Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica, depresja czy uzależnienie?


anonimowa_2001

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Mam stwierdzoną nerwicę społeczną. Od zawsze boję się ludzi, unikam jakichkolwiek wystąpień publicznych, jestem zamknięta w sobie, nie potrafię powiedzieć tego co myślę naprawdę. Gdy z kimś rozmawiam to zamiast skupić się na tym, myślę o tym, że inni na mnie patrzą, oceniają mnie, przez co mam pustkę w głowie i nie wiem co powiedzieć. Często wychodzę po prostu na idiotkę. Tyle razy czułam się przez to okropnie, że jestem na takim etapie, że całkowicie izoluje się od ludzi. Wstydzę się siebie, swojego zachowania oraz wyglądu. To wszystko nie pozwala mi być sobą. Przez to uciekam w świat wirtualny. Tylko tutaj mogę normalnie porozmawiać z ludźmi, mam dystans do siebie, jestem pewniejsza siebie, nie stresuję się i wiem, że nikt na mnie nie patrzy. Tylko w Internecie mogę być sobą. I było tak odkąd pamiętam. Zawsze dużo pisałam z ludźmi, ciągle chciałam poznawać kogoś nowego. Mimo to starałam się wychodzić do ludzi w realnym życiu. Teraz już nie widzę żadnego sensu. Po prostu nie potrafię żyć wśród ludzi. Tyle razy się o tym przekonałam. Od grudnia zeszłego roku mój stan się znacznie pogorszył. Zrezygnowałam ze wszystkiego co kiedyś robiłam: blogowania, biegania, zdrowego stylu życia, nauki. Byłam piątkową uczennicą. Obecnie mam dwa zagrożenia i zupełnie sobie nie radzę. Nie mogę nie zebrać do niczego. Wszystko mnie przygnębia, stałam się nerwowa i zaczynam obwiniać wszystkich dookoła o mój obecny stan. Wszystko wydaje mi się nie tak jak być powinno. Czuję się strasznie samotna, pusta, bezużyteczna, niepotrzebna, niekochana i jest we mnie wiele innych negatywnych odczuć. Jedyną rzeczą, którą chcę i potrzebuje nieustannie robić to pisać z ludźmi w Internecie. Od zawsze lubiłam pomagać w ten sposób, bo w realnym życiu moja aspołeczność mnie ograniczała. Dowartościowywałam się w ten sposób - wiedząc, że komuś jestem potrzebna i robię coś dobrego. Motywowała mnie również nauka. Wiedziałam, że do czegoś się nadaje. Jednak teraz mi nawet nauka nie wychodzi, a zamiast pomagać innym użalam się nad sobą. W efekcie czuję się kompletnym beztalenciem. Nic już nie potrafię dobrze zrobić. I mam osoby, którym nie mówię o sobie, tylko wysłuchuje i staram się pomagać, dawać nadzieję. Jednak potrzebuję też ja się wygadać, więc innym z kolei marudzę i wiecznie narzekam. Kiedyś tego nie było. Dosłownie całe dnie piszę na telefonie z ludźmi. Wiem, że muszę być ciągle dostępna i gotowa, bo w każdej chwili ktoś może potrzebować mojej pomocy. A z drugiej strony to ja tak bardzo potrzebuję utrzymywać z kimś kontakt. Nie wiem co przeważa i co sprawia, że nie mogę się od tego oderwać. Już na nic innego nie mam ochoty. Najchętniej bym tylko leżała całymi dniami z telefonem. Nic więcej nie jest mi potrzebne. I już nie wiem, czy ten mój cały stan jest spowodowany tym, że może uzależniłam się od tego, może przez to zawalam naukę i całą resztę (chociaż tak jak mówiłam zawsze pisałam dużo i nie kolidowało z nauką, wręcz mnie motywowało), czy może mam jakieś stany depresyjne, które nie pozwalają mi na nic, albo po prostu wszystko przez to że boję się ludzi i szukam ich tak bardzo w Internecie, bo czuję się samotna. Naprawdę nie mam pojęcia co sądzić o tym wszystkim...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem ekspertem, ale jakaś forma uzależnienia to chyba jest. No i chyba fobia społeczna. Ale naprawdę nie chcę doradzać w kwestiach na których się nie znam. Wiedz jednak, że jest tu dział na tym forum dotyczący fobii społecznej. Można też zapytać dyplomowanego lekarza, w dziale "pytania do psychologa". W każdym razie skoro jest coraz gorzej, to trzeba realnie działać i nie odkładać tego. Podejmowałaś jakieś próby leczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem ekspertem, ale jakaś forma uzależnienia to chyba jest. No i chyba fobia społeczna. Ale naprawdę nie chcę doradzać w kwestiach na których się nie znam. Wiedz jednak, że jest tu dział na tym forum dotyczący fobii społecznej. Można też zapytać dyplomowanego lekarza, w dziale "pytania do psychologa". W każdym razie skoro jest coraz gorzej, to trzeba realnie działać i nie odkładać tego. Podejmowałaś jakieś próby leczenia?

