Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy mogę umrzeć/zemdleć?


Valette

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, od dawna choruję na ciężką postać nerwicy lękowej. Wczoraj w nocy miałam jeden z najgorszych ataków...Czułam że umieram i mdleję jednocześnie. Mimo wielkich trudności usnęłam. Dzisiaj znowu jest źle...Jest mi bardzo gorąco, boli mnie brzuch i jestem bardzo senna. Czy mam powodu do niepokoju? A jak Wy radzicie sobie ze stresem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atak nerwicy na tym polega,że myśli się,że się umrze i zemdleje.Jednak od takiego ataku to się nigdy nie stanie.

.

 

Dostałem kiedyś tak silnego ataku, że na skutek hiperwentylacji upadłem i doznałem spazmów. Atak trwał około 40 minut, przypominał atak padaczkowy, ale bez utraty przytomności i bez moczenia się. Takie napady są dobrze opisane w psychiatrii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie, dlatego muszę brać leki. Gdy je odstawiam to różnie się kończy - latem jak odstawiłam skonczyło się tak że przez tydzień bolał mnie CAŁĄ DOBĘ brzuch, biegunki, wymiotowałam, żadne leki na ból nie pomagały, słabo mi było z bólu. Zabrała mnie karetka na sor. Tam kroplówki pomogły tylko na 1,5 godziny na ból. Badania w normie, wiadomo. Jak wróciłam do wenlafaksyny, im wyższa dawka, tym coraz lepiej było. Wróciłam całkiem do żywych i cieszę się życiem. Mogę pracować nad sobą.

Bóle miałam takie silne, że miałam już zaplanowane odebranie sobie życia. Mówię poważnie. Czuję się czasami jak pacjent onkologiczny, bo skrajny ból, na który nie dzialają nawet leki na receptę.

A pomyśleć, że to nerwy. A podejrzewali, że zapalenie jelit, albo coś gorszego.

Wiem, że nie umiera się od tego. Ale trzeba brać leki, samemu długo nie da się rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczę, naprawdę ciężkie przypadki. Nigdy żaden psycholog i psychiatra nie wspominał mi o takich sytuacjach(nawet lepiej:P). Od trzech lat zmagam się z nerwicą lękową i nie udało mi się wywołać takich ataków. W maksymalnym momencie lęk się kumulował i...schodził jak powietrze w baloniku :D. Z mdłości nigdy nic nie wynikło. Zawroty głowy od szybszego oddychania przechodziły. Bóle w klatce piersiowej ustawały, gdy człowiek zaczął o czymś pozytywnym myśleć. Cóż, nie ma określonych norm zachowania. Nerwica każdego indywidualnie tarmosi :lol: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×