Skocz do zawartości
Nerwica.com

Burzliwy związek - nurtujące pytania


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, muszę się kogoś poradzić odnośnie swojego związku, co dalej z nim zrobić, bo już sama nie wiem. W skrócie. Ja - 21 lat, chlopak 25. Ja mam za sobą długą historie medyczną (zab. osobowości borderline, naduzywanie w przeszlosci alko, zab. odżywiania) on ma problemy z alkoholem i agresja. Na początku było miedzy nami dobrze, bardzo szybko sie wszystko potoczylo. I było dobrze do czasu az w impulsie zaczal podnosić na mnie rękę. Tak bylo przez dłuższy czas, on dawal mi emocje, ktorych potrzebowalam i czułam się spełniona, bo po tym bardzo szybko sie godziliśmy a ja o wszystkim zapominalam, a on byl dla mnie znow najlepszym chlopakiem na świecie. W końcu zaczelo mnie to już męczyć i czulam, ze trace siły. Odeszłam od niego, choć nie mogłam przestać o nim myśleć. Po 3 tygodniach do mnie zadzwonił, powiedział, ze chce się spotkać i porozmawiać. Od tygodnia znów mamy ze sobą kontakt, zachowujemy się jak para, ale nie jesteśmy razem. Podczas szczerej rozmowy z nim dowiedzialam sie, ze ja NIESWIADOMIE dawalam mu znaki, że lubię agresję fizyczną i przemoc (po zastanowieniu dochodzę do wniosku, ze faktycznie nie protestowalam...) on mi powiedział, ze nie mogl po nocach spać, ze bardzo tęsknił i chce ten związek ratować, bo jeszcze po żadnej tak nie cierpial. Nie pije póki co, jest bardzo... miły, co wydaje mi się być podejrzane. Jak nie ten człowiek, z ktorym bylam.

I teraz pytanie...

Czy to on jest normalny a ja nienormalna, czy mogłam go zarazić swoją toksycznością?

Jeśli tak właśnie było, to czy on powinien robić mi krzywde nawet jeśli dawałam mu te znaki, że to lubię? Czy to świadczy o tym, że on też jest dla mnie toksyczny?

Jestem w kompletnej rozsypce i nie wiem co dalej z nami zrobić. Kocham go, kochamy się a tak bardzo się skrzywdziliśmy. Razem. Już nie wiem czy to ja jestem zła czy on.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Normalność jest przereklamowana, więc dokonywanie osądów jest bez celu. Mogłabyś mi odpisać, czy jeśli oprawca gwałtu będzie utrzymywał linie obrony na tym że sytuacja ta była sprowokowana przez ofiarę, a ta uwodziła go na początku, dawała mu "znaki", to czy zostanie on ułaskawiony? Słabo znam prawo, wydaje mi się że każdy ma w sobie rozwinięty kręgosłup moralny, mniej lub bardziej, ale wciąż, więc czyni go oprawcą tegoż czynu i w pełni ponosi za niego odpowiedzialność. Tak samo jest z Twoim chłopakiem, chyba nie jest żadnym prymitywem, który nie potrafi odróżnić dobra od zła. Nie uzasadniaj jego czynów przez pryzmat swoich uczuć do niego. Zrób jak uważasz, ja tylko dziele się swoja opinią, a ta nie musi być zgodna z prawdą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc,

stara sie On walczyc ze swoimi problemami, czy jedynym sposobem na jego 'terapii' bylo wyzywanie sie na Tobie?

Bo jezeli tak, to sama wiesz, ze ciezko jest od tak zmienic sie na lepsze.