Tak, byłam na dwóch wizytach u psychiatry. Tzn trzech, ale jedna - z psychologiem, była nieudana. Biorę Zoloft oraz na drugiej wizycie przepisał mi jeszcze Nootropil. Także leczenie tylko farmakologiczne, gdyż na terapię nie ma czasu, każdy zawalony. Kolejna wizyta w połowie Stycznia. Jeżeli chodzi o leki to biorę troszkę ponad miesiąc i nie zauważyłam żadnego działania. Ani pozytywnego, ani skutków ubocznych. Być może trzeba jeszcze poczekać, nie mam pojęcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, byłam na dwóch wizytach u psychiatry. Tzn trzech, ale jedna - z psychologiem, była nieudana. Biorę Zoloft oraz na drugiej wizycie przepisał mi jeszcze Nootropil. Także leczenie tylko farmakologiczne, gdyż na terapię nie ma czasu, każdy zawalony. Kolejna wizyta w połowie Stycznia. Jeżeli chodzi o leki to biorę troszkę ponad miesiąc i nie zauważyłam żadnego działania. Ani pozytywnego, ani skutków ubocznych. Być może trzeba jeszcze poczekać, nie mam pojęcia.

 

U mnie SSRI zadziałały po 7-8-miu tygodniach. I taki jest realny czas zadziałania leku, pomimo, że w ulotce piszą bzdury o dwóch tygodniach. Może jeszcze poczekaj. W każdym razie leki, nawet bez terapii powinny realnie pomóc i przywrócić Cię w miarę do pionu. Jeśli to nie nastąpi, to na następnej wizycie w styczniu powinnaś o tym powiedzieć, bo lek można zmienić. Wielu jest tutaj użytkowników, którym "odpalił" dopiero któryś lek z kolei. Jeśli potrzebujesz bardziej fachowych porad i odpowiedzi, to napisz do forumowego psychologa. Ważne, że podjęłaś jakieś działania w kierunku poprawy sytuacji. Będzie lepiej, wierz mi. Dlaczego wizyta u psychologa byłą nieudana?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, byłam na dwóch wizytach u psychiatry. Tzn trzech, ale jedna - z psychologiem, była nieudana. Biorę Zoloft oraz na drugiej wizycie przepisał mi jeszcze Nootropil. Także leczenie tylko farmakologiczne, gdyż na terapię nie ma czasu, każdy zawalony. Kolejna wizyta w połowie Stycznia. Jeżeli chodzi o leki to biorę troszkę ponad miesiąc i nie zauważyłam żadnego działania. Ani pozytywnego, ani skutków ubocznych. Być może trzeba jeszcze poczekać, nie mam pojęcia.

 

U mnie SSRI zadziałały po 7-8-miu tygodniach. I taki jest realny czas zadziałania leku, pomimo, że w ulotce piszą bzdury o dwóch tygodniach. Może jeszcze poczekaj. W każdym razie leki, nawet bez terapii powinny realnie pomóc i przywrócić Cię w miarę do pionu. Jeśli to nie nastąpi, to na następnej wizycie w styczniu powinnaś o tym powiedzieć, bo lek można zmienić. Wielu jest tutaj użytkowników, którym "odpalił" dopiero któryś lek z kolei. Jeśli potrzebujesz bardziej fachowych porad i odpowiedzi, to napisz do forumowego psychologa. Ważne, że podjęłaś jakieś działania w kierunku poprawy sytuacji. Będzie lepiej, wierz mi. Dlaczego wizyta u psychologa byłą nieudana?

 

Tak, trzeba jeszcze pewnie poczekać. Tylko też nie bardzo wiem czego mam się spodziewać i jakie zmiany mogę zauważyć. Jakoś nie wyobrażam sobie tego zupełnie.

A wizyta była nieudana, gdyż po prostu człowiek mi zupełnie nie podpasował, nie dogadaliśmy się i w efekcie wyszłam z gabinetu w gorszym stanie niż do niego weszłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×