Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to może być border?


mwxbbg

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Chciałabm się z Wami skonsultować w kwestii dot. moich przypuszczeń co do zaburzeń osobowości. Czytając o zaburzeniach różnego typu, uznałam, że najbliższe mojemu zachwoaniu moe być podejrzenie bordera. Oczywiście, nie chcę się samodiagnozować, bo rownie dobrze mogę mieć raka trzustki, wnioskując po objwach wypisanych w internecie ;) U psychiatry byłam dwa razy (pozniej ju mi się nie chciało) - nerwica natrectw (drapanie), epizody depresyjne. Dostałam paroksetyne, rałam z poltora miesiaca, odstawiłam z dnia na dzień, bo nie czułam poprway (nie gryźcie) a i tak piłam dużo alkoholu, wiec uznałam, że skoda mojego zdrowia. Do lekarza powinnam chodzic ciagle, na terapie rónież, ale naprawdę, nawet jeśli się zmuszę, by iść do lekarza raz na jakiś czas, to cud, terapię trzeba uskuteczniać regularnie, a regularnie to ostatnie słowo, które mogło być jakkolwiek związane ze mną.

Niepokojące mnie objawy/zachowania/uczucia:

1. Mam wrażenie wewnętrznej pustki, znudzenia, zdegustowania prez cały czas. Dominującą emocją, którą odczuwam w większości czasu jest gniew. Nie wiem nawet na co, często nie umiem wskazac "wyzwalacza", po prostu jest i nabrzmiewa. Najczęściej nie umiem zapanować nad wyzwalaniem go, więc średnio co chwilę podnoszę na kogoś głos, pyskuję, wydrę się. Jeśli straam się zapanować nad tym gniewem i nie wrzucać go na zewnątrz, po nawet niedługim czasie jestem na skraju wewnętrznej rozpaczy i roztrzęsienia. mam wrażenie, że albo zaczne krzyczeć, albo zacznę płakać, tak sielnie czuje się bezradna w stosunku do wszechogarniajacego uczucia złości.

2. Od dziecka czuję, że chciałabym komuś zrobić krzywdę. Uderzyć, skopać (?). Mam wrażenie, że czułabym się wtedy oczyszczona, że spuszczono by ze mnie powietrze jak z balona. Gdy miałam 9-12lat, trenowałam piłkę ręczną, tlko dlatego, że ył to kontaktowy sport, w którym mżna było faulować inne dzieci. Pamiętam do teraz, że faulowanie było moim jedynym celem, że tlko to dawało mi satysfakcję i uśmiech po meczu. Pózniej nie wyzwalalam swojej agresji fizycznie (choć bedac mlodm nastolatkiem lubilam psychicznie gnebic). Do teraz nie zrobiłam nikomu krzywdy celowo, oprócz sytuacji kłótni moim już byłm facetem. Czasem uczucie gniewu było tak silne (czasem be powodu), że potafilam go zepchnać nogami z lozka na ziemie, kopiąc, czy nie wiem, wykręcić dłoń. Dla jasności - chec zrobienia krzywdy nie opiera się na chęci pozbawienia kogos zycia (bze, jak to zle brzmi. po prostu nie myslcie, że aż tak mam nierówno), a na checi kopniecia, uderzenia, podloenia nogi, zepchniecia skądś itd. + dziwne jest to,że nigdy nie czułam tej potrzeby w stsunku do zwierząt. Nigdy nie podniosłam ręki na zwierzę, pracowałam w schronisku, mam ogromne pokłady empatii dla tych maluszków.

3. Jestem wiecznie śpiąca i zmęczona.

4. Moja prokrastynacja osiągnęła poiom zenitu.

5. Systematycznie obniżam poprzeczkę w sprawie studiów, pracy itd. Nie mam już chyba ambicji, ani chęci. Wolę robić łatwiejsze rzeczy, może nic nie osiągnę, owszem, ale a)będę się tym martwić pozniej, b)nie chce mi się starać, naprawdę. Mam wrażenie, że gdbym się postarała, moglabym byc jedną z najlepszych osob w niejednej dziedzinie, jednak staram się wybierać najmniejwymagajace, najlatwiejsze drogi i i tak rzutem na tasme daje rade, bo za nic nie umiem i nie chce się zabrać.

6. Permanentnie czuję, że gardzę większością ludzi. Mam wrażenie, ze bywam narcyzem, naprzemiennie z byciem chyba zakompleksionym człowiekiem, mimo e jestem atrakcyjną osobą.

