Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

Byłam w zeszłym tygodniu na rozmowie o pracę, nie w jakiejś korpo, bo jeszcze nie czuję się na to gotowa.

Miałam dostać jeśli ok odpowiedź ''jak najszybciej'', a najpóźniej dziś... A że podobno dużo kandydatów to jeśli nie dostanę jej, to znaczy że nie.

Nie dostałam. Mimo że praca za psie pieniądze, na zlecenie do tego. Z opisu poza tym, że ''doświadczenie mile widziane'' - co rozumiem, że jego brak nie skreśla, to spełniałam wszystkie kryteria...

Na rozmowie o dziwo nie wykazywałam jakiegoś nadzwyczajnego stresu, mimo że go czułam wewnątrz od rana, przyszłam wcześniej, ładnie się ubrałam, subtelnie uśmiechałam i zmuszałam do patrzenia w oczy, czyli to co każą wszystko robić.

A jednak, nawet za psie pieniądze mnie nie chcieli. A po rozmowie byłam dumna z siebie, że dałam radę i już w głowie myślałam, na co odłożę pieniądze, cieszyłam się, że będę miała jakieś zajęcie... jakieś wyrwanie od tej nudy.

 

Nie wiem, może to mój brak doświadczenia, wiem i wiedziałam, że bez tego może być ciężej.

Co dziwne, firma w poniedziałek zamieściła od nowa to samo ogłoszenie. I to mnie już zastanawiało, ale miałam nadzieję. W myślach wiedziałam, że mimo że płaca żałosna, to i tak cieszyłabym się jak głupia, bo coś nowego, bo dodatkowe pieniążki, których potrzebuję. I jakiś początek doświadczenia. Ze swoimi ukończonymi studiami wyższymi, nie najgorszymi, nie chcę skończyć w Macu, albo call center. Prawie wszyscy z mojego roku, z którymi studiowałam już pracują z czymś związanym z zawodem.

 

I co dziwne, poczułam to jak odrzucenie mnie. Podobne uczucie jak wtedy, gdy odrzuca mnie jakiś człowiek. Już dzień po tej rozmowie bolał mnie z tego powodu brzuch i czułam się nerwowa i chciało mi się płakać. Teraz też mam lekkiego dołka, nie mam komu się wygadać. Zarazem jestem wściekła na siebie i czuję się jak nieudacznik życiowy. Nie chcę szukać roboty miesiącami, tym bardziej, że niedługo nie będę miała żadnych dochodów.

Wiem, że niby nie ta praca, to jakaś tam będzie. Ale ze względu na moją nerwicę i silny lęk społeczny chciałam to mieć już za sobą. Rozmowy nawet o praktyki parę lat temu były dla mnie takim mega stresem, że nawet jak mogłam je zacząć, to rezygnowałam... A teraz wreszcie odważyłam się pójść na prawdziwą rozmowę o pracę i dupa. Gdybym miała to za sobą, to i tak szkolenie i początek byłby sporym stresem, ale już bym czuła się szczęśliwsza i bardziej zmotywowana, że gdzieś mnie zechcieli.

A tak to dupa. Znowu będą stresy związane z kolejnymi CV, z tym kto i kiedy zadzwoni, przygotowania, same rozmowy. Przeraża mnie to. A tak to byłoby z głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukrowana,

bardzo mi przykro,  wiem jak to jest.mnie tez czeka szukanie pracy we wrzesniu.tylko ze ja nastawiam sie na jakis sklep a potem spokojne szukanie czegos lepszego. chcialabym w hotelu-recepcja kelnerka.

 

lukrowana to dopiero 1 rozmowa.nie zrezaj sie .zacisnij zeby i dalej wysylaj cv.

pytalam z zusie-jesli zaczepisz sie gdzies na umowe o prace,np.w sklepie to po miesiacu masz prawo do l4 i idziesz na oddzial dzienny na 3 mce i dostajesz 70 proc pensji.

rozumiem to odrzucenie.

ja wczoraj tak mialam.

zapisaly mnie baby w recepcji do pani s.-psycholozki do ktorej kiedys chodzilam.wiedzac ze ma malo czasu poszlam zapytac czy mnie przyjmie a ona, ze nie nie ma czasu, mam sie zapisac do kogos innego.panie

z recepcji wzruszyly ramionami...

