Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przerażenie diagnozą


gianna solei

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!

Być może zaburzenia osobowości (mieszane i inne) to coś, co mnie dotyczy. Ta diagnoza mnie przeraża...

Miałam podejrzenie depresji, potem chad, ale ostatecznie lekarze orzekli, że nie mam klasycznych objawów tych chorób, a lepszą diagnozą byłby zaburzenia osobowości.

Zaburzenia osobowości... Te dwa słowa z trudem przechodzą mi przez myśl. A takie połączenie jak "zaburzenia osobowości" i "ja, gianna" wydaje mi się wprost nie do zaakceptowania...

Przeraża mnie to, że o zaburzeniach osobowości mówi się jako o trwałych wzorcach myślenia czy zachowania.

Że nie są chorobą, w znaczeniu biologicznym, ale cechą/częścią ja danej osoby.

Że niektórzy uważają je za nieuleczalne..

Nie wiem zresztą, czy to wszystko prawda (?) Może wcale nie?

Przeczytałam dziś artykuł o narcyzmie i znalazłam tam część siebie... Nigdy nie sądziłam, że narcyzm może mnie dotyczyć. Nie wiedziałam, czym tak naprawdę jest, kojarzył się przede wszystkim z przesadną troską o własny wygląd, próżnością czy zbytnim przywiązaniem do wartości materialnych.

 

Zaburzenia osobowości...

Może pomożecie mi te straszne słowa jakoś oswoić? To tylko słowa, a wywołują we mnie ogromne przerażenie, zaprzeczenie, złość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gianna solei, Zaburzenia osobowości... z nimi można sobie poradzić poprzez psychoterapię, która pokaże jak z tymi utartymi wzorcami i schematami, jeśli są destrukcyjne żyć. Google lepiej nie czytać, to nic nie daje oprócz negatywnych emocji.

Psychoterapia jest procesem długim, mozolnym, ale z pewnością dającym efekty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gianna solei, Zaburzenia osobowości... z nimi można sobie poradzić poprzez psychoterapię, która pokaże jak z tymi utartymi wzorcami i schematami, jeśli są destrukcyjne żyć. Google lepiej nie czytać, to nic nie daje oprócz negatywnych emocji.

Psychoterapia jest procesem długim, mozolnym, ale z pewnością dającym efekty.

 

Hej,

to mnie właśnie strasznie smuci i złości, że z destrukcyjnymi wzorami i schematami trzeba żyć. :(

Poświęciłam dwa lata na terapię, myślałam, że już wszystko minęło, wierzyłam, że będzie dobrze, bez silnej depresji. Tymczasem parę miesięcy temu załamałam się tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Wszystko straciło dla mnie znaczenie, miałam dużo destrukcyjnych zachowań, modliłam się o śmierć...

 

Ostatnio jest ze mną coraz lepiej. Wczoraj i dziś poczułam radość i chęć życia, jakich nie odczuwałam od bardzo, bardzo dawna. Zaczęły wracać dawne pasje i zainteresowania. Czuję się już szczęśliwsza, myślę, że jestem na dobrej drodze, by wrócić do satysfakcjonującego życia. Boje się jednak, że za kilka miesięcy znów przyjdzie załamanie, a wszystko, co zrobię w dobrym czasie przepadnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę, że czasami diagnoza potrafi zaskoczyć czy przerazić. Zaburzenia osobowości jednak da się "oswoić". Dzięki systematycznej psychoterapii da się wiele zmienić. Zachęcam też do przeczytania tekstu: https://portal.abczdrowie.pl/zaburzenia-osobowosci Pozdrawiam i powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może zaburzenia osobowości (mieszane i inne) to coś, co mnie dotyczy. Ta diagnoza mnie przeraża...

Zaburzenia osobowości... Te dwa słowa z trudem przechodzą mi przez myśl. A takie połączenie jak "zaburzenia osobowości" i "ja, gianna" wydaje mi się wprost nie do zaakceptowania...

