Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pytanie


Aya992

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry. Zmagam się od paru miesięcy z nerwicą natręctw. Przez chwilę miałam spokój, ale to teraz chyba wróciło. Z 3 lata temu miałam tak że myślałam o pewnej osobie i wyobrażałam sobie różne rzeczy... Zrozumiałam jednak że to źle tak myśleć i zignorowałam to. Miałąm wyrzuty sumienia ,że tak myślałam i czułam się źle, jednak przebaczyłam sobie w duszy zwalając winę na różne czynniki wiedząc też że każdy może popełnić jakiś błąd w swoim rozumieniu świata. Przez dłuższą chwilę nie wracałam do tych myśli.

Była to osoba którą widziałam i widzę prawie codziennie... Ale teraz nagle pojawiła się myśl co jeśli te myśli nie były myślami a rzeczywistymi sytuacjami...A przynajmniej chociaż jedna z nich, bo te myśli chyba musiały się skądś wziąść. Nie chciałabym aby one się wydarzyły naprawdę, ale nie mam pojęcia jak się dowiedzieć czy to była tylko moja wyobraźnia czy to naprawdę się stało. Może tylko je przemalowałam w umyśle na myśli a to naprawdę się stało? Teraz doszukuje się różnych motywów w tej osobie, w jej słowach i czynach, które miałyby przemawiać za tym, że to się wydarzyło. Zaczynam zbyt dużo analizować, zamiast skupiać się na pilniejszych sprawach.To napewno nerwica natręctw? Co zrobić aby takie myśli się nie pojawiały? Nie wspominając o tym że ostatnio byłam na wycieczce. Nie mogę przestać myśleć że ktoś mi coś zrobił. Np. moja znajoma wpuściła kogoś aby mnie skrzywdzić , kiedy ja spałam albo sama to zrobiła. Czy to też nerwica natręctw?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

miałem podobnie,

godzinami analizowałem praktycznie nie ważne rzeczy,

kto co zrobił, jak się zachował - każdy szczegół.

 

U mnie jedynym wyjściem okazała się filozofia - "miej wyjebane",

po prostu nie staram sie zadowolić, uszczęśliwić kogoś za wszelką cene ( za cenę mojego zdrowia ).

 

Nie myśłałaś o rozmowie z psychologiem?

Właśnie w rozmowie z nim uświadomiłem sobie,

że rzeczy do których przywiązywałem taką wagę

praktycznie nic nie znaczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za radę. Postaram się tak robić. Byłam już u psychologa z powodu innej sytuacji. Pojawił się temat nerwicy natręctw, jednak nie przyznałam że ją mam, bo wtedy była zbyt słaba, aby mogłam ją uznać za poważny problem, pozatym miałam wrażenie, że powinnam się pozbierać bez pomocy psychologa bądź rodziny. Już więcej nie byłam u psychologa i chyba się nie zdecyduję na to żeby tam pójść jeszcze raz. Staram się uporać się z tym bez psychologa, a tym bardziej osób z mojego otoczenia. Przyznam szczerze, że wahałam nawet czy tutaj o tym napisać. Uznałam jednak, że to mi pomoże, słowa innych, którzy mają lub mieli podobne problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już więcej nie byłam u psychologa i chyba się nie zdecyduję na to żeby tam pójść jeszcze raz. Staram się uporać się z tym bez psychologa, a tym bardziej osób z mojego otoczenia. Przyznam szczerze, że wahałam nawet czy tutaj o tym napisać.

Nie bo?

Serio pytam, czemu od razu wykluczasz pomoc psychologa....?

 

Zapytaj kogo chcesz na tym forum,

czy zdecydowal by sie szybciej pojsc i porozmawiac z psychologiem niz to zrobil.

Niestety ale praktycznie zawsze, jezeli chodzi o zdrowie czas dziala niekorzystnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) pozatym miałam wrażenie, że powinnam się pozbierać bez pomocy psychologa bądź rodziny. (...) Staram się uporać się z tym bez psychologa, a tym bardziej osób z mojego otoczenia.

No to powodzenia...