 

Jak dla mnie powinnas postawic sprawe jasno, ze jezeli pojdzie na terapie i calkowicie odstawi alkohol ( w weekendy rowniez ) to dopiero wtedy pomyslisz co dalej, bo zwyczajnie w swiecie nikt nie zasluguje na takie traktowanie. Bo co to za zwiazek, gdzie traktuje sie partnera jak wroga, w ktorym poczucie bezpieczenstwa i zaufania nie istnieja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kat potrzebuje ofiary, a ofiara kata. Poczytaj sobie o zjawisku nazwanym "toksyczny taniec" / "toksyczne tango". Tam bardzo szczegolowo opisuja schemat, gdzie dwie zaburzone osoby, nie moga funkcjonowac bez siebie i wyniszczaja sie wzajemnie poki ktos nie wylamie sie z toksycznego ukladu. Poczytaj tez o "miesiacu miodowym" w zwiazkach naznaczonych przemoca. Wylamalas sie z toksycznego ukladu i teraz byly partner, usiluje zdobyc Cie na nowo fundujac Ci "miesiac miodowy". Kiedy dasz sie juz na to zlapac, on niemal na 100% wroci do przemocy i bedzie Toba manipulowal. Moze to trwac latami (przemoc, pozniej "miesiace miodowe") zanim powiesz mu dosc i zaczeniesz szanowac sama siebie. Twierdzenie, ze dawalas mu znaki, a on "tylko" je odbieral i Cie bil to jawna manipulacja i oczyszczenie sie z winy. Koles wie dobrze jak Cie urobic, zebys byla na jego zawolanie - widzi przestraszona dziewczynke z niska samoocena.

Pocieszyc Cie moze jedynie fakt, ze trwanie w tego typu zwiazkach jest typowe dla Twojego zaburzenia osobowosci i dobra psychoterapia, a przede wszystkim samoswiadomosc, sprawi, ze w przyszlosci bedziesz umiala odroznic ziarno od plew i tego typu osobnikom, ktorzy teraz nakrecaja Twoje zaburzenia, bedziesz mowic "spadaj" na samym starcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak myślałam, że to on jest dla mnie toksyczny a on z kolei cały czas mówi, że to ja jestem dla niego zbyt toksyczna. Jednak się nie zmienił i znów zaczyna podnosić na mnie głos, bo nie chce na razie się z nim widzieć (a przecież nie jesteśmy razem i to tylko jego próba) bo zle się czuje przez zab. odżywiania. Bylam dzis u psychiatry i zostałam skierowana dziś do szpitala a on się wsciekl, ze czemu mu o tym nie powiedziałam, że szpital nie był mi potrzebny a nagle znienacka taka chora, że mi nic nie dolega i że mam mu zaufać, bo on mi pomoże, bo on wie czego mi trzeba i się o mnie zatroszczy. Nie wiem co robić. Iść czy nie iść. Leczyć siebie czy nas, czy może nikogo. Ta klinika to dla mnie światełko w tunelu by wyjść z choroby i przestać całe życie się kontrolować, ale może on ma rację, że muszę sama to ogarnąć a nie żaden szpital. Znów mam mętlik. Może jak skupiłabym się na jego problemach to o sobie bym zapomniała? Tzn kontrolowała się nadal zapominając o tym, że się kontroluje i żyła jak dawniej. Teraz znów mam kryzys, go nie ma, nie dostarcza mi emocji to znów coraz częściej mam bulimiczne napady... Co radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Normalność jest przereklamowana, więc dokonywanie osądów jest bez celu. Mogłabyś mi odpisać, czy jeśli oprawca gwałtu będzie utrzymywał linie obrony na tym że sytuacja ta była sprowokowana przez ofiarę, a ta uwodziła go na początku, dawała mu "znaki", to czy zostanie on ułaskawiony? Słabo znam prawo, wydaje mi się że każdy ma w sobie rozwinięty kręgosłup moralny, mniej lub bardziej, ale wciąż, więc czyni go oprawcą tegoż czynu i w pełni ponosi za niego odpowiedzialność. Tak samo jest z Twoim chłopakiem, chyba nie jest żadnym prymitywem, który nie potrafi odróżnić dobra od zła. Nie uzasadniaj jego czynów przez pryzmat swoich uczuć do niego. Zrób jak uważasz, ja tylko dziele się swoja opinią, a ta nie musi być zgodna z prawdą.

 

Zgadzam się z Tobą w 100%.

