Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam. Jestem. To chyba plus.


TheEllesPL

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich użytkowników.

 

Jestem tutaj nowy, dopiero się zarejestrowałem. Jestem prawie 18-letnim chłopakiem, interesuje mnie psychologia kliniczna, społeczna, architektura, muzyka... w każdym z tych kierunków się kształcę. Co skłoniło mnie do dołączenia do forum? Głównie zainteresowanie tematem psychologii oraz chęć poznania osób podobnych do mnie. U psychologa byłem raz, może dwa razy i mam mieszane odczucia po wizytach, więc nie mogę potwierdzić swoich dolegliwości, ale z tego co wiem, czego się dowiedziałem czytając forum i wiele artykułów w internecie to mam problemy.

 

Otóż prawdopodobnie od 6 lat cierpię na depresję, połączoną z takimi zaburzeniami jak: nerwica lękowa, delikatna nerwica natręctw, zaburzenie osobowości, depersonalizacja, derealizacja, autoagresja niewerbalna, hypomania, omamy i oczywiście często dochodzi u mnie do pojawienia się myśli samobójczych. Od razu na początku wyjaśnię dlaczego nie poszedłem z tym do psychologa, ani co też ważne, nie powiedziałem o tym wszystkim rodzinie i większości bliskim przyjaciołom. Najważniejszą sprawą jest moim zdaniem fakt, że potrafię otworzyć się jedynie przed kobietą. Bardziej odpowiada mi kobiecy styl myślenia i postrzegania świata, częściej też rozumiem kobiety lepiej niż mężczyzn. To wyjaśnia nie przedstawienie problemów zarówno męskiemu gornu przyjaciół, jak i tacie. Dalej. Poczucie bycia osobą, która wszystko niszczy niczym przeciwieństwo króla Midasa o czym często wspomina mama, głównie w żartach, ale jednak, powoduje, że nie chcę niszczyć życia innym, ważnym dla mnie ludziom, co tłumaczy dlaczego nie mówię o tym mamie. Fakt braku chęci, aby rodzice się dowiedzieli o moich problemach oraz brak pełnoletności znacząco utrudnia jakiekolwiek wizyty u psychologa. Poza tym, trafiłem w życiu zarówno na psychologa, któremu przestałem chcieć się zwierzać po 5 minutach, jak i na takiego z którym chciałem rozmawiać godzinami, ale nie potrafiłem dobrze przedstawić tego co czuję. I tak, zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji w jakiej się znajduję oraz tego, że nie powinienem ukrywać tego przed bliskimi. Z widoku osoby trzeciej faktycznie wygląda to mało racjonalnie i najlepszą radą byłoby przedstawienie problemów rodzicom i rozpoczęcie terapii/leczenia. Jednakże zaistniało u mnie coś w rodzaju syndromu sztokholmskiego i zakochałem się w swoim stanie lęku i cierpienia, nie wiem jak dałbym sobie radę z tłumaczeniem świata i rozwiązywaniem prostych problemów bez mojego stanu, bez depresji. Jednocześnie kocham i nienawidzę tego co się ze mną dzieje. To kolejny powód dlaczego nie chodzę do psychologa.

 

Szukam zarówno porad jak i osób, którym mogę pomóc poprzez swoje przemyślenia i doświadczenia związane z chorobą. Chciałbym również poznać osoby podobnie patrzące na świat, dzięki którym oraz, z którymi naprawię te 6 lat swojego życia.

 

Dziękuję za uwagę i odpowiedzi oraz ponownie witam wszystkich bardzo serdecznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj TheEllesPL!

 

Wiele w Tobie ambiwalentnych odczuć. Z jednej strony nienawidzisz stanu, w jakim jesteś, z drugiej - nie chcesz się go pozbywać. Z jednej strony pragniesz pomocy, z drugiej - unikasz jej, wzbraniasz się przed nią. Osobiście myślę, że wszystkie Twoje tłumaczenia, odwoływanie się do syndromu sztokholmskiego itd., to piękna intelektualizacja i racjonalizacja, czyli szereg mechanizmów obronnych, by wytłumaczyć samemu sobie, dlaczego nie podejmujesz terapii. Tak naprawdę się jej obawiasz. Rozumiem, że psychoterapeuci są różni, czasami nie pasuje nam jakaś osoba pod którymś względem. Uważam jednak, że robisz błąd, że nie pozwalasz sobie pomóc udajesz przed bliskimi, że wszystko jest w porządku, tymczasem męczysz się sam ze sobą. Zachęcam do konsultacji ze specjalistą, a wcześniej do rozmowy z kimś bliskim, np. z mamą. Pozdrawiam i powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masz całkiem sporą kolekcję zaburzeń współtowarzyszących ;) Dobrze, że w tak młodym wieku już zauważyłeś, że coś jest z Tobą nie tak, że coś Ci nie gra i potrafisz to zinterpretować. Cieszy mnie to, bo jeśli zapragniesz się zmienić i ulepszyć swoje życie to możesz zacząć to robić już teraz. Ja długo błądziłam po omacku nie wiedząc "co mi jest". Okres studiów, niby najlepszy okres w życiu, nie był dla mnie dobry. Życzę Ci szczęścia i abyś lubił siebie, nie życzę Ci myśli samobójczych, depresji ani dystymii. dystymia to z kolei moja "koleżanka". Pozdrawiam. Jak będziesz chciał zamienić słowo to pisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×