7. Nie wiem, czy cuję emocje w ten sam sposob, co inni ludzie. Z jednej strony mam wrazenie, ze nie jestem w stanie czuc milosci (nawet do rodziny), moze jedynie jakies silne przywiazanie, jednak na pocatku zwiazku bylam chyba naprawde "szalenie zakochana. A propos związków - ciągnie mnie tylko do tych niebezpiecznych, intensywnych, niemożliwych, brutalnych. Mam wrazenie, ze gdyby bylo dobrze bez przerwy, zwymiotowałabym. Potrzebuje, by cos się działo. :twisted: Czesto wiem,ze jest to dla mnie niebezpieczne, ale nie umiem inaczej. Jesli jest zbyt nudno, rozpoczynam klotnie, groze samobojstwem (ktorego nawet nie mam w planach), tylko po to, by cos sie zadzialo. Podobaja mi się często mezczyzni niosiągalni (odleglosc, status spoleczny, niezainteresowanie mną) lub tacy, którzy są zajęci. -Czuje satysfakcję, gdy spędzę z takim mezczyzna noc, jednoczesnie nie jestem zadrosna o jego powrot do swojej kobiety. Wlasicie to chyba nawet wolę. Prawdopodobnie a kolejnym spotkaniu brzydziłby mnie. To kolejny problem. Oboejtnie, czy do seksu dochodzi, czy nie, gdy rodzi sie miedzy mna a jakims facetem relacja, to przez pierwsze kilka dni (maks 2 tygodnie) jestem miła, zainteresowana i jakąs taka przyhchylna, a poniej cyk, jakby ktoś przełączył przycisk, mma wrazenie, e tej osoby wręcz nienawidzę, fuj.

8. Ciągnie mnie do roznych substancji, jesli mam nastrój, jak ja to nazywam, na wyżu. Równoczesnie, ciagnie mnie rowniez do przygodnego (czesto srednio odpowiedzialnego) seksu. W ogole, na etapie "wyzu emocjonalnego" mało która decyzja podjeta przeze mnie jest odpowiedzialna, Jestem wtedy raczej na poziomie "mam to gdzies, bawię się na całego".

9. Oczywisie, posiadam tez etapy zdolowania bardzo duzego. W gruncie rzeczy, moje nastroje szybk się mieniają, są intensywne i czesto nie mają powodu, by się mienić/pojawić, a jdenak.

10. W tym punkcie nie wiem nawet, jak mam określić to, co mnie zastanawia czy niepokoi. Mam wrażenie jakbym nie była spójną osobowością. I tu nie chodzi o jakąś drugą jaźń, czy coś, świadomosc mam ciąglę tę samą, mam wrazenie po prostu, że moje cechy często się zmieniają w zaleznosci,od okoliczności, towarzystwa nastroju, czy nawet filmu/piosenki. Zmieniam (nieswiadomie lub lekko-swiadomie) swoje zachowanie, sposob mówienia, ubierania się, CZY NAWET TEMPR GŁOSU, bo coś mi się spodobało, więc na przykład mowię/ubieram się podobnie czy cos. Na przyklad, ostatnio uznalam, ze moze fajnie byłoby być dużą-małą dziewczynką i automatycznie moja barwa głosu zupełnie łagodniała itd. Gdy spodoba mi sie jakis akcent, mowie w nim. To jest w ogole dziwne.

 

 

Poki co to chyba wszystko, co przychodzi mi na mysl, chociaz znajac zycie pozniej wpadnie mi d glowy jeszcze wiele rzeczy. Coz, najwyzej bede uzupelniac w wątku.

Co sądzicie? Dzieki z gory za odpowiedzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Chciałabm się z Wami skonsultować w kwestii dot. moich przypuszczeń co do zaburzeń osobowości. Czytając o zaburzeniach różnego typu, uznałam, że najbliższe mojemu zachwoaniu moe być podejrzenie bordera. Oczywiście, nie chcę się samodiagnozować, bo rownie dobrze mogę mieć raka trzustki, wnioskując po objwach wypisanych w internecie ;) U psychiatry byłam dwa razy (pozniej ju mi się nie chciało) - nerwica natrectw (drapanie), epizody depresyjne. Dostałam paroksetyne, rałam z poltora miesiaca, odstawiłam z dnia na dzień, bo nie czułam poprway (nie gryźcie) a i tak piłam dużo alkoholu, wiec uznałam, że skoda mojego zdrowia. Do lekarza powinnam chodzic ciagle, na terapie rónież, ale naprawdę, nawet jeśli się zmuszę, by iść do lekarza raz na jakiś czas, to cud, terapię trzeba uskuteczniać regularnie, a regularnie to ostatnie słowo, które mogło być jakkolwiek związane ze mną.