ja poczulam to silnie jak odrzucenie. potem sptkalam moja ulobiona t.z terapii grupowej i mowie jej ze jest mi b.przykro ze pani s.mnie chyba nie lubi...

a ona zaczela mnie pocieszac nawet zapytala o zdrowie i byla tak mila i wspolczujaca...i zdecydowalam sie do niej zapisac.jest najlepsza. jak odeszla to zaczelam plakac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

Zaglądam do tego wątku co jakiś czas. Widzę, że już się w większości "znacie" (internetowo). Od jakiegoś 1,5 miesiąca wiem, że mam zaburzenia osobowości mieszane, w tym m.in. zaburzenia osobowości borderline. Aktualnie od tygodnia moja terapeutka jest na urlopie. Jeszcze 5 tygodni. Dopiero zobaczę się z nią na początku września. Trochę brakuje mi jej, ale to nie jest taka tęsknota jaką przeżywałam, gdy byłam we wcześniejszej terapii. Wtedy tęsknota była ogromna, nie do opisania. W tamtej terapii nie przepracowałam rozstań i chyba w tej wypieram uczucia z tym związane. Traktuję terapię z większą obojętnością, z dystansem. W poprzedniej terapii płakałam dużo, a w tej nie potrafię się rozpłakać, mam blokadę. W poprzedniej terapii zostałam zraniona, być może dlatego teraz jest mi trudniej. 

Wszyscy mi mówią, że jestem taka spokojna, ale często w środku jestem jak wzburzony ocean...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ej, co ten wątek tak śpi?

W ogóle macie wrażenie, że forum niestety umiera powoli? :( wielka szkoda, bo mam sentyment do tego forum. W ogóle miałam tu inne kiedyś konto, które założyłam jakoś w 2011 albo 2012, więc dość dawno. I szkoda. Zwłaszcza po ostatniej zmianie grafiki znacznie mniej użytkowników się odzywa na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie sie nie chcialo pisac i mam duzo zajec teraz

zaczelam chodzic na grupe ludzi uzaleznionych od roznych rzeczy/ja tabletki i zakupy/  ciekawie jest... hazard,trawka,tabletki itp.z przyjaciolka chodza.wczoraj rozpetalam taka dyskusje ze hej)) jest 11 facetow i 3 kobiety.

pisze tez z kilkoma panami przez internet, jeden wydaje sie b.fajny ale nie chce zapeszac.pewnie i tak nic nie wyjdzie

ucze sie na egzamin.. od czwartku zaczynam terapie z moja ulubiona T)))

poza tym zadarlam z facetem/chyba/ z mafii)))

tak ze w sumie nic ciekawego

a co u was?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w zasadzie nic ciekawego, stara bida :D

Byłam tydzień na wakacjach w Grecji, było bardzo fajnie. Tylko jedzenie na all inclusivie podobało mi się do połowy pobytu, potem już zaczęło być to mega ciężkie dla mojego żołądka. Tym bardziej, że kolacje tam wyglądały jak obiady. I do tego jadłam codziennie, czasami dwa razy dziennie pizzę :P gorzej niż jak byłam we Włoszech. Ale pyszna była.

Choć i tak po paru dniach wiedziałam, że mimo że tam jest super, to wolę jednak swój dom. Mimo że nie mam rodziny, ale mam tu chłopaka, mam nawet swój telewizor i ulubione programy :P no i swoje jedzenie... które mi nie szkodzi i nie jest takie ciężkie. Więc po kilku "wojażach'' w tym roku stwierdzam, że w domu naprawdę jest najlepiej. Może i bywa nudno, ale wszystko jest swoje :) 

No i tu upały są gorsze jak tam, w sensie wiecej stopni 😕 

A poza tym to raczej po staremu. Na razie odpuszczam sobie szukanie pracy, bo od października zaczynam tą terapię na oddziale dziennym. Chyba przez te miesiące wolnego zanudzę się tak bez konkretnego zajęcia, bo już tak mam :P 

Pod względem psychicznym to raczej bez zmian. Nastrój mam normalny, choć bywa chwiejny mocno w razie jakis np. kłótni z kimś. Lęki takie jak były, to sobie są i przez to, że głównie dotyczą ludzi, no to alienuję się dalej.

