Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pozornie szczęśliwa - nerwica natręctw, myśli samobójcze


Niliana

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Zaczynam ten wątek, bo chciałabym podzielić się z kimś tym, przez co przechodzę i poznać wasze historie. Mam 22 lata, z pozoru dobrą pracę, w październiku zaczynam ostatni rok studiów. Mimo młodego wieku udało mi się już trochę poukładać to życie. Mieszkam w "Wielkim Mieście" i z dnia na dzień staram się walczyć ze swoimi problemami, a jest ich sporo. Wiem, że mam nerwice natręctw, chociaż nie byłam nigdy u żadnego specjalisty, który mógłby to zdiagnozować. A wiem to, ponieważ mam typowe objawy dla tego zaburzenia. Do tego od dłuższego czasu mam myśli samobójcze, jakieś stany lękowe, po prostu nie radzę sobie życiem. Mam ochotę to skończyć, nie cierpieć, ale nie mogę tego zrobić bliskim i to jedyne co mnie jeszcze powstrzymuje. Mam momenty, że chce mi się żyć czuję się szczęśliwa, odczuwam przyjemność, ale to jest tak krótkie i ulotne... Czuję się jakbym cały czas próbowała złapać szczęście, a ono byłoby wciąż o krok przede mną, na wyciągnięcie ręki. Trochę jak lizanie loda przez szybę. Budzę się rano i nie chcę wstać, nie chcę znowu jechać do pracy, nie mam siły... Czuję straszny ból i niechęć każdego dnia. W pracy i wśród znajomych uchodzę za osobę zabawną, śmieszną, uśmiechniętą, ale prawda jest zupełnie inna. Ta dziewczyna, która potrafi śmiać się przez cały dzień wraca do domu i płacze z bezsilności. Wraca do swojego prywatnego koszmaru... Od jakiegoś czasu myślę o zamknięciu się w szpitalu psychiatrycznym, ale wiem, że nigdy się na to nie odważę, bo co powiedzą inni? Dostanę łatkę wariatki i zawiodę bliskich. Zresztą nie mam nawet na tyle odwagi, żeby pójść do psychologa, powiedzieć komuś prosto w twarz jakie mam problemy, bo wiem, że je mam, ale nie umiem, nie potrafię, nie mogę. Spokój przynosi mi tylko sen, bo tam w końcu mój umysł nie biegnie jak szalony i nie myślę o tym wszystkim. Chociaż i tak nie zawsze, bo często miewam koszmary i budzę się bardziej zmęczona niż zanim się położyłam. I tak utknęłam w tym koszmarze bez pomocy i wsparcia. Próbuję jakoś żyć, ale to nie jest życie, tego nie można nazwać życiem. To udawanie, trwanie w kłamstwach, pozornych uśmiechach i pięknych słowach. Jestem tak poplątana, że nawet nie jesteście sobie tego w stanie wyobrazić. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet jeśli spróbuję komuś powiedzieć co czuję, przez co przechodzę to on i tak tego nie zrozumie, bo najzwyczajniej w świecie nie da się tego zrozumieć, jeśli samemu się przez to nie przeszło. Przechodzę przez piekło sama i nie wiem czy uda mi się z niego wyjść.

Na koniec jeszcze podam kilka przykładów moich natręctw. Dosłownie kilka, bo jest ich więcej, a nawet jak już uda mi się z jakiegoś wyjść, to za chwilę są zastępowane przez coś nowego i tak w kółko, bez końca. :bezradny:

1. Dotykanie różnych przedmiotów określoną ilość razy (zazwyczaj 16 razy).

2. Sprawdzanie po 4 razy czy drzwi są zamknięte.

3. Czytanie od tyłu np. jak czytam książkę i się gdzieś pomylę, przeczytam jakieś słowo inaczej to wtedy czytam to zdanie od momentu, w którym się pomyliłam wstecz aż do nowego zdania lub nowego akapitu. W ten sposób potrafię się cofnąć nawet o pół strony... Nie zdajecie sobie sprawy jakie to frustrujące. :why:

4. Pisząc jakieś zdanie na komputerze lub telefonie w momencie gdy się pomylę, kasuję całe zdanie i zaczynam je pisać od początku i tak czasami tracę bardzo dużo czasu.