Przeraża mnie to, że o zaburzeniach osobowości mówi się jako o trwałych wzorcach myślenia czy zachowania.

Że nie są chorobą, w znaczeniu biologicznym, ale cechą/częścią ja danej osoby.

Że niektórzy uważają je za nieuleczalne..

Nie wiem zresztą, czy to wszystko prawda (?) Może wcale nie?

 

Zaburzenia osobowości...

Może pomożecie mi te straszne słowa jakoś oswoić? To tylko słowa, a wywołują we mnie ogromne przerażenie, zaprzeczenie, złość.

 

Masz takie odczucia, bo to sformułowanie brzmi, jakby człowiek nie był do końca świadomy, kim jest, jakby dochodziło do swego rodzaju rozdzielenia, jak np. przy zaburzeniu dysocjacyjnym. W niektórych przypadkach tak to właśnie wygląda, a w innych osoba ma pełną świadomość swojego zachowania i postępowania.

 

Zaburzenia osobowości najczęściej są trwałe, ale też często poddają się terapii, jednak nie wszystkie. Z niektórymi nie da się nic zrobić lub można tylko minimalnie redukować ich objawy. Tak, zaburzenie osobowości to nie choroba psychiczna, ale niektóre zaburzenia mają podłoże biologiczne, czasem endogenne jak np. moje i wiążą się z trwałym uszkodzeniem mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.08.2017 o 19:28, gianna solei napisał:

 Boje się jednak, że za kilka miesięcy znów przyjdzie załamanie, a wszystko, co zrobię w dobrym czasie przepadnie.


Cześć,
wróciłam do mojego posta sprzed 1,5 roku, bo znów mam podobne myśli. Stało się to, czego się bałam (już dawno, ale dopiero teraz o tym piszę).

U mnie od kilku lat powtarza się taki wzorzec: kilka miesięcy świetnego nastroju, coś jakby hipomania, (za)duże poczucie własnej wartości, wiara we własne możliwości, poczucie, że wszystko jest i będzie dobrze, dużo planów i marzeń, dużo kontaktu z ludźmi, radość i afirmacja życia, przekonanie, że mam rację, niechęć do przyjmowania krytyki, może też krytyka innych. A potem nagle wszystko się odwraca, nagle to, co wydawało się łatwe staje się bardzo trudne, to co było fajne, już takie nie jest, poczucie własnej wartości spada na łeb na szyję, motywacja do życia i działania coraz mniejsza, chęć kontaktu z ludźmi znika, myśli samobójcze nadchodzą. Nie lubię siebie bardzo w tej fazie i nie akceptuję... (cały czas niestety)

Ponieważ te okresy wzlotu i upadku trwają po kilka miesięcy, myślałam, że to chad, a jednak lekarze wykluczyli tę chorobę, diagnozując zaburzenia osobowości (mieszane i inne)
Moje pytanie: czy ktoś ma podobnie? Tzn. że przez jakiś dłuższy okres (np. kilka miesięcy) jest u niego świetnie, a potem przez następne kilka tragedia? I że w obu tych fazach jest zupełnie inną osobą?
Jak to zaakceptować, no jak?

Edytowane przez gianna solei

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

popros psychologa żeby zrobil ci test osobowości/np. MMPI/ bo widze ze się miotasz,nie wiesz dokładnie o jakie zaburzenie chodzi.

jestem studentka psychologii,wlasnie się ucze do egzaminu) dziwne bo takie zachowania mi bardziej pasuja na chad.na podstawie czego lekarz wykluczyl chad?

czy bierzesz jakies leki?

czy nagla zmiana nastroju jest ot tak bez powodu, czy towarzyszy temu jakies zle wydarzenoie w twoim zyciu?