Niepokojące mnie objawy/zachowania/uczucia:

1. Mam wrażenie wewnętrznej pustki, znudzenia, zdegustowania prez cały czas. Dominującą emocją, którą odczuwam w większości czasu jest gniew. Nie wiem nawet na co, często nie umiem wskazac "wyzwalacza", po prostu jest i nabrzmiewa. Najczęściej nie umiem zapanować nad wyzwalaniem go, więc średnio co chwilę podnoszę na kogoś głos, pyskuję, wydrę się. Jeśli straam się zapanować nad tym gniewem i nie wrzucać go na zewnątrz, po nawet niedługim czasie jestem na skraju wewnętrznej rozpaczy i roztrzęsienia. mam wrażenie, że albo zaczne krzyczeć, albo zacznę płakać, tak sielnie czuje się bezradna w stosunku do wszechogarniajacego uczucia złości.

2. Od dziecka czuję, że chciałabym komuś zrobić krzywdę. Uderzyć, skopać (?). Mam wrażenie, że czułabym się wtedy oczyszczona, że spuszczono by ze mnie powietrze jak z balona. Gdy miałam 9-12lat, trenowałam piłkę ręczną, tlko dlatego, że ył to kontaktowy sport, w którym mżna było faulować inne dzieci. Pamiętam do teraz, że faulowanie było moim jedynym celem, że tlko to dawało mi satysfakcję i uśmiech po meczu. Pózniej nie wyzwalalam swojej agresji fizycznie (choć bedac mlodm nastolatkiem lubilam psychicznie gnebic). Do teraz nie zrobiłam nikomu krzywdy celowo, oprócz sytuacji kłótni moim już byłm facetem. Czasem uczucie gniewu było tak silne (czasem be powodu), że potafilam go zepchnać nogami z lozka na ziemie, kopiąc, czy nie wiem, wykręcić dłoń. Dla jasności - chec zrobienia krzywdy nie opiera się na chęci pozbawienia kogos zycia (bze, jak to zle brzmi. po prostu nie myslcie, że aż tak mam nierówno), a na checi kopniecia, uderzenia, podloenia nogi, zepchniecia skądś itd. + dziwne jest to,że nigdy nie czułam tej potrzeby w stsunku do zwierząt. Nigdy nie podniosłam ręki na zwierzę, pracowałam w schronisku, mam ogromne pokłady empatii dla tych maluszków.

3. Jestem wiecznie śpiąca i zmęczona.

4. Moja prokrastynacja osiągnęła poiom zenitu.

5. Systematycznie obniżam poprzeczkę w sprawie studiów, pracy itd. Nie mam już chyba ambicji, ani chęci. Wolę robić łatwiejsze rzeczy, może nic nie osiągnę, owszem, ale a)będę się tym martwić pozniej, b)nie chce mi się starać, naprawdę. Mam wrażenie, że gdbym się postarała, moglabym byc jedną z najlepszych osob w niejednej dziedzinie, jednak staram się wybierać najmniejwymagajace, najlatwiejsze drogi i i tak rzutem na tasme daje rade, bo za nic nie umiem i nie chce się zabrać.

6. Permanentnie czuję, że gardzę większością ludzi. Mam wrażenie, ze bywam narcyzem, naprzemiennie z byciem chyba zakompleksionym człowiekiem, mimo e jestem atrakcyjną osobą.

7. Nie wiem, czy cuję emocje w ten sam sposob, co inni ludzie. Z jednej strony mam wrazenie, ze nie jestem w stanie czuc milosci (nawet do rodziny), moze jedynie jakies silne przywiazanie, jednak na pocatku zwiazku bylam chyba naprawde "szalenie zakochana. A propos związków - ciągnie mnie tylko do tych niebezpiecznych, intensywnych, niemożliwych, brutalnych. Mam wrazenie, ze gdyby bylo dobrze bez przerwy, zwymiotowałabym. Potrzebuje, by cos się działo. :twisted: Czesto wiem,ze jest to dla mnie niebezpieczne, ale nie umiem inaczej. Jesli jest zbyt nudno, rozpoczynam klotnie, groze samobojstwem (ktorego nawet nie mam w planach), tylko po to, by cos sie zadzialo. Podobaja mi się często mezczyzni niosiągalni (odleglosc, status spoleczny, niezainteresowanie mną) lub tacy, którzy są zajęci. -Czuje satysfakcję, gdy spędzę z takim mezczyzna noc, jednoczesnie nie jestem zadrosna o jego powrot do swojej kobiety. Wlasicie to chyba nawet wolę. Prawdopodobnie a kolejnym spotkaniu brzydziłby mnie. To kolejny problem. Oboejtnie, czy do seksu dochodzi, czy nie, gdy rodzi sie miedzy mna a jakims facetem relacja, to przez pierwsze kilka dni (maks 2 tygodnie) jestem miła, zainteresowana i jakąs taka przyhchylna, a poniej cyk, jakby ktoś przełączył przycisk, mma wrazenie, e tej osoby wręcz nienawidzę, fuj.