Masz prawo korzystać z pomocy innych. Być może połamałaś sobie kulasy i teraz pewnie chcesz to rozchodzić, a potem, jak się nie da, to przestudiować publikacje na temat prawidłowego składania kości, interpretacji RTG, rehabilitacji i poradzić sobie samemu. Jakieś szanse są, że Ci się uda, ale szybciej Ci się to pozrasta tak, że kolano będziesz miała z tyłu i potem i tak trzeba będzie łamać. Może to nic poważnego, ale jak nie pochodzisz do specjalisty, to też się nie dowiesz.

 

Np. moja znajoma wpuściła kogoś aby mnie skrzywdzić , kiedy ja spałam albo sama to zrobiła. Czy to też nerwica natręctw?

"Drogie forum kuśtykających, piszczy mi w kolanie - czy to złamanie, skręcenie, zerwane więzadła, czy nadepnęłam na chomika?"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wspominając o tym że ostatnio byłam na wycieczce. Nie mogę przestać myśleć że ktoś mi coś zrobił. Np. moja znajoma wpuściła kogoś aby mnie skrzywdzić , kiedy ja spałam albo sama to zrobiła. Czy to też nerwica natręctw?

 

 

Mam podobnie, tylko, że ja myślę, że może na imprezie "urwał mi się film" i, że coś tam zrobiła, że zdradziłam mojego chłopaka.

Niby wiemy, że to nieracjonalne tak myśleć, że TY pewnie jakby coś Ci złego robili podczas snu to byś się obudziła, a ja, że bym wiedziała, że urwał mi się film albo bym miała jakieś przebłyski odnośnie sytuacji a jednak dalej brniemy w te chore myślenie :(

 

Ja właśnie też rozważam pójście do psychologa, ale boję się, że nie odpowie mi na pytanie, które mnie tak męczy.

 

Najgorsze, że bądźmy szczery, jak nic z tym myśleniem nie zrobimy to zrujnuje Nam to życie, spędzimy cudowne lata na rozmyślanie o rzeczach/sytuacjach, które się nie wydarzyły (chociaż nerwica męczy, że a może jednak, że przecież 100% pewności nie mamy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już więcej nie byłam u psychologa i chyba się nie zdecyduję na to żeby tam pójść jeszcze raz. Staram się uporać się z tym bez psychologa, a tym bardziej osób z mojego otoczenia. Przyznam szczerze, że wahałam nawet czy tutaj o tym napisać.

Nie bo?

Serio pytam, czemu od razu wykluczasz pomoc psychologa....?

 

Zapytaj kogo chcesz na tym forum,

czy zdecydowal by sie szybciej pojsc i porozmawiac z psychologiem niz to zrobil.

Niestety ale praktycznie zawsze, jezeli chodzi o zdrowie czas dziala niekorzystnie.

 

Cóż... to chyba wynika z mojego sposobu myślenia lub osobowości. A może jednego i drugiego. Sama do końca tego nie rozumiem, ale narazie wolę spróbować poradzić sobie z tym sama. Na pewno pójdę wtedy, kiedy będę czuła, że naprawdę tego potrzebuję. Uważam, że teraz nie jest po prostu konieczna wizyta psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) pozatym miałam wrażenie, że powinnam się pozbierać bez pomocy psychologa bądź rodziny. (...) Staram się uporać się z tym bez psychologa, a tym bardziej osób z mojego otoczenia.

No to powodzenia...

Masz prawo korzystać z pomocy innych. Być może połamałaś sobie kulasy i teraz pewnie chcesz to rozchodzić, a potem, jak się nie da, to przestudiować publikacje na temat prawidłowego składania kości, interpretacji RTG, rehabilitacji i poradzić sobie samemu. Jakieś szanse są, że Ci się uda, ale szybciej Ci się to pozrasta tak, że kolano będziesz miała z tyłu i potem i tak trzeba będzie łamać. Może to nic poważnego, ale jak nie pochodzisz do specjalisty, to też się nie dowiesz.