5. Mówienie w myślach określonych słów i imion od tyłu. Bez powodu, po prostu zachcianka mojego umysłu.

6. Kręcenie się wokół własnej osi tzn. jeżeli odwrócę się o 180 stopni, to potem muszę przekręcić się znowu o te 180 stopni, tak aby "wrócić" w to samo miejsce i w żadnym wypadku nie zrobić obrotu o 360 stopni.

7. Kupowanie pewnych produktów w parzystych ilościach np. dwie czekolady, dwa napoje, cztery owoce, dwa serki itd. Gorzej jak są jakieś promocje wtedy ilości wzrastają nawet dwukrotnie. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współczuję, ostatnio czuję się podobnie. Udaję, że jest w miarę ok, a nie jest. Nikt zdrowy tego nie zrozumie, bo tego nie przeżył, a nawet jak chce pomóc, to często mówi rzeczy, które pogarszają sprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Tak na wstępie to dodam od siebie, że sprawa z książkami - o boże koszmar. :hide: Potrafię czytać jedną stronę po 3-4 razy. Znam ten ból. Podobnie z tymi zachowaniami typu obroty, dotykanie rzeczy. Zdarza mi się postawić jedną nogę na pęknięciu to wtedy muszę od razu i drugą. Bywa, że lewa znowu się domaga, bo zrobiła to dawniej w czasie. I tak w kółko. Dotykanie rzeczy, drapanie się parzystą ilość raz po każdej ręce. Maaasakra. Spojrzenie w lewo. Idę. Nie! Jeszcze w prawo. Wiem, że nic nie jedzie, ale muszę. Gaaaaaah!!!!

 

Miło, że się tu pojawiłaś. Nie jesteś sama. Na pewno nie tutaj. :) Chętnie Ci pomożemy jak tylko damy radę, a jak nie to chociaż pożalimy się sobie wzajemnie i wykombinujemy co tu można spróbować zrobić aby było lepiej. Głowa do góry, będzie dobrze. Jak nie dziś to kiedyś. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Tak na wstępie to dodam od siebie, że sprawa z książkami - o boże koszmar. :hide: Potrafię czytać jedną stronę po 3-4 razy. Znam ten ból. Podobnie z tymi zachowaniami typu obroty, dotykanie rzeczy. Zdarza mi się postawić jedną nogę na pęknięciu to wtedy muszę od razu i drugą. Bywa, że lewa znowu się domaga, bo zrobiła to dawniej w czasie. I tak w kółko. Dotykanie rzeczy, drapanie się parzystą ilość raz po każdej ręce. Maaasakra. Spojrzenie w lewo. Idę. Nie! Jeszcze w prawo. Wiem, że nic nie jedzie, ale muszę. Gaaaaaah!!!!

 

Ja kiedyś czytałam dużo więcej. Teraz przez te cofanie nie czytam prawie wcale, bo to nie ma sensu i tracę mnóstwo czasu. :why:

Z tym stąpaniem też tak mam. :( Unikam pęknięć, a jak już jakaś noga na tym stanie, to druga też musi. I z drapaniem również tak samo. :why:

Zapomniałam jeszcze dodać o zmywaniu talerzy... Coś co można pozmywać w 30 minut, ja szoruję 1.5h. Koszmar po prostu. Każdy myję po kilka razy, potem talerz musi być idealnie opłukany z piany, a później ręce muszą być opłukane, a później płuczę jeszcze raz talerz, bo z rąk przecież mogło się coś znowu przenieść na talerze. A jak przypadkiem dotknę umytym talerzem do jakiejś ścianki zlewu lub np. do kranu to zaczynam go myć od początku, bo w głowie już mam obraz, że przez tę sekundę, w której dotknęłam talerzem zlewu weszły na niego jakieś bakterie i znowu jest brudny. Szału można dostać! Dlatego nienawidzę zmywać talerzy. :(