sama mam borderline, ale  u mnie nastroj się zmienia z godziny na godzine a nie trwa po kilka mcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam ten sam problem. Bałam się diagnozy ale też jej brak mnie wykańczał. W końcu po kilku podejrzeniach i latach udało się coś ustalić i przede wszystkim przedyskutować to na terapii. To najwięcej pomogło. Z tego co napisałaś przez ten rok w tym względzie u Ciebie niewiele się zmieniło i pytania Shira są bardzo dobre bo one dotyczą tego czy jesteś dobrze leczona. Na pocieszenie - cechy przy zaburzeniach osobowości są też obecne u osób niezaburzonych ale w mniejszym nasileniu lub innej konfiguracji więc też "leczenie" zo polega nie tyle na zmienianiu człowieka ile łagodzeniu zachowań myśli czy schematów a przede wszystkim wyjściu z przekonania że muszę reagować w taki sposób i nauczeniu się innych sposobów. Np zanim zrobię awanturę i rzucę pracę mogę porozmawiać dlaczego odrzucono mój pomysł. W takim układzie przestaje mieć znaczenie czy masz zaburzenie i jakie ale czego się nauczysz jako bardziej efektywnego sposobu radzenia sobie. Ja czasem potrafię poradzić sobie lepiej od osoby zdrowej (zwłaszcza jeśli chodzi o zapobieganie kryzysom i ryzykownym sytuacjom) bo sporo się już nauczyłam ale czasem nie potrafię. Oczywiście nie znaczy to że jest różowo i czuję się dobrze ale jednak wiem że diagnoza nie determinuje ani nie przekreśla. Zależy też oczywiście od stopnia zaburzenia i deficytów które musisz pokonać. Wiem że moje życie pod pewnymi względami nigdy nie będzie takie jak zdrowych ludzi i że wiele trudności zostanie ze mną do końca. Co będzie z Tobą nie powie ci sama diagnoza tylko cały splot czynników przy czym na wiele z nich masz wpływ. Diagnoza może być destrukcyjna (dla mnie była, bo naczytałam się że bpd to zło wcielone) bo sprawia wrażenie że jest się nikim że to koniec i pojawia się bezradność i rozpacz a prawda jest taka że na wiele rzeczy mamy ogromny wpływ i wcale nie jest tak że zawsze zareagujemy zgodnie ze schematem z diagnozy. Podstawą jest dobra terapia i Twoja świadomość co w ogóle da się zrobić i chęć do współpracy. Trzeba też wiedzieć które Twoje problemy są Twoimi cechami a które objawami. Np te wielkościowe myśli mogą być objawem i cechą ale to musisz już z jakimś dobrym specjalista omówić bo to zależy od wielu kontekstów. A czytanie na internecie raczej pogorszy Twoje samopoczucie i motywacje. Poza tym jak masz te listy objawów to zazwyczaj masz tak że z 10 masz spełnić 4 kryteria więc w niektórych przypadkach jest kilkaset możliwych kombinacji. Ta sama diagnoza a ludzie będą od siebie bardzo różni. Dodatkowo jeśli spełniasz kryteria więcej niż jednego zaburzenia co się de facto dzieje przy "mieszanych" to tak naprawdę tych możliwości jest tysiąc albo i więcej. Lepiej zajmować się konkretnymi problemami jakich doswiadczasz niż diagnoza jako taką bo poza etykietka i numerem w formularzu u lekarza do celów statystycznych niewiele to da konkretnie na życie. Tak samo płeć czy wiek może zmieniać objawy i cechy np nieśmiała kobieta będzie uznawana za urocza a mężczyzna za przegrywa. Jeśli ktoś młody często zmienia zdanie zaczyna i nie kończy to po prostu zdobywa doświadczenie jak jest to już osobą starszą to wymaga się pewnej stałości i zdecydowania itp. No właśnie ile masz lat bo może takie przekonania że "mogę wszystko" wynikają z tego że jesteś bardzo młoda i po prostu jest to taka faza która sama ci minie w miarę doświadczania niepowodzenia uczenia się na błędach i pracowania w zespole?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.02.2019 o 08:43, shira123 napisał:

hej

popros psychologa żeby zrobil ci test osobowości/np. MMPI/ bo widze ze się miotasz,nie wiesz dokładnie o jakie zaburzenie chodzi.

