest to raczej przyzwyczajenie niż uzależnienie. Nie róbmy z tego tragedii.

3) Po co tyle tych benzodiazepin? Trzeba zmniejszać po troszeczku.

4. Trzeba znaleźć sobie zajęcie.

 

No i tyle. Jak umarła Amy Winehouse, to tez wszyscy udawali zaskoczonych i mówili, ze nie da się pomoc ćpunowi. A ja myślę, ze byli zajęci sobą i zwyczajnie mieli ja w pizdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denaturat , Jack Daniels ,,, ta sama trutka .

Jebać alkohol !!!

Szczególnie jest niebezpieczny jak używają go nafaszerowani lekami wariaci oraz idioci , którym i bez alkoholu brakuje rozumu .

 

Zasadniczo się z Tobą zgadzam, alkohol ma jedną dobrą stronę - pomaga dowiedzieć się jaki człowiek jest naprawdę; dzicz po alkoholu staje się dziczą, człowiek cywilizowany zachowuje przymioty cywilizowanego człowieka.

 

Alkohol to podstępna trucizna. Zaczyna się niewinnie, od paru piw, żeby zniknęła fobia społeczna na luźnym spotkaniu z innymi ludźmi. Po jednym takim wieczorze przez tydzień masa krytycznych myśli i te kontakty nawiązane po alkoholu wydają się oszukane i nic nie warte, bo ci ludzie nie poznali kogoś naprawdę, tylko iluzję nawaloną alkoholem i w wersji na trzeźwo mogliby nas w ogóle nie akceptować. "Alkohol wywołuje efekt "krótkowzroczności", który sprawia, że ludzie pod wpływem reagują bardziej spontanicznie, ogranicza też zdolność do refleksji nad konsekwencjami własnych czynów."

 

Skoro tak twierdzisz, to zrób eksperyment, napij się z inteligentem, nie z kimś aspirującym do tego miana, ale z takim prawdziwym, najlepiej urodzonym w inteligenckiej rodzinie.

 

Potem napij się z jakimś prostakiem i porównaj jakość dialogu .

 

Jeden dostanie weny i za pomocą swe muzy zacznie tworzyć niecodzienne konstrukty retoryczne.

 

Drugi zacznie ryczeć: Arka Gdynia to kurtyzana i trzoda chlewna! i tak w kółko...

 

Różnica jest.

 

Znał kto kiedy poetę trzeźwego?

Nie uczyni taki nic dobrego.

 

Alkohol to trucizna, ale wielu tanich wyrobników bez perspektyw nie znalazłoby w swej marnej egzystencji innego bodźca, by dalej kontynuować swój żywot.

 

A i poezja wraz z prozą ucierpiałaby niepomiernie wskutek braku tej trucizny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim fanom należy się informacja o przebiegu ostatniego weekendu. Otoz od kilku dni jestem na fenibucie (przeciętnie 2,5 grama), a alkohol na tym środku już mi nie wchodzi. Kiedyś wchodził, teraz nie wytrzymuje. Jestem w stanie wypić jakieś 250 ml wódki, potem zaczyna się tragedia - ekstremalne najebanie, a także niestety biegunka. No i suchość w ustach w nocy. Tak wiec pijaństwa w weekend nie było, tylko ćpanie fenibuta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym piciem jest trudno. Gdy chorujemy próbujemy się rozluz nić pijąc piwo , czy inny alkohol. Przynosi to ulgę i trudno się dziwić, że do tego wracamy. Z mojego doświadczenia wynika, że po powrocie do zdrowia mamy picie pod kontrolą. Przynajmniej tak jest u mnie. W chorobie szukamy sposobu aby zabić ból i na chwilę zapomnieć o koszmarze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym piciem jest trudno. Gdy chorujemy próbujemy się rozluz nić pijąc piwo , czy inny alkohol. Przynosi to ulgę i trudno się dziwić, że do tego wracamy. Z mojego doświadczenia wynika, że po powrocie do zdrowia mamy picie pod kontrolą. Przynajmniej tak jest u mnie. W chorobie szukamy sposobu aby zabić ból i na chwilę zapomnieć o koszmarze.

 

Gorzej gdy hipomania udaje remisję, zaś alkohol wydaje się idealnym lekiem i motywacją do naprawiania swego zniszczonego przez depresję życia, to już prosta droga do manii.

 

W porządnej depresji, przynajmniej połączonej z borderline, mi alkohol nie pomagał nic a nic. Raczej zmuszałem się do jego picia w towarzystwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim fanom należy się informacja o przebiegu ostatniego weekendu. Otoz od kilku dni jestem na fenibucie (przeciętnie 2,5 grama), a alkohol na tym środku już mi nie wchodzi. Kiedyś wchodził, teraz nie wytrzymuje. Jestem w stanie wypić jakieś 250 ml wódki, potem zaczyna się tragedia - ekstremalne najebanie, a także niestety biegunka. No i suchość w ustach w nocy. Tak wiec pijaństwa w weekend nie było, tylko ćpanie fenibuta.

 

 

To chyba szczęście w nieszczęściu, że coś powoduje w Tobie, że nie będziesz tyle pić. :roll: Ja się martwię :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym piciem jest trudno. Gdy chorujemy próbujemy się rozluz nić pijąc piwo , czy inny alkohol. Przynosi to ulgę i trudno się dziwić, że do tego wracamy. Z mojego doświadczenia wynika, że po powrocie do zdrowia mamy picie pod kontrolą. Przynajmniej tak jest u mnie. W chorobie szukamy sposobu aby zabić ból i na chwilę zapomnieć o koszmarze.

 

Gorzej gdy hipomania udaje remisję, zaś alkohol wydaje się idealnym lekiem i motywacją do naprawiania swego zniszczonego przez depresję życia, to już prosta droga do manii.

 

W porządnej depresji, przynajmniej połączonej z borderline, mi alkohol nie pomagał nic a nic. Raczej zmuszałem się do jego picia w towarzystwie.

 

 

Alkohol i napędzanie manii to standard. Masakra. Nawet niezaburzeni mają manie wielkościowe. Alkohol wykańcza psychicznie. Ze mną w najgorszych momentach było tak źle, że zrozumiałam, że nie mogę sobie dalej niszczyć życia. Napiłabym się, ale wiem z czym to się wiążę... i nie chce tego przeżywać na nowo... Ja i alkohol

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie to jak rozpoznać czy faktycznie ma się problem z alkoholem czy nie? Wydaje mi się, że gdy jest się już "na dnie", zawala pracę czy rodzinę to problem staje się mocno widoczny. Ale w innym przypadku...czasem wszystko dzieje się po cichu..ilość alkoholu niewielka..więc jak poznać czy to już problem czy jeszcze nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×