8. Ciągnie mnie do roznych substancji, jesli mam nastrój, jak ja to nazywam, na wyżu. Równoczesnie, ciagnie mnie rowniez do przygodnego (czesto srednio odpowiedzialnego) seksu. W ogole, na etapie "wyzu emocjonalnego" mało która decyzja podjeta przeze mnie jest odpowiedzialna, Jestem wtedy raczej na poziomie "mam to gdzies, bawię się na całego".

9. Oczywisie, posiadam tez etapy zdolowania bardzo duzego. W gruncie rzeczy, moje nastroje szybk się mieniają, są intensywne i czesto nie mają powodu, by się mienić/pojawić, a jdenak.

10. W tym punkcie nie wiem nawet, jak mam określić to, co mnie zastanawia czy niepokoi. Mam wrażenie jakbym nie była spójną osobowością. I tu nie chodzi o jakąś drugą jaźń, czy coś, świadomosc mam ciąglę tę samą, mam wrazenie po prostu, że moje cechy często się zmieniają w zaleznosci,od okoliczności, towarzystwa nastroju, czy nawet filmu/piosenki. Zmieniam (nieswiadomie lub lekko-swiadomie) swoje zachowanie, sposob mówienia, ubierania się, CZY NAWET TEMPR GŁOSU, bo coś mi się spodobało, więc na przykład mowię/ubieram się podobnie czy cos. Na przyklad, ostatnio uznalam, ze moze fajnie byłoby być dużą-małą dziewczynką i automatycznie moja barwa głosu zupełnie łagodniała itd. Gdy spodoba mi sie jakis akcent, mowie w nim. To jest w ogole dziwne.

 

 

Poki co to chyba wszystko, co przychodzi mi na mysl, chociaz znajac zycie pozniej wpadnie mi d glowy jeszcze wiele rzeczy. Coz, najwyzej bede uzupelniac w wątku.

Co sądzicie? Dzieki z gory za odpowiedzi :)

 

hej

 

nie chce cie diagnozowac ale faktycznie border to bardzo pasuje...

ja wiele rzeczy mam podobnych ...ta chec adrenaliny...zeby tylko nie bylo nudno

 

a robisz ryzykowne rzeczy?

robisz sobie krzywde?

 

wybierasz sie do psychiatry/psychologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mwxbbg,

 

Oczywiście, że mogę się mylić, ale wygląda mi to na osobowość dyssocjalną, tzn. jest to częściowe nasilenie cech dyssocjalnych.

Nie jesteś psychopatką (to na 100%).

 

Jak funkcjonujesz w społeczeństwie, rozumiem, że gardzisz wieloma ludźmi, jednak sytuacje - czy to w sklepie, czy na uczelni - wymuszają na Tobie jakiś uśmiech, podanie dłoni, zwrot grzecznościowy... Nie robisz tego, czy zakładasz maskę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

 

nie chce cie diagnozowac ale faktycznie border to bardzo pasuje...

ja wiele rzeczy mam podobnych ...ta chec adrenaliny...zeby tylko nie bylo nudno

 

a robisz ryzykowne rzeczy?

robisz sobie krzywde?

 

wybierasz sie do psychiatry/psychologa?

Cześć

Po pierwsze, jejku, ile ja walnęłam w tym poście literówek.

 

Zależy co masz na myśli, pisząc ryzykowne. Zawsze byłam sceptyczna co do rzeczy, które ludziom zapewniają zastrzyk adrenaliny np. jakieś spadochrony i cuda na kiju, haha. Jednakże często zachowuje się nieodpowiedzialnie i spontanicznie, by zapewnić sobie rozrywke, co często mogłabym ocenić jako ryzykowne. Chociażby nocowanie niewiadomo gdzie, niewiadomo z kim, wydawanie pieniędzy w sekunde, pociąg do alkoholu i (doszło) narkotyków, skrajne imprezowanie(?) jakkolwiek to brzmi.

 

Jesli chodzi o samookaleczenia, to nigdy nie robiłam tego, by, jak to się okresla łagodzic bol psychiczny. Dokonywalam ich, owszem, ale to sie laczylo z szantazem emocjonalnym wzgledem expartnera, o ktorym juz wspominalam. Moglabym powiedzieć znowu - by sie martwił, denerwował, zeby coś się działo.

 

Do psychologa się nie wybieram, bo wiem, że wymaga to wytrwałości, a mnie się na pewno nie będzie chciało, więc szkoda mi czasu, by angażować się nawet w pierwszą wizytę. Lekarza mam zaplanowanego w tym tygodniu, zupełnie nowego niż wcześniej, gdy tamtemu mówiłam tylko o nerwicy natrectw, ukrywałam całą resztę (bo nie wiedziałam, czy chce o tym mówić), odtswiłam leki dnia na dzień itd. Do tego pojde z czystą kartą i powiem to, co napisałam tutaj dzisiaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Oczywiście, że mogę się mylić, ale wygląda mi to na osobowość dyssocjalną, tzn. jest to częściowe nasilenie cech dyssocjalnych.

