Skocz do zawartości
Nerwica.com

uciekam się do sekt


morty

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo proszę o odpowiedź każdego, kto to przeczyta.

 

Zastanawiam się, czy moja chęć poznawania róznych perspektyw życiowych nie wiąże się z szukaniem sobie miejsca w życiu. Zastanawiam się bardzo często, czy moje zdanie na jakiś temat jest "słuszne", często stykam się z przypadkami, że niestety nie.

 

Przez (nad)wrażliwość dość ubolewam w życiu. Przeszły przez moje życie parę doświadczeń z dragami, alkoholem, okresem buntu, uzależnieniem od złości, niezrównoważenia...

 

Aż w końcu na mojej drodze pojawiło się coś takiego jak "rozwój osobisty". Moim zdaniem, gdy człowiek już naprawdę szuka odpowiedzi, dlaczego wciąż jego persona mu nie pasuje, otwiera się niemal portal przedziwnego przyciągania różnych osobowości, którego mając wachlarz, wyciągasz karta po karcie i jak Tarot opowiadasz o każdej z osobna osobie, która jakoś w pewien sposób Cię zszokowała.

 

I tak, przenikając przez wszelkie różne grona - czy to ćpunów tłumaczących się, że branie cięzkich psychodelików co tydzień lub co dwa na imprezie trwającej 20 godzin jest "rozwojem osobistym", czy też "kolejnym szczeblem" w tej rozwojowej hierarchi są zainteresowani jogą, medytacją, oczyszczaniem czakr i głoszącym słowo "bądź dziwakiem" (ale przynajmniej oni namawiają do czystych nawyków, rzuceniem totalnie nałogów i byciu sobą... a wszelkie praktyki są wspomaganiem dobrego stanu psychicznej równowagi), tak zawsze powstaje problem... Problem "za bardzo jestem wkręcony w temat".

 

Wciągając się w to towarzystwo, chcąc nie chcąc natrafiam na wiele ciekawych tematów jak i dużo mi to dało, chociażby poukładała mi się sytuacja rodzinna, zdrowotna (!)... ale bardzo nie umiem wytrzymać efektu, że... też mam etykietkę dziwaka. Bardzo się staram nie ulegać manipulacjom, dobieram sobie rzeczy najbardziej optymalnie, ale zaczynam na nowo przeżywać tzw. "banały"... a moim zdaniem banał przestaje być banałem, gdy zaczynasz go rozumieć. Czuję się jak dziecko, któremu dopiero przygadano, że nie wsadza się łapy do ognia. Jestem wciąż tą samą osobą, a przeżywając na nowo wszelkie znane truizmy, czuję się jakby moja inteligencja postrzegana z zewnątrz totalnie zanikła.

 

Czy problemem jest to, że doszukuję się za bardzo uwagi ludzi i tym identyfikuje swoją intelektualną pozycję? Nie rozumiem, jak można się tym nie przejmować. Dla siebie można być wartościowym, ale co robić, gdy naprawdę wiele osób każe Ci myśleć inaczej?

 

Parę dni temu mocno ktoś mnie przekonał, że mam dostąpić do czegoś takiego jak Avatar. Aparycja i reprezentatywność tych ludzi mówi mi - dlaczego akurat teraz spotykam ich w tym momencie życia? I skoro są tacy ludzie, którzy pomagają takim ludziom jak ja... to czy właśnie nie staje się ofiarom sekt?

 

Czy ktoś, o ile mnie rozumie, był w takiej sytuacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle ze rozwoj osobisty to dobra rzecz,

jezeli tylk nie robi sie tego na sile,

nie powatarza sie utartych schematow,

ktore ktos staral sie nam wbic do glowy na ciezkie pieniadze.

 

Sucha teoria nic nie daje,

jak widzisz stan gotowosci do dzialania, uczucia 'moge przenosic gory' trwa co najwyzej kilka dni.

Bo to nie jest Twoje.

 

Jasne ze warto zapoznac sie ze zdaniem innych, posluchac opini,

jednak jak dla mnie kazdy powienien zaczac tworzyc swojego ulepa wartosci, celow....

 

Przez lata zobaczyles na wlasnej skorze co jest dobre a co zle,

ktore rzeczy ciagna Cie na dno, ktore trzeba ograniczyc do mininumum.

 

Wystarczy, ze edukacja stara sie wyprac nam wszystkim osobosc, zeszufladkowac.

Nie mozna dac innym osoba tej mozliwosci, pola do dzialania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Avatar to chłam stworzony na bazie scjentologi. "Kursy prowadzące do oświecenia" są wielopoziomowe i coraz to droższe. Plan biznesowy założyciela jest prosty - oczyszczać konta naiwnych oferując bełkot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Avatar to chłam stworzony na bazie scjentologi. "Kursy prowadzące do oświecenia" są wielopoziomowe i coraz to droższe. Plan biznesowy założyciela jest prosty - oczyszczać konta naiwnych oferując bełkot.

 

Dokładnie mam takie samo wrażenie. Najgorsze jest w tym to, że jeszcze masz wrażenie, że wszystko kontrolujesz i "możesz zawsze się wycofać"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×