 

Np. moja znajoma wpuściła kogoś aby mnie skrzywdzić , kiedy ja spałam albo sama to zrobiła. Czy to też nerwica natręctw?

"Drogie forum kuśtykających, piszczy mi w kolanie - czy to złamanie, skręcenie, zerwane więzadła, czy nadepnęłam na chomika?"

 

Oczywiście wiem to, że mam prawo skorzystać z pomocy innych. Skorzystam napewno, kiedy będę wiedziała, że sama nie dam rady. Wiem też, że psycholog niektórym ludziom bardzo pomógł. To dobrze, od tego jest. Ale każdy jest inny. Ktoś równie dobrze może sobie poradzić bez psychologa, a ktoś nie. Nie jestem pewna czy nerwicę natręctw można porównać ze złamaniem kości. Nie mam zbyt wielkiej wiedzy o nerwicy natręctw gdyż mam ją od niedawna. Ale już zauważyłam, że problemem jest mój sposób myślenia. Czy nie jest tak, że to osoba z nerwicą musi rozwiązywać problem, a psycholog tylko w tym pomaga i to ewentualnie przyspiesza? Nie znam się, jeśli się mylę, ktoś mógłby mi to wyjaśnić? Na czym polega praca psychologa z osobami z nerwicą natręctw?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica Natręctw ma tysiąc twarzy , ale jeden korzeń choroby : wadliwie działający mózg . Wszystko zależy od stopnia i głębokości uszkodzeń układu nerwowego , jeśli jest on znaczny - kalectwo , inwalidztwo , jeśli lekki można z tym żyć mniej konfortowo niż zdrowi .

NN to upierdliwe , ujebliwe mysli i czynności , z tymi drugimi jeszcze Terapia behawioralna sobie poradzi , ale pierwsze sa przeważnie nie do przeskoczenia i albo same miną ( jeszcze lepiej przy pomocy leków , T . behawioralnej ) albo zmienią TWARZ ,,, oby tylko nie na brzydszą .

Ogólnie lipa i zawsze trzeba uważać , dbać o higienę psychiczną , unikac alkoholu i tego typu trutek .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do tego wszystkiego dochodzą stresy dnia codziennego i mała odporność na nie( wtedy choroba się zaostrza ) , co razem z chorobą i zrozumieniem jej bezsensowności powtarzanych " rytuałów" , oczyszczeń , porząków wysublimowanego idealizmu ,,,zaczyna tworzyć hu-jjjnię . w dodatku kiedy choroba zaczyna się wcześnie to jeszcze gorzej ( im wcześniej tym gorzej ) i dłużej życia w chorobie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wspominając o tym że ostatnio byłam na wycieczce. Nie mogę przestać myśleć że ktoś mi coś zrobił. Np. moja znajoma wpuściła kogoś aby mnie skrzywdzić , kiedy ja spałam albo sama to zrobiła. Czy to też nerwica natręctw?

 

 

Mam podobnie, tylko, że ja myślę, że może na imprezie "urwał mi się film" i, że coś tam zrobiła, że zdradziłam mojego chłopaka.

Niby wiemy, że to nieracjonalne tak myśleć, że TY pewnie jakby coś Ci złego robili podczas snu to byś się obudziła, a ja, że bym wiedziała, że urwał mi się film albo bym miała jakieś przebłyski odnośnie sytuacji a jednak dalej brniemy w te chore myślenie :(

 

Ja właśnie też rozważam pójście do psychologa, ale boję się, że nie odpowie mi na pytanie, które mnie tak męczy.

Najgorsze, że bądźmy szczery, jak nic z tym myśleniem nie zrobimy to zrujnuje Nam to życie, spędzimy cudowne lata na rozmyślanie o rzeczach/sytuacjach, które się nie wydarzyły (chociaż nerwica męczy, że a może jednak, że przecież 100% pewności nie mamy).