Nie jesteś psychopatką (to na 100%).

 

Jak funkcjonujesz w społeczeństwie, rozumiem, że gardzisz wieloma ludźmi, jednak sytuacje - czy to w sklepie, czy na uczelni - wymuszają na Tobie jakiś uśmiech, podanie dłoni, zwrot grzecznościowy... Nie robisz tego, czy zakładasz maskę?

 

To zależy od mojego nastroju. Najczęściej przywdziewam maskę, jednakże to, jaka ona ostatecznie jest, zależy od mojego sampoczucia.

Przykładowo:

Czasem nie rozmawiam z nikim, nie uzywam zwrotów grzecznościowych, odzywam się jak najmniej, udaję, że nie słyszę.

Czasem (często w pracy) jestem tak miła, ciepła, pomocna i zabawna, że aż sama siebie zaskakuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mwxbbg,

 

Oczywiście, że mogę się mylić, ale wygląda mi to na osobowość dyssocjalną, tzn. jest to częściowe nasilenie cech dyssocjalnych.

Nie jesteś psychopatką (to na 100%).

Zapomniałam jeszcze dodać - czytałam równie duzo o dyssocjacyjnej, ale połowa pasowała, połowa nie, więc uznałam, że może sama sobie wkręcam, jak to często zwykli ludzie robić, próbując sie samozdiagnoować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mwxbbg,

 

Możesz przeczytać i sama ocenić czy to do Ciebie pasuje.

 

https://psychiatria.mp.pl/zaburzenia_osobowosci/77208,osobowosc-dyssocjalna

 

Czy po takim pobiciu kogoś odczuwasz jak to określiłaś "spuszczenie powietrza", jednak to powietrze stopniowo, stopniowo narasta prawda?

O wyrzuty sumienia nie pytam nawet bo idzie wywnioskować, że ich nie masz.

 

No i witaj na forum, jest tu już jedna osoba dyssocjalna i jest też jedna, krystalicznie czysta psychopatka, ale to zupełnie inna kategoria.

 

Cieszę, się, że zauważasz, że coś jest nie tak, bardzo dużo osób dyssocjalnych twierdzi, że to ze społeczeństwem coś nie gra i znajdują swoją wspólnotę, która reprezentuje uliczną kulturę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mwxbbg,

Osobowość dyssocjalna to jest pewne spektrum, nie musisz mieć wszystkich cech tej jednostki. Pustka emocjonalna, znudzenie, pogarda dla ludzi, nieodpowiedzialne zachowania, gniew i chęć wyrządzania bólu pasują jak ulał.

 

Może dobrym rozwiązaniem byłoby zrobienie sobie testów osobowościowych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mwxbbg,

Jak funkcjonujesz w społeczeństwie, rozumiem, że gardzisz wieloma ludźmi, jednak sytuacje - czy to w sklepie, czy na uczelni - wymuszają na Tobie jakiś uśmiech, podanie dłoni, zwrot grzecznościowy... Nie robisz tego, czy zakładasz maskę?

Czy po takim pobiciu kogoś odczuwasz jak to określiłaś "spuszczenie powietrza", jednak to powietrze stopniowo, stopniowo narasta prawda?

O wyrzuty sumienia nie pytam nawet bo idzie wywnioskować, że ich nie masz.

Może dobrym rozwiązaniem byłoby zrobienie sobie testów osobowościowych?

Ostatnia rzecz, dopisując - w stosunku do kilku najbliszych przyjaciół pogardy nie czuję. Czuję złość i irytację bardzo często, ale naprawdę ich lubię i nie udaję, więc na pewno nie jestem całkowicie pochłonięta nienawiścią do każdego... Tylko do większości ;)

 

Co do rękoczynów - od faulowania czy znęcania się za dzieciaka nie zdarzały mi się takie odpały. Prawdopodobnie tylko dlatego, że boję się konsekwencji. Postały mi tylko fantazje o tym. Jednak, przypominając sobie, jasne. Czułam się cudownie na początku,a pozniej znowu wzrastała taka potrzeba. Wyrzutów sumienia nie miałam, wręcz przeciwnie satysfakcję. Tak samo przy obcowaniu z zajętymi facetami. Zupełne zero, co najwyżej mnie to wszystko rozbawi.

 

Co do linka, który mi przesłałeś (za którego dziękuję) "znikomy poziom współczucia i empatii wobec innych " - wszystko się zgadza, ale czy to możliwe, żebym miala takie deficyty tylko w stosunku do ludzi? Jesli chodzi o zwierzęta jestem bardzo empatyczna, nieraz podejmowalam sie dzialan aktywistycznych, odpowiednich diet, wolontariackiej pracy w schronisku itd.