jestem studentka psychologii,wlasnie się ucze do egzaminu) dziwne bo takie zachowania mi bardziej pasuja na chad.na podstawie czego lekarz wykluczyl chad?

czy bierzesz jakies leki?

czy nagla zmiana nastroju jest ot tak bez powodu, czy towarzyszy temu jakies zle wydarzenoie w twoim zyciu?

sama mam borderline, ale  u mnie nastroj się zmienia z godziny na godzine a nie trwa po kilka mcy.

Cześć! Dziękuję za Wasze odpowiedzi!

Robiłam MMPI, ale nic nie wyszło, tzn. wyszła dysymulacja.

Kiedyś miałam ambulatoryjnie postawioną diagnozę zaburzeń depresyjnych nawracających, ale potem byłam na miesięcznej obserwacji w szpitalu i tam stwierdzili, że nie widzą u mnie objawów depresji, a potem jeszcze inny lekarz stwierdził, że "skoro jeździłam na nartach, to nie mam depresji". 🙂  Manii też nie stwierdzono, ale w tej fazie nikt mnie nie widział, bo nie miałam potrzeby iść do lekarza, było mi dobrze.

Nie biorę leków. Jak myślałam, że mam nawracającą depresję, to brałam. Potem przestałam, bo stwierdziłam, że nic nie dają (nie wiem, czy słusznie), a jak mi zmienili tę diagnozę na zaburzenia osobowości, to już w ogóle stwierdziłam, że nie ma sensu,

Nagła (dość nagła) zmiana jest raczej bez powodu, choć ja zauważyłam taki schemat --> jest kilka miesięcy górki, ja sobie robię jakieś plany, założenia i oczekiwania wobec życia, a potem te plany/oczekiwania się nie spełniają i wtedy spada mi nastrój. Tylko do zastanowienia, co tu jest przyczyną, a co skutkiem. Bo raczej widzę to tak, że rezygnuję z planów, bo spada mi nastrój, ale może też te plany były za ambitne/ nie realne, hipomanią skrzywione...

Hm, myślę sobie, że może warto, żebym jeszcze raz poszła do lekarza i zweryfikowała tę diagnozę. W sumie to wolałabym chad niż zaburzenia osobowości 🙂 Najgorzej, jak wyjdzie jedno i drugie.... uuuu....

Dzięki za te pytania, trochę sobie uporządkowałam dzięki nim i doszłam do wniosku, że ponowna konsultacja z lekarzem to dobry pomysł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myszak, dziękuję za Twojego posta!
Ja mam fajną terapeutkę i ona mówi podobnie, jak Ty, że cechy są obecne u ludzi w różnym nasileniu. I bliskie jej jest podejście terapii schematów, że to właśnie schematy są czymś nad czym warto pracować, a sama diagnoza/ szufladka nie jest najważniejsza.

Zgodzę się z tym, że diagnoza może być destrukcyjna, dla mnie jest baaardzo, ale o tym może kiedy indziej.

Objaw i cecha -- to ciekawe rozróżnienie, pierwsze słyszę! Napiszesz coś więcej, czym jest cecha a czym objaw?

W dniu 5.02.2019 o 15:57, myszak napisał:

Lepiej zajmować się konkretnymi problemami jakich doświadczasz niż diagnoza jako taką bo poza etykietka i numerem w formularzu u lekarza do celów statystycznych niewiele to da konkretnie na życie.

Święte słowa! A jednak ta diagnoza jakoś mnie porusza.

W dniu 5.02.2019 o 15:57, myszak napisał:

 A czytanie na internecie raczej pogorszy Twoje samopoczucie i motywacje.