 

Tak. Ja też wiem, że to nielogiczne myśli. Przecież powinnam się obudzić albo wiedzieć na pewno że coś się wydarzyło i to już od dawna. Ale to się i tak pojawia... Jeśli chodzi o zrujnowanie życia przez nerwicę to też miałam i nawet mam takie obawy. Jednak raczej sądzę, że to nie będzie trwać wiecznie. Szczerze? Zawsze jak mam kłopoty myślę, że gorzej już być nie może i jak bardzo bym chciała mierzyć się z przeszłymi problemami zamiast obecnymi. Czuję, że z moją nerwicą natręctw będzie podobnie. Przestanę ją mieć i będzie znów po staremu, jak zwykle. Życzę wszystkiego dobrego, zdrowia i siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie lipa i zawsze trzeba uważać , dbać o higienę psychiczną , unikac alkoholu i tego typu trutek .

 

Zgadzam się. Powinno się tak zawsze postępować, ale takiego rodzaju problemy bardzo na to uczulają. Widzę sama po sobie. Unikam niepotrzebnych stresów i sytuacji, które mogłyby nasilić nerwicę natręctw.

 

Nerwica Natręctw ma tysiąc twarzy , ale jeden korzeń choroby : wadliwie działający mózg . Wszystko zależy od stopnia i głębokości uszkodzeń układu nerwowego , jeśli jest on znaczny - kalectwo , inwalidztwo , jeśli lekki można z tym żyć mniej konfortowo niż zdrowi .

NN to upierdliwe , ujebliwe mysli i czynności , z tymi drugimi jeszcze Terapia behawioralna sobie poradzi , ale pierwsze sa przeważnie nie do przeskoczenia i albo same miną ( jeszcze lepiej przy pomocy leków , T . behawioralnej ) albo zmienią TWARZ ,,, oby tylko nie na brzydszą .

 

Też uważam, że do każdego taki problem jest różnej natury dla poszczególnych osób. Sądzę, że nie ma rzeczy ''nie do przeskoczenia''. Przeważnie jest słowem kluczowym. Co do leków... moim zdaniem powinno się je zażywać w ostateczności. Oczywiście z pewnością by to przyspieszyło wiele spraw, ale ja osobiście byłabym niezadowolona z takiego rozwiązania, jeśli wiedziałabym, że mogłam to sama rozwiązać. Zgadzam się też, że nerwica natręctw może zmienić twarz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do tego wszystkiego dochodzą stresy dnia codziennego i mała odporność na nie( wtedy choroba się zaostrza ) , co razem z chorobą i zrozumieniem jej bezsensowności powtarzanych " rytuałów" , oczyszczeń , porząków wysublimowanego idealizmu ,,,zaczyna tworzyć hu-jjjnię . w dodatku kiedy choroba zaczyna się wcześnie to jeszcze gorzej ( im wcześniej tym gorzej ) i dłużej życia w chorobie .

 

Zgadzam się ze wszystim poza jednym: uważam, że długość życia w chorobie nie zależy od czasu zachorowania. Ktoś kto zachorował póżniej może się dłużej męczyć niż osoba która zachorowała wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że z moją nerwicą natręctw będzie podobnie. Przestanę ją mieć i będzie znów po staremu, jak zwykle. Życzę wszystkiego dobrego, zdrowia i siły.

A dziekuję , dziękuje serdecznie ,i życzę nawzajem wszystkiego dobrego .Obyś przestała ją mieć ,,, ale ona z niczego nie powstaje , ażeby powstać i się rozwinąc muszą być spełnione pewne warunki , a najważniejszy warunek to "neurotyczna osobowość " z całym jej wachlarzem " dobrodziejstw" w bonusie rzecz jasna ;)

 

Ktoś kto zachorował póżniej może się dłużej męczyć niż osoba która zachorowała wcześniej.

Może żle sie wyraziłem , ale chodziło mi o to ,że im szybciej ( w bardziej młodszym wieku ) choroba powstanie, tym jej rokowania poprawy są gorsze niż jeśli by choroba pojawiła się w póżnym wieku . Nie wiem czy jest jakiś stary człowiek , który by zachorował na starość na NN , a wcześniej był od niej wolny przez 70 powiedzmy lat .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że z moją nerwicą natręctw będzie podobnie. Przestanę ją mieć i będzie znów po staremu, jak zwykle. Życzę wszystkiego dobrego, zdrowia i siły.