 

Co do testów osobowościowych - nigdy się tym nie spotkałam, robi się je u psychologa? Jak długi to proces?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mwxbbg,

Co do linka, który mi przesłałeś (za którego dziękuję) "znikomy poziom współczucia i empatii wobec innych " - wszystko się zgadza, ale czy to możliwe, żebym miala takie deficyty tylko w stosunku do ludzi? Jesli chodzi o zwierzęta jestem bardzo empatyczna, nieraz podejmowalam sie dzialan aktywistycznych, odpowiednich diet, wolontariackiej pracy w schronisku itd.

 

Dokładnie tak. Osobowość dyssocjalna - w odróżnieniu od psychopatii - to nie jest całkowity brak empatii, a jej mocna wybiórczość.

 

Testy osobowościowe? Jest ich wiele rodzajów, polecałbym jakieś współczesne naukowe rzecz jasna, a nie te gierki internetowe pod tytułem "sprawdź jaką osobowością jesteś".

Taki proces nie trwa długo. Przyznam jednak, że nie znam szczegółów.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mwxbbg,

 

Zedytowałem wcześniejszą wypowiedź odnośnie tych testów, więc jeszcze raz.

 

Testy osobowościowe? Jest ich wiele rodzajów, polecałbym jakieś współczesne naukowe rzecz jasna, a nie te gierki internetowe pod tytułem "sprawdź jaką osobowością jesteś".

Taki proces nie trwa długo. Przyznam jednak, że nie znam szczegółów.

 

Tutaj przykład takich bardziej naukowych, pierwszy z brzegu, wiadomo, że pewnie są jakieś być może lepsze z pewnych względów.

 

http://centrum-poznawcze.pl/wp-content/uploads/2013/12/testy_cennik.pdf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mwxbbg,

 

Zedytowałem wcześniejszą wypowiedź odnośnie tych testów, więc jeszcze raz.

 

Testy osobowościowe? Jest ich wiele rodzajów, polecałbym jakieś współczesne naukowe rzecz jasna, a nie te gierki internetowe pod tytułem "sprawdź jaką osobowością jesteś".

Taki proces nie trwa długo. Przyznam jednak, że nie znam szczegółów.

 

Tutaj przykład takich bardziej naukowych, pierwszy z brzegu, wiadomo, że pewnie są jakieś być może lepsze z pewnych względów.

 

http://centrum-poznawcze.pl/wp-content/uploads/2013/12/testy_cennik.pdf

Dzięki bardzo. Póki co mam wiele wydatków, ale poszukam czegoś na pewno i astanowię sie nad tym poważnie. Tymczasem, mogę zająć Ci chwilę na pw?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

distorted_level68,

 

Chodziło mi o to co napisała kiedyś @Victoria (psychopatka, która pisała na forum)

Zacytuje ją:

 

1. Osoba dyssocjalna, posiadająca cechy aspołeczne - w mniejszym stopniu niż otoczenie przywiązuje wagę do emocji, intensywniej skupia się na własnej osobie, zdarza jej się postępować nieodpowiedzialnie, nie zważając na konsekwencje, posiada sumienie, jednak jej uczucia są skierowane na wybrane, szczególne osoby np. na członków rodziny. Osoba przejawiająca cechy dyssocjalne może mieć problemy z kontaktami interpersonalnymi ze względu na deficyty emocjonalne, mimo iż jest zdolna do ich odczuwania. Problemy mogą również wynikać z podatności na frustrację i braku cierpliwości.

 

2. Socjopata - osoba, u której cechy dyssocjalne są w znacznym stopniu widoczne - rzadko kiedy okazuje prawdziwe uczucia, potrafi je w pewnym stopniu kontrolować, np. żywić wybrane emocje do konkretnych osób, jednak nie mieć ich w ogóle wobec innych. Socjopata jest zdecydowanie nastawiony na hedonizm, rzadko kiedy zwraca uwagę na innych, potrafi manipulować otoczeniem, jednak napotyka na pewne problemy w kontaktach z ludźmi. Jest zdolny do odczuwania lęku i strachu, jednak dzieje się tak, gdy wystąpią bodźce silniejsze od tych, przy których strach odczuwają normalni ludzie. Socjopata jest o wiele bardziej podatny na frustrację i napady agresji niż osoba nr 1, poszukuje on bodźców, które zazwyczaj dostarczają mu sytuacje, w których używa przemocy.