 

hasselti, idź do szpitala, patrz najpierw na siebie. Jeśli wiesz, że masz zaburzenia i masz świadomość z czego wynikają, albo jeszcze nie jesteś świadoma do końca ich przyczyny to tym bardziej powinnaś zadbać o siebie. Jeśli odczuwasz wyniszczenie poprzez zachowania, które obserwujesz/obserwowałaś w Waszym związku, znaczy to, że relacja jest toksyczna. Obydwojgu przydałaby się psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie da sie skutecznie pomoc drugiej osobie samemu majac podobne problemy.

 

Walka o siebie to trudna droga, musisz miec swiadomosc, ze trzeba na prawde duzo dac z siebie, zeby wygrac ta wojne. Sama musisz odpowiedziec sobie, czy jestes na tyle silna, zeby pracowac za dwoch, a moze i za trzech, bo z tego co widze on za bardzo ochoty na prawdziwa pomoc sobie i Tobie nie ma.

 

Stawka jest ogromna, bledy nie raz na prawde duzo kosztuja....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam bardzo! Ja widzę, że on się stara. Wczoraj przywitał mnie z kwiatami, jest całkowicie inną osobą w porównaniu do tego kim byl wcześniej.. Niebo a ziemia. Niestety teraz przez moje nasilone objawy, mimo, że on sie stara to teraz on za nas dwóch walczy, bo ja co kilka h zaczynam wątpić przez mętlik i nie chodzi tu o niego, a najchetniej zamknęłabym się w czterech ścianach i mówię mu, że to koniec i nie chce już z nim być. A on mysli, ze go nie kocham. I go doprowadzilam do rozpaczy, a ja tylko chciałam spokoju.... A on mówi mi, ze skoczy z mostu i będę mieć upragniony spokoj. Uderzyl pięścią w sciane i plakal, ze stara sie jak moze, rzucil picie i że sama powinnam wiedzieć jak to jest po odstawieniu, a jeszcze go prowokuje grożeniem, że odejdę. A ja czuje, że to wszystko mnie przytłacza, kocham go naprawdę, ale wcześniej bez wzruszenia zrywałam kontakty a tu się nie da po prostu jak w grę wchodzą uczucia. Jedna strona mówi tak, zostań przy nim, bo wiem że tego pragniesz, a druga.... Zostaw go, skończ to i wizja że mogę odetchnac z ulgą i w samotności jeść i nie martwić się o nic, że będę czuć się brzydka i ciężka.... On non stop pyta o co chodzi, czemu chce odejść, a przecież mu nie powiem, że jestem głodna jak wilk a jak zaczne to nie skończę i nie może tego widzieć. :( a nie mogę go zostawić z tym wszystkim teraz samego, a nie mogę też zostać, bo myślę 24/7 o jedzeniu, to męczące. Ja bardzo się wstydzę i nie powiem mu tego nigdy, choćby pytał w nieskończoność. Już wolalabym żeby uznał mnie za bezdusznika, kiedy mówi, że się nim bawie i gram mu na emocjach to ja przytakuje tylko. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@hasselti

 

Posłuchaj mojej rady: nie ciągnij tego, nie wracaj do niego. Sama niedawno zerwałam 8- letni związek, w którym byłam ofiarą. Nie podnosił na mnie ręki, ale czytając Twoje wypowiedzi, widzę ogromne podobieństwo w zachowaniu, w tym co on mówi.

Takie gadanie jego gadanie, obarczanie Ciebie winą, to typowe teksty oprawcy. Bo kobieta zasłużyła sobie na poniżanie, na lanie jej, bo on się stara, bla bla bla. Nie chce, żebyś poszła do szpitala, bo kiedy zaczniesz się leczyć to straci nad Tobą kontrolę. A tak może jeszcze długo Tobą manipulować: przynosić kwiaty i zapewniać o zmianie, a potem na Ciebie krzyczeć, "bo sobie na to zasłużyłaś, bo go sprowokowałaś" itp. Nie ciągnij tego.

 

Idź do szpitala, zadbaj o siebie. Skup się na sobie, swoim zdrowiu.

 

A jeśli będzie grodził, że się zabije, to zadzwoń na policję. Powiedz, że dostałaś sygnały, że on chce sobie coś zrobić. Niech nie myśli, że może Cię szantażować bez końca.

 

Nie daj się. Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×