Właśnie! Pomyślałam sobie, że to w jaki sposób pisze się o zaburzeniach osobowości może być naprawdę dla kogoś szkodliwe. I nawet ujmowanie czyiś problemów w kategoriach DSM i ICD niesie ze sobą sporo zagrożeń.

Nie jestem bardzo młoda, mam 30 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

odpisuję sama sobie, ale w sumie pomaga mi to, pozwala uporządkować myśli, poukładać sobie różne rzeczy.

Minął miesiąc, a ja jestem zupełnie inną osobą niż jak pisałam ostatniego posta. Znów chce mi się żyć, jestem pogodzona z losem, Bogiem i światem. Nie mam żadnych negatywnych objawów, czuję się zdrowa psychicznie.

No dobra... wcale nie czuję się całkowicie zdrowa, wydaje mi się, że jestem w hipomanii. Jutro idę do lekarza, zobaczymy co powie.

Byłam u niego już dwa razy, na początku lutego i tydzień później. Wtedy byłam (według mnie) w depresji, choć on uważa, że widział mnie w eutymii. Dał mi lamotryginę i sertrialinę. Tej sertrialiny małą dawkę "żeby nie wprowadzić pani w hipomanię".

No ale chyba jest hipomania, nie wiem czy przez sertrialinę czy tak poprostu. Co ciekawe, równo w dwa tygodnie po braniu leków poczułam całkowitą poprawę. Mogę nawet wskazać konkretny dzień, kiedy wstałam rano i od tej pory do dziś czuję się po prostu dobrze. Moja sytuacja życiowa w ogóle się nie zmieniła, mam tę samą pracę, tych samych znajomych, wszystko jest tak, jak było. Sytuacja jest ta sama, jednak moje postrzeganie zmieniło się o 180 stopni. Kilka miesięcy temu myślałam, że moja praca jest beznadziejna, dziś myślę że jest dobra. Nienawidziłam siebie, teraz siebie lubię. Wydawało mi się, że jestem za gruba, za chuda (to już w ogóle abstrakcja, jak można być za grubym i za chudym jednocześnie?) nieforemna, brzydka, teraz uważam że jestem całkiem atrakcyjna, podoba mi się moja sylwetka. Miałam trudności z mówieniem, pisaniem, kontaktem z ludźmi, teraz to wszystko nie stanowi żadnego problemu. Wracałam do pracy i kładłam się spać, teraz codziennie gdzieś wychodzę, spotykam się z ludźmi. Chciałam umierać, chcę żyć, myśli i zachowania autodestrukcyjne całkowicie zniknęły.
Wszystko się odwróciło... to są jednak dwa bieguny. Moi znajomi dostrzegają wyraźnie, że nagle całkowicie się zmieniłam.

Ciekawa jestem, co lekarz jutro mi powie, ale podejrzewam jednak, że raczej chad a nie zaburzenia osobowości.

Pozdrawiam serdecznie,

G.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź!

Nie rozmawialiśmy tym razem o diagnozie, ale dostałam typowy zestaw leków na chad -- lamotrygina przeciw depresji i depakina przeciw hipomanii.

Moi znajomi psychologowie, z którymi się przyjaźnię, mówią, że zdecydowanie nie mam borderline, tylko właśnie chad. Ja też tak uważam. Z tą diagnozą się godzę.

Może dlatego, że widzę u siebie te objawy, a jak ktoś mi wciska borderline, którego nie mam, to nie chcę się z tym pogodzić. Generalnie zanim trafiłam (wreszcie) do dobrego lekarza, to widziałam się z wieloma słabymi psychiatrami i psychoterapeutami, z których jeden był szczególnie słaby, bo nie dość, że nie pomagał, to szkodził. Teraz ma proces w sądzie...

Mam już dobrego lekarza, ale wciąż szukam dobrego terapeuty, który mógłby pomóc w chad. W Warszawie. Ogromne miasto, a ja nie mogę znaleźć. Może ktoś zna kogoś godnego polecenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×