 

3. Psychopata - osoba o największym nasileniu i liczbie cech dyssocjalnych - odczuwa przewlekłe znudzenie, wciąż poczukuje coraz to intensywniejszych bodźców z racji tego, że zwykłe rzeczy nie wywołują w nim żadnych emocji; nie jest zdolny do odczuwania miłości, troski, współczucia, nie posiada sumienia, całe jego działanie jest podporządkowane egoizmowi, mimo to niemal idealnie wpasowuje się w otoczenie, zachowuje dobre relacje z innymi ludźmi, poddając ich ciągłej manipulacji. Psychopata nie odczuwa lęku, a strach występuje u niego tylko w bardzo wyjątkowych sytuacjach, w których pojawia się np. ewidentne zagrożenie życia, choć i wtedy jest on w stanie doskonale kalkulować, zachować trzeźwość umysłu i podejmować się działań bez zważania na ryzyko. Psychopata nie toleruje zwlekania, preferuje wszelkie sytuacje dynamiczne, szybko i agresywnie reaguje na najdrobniejsze bodźce.

 

Nie będę już pisać na temat potrzeby zadawania cierpienia czy śmierci oraz innych rzeczy, bo wynikają one z powyższych opisów.

 

 

W mojej ocenie @mwxbbg podchodzi pod nr 1. Możliwe, w kontekście tego co wstawiłeś, że nr 1 nie jest osobowością dyssocjalną tylko osobą o większym natężeniu cech dyssocjalnych niz przeciętna osoba. Ja wcześniej myślałem, że te zwroty można używać zamiennie dlatego na pierwszej stronie napisałem:

 

Oczywiście, że mogę się mylić, ale wygląda mi to na osobowość dyssocjalną, tzn. jest to częściowe nasilenie cech dyssocjalnych.

 

ale jednak nasilenie cech dyssocjalnych to jeszcze nie jest osobowość dyssocjalna?

 

W każdym razie pisząc to, miałem na myśli nr 1 z opisu @Victorii, choć być może faktycznie nieprawidłowo to ująłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

empatia wybiórcza? :shock: - to nie jest zaburzenie osobowości w odniesieniu do dyssocjalności!

 

My się tutaj tylko zastanawiamy i gdybamy co i jak może się ze mną dziać. zasugerowaliśmy się "stopniami" dyssocjalności w sposob, który opisuje @niecały. ;)

Być może to dobry, częściowo dobry, albo zupełnie zły strzał - tego nie wiemy. Prawdą jest, że wykazuje silnie niektóre cechy osobowości dyssocjalnej i bardzo duo objawów bordera, ale jasne, moze sie okazać, że to ani to, ani to. Imho, zawsze gdybanie. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mwxbbg, ale przez sieć nikt Ciebie nie zdiagnozuje, może jedynie coś zasugerować... zaburzenie osobowości orzeka lekarz psychiatra, po często wnikliwych i dokładnych badaniach (diagnoza na słowo się nie liczy), a zaburzenie osobowości jest trwałym zaburzeniem, terapia to nauka jak z tym żyć! powodzenia!

 

Jak napisałam w poście, nie oczekuję żadnej internetowej diagnozy, sama rownież nie próbuję się zdiagnozować. Do lekarza idę znowu w tym tygodniu, na terapię nie chodzę, u góry pisałam dlaczego. W każdym razie dzięki za odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak napisałam w poście, nie oczekuję żadnej internetowej diagnozy
tytuł wątku brzmi: "Czy to może być border?" a to już diagnoza! czego szukasz?

Czy to może być, a nie "czy to jest" border.

Byłam i wciąż jestem ciekawa, czy moje domysły, dla osob trzecich są jakkolwiek uzasadnione, czy sobie wkręcam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale jednak nasilenie cech dyssocjalnych to jeszcze nie jest osobowość dyssocjalna?

to już sam sobie odpowiedziałeś, oczywiście, że NIE! bardzo wiele zaburzeń/chorób posiada cechy osobowości dyssocjalnej, bardzo wielu "zdrowych" ludzi posiada takie cechy, lekarze często podpierają się "szukając" prawdziwej natury tego człowieka łatką "dyssocjalny" czy tam z cechami, bez znaczenia! ...gdzie prawdziwym źródłem problemu, jest całkiem coś innego!

Ale żeby przybili F60.2! i żeby żyć z tą pieczątką do końca życia, trzeba spełnić bardzo sprecyzowane kryterium! Wbrew pozorom, zaburzenie osobowości ze strony klinicznej, nie jest aż tak powszechne! :bezradny:

 

No jasne, nikt tu nikogo nie diagnozuje, szczegolnie, że zaburzenia osobowości to poważna sprawa. Jak juz mówiłam, gdybamy. W czwartek porozmawiam z panią doktor, może mi coś w rozmowie zasugeruje, choc na początku - wątpie ;)

