Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bunt


gianna solei

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!

Ciekawa jestem, czy ktoś odczuwa coś podobnego, co ja.

 

Od kilku lat co jakiś czas przeżywam epizod depresyjny. Nie jest to klasyczna depresja, ale o osobowościowych podłożach. Tym razem męczę się już od grudnia.

I... ten epizod jest inny niż wszystkie. Po raz pierwszy jestem tak bardzo niepogodzona z rzeczywistością...

-- nic mi się nie chce -- naprawdę nic

-- wiele rzeczy traci dla mnie znaczenie -- to co jem, jak wyglądam, jak zachowuję się wobec moich znajomych (mało się odzywam, często nie odbieram telefonów), sprawiam tym ból mojej rodzinie i znajomym

-- mach ochotę od wszystkiego uciec

-- w pracy prawie nic nie robię i nie czuję się z tym źle (choć może niedługo wyjdzie to na jaw)

-- nic mi się nie chce i nic nie chcę

-- cały weekend przespałam odrywając się od rzeczywistości i chciałabym tak dalej

-- na terapii zrozumiałam, że czuję się strasznie zbuntowana wobec rzeczywistości i wobec choroby i dlatego tak bardzo nic nie chcę...

I rzeczywiście, to chyba przez bunt, jest tak silny, że naprawdę nic, ale to nic mi się nie chce, a wiele rzeczy staciło znaczenie...

Naprawdę chcicałabym leżeć i od wszystkiego uciec, jakby rzeczywistości nie było...

 

Nie mam myśli samobójczych -- zupełnie nie chcę sobie robić krzywdy fizycznie, choć myślę, że psychicznie ją sobie robię, tak strasznie się od wszystkiego odcinając....

Wiem, że swoim zachowaniem krzywdzę siebie i moich bliskich, ale jakoś czuję, że tak chcę....

To trwa już prawie od miesiąca....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Żyjemy w nienormalnym kraju. Tutaj wierzy się, że każdy narząd może zachorować. Serce, żyły, nawet celolit jest poważnym problem dla wielu.

Ale problemy psychiczne? Co to?

 

Przecież mózg jest najbardziej złożonym narządem i to on nas czyni ludźmi. Ale jakoś w małych ludzkich rozumkach nie pojawia się myśl o tym, by dbać o swój umysł i psychikę.

Takie fora jak to przecierają szlaki i ukazują problem.

 

Każdy ma jakieś zmartwienia. A bunt przeżywa prawie każdy młody człowiek, kiedy wszystko go wkurza, a w szczególności rodzice.

Problem zaczyna się gdy nadmiar negatywnych uczuć już nie buduje charakteru, a niszczy go i osłabia.

 

I jak to piszesz to trochę wygląda jakby były dwie osoby. Ten który jest niezadowolony z siebie. Zazwyczaj ludzie nie patrzą tak bardzo z boku na siebie, stanowiąc całość.

Oceniają, ale zazwyczaj innych.

 

Rada ode mnie: znaleźć ucieczkę od problemów, ale taką która sama nie stanie się problemem. Alkohol to łatwy sposób, ale już wielu się przekonało, że na krótką metę.

Leki od psychiatry m aja tą wyższość nad alkoholem, że nie niszczą komórek i słabiej, albo wcale nie uzależniają. To jest dobre na krótszy czas, wtedy można się pozbierać i gdy człowiek się ogarnie to nie będą potrzebne chemiczne środki od lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natla, bardzo dziękuję za Twojego posta!

Żyjemy w nienormalnym kraju. Tutaj wierzy się, że każdy narząd może zachorować. Serce, żyły, nawet celolit jest poważnym problem dla wielu.

Ale problemy psychiczne? Co to?

 

Ech, ja też mam takie myślenie jak większość żyjących w "nienormalnym kraju". Choroby fizyczne są ok, psychiczne już nie...

No, może jeszcze prawdziwe choroby, biologicznie uwarunkowane... Ale problemy psychiczne nie do końca traktuję jako choroby... Moja lekarka stwierdziła nawet, że nie mam choroby, tylko "specyficzny rodzaj wrażliwości"... Też mi wrażliwość, że nic mi się nie chce, a to, co niedawno było łatwe i przyjemne, wydaje się trudne i nieosiągalne... ;/

Swoją drogą czy jest jakiś "normalny" kraj, gdzie stosunek do zaburzeń psychicznych jest łagodniejszy....?

 

I jak to piszesz to trochę wygląda jakby były dwie osoby. Ten który jest niezadowolony z siebie. Zazwyczaj ludzie nie patrzą tak bardzo z boku na siebie, stanowiąc całość.

Oceniają, ale zazwyczaj innych.

 

Masz rację, ja w depresji czuję, że nie jestem sobą... Właśnie tego nie mogę zaakceptować, że to niby też ja... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo to sa satny depresyjne, a nie depresja. Nie radzisz sobie z emocjami, więc tego jest taki skutek. Tyle że buntując sie na życie odcinasz się od jakichkolwiek konstruktywnych zmian.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, mam zupełnie podobnie wszytko powoli traci dla mnie znaczenie choć próbuje się temu opierać niestety ciągle spadam coraz niżej...siedzę tylko przed kompem i nic nie robię coraz mniej wokół mnie osób, też nie odbieram telefonu...wiem również, ciężko ze mną wytrzymać przez mój charakter i przywiązanie do swoich zasad...latem jak jest słońce jest trochę lepiej więc czekam na ten okres z utęsknieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×