Stwierdzam, że nawet z jakimiś koleżankami, których i tak mam niewiele, nie mam za bardzo o czym gadać- każda z nich pracuje czy ma jakieś takie zainteresowania czy hobby, inne niż leki psychotropowe i narzekanie na życie :P

A moim problemem zawsze było i jest to, że nie mam konkretnego hobby, które by mnie pochłaniało.

Mam rzeczy, które lubię typu np. dobry film, kino, ale nie jest to typowe hobby, którym można np. zajmować się godzinami codziennie i chwalić przed innymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hobby nie jest po to, żeby się nim chwalić, tylko żeby Cię wypełniało. 🙂 Każda chwila jest dobra na znalezienie pasji, pasja zdecydowanie pomaga w życiu. Trudno jest rozmawiać z ludźmi czasem i mnie. Bo co tu powiedzieć na pytanie "a co u Ciebie?" Chyba nie ja jedna mam z tym problem. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym hobby to źle się trochę wyraziłam. Nie chodzi mi o przechwalanie się. Bardziej o to, że jak ma się hobby konkretne to można w rozmowie z kimś do tego nawiązać, opowiedzieć co się ostatnio robiło czy zainteresować kogoś. A tak jak ma się szare życie, to tego takiego trochę aliena, no i nie pracuje jak ja, to nie z każdym jest o czym gadać.

 

@shira123 też jestem ciekawa jak zaplątałaś się w znajomość z mafią.

@Heledore do pracy mgr naprawdę dawno nie zaglądałam... W zasadzie treść mam całą napisaną. Jeszcze tylko, albo aż poprawić błędy językowe, bo nie piszę jej po polsku i bibliografię uporządkować:)

Nawet nie wiem kiedy mam obronę:D bo w zasadzie dopiero początek sierpnia a niby ma być pod koniec września.

Ja dziś byłam na shoppingu. Kupiłam sukienkę taką bardziej wieczorową i do tego torebkę. Nie znoszę imprez rodzinnych mojego chłopaka, bo koszmarnie się tam nudzę i siedzę w większości na telefonie, ale przynajmniej będę fajnie wyglądać 🙂

Byłam też z koleżanką na piwie. Ale musiala się zbierać o 23, bo ma jutro pracę. Nawet chwilę tanczylysmy. Nie tanczyłam rok. Jakoś wyrosłam z chodzenia po klubach i tego jak doczepiają się obcy faceci i mi z tym niezręcznie i ich spławianiem. No i po lekach mam mało energii, więc męczy mnie każdy większy wysiłek fizyczny. Gdybym tak nie miała, to może i częściej bym się na poruszała.

Wróciłam do pustego domu, bo chłopak pojechał do rodziców. Mam w południe do nich pojechać. Średnio mi się chce, bo również mi się tam nudzi i zwykle myślę o tym kiedy wreszcie wrócę do siebie. Taka to ja towarzyska :P ale nie rozmawiają oni specjalnie ze mną, zwykle po prostu sobie siedzę tam i tyle. I czuję się tylko jak dodatek do mojego chłopaka. Wiem, że ich zachowanie jest dziwne, ale chłopak tłumaczy, że no oni tak po prostu mają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@New-Tenuis oj nie, nieśmiali to oni zdecydowanie nie są, mają dużo większe poczucie humoru niż ja i łatwo im przychodzi rozmawianie o niczym. I właśnie ja nie lubię tego typu rozmów i słabo mi one idą, poza tym nie mam takiego humoru jak inni,wręcz przeciwnie zdarzało się, że powiedziałam coś co uznałam za śmieszne a ich jedyną reakcją były krzywe miny... Poza tym nigdy nie pytają się co u mnie słychać, mówią o swoich sprawach, często gadają między sobą nie zwracając za bardzo uwagi na mnie... I czuję się wtedy tylko jako dodatek. Miałam z nimi drobne zatarczki już kiedyś, nie to że byłam niemiła tylko wg chłopaka wkurzałam ich po prostu tym jaka jestem. I z tego powodu też czuję się tam skrępowana. Wiadomo, mam bordera i każde takie zachowania wobec mnie odbieram jak odrzucenie, gdzie ktoś gruboskórny miałby to gdzieś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, lukrowana napisał:

@New-Tenuis oj nie, nieśmiali to oni zdecydowanie nie są, mają dużo większe poczucie humoru niż ja i łatwo im przychodzi rozmawianie o niczym. I właśnie ja nie lubię tego typu rozmów i słabo mi one idą, poza tym nie mam takiego humoru jak inni,wręcz przeciwnie zdarzało się, że powiedziałam coś co uznałam za śmieszne a ich jedyną reakcją były krzywe miny... Poza tym nigdy nie pytają się co u mnie słychać, mówią o swoich sprawach, często gadają między sobą nie zwracając za bardzo uwagi na mnie... I czuję się wtedy tylko jako dodatek. Miałam z nimi drobne zatarczki już kiedyś, nie to że byłam niemiła tylko wg chłopaka wkurzałam ich po prostu tym jaka jestem. I z tego powodu też czuję się tam skrępowana. Wiadomo, mam bordera i każde takie zachowania wobec mnie odbieram jak odrzucenie, gdzie ktoś gruboskórny miałby to gdzieś.

Może są zazdrośni o swojego syna? To się zdarza, chłopak znalazł kogoś bliskiego poza domem rodzinnym, na co oni nie mają wpływu. Czasem taka podświadoma zazdrość ma wpływ na relacje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@New-Tenuis myślę, że może tak być jak piszesz, tym bardziej, że np. jego ojciec parę razy niby żartem do niego rzucił, że jak mu będzie u mnie źle, to zawsze może wrócić do rodziców, gdzie będzie wszystko miał :) nie do końca rozumiem takie podejścia rodziców, bo dziecko w pewnym wieku już się usamodzielnia i raczej powinni się cieszyć z tego, że nie będzie im wisiało do 40-tki na karku i że jakoś tam rokuje na przyszłość, czyli nie zostanie starym kawalerem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, mi znowu odbiła szajba.

Nigdy chyba nie stanę się z osobą stabilną emocjonalnie i nie okazującą emocji skrajnie. Od najbliższych mi osób typu od chłopaka bardzo mało mi potrzeba żebym poczuła się odrzucona, zaniedbywana i niekochana. I niewiele trzeba żebym okazała to jak bardzo dotchnęło mnie coś czym zdrowy człowiek by się nie przejął albo zrozumiał. Niby mam w sobie dużo empatii ale prędzej do rozumienia podobnych mi, a nie zdrowych ludzi...

I znowu w skrajnych emocjach mam ochotę sobie coś robić, albo coś rozwalić. Myślę że najchętniej bym się z nim rozstała tu i teraz mimo że jest noc. I myślę że mimo że go kocham,to w tym momencie nie znoszę go, nie znoszę tego jak bardzo mnie rani. I oczywiście muszę to wszystko wykrzyczeć. Czując się potem jak jakaś patola albo naprawdę chora osoba. Nie przejmuję się w tym momencie że ktoś może słyszeć jak się drę albo wyję. A jak mi on mówi że jeszcze wezwie ktoś policję to myślę i mówię że dam się zabrać przynajmniej od razu na oddział, nawet zamknięty. 

Gdyby nie wzięcie hydroksyzyny i imovane to bym nie była w stanie zasnąć do rana.

Rano poczuję trochę wstyd że znów nie opanowałam się. Ale i tak będę czuła dalej złość na niego bo przez chwilę mnie olał i zajął się czymś innym i że był za mało czuły co ja uznałam jako odrzucenie. I do tego poczułam, że skoro on taki jest wobec mnie to nie jestem atrakcyjna i żadne ciuchy ani makijaż tego nie zmienią.

I tak mam ochotę się z nim rozstać. Miewałam i miewam poważne zamiary. Boję się że potem będę tego żałować. Nie ma pewności że z moim charakterem ktokolwiek mi dogodzi.

Nie wiem czy kiedykolwiek wyzdrowieję, chyba nie da rady. Musieliby mi wymienić mózg lub musiałabym urodzić się drugi raz w innej rodzinie.

Przy okazji dziś a w zasadzie wczoraj minął 5 miesiąc od śmierci babci. Z nią nie byłam wcale zdrowsza. Miałam więcej stresu bo ciągle bałam się o jej życie. Albo bałam się jak lekarze mówili że po wylewie może już nigdy nie zrobić kroku a potem się to cofnelo. Przez te 4 lata wiele przeżyłam strachu. Wiele łez wylałam gdy się o nią bałam.

Mimo wszystko ona była jako najbliższa mi osoba, której mogłam zaufać.

A teraz od 5 miesięcy śpi. Gdziekolwiek jest jeśli jest.