A dziekuję , dziękuje serdecznie ,i życzę nawzajem wszystkiego dobrego .Obyś przestała ją mieć ,,, ale ona z niczego nie powstaje , ażeby powstać i się rozwinąc muszą być spełnione pewne warunki , a najważniejszy warunek to "neurotyczna osobowość " z całym jej wachlarzem " dobrodziejstw" w bonusie rzecz jasna ;)

 

Możliwe, że rzeczywiście mam tą ''neurotyczną osobowość''. Nie zauważyłam jednak do tej pory, aby mi ona szczególnie przeszkadzała.

 

Ktoś kto zachorował póżniej może się dłużej męczyć niż osoba która zachorowała wcześniej.
Może żle sie wyraziłem , ale chodziło mi o to ,że im szybciej ( w bardziej młodszym wieku ) choroba powstanie, tym jej rokowania poprawy są gorsze niż jeśli by choroba pojawiła się w póżnym wieku . Nie wiem czy jest jakiś stary człowiek , który by zachorował na starość na NN , a wcześniej był od niej wolny przez 70 powiedzmy lat .

 

Rzeczywiście, chyba coś źle zrozumiałam. Zgadzam się z taką opinią. Starszy człowiek już wiele przeżył i powinien szybciej wyjść z tego niż młoda osoba o mniejszym życiowym doświadczeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Tak. Ja też wiem, że to nielogiczne myśli. Przecież powinnam się obudzić albo wiedzieć na pewno że coś się wydarzyło i to już od dawna. Ale to się i tak pojawia... Jeśli chodzi o zrujnowanie życia przez nerwicę to też miałam i nawet mam takie obawy. Jednak raczej sądzę, że to nie będzie trwać wiecznie. Szczerze? Zawsze jak mam kłopoty myślę, że gorzej już być nie może i jak bardzo bym chciała mierzyć się z przeszłymi problemami zamiast obecnymi. Czuję, że z moją nerwicą natręctw będzie podobnie. Przestanę ją mieć i będzie znów po staremu, jak zwykle. Życzę wszystkiego dobrego, zdrowia i siły.

 

Życzę Ci z całych sił, aby przeszła ta nerwica, żeby po prostu "przeszła". Ale ja 7 lat temu też myślałam, że ONA się wyczerpie, że w końcu te myśli odpuszczą, jak pójdę na studia, zajmę się pracą itd, Ale niestety stało się inaczej, Ona zaczęła się przemieniać w coraz bardziej brzydszą postać. Myślę, że to tak nie działa, że Ona nie odpuści tak po prostu. Trzeba z Nią walczyć. Bo najgorsze są jej transformacje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście, chyba coś źle zrozumiałam. Zgadzam się z taką opinią. Starszy człowiek już wiele przeżył i powinien szybciej wyjść z tego niż młoda osoba o mniejszym życiowym doświadczeniu.

To nie kwestia doświadczenia, a tego jak bardzo neuroza wtopiła się w osobowość, która z kolei kształtuje się przede wszystkim w pierwszych latach życia.

 

Piszesz o lekach. Tak dla pewności, bo nie wiem, czy rozróżniasz psychologa i psychiatrę, psychoterapię i leczenie farmakologiczne:

Psycholog nie przepisze Ci żadnych leków (zresztą rzeczywiście często nie powinno się od nich zaczynać, bo może zmniejszyć to dostęp do emocji pacjenta, tak bardzo potrzebny w przypadku psychoterapii i kontaktu z psychologiem). Psycholog może pomóc dotrzeć Ci do przyczyn neurozy, pozwoli złapać kontakt ze stłumionymi emocjami, blabla i takie tam różne.. Bo, pamiętaj, że nerwica z reguły jest tylko objawem. Tłumiąc ten objaw nie rozwiążesz problemu, który go spowodował. On i tak się odezwie - wcześniej, czy później.

