Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sytuacja jest bardzo zła....


Hotelarz98

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich, mam 19 lat i jestem w półtora rocznym związku z chłopakiem straszym ode mnie o 3 lata . Wszystko było cudowne i chłopak stara sie tylko widze problem we mnie... kłócimy sie coraz wiecej, on ma tego dosyc a ja nadal truje mu tzw tyłek... non stop mnie cos inrytuje i zawsze złość i nerwy i brak humoru wyładowuje na nim.. on ma juz tego serdecznie dosc a ja mam dosc siebie bo on zaczyna watpic czy chce dalej to kontynuowac skoro obiecuje zmiane i nic... co mam zrobic zeby to ratowac...? ehhh pomocy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama ze sobą ? hmm ogólnie to zawsze miałam niską samoocenę :/ zawsze miałam wrażenie, że albo spodoba mu się ktoś inny albo coś innego... same czarne scenariusze :/ Bardzo łatwo ktoś może na mnie wpłynąć i ogólnie chce dobrze a czuje się po prostu źle, w szkole ciągła presja w domu kłótnie z mamą bo tez kazde moje niepowodzenie równa sie z tym, że wyładowuje emocje na mamie i chłopaku czyli na najbliższych osobach i jedna moge własnie stracić... Od dawna chciałam się zapisać na siłownie ale zawsze a to brak czasu albo brak motywacji..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hotelarz98, ja Ci nie radzę być w związku z kimś, kto chce Cię zostawić tylko dlatego, że ''ma tego dość''. Jak się naprawdę kogoś kocha, to się go nie zostawia w takich momentach. Ja bym zwiała od razu od takiego chłopaka jak najprędzej, bo to już mówi, czy jest odpowiedzialny i dojrzały. Jak teraz myśli, czy chce Ciebie zostawić, to pomyśl, co zrobi w innej trudnej sytuacji życiowej. Co, jeśli będziecie mieli dziecko i ono będzie miało podobne problemy? Zostawi Cię samą ''bo tego nie wytrzyma''. Nie walcz o to, żeby z Tobą został, bo to on powinien walczyć, żeby Ci pomóc. O prawdziwą miłość nie trzeba walczyć, a o fałszywą nie warto. Pamiętaj, że właściwy facet nigdy nie zostawi Cię z żadnym problemem i nie będziesz musiała się zastanawiać, czy to wytrzyma i czy odejdzie, bo to, że zostanie i Ci pomoże emocjonalnie i na co dzień, będzie oczywistością. Popatrz, jak on do tego podchodzi - pojawia się problem ponad jego siły i już chce się ulatniać. Odjąć Ci jedną osobę, na którą (rzekomo) mogłaś liczyć i od której potrzebujesz wsparcia. On o tym pomyślał? Nie. Pomyślał o sobie, że to nie dla niego. Znam przykład, gdzie facet pomagał żonie, która miała problemy z alkoholem, plus jeszcze miała depresję i nerwicę, więc też się czasami na nim wyżywała i kłóciła, na dodatek miała dług ponad 50 tysięcy do spłacenia plus jej matka się wtrącała do związku i mieszała. I on jej nigdy nie zostawił, pomógł jej z tego wyjść, jeździł z nią na terapię, brał nadgodziny, żeby spłacić jej długi, bo ona nie była w wstanie pracować, uspokajał ją, kiedy była nerwowa, bo wiedział, że to nie ona, lecz choroba. Są razem do dzisiaj, mają dziecko, bardzo wartościowe i ciepłe, wychowane na miłości pomimo problemów. Kiedy i ono miało problemy psychiczne, to ten facet troskliwie i ciepło się nim zajmował psychicznie i poświęcał mu dużo czasu. I to jest przykład właściwego faceta, a nie tych egoistów, co jak się pojawia problem, to uciekają. Prawdziwy dojrzały facet stawi czoło Twoim problemom psychicznym, pamiętaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hotelarz98, dostałaś wiele rad i opinii od osób powyżej. Jedni piszą o zaburzeniach osobowości, drudzy o tym, że Twój partner nie stanął na wysokości zadania, bo Cię nie wspiera itd. A je uważam tak po ludzku, prosto, że Twój chłopak nie musi być wcale Twoim terapeutą ani tym bardziej emocjonalnym workiem treningowym. Postaw się na jego miejscu, jak byś się czuła, gdyby podczas niemal każdego spotkania prowokował kłótnie, czepiał się Ciebie o wszystko i wyładowywał na Tobie złość? Podejrzewam, że sama byś miała tego serdecznie dosyć. Zatem nie wymagaj od chłopaka, by dźwigał Twoje humory. Wcale nie musi! Powiem więcej - nie powinien. Dlaczego? Ktoś podał przykład z chorobą alkoholową i wspierającym mężem. Tylko, że my owo wsparcie różnie interpretujemy. Alkoholizm jest chorobą, w której chory musi sięgnąć swojego dna - bez tego dna nie miałby motywacji do leczenia. Gdyby ten mąż ciągle "wspierał" chorą żonę, dalej by piła. Im dłużej "pomagamy" alkoholikowi żyć w świecie iluzji (chronimy przed konsekwencjami picia, wykonujemy za alkoholika czynności, które powinien zrobić sam, usprawiedliwiamy jego nieobecności w pracy itd.), tym gorzej dla niego., ponieważ takie "wspierające" zachowania dają alkoholikowi pełny komfort picia. Nie mówię, że trzeba zostawić człowieka samemu sobie, ale należy pomagać mądrze.

 

Jeśli chodzi o Twoją sytuację, to zauważyłam, że sama subiektywnie czujesz się ze sobą źle i dostrzegasz, że Twoje destruktywne zachowania oddziałują na bliskich. Zatem na razie przestań "naprawiać" relacje z mamą czy z chłopakiem, bo Twoje wysiłki na nic się zdadzą, jeśli nie "naprawisz" siebie, tzn. nie podejmiesz terapii. Zastanów się, skąd u ciebie złość i gniew, dlaczego żyjesz jak na tykającej bombie, co Cię wyprowadza z równowagi? Nie wiem, czy masz problemy osobowościowe. Diagnozy przez Internet nie postawię, odsyłam do specjalisty. Niemniej jednak proponuję zacząć zmianę od siebie. ;) I pomysł z wysiłkiem, podjęciem aktywności fizycznej, jakiegoś sportu, jest jak najbardziej na plus. Nie tylko będziesz miała okazję rozładować napięcie, jakie się w Tobie kumuluje, ale też wysiłek fizyczny sprzyja produkcji endorfin - hormonów szczęścia i daje pozytywną energię. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... Może spróbuj (systematycznie) stosować techniki kontroli złości, poczytaj np. o komunikacie "Ja". Załóż notatniczek, w którym będziesz odnotowywać kłótnie, to jak się zachowałaś, czy starałaś się rozładować napięcie i jak Ci to wyszło. Może dzięki temu łatwiej Ci będzie w stanie gniewu przypomnieć sobie o konieczności panowania nad sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×