Amen

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lukrowana, współczuję. Poczekaj z decyzjami, targają Tobą silne emocje. Rano być może będziesz w stanie ocenić, czy to choroba, czy uzasadnione pretensje - i co w jakim stopniu. A Twoja babcia na pewno jest - albo w niebie albo w piekle (czyli umarła). Ja przynajmniej tak wierzę 😃 Trzymaj się i idź grzecznie spać...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przykro mi,lukrowana...tez mam podobnie niestety...

 

ta grupa na ktora chodze,tam jest pani psycholog 70 letnia, myslalam ze jest ok,zaufalam jej, zwierzylam sie z b.prywatnej sprawy a ona mi dala taka rade, tak mnie zranila ze nie moglam przestac plakac i mialam silne mysli s....nawet psychologom nie mozna ufac to jakis koszmar jest.........ocenila mnie,obrazila,upokorzyla. dobrze ze mnie przyjaciolka uspokoila bo myslalam ze oszaleje.nie chce dokladnie pisac ale min.powiedziala ze sie ubieram b.wyzywajaco i kusze facetow i ze u mnie lubiezne spojrzenia mezczyzn na mnie sa dla mnie namiastka sexu/cos w tym stylu/ dobrze ze przy grupie tego ne powiedziala bo tam jest 11 facetow i 2 kobiety.

 

a facet z mafii-to bylo tak

poszlam z przyjaciolka na kawe,on mnie zaczepil przy barze zagadywal,troche flirtowal, gapil mi sie na dekolt...i mowi ze chetnie mi postawi kawe z lodami a ja, ze jestem z przyjaciolka. on-ze dla nas obu kupi.

przysiadl sie do nas z piwem i gadal,ze on ma tyle kasy, zna ludzi z polswiatka, iles tam barow zalozyl,cos tam bajdurzyl,mial gadane, i ciagle  sie na mnie gapil, na moj dekolt i mowil ze mam''swietne warunki'' mialam go juz dosc....

potem on mowi ze idzie do cukierni kupic nam tort.  a my-szybko wypilysmy kawe i w nogi,ja jeszcze wlalam mu troche kawy do piwa bo bylam wsciekla na jego zaloty i ucieklysmy do biblioteki...taka przygoda bordera

przyjaciolka boi sie do tej kawiarni chodzic,a jej chlopak byl zly na mnie ze ja wciagam w takie sytuacje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu ‎20‎.‎05‎.‎2018 o 09:07, shira123 napisał:

a ja chyba zdrowieje)) wczoraj ostra awantura z mama, i nic, nie mialam checi autoagresji jak zawsze,nie wzielam tabletki, nie pilam alkoholu,

tylko poszlam na rower i napisalam opowiadanie pt. ''Xanax'' :lol: przelalam emocje na papier.

potem przeczytalam to mamie, powiedziala ze jestem glupia jak but i kazala mi to spalic/ nie zrobie tego/ i mnie przytulila. tyle

Boszzz, jakie to słodkie:) Serio:) Chylę czoła tak ogółem. Ja po awanturze z matką jestem rozwalona do granic możliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mialam wczoraj zly dzien,  najpierw poklocilam sie z wredna baba-opiekunka kolonii/ja mialam racje/,potem w pracy byly okropnie halasliwe i niegrzeczne dzieci-kosmar, i jeszcze ostra klotnia z mama...za to dostalam duzo wsparcia od pracodawcy.

ale znow mialam mysli s, plakalam duzo i kupilam sobie whisky i piwo i mialam wszystkiego dosc...

 

dzis juz jest ok-jade na miasto kupic ciuchy i spotkam sie z przyjaciolka, potem terapia z moja ulubiona t.

wieczorem moze pobiegam.

a,i zrobilam sobie i mamie paznokcie z ''efektem syrenki'' wyszly sliczne))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Heledore a już jakoś daję radę ;) czyli tak zwana stara bida. Mało co mi się tylko chce ostatnio. To nie jest jakaś depresja, tylko taki bardziej brak energii. I mam poczucie, że powinnam coś robić, czy to sama się pouczyć języków, wychodzić jakoś do ludzi, ale też więcej w domu ogarniać, sprzątać na bieżąco. A kończę przed kompem, z jakimiś serialami, albo jakąś gazetą. Od przyszłego tygodnia też planuję zabrać się za poprawianie tej mojej magisterki. Miałam to jakoś od dziś robić, ale nie chce mi się. Ledwo z domu teraz po chleb wyszłam, bo nie miałam co na śniadanie jeść. Ale już po zakupy na obiad to chłopaka wysłałam, tzn powiedział, że pójdzie po pracy, bo widział moją wielką chęć, żeby stać w kolejce po zakupy. Czasami mnie to przeraża jak ja będę pracować, skoro na co dzień po lekach nie mam tak energii a nie mam zbyt wielu obowiązków. W porównaniu z normalnymi ludźmi, co teraz pracują, a potem wracają, zakupy i jeszcze mają siłę na sprzątanie i wyjście gdzieś.