Ale jednak, gdyby nie ten watek, rozpatrywalabym swoje zachowania pod katem bordera, teraz moge pomyslec, czy rzeczywiscie cechy dysscjacyjne są u mnie nasilone (cechy, NIE OSOBOWOSC) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam 24 lata, pierwszy raz wyladowalam u psychologa kiedy mialam 12 z myslami samobojczymi i problemem okaleczania sie. Kontynuowalam terapie przez jakis czas a gdy poczulam sie lepiej przestalam przychodzic. Robilam to czesto przez nastepnych 7 lat. Kiedy mialam 19 lat zdecydowalam sie pojsc ponownie z problemem zaburzenia odzywiania (bulimia), gdzie wykryto u mnie zagrozenie uzaleznienia od alkoholu, jednak po 3 zmianach psychologow uznano ze jednak bylo to dzialanie raczej chwilowe i chyba problem nie jest az tak wielki wiec wrocilam skad przyszlam i dowiedzialam sie, ze prawdopodobnie cierpie na zaburzenia osobowosci typu borderline. Mialam zaczac terapie ale zrezygnowalam z powodu wyjazdu za granice. Kiedy mialam 21 lat uznalam ze nie moge tak zyc i przede wszystkim NIE CHCE, ze czas najwyzszy zaczac walczyc o siebie i doprowadzic to do konca. 2 lata chodzilam na terapie (w miedzyczasie grupowa DDA) indywidualna i mialam przecudowna terapeutke ktorej zawdzieczam wszystkie moje zmiany. Na poczatku bylo bardzo zle wiec mialam zajecia 2 razy w tygodniu, pozniej juz tylko raz. Nigdy nie bylam zmotywowana tak bardzo jak wtedy gdy walczylam o wlasne szczescie. I naprawde pomoglo. Stalam sie lepszym czlowiekiem, troche spuscilam z tonu, potrafilam sie smiac i cieszyc a ta radosc nie trwala tylko 5 min. Zrozumialam, ze nie musze wszystkiego robic na 10, ze nie moge oceniac innych swoja miara, ze musze szanowac i kochac siebie oraz ze jestem tylko czlowiekiem. Bylo cudownie do czasu kiedy przeprowadzilam sie na wyspy. Z poczatku nie bylo latwo, zylam ze znajomymi z ktorymi nie potrafilam dojsc do porozumienia, zaczely wracac stare nawyki ale jeszcze mialam jakas kontrole nad tym, chyba po prostu jeszcze wierzylam ze MOGE i mialam sile walczyc. Problem pojawia sie teraz, od momentu gdy poznalam mojego chlopaka (ktory jest moim pierwszym mezczyzna, wczesniej mialam relacje tylko z kobietami przez 8 lub 9 lat), jest ze mna bardzo zle, robie mu ciagle wyrzuty, mam milion oczekiwan, nie akceptuje slowa NIE, nie znosze krytyki, denerwuje mnie wszystko i nic. Musze zaznaczyc ze psychologia interesuje sie od najmlodszych lat i wiedze mam naprawde spora natomiast nie potrafie wrocic do stanu ktory osiagnelam po 2 letniej terapii, kazdego dnia jest gorzej. Ciagle placze, denerwuje sie, kloce z chlopakiem a potem przepraszam, zaluje, tlumacze sie i obiecuje zmiane. On jest cudowny, opiekunczy, romantyczny, wyrozumialy, facet idealny. Boje sie ze go strace bo nie bede potrafila dojsc ze soba do ladu, ze sie w koncu poddam zmeczona ciaglymi probami i porazkami lub on w koncu odpusci bo poczuje limit. Czesto zastanawiam sie co do niego czuje, kiedy opadly pierwsze emocje i euforia, kiedy uczucie powinno byc dojrzale i prawdziwe, ja zaczynam go oceniac na zasadzie cech ktorych w nim nie dostrzegam. Czasami mysle ze sama sobie odbieram to szczescie bo nie potrafie zejsc z 10 na 6 np. i musze miec wszystko tak jak sobie zaplanuje i wymarze a za chwile gubie sie myslac czy to moze nie jest to czego chce? Mam mnostwo pytan na ktore nie potrafie sobie odpowiedziec. Nie radze sobie i mysle ze mam stany depresyjne. Tesknie ze moja terapeutka a przede wszystkim za moja rodzina i przyjaciolmi. Nie podoba mi sie tu gdzie mieszkam (kraj) i nie wyobrazam sobie spedzic tutaj calego zycia ale tez mam mojego chlopaka ktory jest najlepszym co mnie w zyciu spotkalo i dlatego chcialabym pomoc sobie wyjsc z tego okropnego stanu, nie na 5 min ale na zawsze z malymi potknieciami i tak jak sobie obiecalam zyc szczesliwie i czuc to szczescie calym sercem. Bardzo prosze o pomoc, to moj pierwszy post na forum. Naprawde czuje sie zdesperowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×