 

Miło, że się tu pojawiłaś. Nie jesteś sama. Na pewno nie tutaj. :) Chętnie Ci pomożemy jak tylko damy radę, a jak nie to chociaż pożalimy się sobie wzajemnie i wykombinujemy co tu można spróbować zrobić aby było lepiej. Głowa do góry, będzie dobrze. Jak nie dziś to kiedyś. :great:

 

Dzięki za miłe przyjęcie! Już po tym jak w końcu napisałam co mi jest czuję się lepiej. W końcu powiedziałam to "na głos".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niliana, sprobuj sie przelamac i idz do psychologa.

uwierz mi, oni sa oswojeni z roznymi dziwnymi zachowaniami, niczego nie musisz sie wstydzic.

tylko badz szczera-nie udawaj silnej i usmiechnietej, mow jak jest naprawde, ze placzesz, masz dosc zycia.

mowie ci,czeka cie duzo pracy ale wszystko da sie zmienic.

powodzenia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm mam do Was pytanie. Rozumiem, że w życiu codziennym wam to przeszkadza, ale jak to wygląda w pracy? Gdzie trzeba wyrabiać się w jakimś czasie itd? Ja mam podobne natręctwa:/ Przez to tak obawiam się każdej pracy... Często nie ma tam czasu na 5 krotne poprawki i sprawdzanie wszystkiego po kilka razy... W pracy przeżywam katorgę nie mogę dać sobie rady aż w końcu z każdej się zwalniam sam bo nie daje rady nie myśleć i nie powtarzać czegoś. Wiadomo mam lepsze i gorsze dni, ale im większy stres tym gorzej:/ Im bardziej mam się śpieszyć tym gorzej chociaż są chwile, że wpadnę jakby w taki rytm pracy i przez chwilę jest lepiej gdyby nie to to dziś musiałbym wyjść w ciągu dnia z pracy, ale boje się dyscyplinarki. Jutro chyba złożę wypowiedzenie bo nie dam rady zbyt długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem są leki, ale zawsze myślałem, że to po prostu kwestia dokładności i tak po prostu mam. Sprawdzałem wszystko i byłem dokładny od kiedy pamietam. Dlatego w poprzedniej pracy myślałem o taki jestem i już. Dopiero niedawno coś zacząłem się tym interesować bo jest coraz gorzej chyba? Od czasu zmiany pracy to już tragedia może też kwestia kilku innych zmian i uczulenia w pracy sam nwm na co, ale biorę więcej sterydów i lph może to też ma wpływ.

Jak Wy dajecie radę w pracy? Macie na to jakiś inny sposób?

Do lekarza się wybiorę jak będę miał wolne... Musze podejść do tego na spokojnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pracowałem kiedyś w urzędzie też sprawdzałem wiele razy, ale tam akurat mogłem bo w państwówce jak to w państwówce, można czesto robić w swoim tempie ;)

później natręctwa się tak rozwinęły, że długo by opowiadać, przez lata byłem wyłączony z życia.

obecnie pracuje mi się normalnie bo dobrałem dobre leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w poprzedniej pracy też miałem trochę natręctw, ale jakoś potrafiłem się opanować i jakoś dało się pracować oczywiście zachorowałem i dostałem zapalenie płuc, ale to inna sprawa. Tutaj się mocno pogorszyło i samo to to i tak pół biedy, ale jestem jakiś strasznie nerwowy i nie mam ochoty tam pracować. To też może być od tej nerwicy natręctw? Czuje się zmęczony i wkurzony o ile można to tak nazwać. Chociaż może bardziej zniecierpliwiony albo coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×