 

@shira123 dobrze, że Ci przeszedł zły nastrój... a te paznokcie to hybrydy? Ja sobie robię hybrydy, ale nigdy jakoś nie chciało mi się bawić w specjalne efekty, bo i tak dużo zachodu, zeby normalne paznokcie zrobić :P  ale jak każdemu, podobają mi się te efekty ;) 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.08.2018 o 12:22, lukrowana napisał:

Czasami mnie to przeraża jak ja będę pracować, skoro na co dzień po lekach nie mam tak energii a nie mam zbyt wielu obowiązków. W porównaniu z normalnymi ludźmi, co teraz pracują, a potem wracają, zakupy i jeszcze mają siłę na sprzątanie i wyjście gdzieś.

Daj sobie czas, jesienią pewnie wrócą do Ciebie siły i będziesz chciała pójść do pracy. Ja przez pierwsze miesiące po śmierci przyjaciela potrafiłam cały dzień spędzić w pościeli i spać na przemian z płakaniem. Teraz mam znacznie więcej energii. Czas robi swoje - dodaje energii i chęci do walki. Co do kłótni z chłopakiem, znam takie stany pobudzenia. Trzeba odłożyć telefon i komputer jak najdalej i przeczekać.

W dniu 14.08.2018 o 16:36, shira123 napisał:

ta grupa na ktora chodze,tam jest pani psycholog 70 letnia, myslalam ze jest ok,zaufalam jej, zwierzylam sie z b.prywatnej sprawy a ona mi dala taka rade, tak mnie zranila ze nie moglam przestac plakac i mialam silne mysli s....nawet psychologom nie mozna ufac to jakis koszmar jest.........ocenila mnie,obrazila,upokorzyla. dobrze ze mnie przyjaciolka uspokoila bo myslalam ze oszaleje.nie chce dokladnie pisac ale min.powiedziala ze sie ubieram b.wyzywajaco i kusze facetow i ze u mnie lubiezne spojrzenia mezczyzn na mnie sa dla mnie namiastka sexu/cos w tym stylu

Zazdrosna o Twoją młodość. Syndrom starej samicy. To źle, że jako terapeutka nie umie nad tym zapanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Heledore na razie nie idzie, zaczynam od jutra :D

W zasadzie muszę. Myślałam, że w dziekanacie będzie informacja o terminie obrony, bo w przypadku obrony lipcowej tak było. Poza tym przed wakacjami promotor mi mówił, że obrona będzie koniec września i tak się nastawiłam. 2 dni temu do niego postanowiłam napisać i mi pisze, że termin 11 września, Lol. A złożyć pracę trzeba najpóźniej do 2 tygodni przed obroną czyli do 28 sierpnia. Czeka mnie pracowity tydzień zatem.

Ale tak mnie to przeraziło, bo nie tak wiele czasu zostało. Jednak muszę przez to przejść i mieć z głowy. Za Twoją również trzymam kciuki 🙂 znasz już termin?

 

 

Leżę w tej chwili w łóżku i zwijam się z bólu brzucha. Wzięłam nospę max ale nie pomaga na razie. Ból z serii takich, kiedy ciężko mi się aż oddycha. Szkoda, że na jelito drażliwe nie ma leków...są tylko leki co działają na objawy jak nospa czy stoperan. A nie ma leków jak w przypadku innych chorób, bo w zasadzie fizycznie nie ma żadnych zmian w organizmie. Bywa że mnie ból nachodzi tak sam z siebie, nie wiadomo z jakiego powodu, bo nic nie zjadłam złego ani się specjalnie nie denerwowalam. Jedynie wczoraj dość dużo jak na siebie wypiłam spirytusu z cytryną czyli takiej domowej roboty cytrynówki, bo trochę się zdołowałam przez chlopaka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×