O ile masz nerwicę. Tego na forum nikt nie zdiagnozuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Tak. Ja też wiem, że to nielogiczne myśli. Przecież powinnam się obudzić albo wiedzieć na pewno że coś się wydarzyło i to już od dawna. Ale to się i tak pojawia... Jeśli chodzi o zrujnowanie życia przez nerwicę to też miałam i nawet mam takie obawy. Jednak raczej sądzę, że to nie będzie trwać wiecznie. Szczerze? Zawsze jak mam kłopoty myślę, że gorzej już być nie może i jak bardzo bym chciała mierzyć się z przeszłymi problemami zamiast obecnymi. Czuję, że z moją nerwicą natręctw będzie podobnie. Przestanę ją mieć i będzie znów po staremu, jak zwykle. Życzę wszystkiego dobrego, zdrowia i siły.

 

Życzę Ci z całych sił, aby przeszła ta nerwica, żeby po prostu "przeszła". Ale ja 7 lat temu też myślałam, że ONA się wyczerpie, że w końcu te myśli odpuszczą, jak pójdę na studia, zajmę się pracą itd, Ale niestety stało się inaczej, Ona zaczęła się przemieniać w coraz bardziej brzydszą postać. Myślę, że to tak nie działa, że Ona nie odpuści tak po prostu. Trzeba z Nią walczyć. Bo najgorsze są jej transformacje

 

Dziękuję. Postaram się z nią walczyć. Ostatnio mi się nawet polepszyło, więc mam nadzieję, że mi to przejdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście, chyba coś źle zrozumiałam. Zgadzam się z taką opinią. Starszy człowiek już wiele przeżył i powinien szybciej wyjść z tego niż młoda osoba o mniejszym życiowym doświadczeniu.

To nie kwestia doświadczenia, a tego jak bardzo neuroza wtopiła się w osobowość, która z kolei kształtuje się przede wszystkim w pierwszych latach życia.

 

Piszesz o lekach. Tak dla pewności, bo nie wiem, czy rozróżniasz psychologa i psychiatrę, psychoterapię i leczenie farmakologiczne:

Psycholog nie przepisze Ci żadnych leków (zresztą rzeczywiście często nie powinno się od nich zaczynać, bo może zmniejszyć to dostęp do emocji pacjenta, tak bardzo potrzebny w przypadku psychoterapii i kontaktu z psychologiem). Psycholog może pomóc dotrzeć Ci do przyczyn neurozy, pozwoli złapać kontakt ze stłumionymi emocjami, blabla i takie tam różne.. Bo, pamiętaj, że nerwica z reguły jest tylko objawem. Tłumiąc ten objaw nie rozwiążesz problemu, który go spowodował. On i tak się odezwie - wcześniej, czy później.

O ile masz nerwicę. Tego na forum nikt nie zdiagnozuje.

 

Przyznaję, że nie bardzo się na tym znam. Próbuję znaleźć ten problem, który to spowodował. Ostatnio zaczęłam się domyślać co może być moim problemem i staram się to rozwiązać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Prawda jest taka że nn sama bez leczenia nie przejdzie. Mi się też wydawało kiedyś że wszystko jest już dobrze i nagle nn uderzyła z dziesięciokrotna siłą.

 

Może nie będzie u mnie tak samo. Może będzie całkowicie inaczej. Mam taką nadzieję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslenie jest dobre, działanie jest dobre. Nie ma czegoś takiego jak zła myśl. Można myśleć sobie o przemocy wobec ludzi i się z tego śmiać i to jest zdrowe. Bo przemoc nie zawsze jest zła. Czasami przemocą można komuś pomóc, a pomocą kogoś skrzywdzić. To my nadajemy znaczenia naszym myślom. To my myślimy. Nie myśl o zielonym słoniu to jest złe. Poza tym jesteś sobie atomem na pyłku w kosmosie o wielkości prawdopodobnie nieskonczonej. Pomysl jak twoje zycie niewiele znaczy, jak niewiele znaczą twoje myśli i że możesz robić co chcesz bo tak naprawdę, cokolwiek byś nie zrobiła to w skali kosmosu i jego czasu to jest nieskonczenie mało ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×