Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak ośmielić się do kobiet?


onet700

Rekomendowane odpowiedzi

...Dlatego proponuję przeskoczyć kilka leveli naprzód i skorzystać z płatnych usług. Może nie od razu seks, zamów sobie jakiś taniec erotyczny. Potem popatrz jak się dziewczyna rozbiera i zabawia. Ty w tym czasie możesz absolutnie nic nie robić, nie okazywać żadnych emocji. Miej na nosie przyciemniane okulary. Nie będziesz czuł presji że ktoś się na Ciebie patrzy i ocenia Twoje zachowanie.

Co rezolutniejsze dziewczyny mogłyby prowadzić usługi (wyłącznie) obycia towarzyskiego dla prawiczków. Nie prostytucja, ale coaching.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość beznadziejniak

Mam depresję i niską samoocenę.

Kobiety potrzebują silnych psychicznie i fizycznie (z przewagą na psychicznie) mężczyzn. Atrakcyjny facet musi umieć radzić sobie w różnych sytuacjach, musi być otwarty, towarzyski, ogólnie mówiąc kobieta nie chce się wstydzić za swojego faceta. Mężczyznom wydaje się, że to oni wybierają sobie kobiety. Nieprawda. To kobieta wybiera faceta na podstawie jego wyglądu i zachowania. Nieważne jaki jesteś wewnątrz. Każda kobieta doceni to że jesteś dobrym człowiekiem i chętnie się z Tobą zaprzyjaźni, ale nie zgodzi się na nic więcej jeśli jesteś fajtłapą z problemami. Kobieta zdająca sobie sprawę z własnych wad (przeważnie chodzi o urodę), będzie w stanie zaakceptować pewne wady u Ciebie - lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Czy zadowala Cię taka perspektywa? Perspektywa egzystencji w postaci koła ratunkowego dla niezbyt urodziwej kobiety? Ja wolę być sam do końca życia niż męczyć się ze świadomością, że jestem z kobietą tylko dlatego, że ona nie jest w stanie znaleźć sobie kogoś lepszego. "Żałosny frajer - poślubiła go z litości" - czy to nie jest upokarzające? Każdy mężczyzna ma swoją dumę. Ile razy czułeś się upokorzony widząc szczęśliwe zakochane pary wiosną kiedy wszystko budzi się do życia? Nie czułeś się wtedy jak śmieć? - "nikt mnie nie chce". Czy myślałeś o tym żeby związać się z kimkolwiek? Kobiety Cię nie chcą bo jesteś nieśmiały. Z czego wynika twoja nieśmiałość? To nie jest tak że próbując się oswajać z kobietami, w końcu uda Ci się kogoś znaleźć. Będziesz próbował i za każdym razem zobaczysz w oczach kobiety to samo spojrzenie: "ty biedny frajerze....". To wpłynie negatywnie na twoją samoocenę. Najpierw musisz odnaleźć w sobie siłę, która pozwoli Ci nawiązywać normalne relacje ze wszystkimi ludźmi. Musisz mieć jakąś nić łączącą Cię z innymi, jakiś temat do rozmowy, jakiś wspólny kontekst. Odizolowałeś się od ludzi, a teraz myślisz, że wszystko odmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie. Nie masz wspólnego kontekstu. Praca, galeria, biblioteka, klub, cokolwiek. Musisz gdzieś bywać aby oswoić się z otoczeniem, a nie z kobietami. Musisz wiedzieć jak zachować się w jakimś środowisku. Dopiero kiedy będziesz się czuł swobodnie, przyjdzie czas na oswojenie się z kobietami. Będziesz miał wspólny kontekst, będziesz miał jakiś wspólny temat. Co z tego że rzucisz się na głęboką wodę, zagadasz do przypadkowej dziewczyny i za minutę zapadnie odrętwiająca cisza? Z minuty na minutę będziesz odczuwać coraz większy stres który skutecznie uniemożliwi Ci swobodną rozmowę.

 

Jakiś czas temu zdałem sobie sprawę z tego, że ogromna większość kobiet to legalne prostytutki. Szukają faceta, który zarabia średnią krajową, a w zamian za to oferują seks, zajmują się domem, wychowują dzieci. To zwykła wymiana handlowa, na którą się nie zgadzam. Nie ważne kim jesteś naprawdę, jakie jest twoje wnętrze. Nie ważne czy jesteś dobrym człowiekiem, czy bezwzględnym gnojem. Ważne, że masz silną psychikę, umiesz sobie radzić w życiu dzięki czemu umiesz także zarobić solidne pieniądze. To że będziesz fizycznie znęcał się nad żoną, nic nie znaczy. Zobacz jak wiele kobiet nie odchodzi od swoich mężów - bydlaków. Wolą tkwić w tych związkach mimo, że twarz już cała posiniaczona, połamane żebra, a facet przychodzi do domu i spuszcza kolejny łomot. Liczą się pieniądze zarobione dzięki twojej psychicznej sile i determinacji. Samiec Alfa!

 

Właśnie dlatego dałem sobie spokój z szukaniem kobiety. Mam w d... cały ten zakłamany teatr. Miłość... Bzdura! Kobiety nie są dzisiaj zdolne do miłości. Prawdziwa miłość istnieje, lecz rzadko występuje między ludźmi. Ściśle określona wymiana handlowa i sztuka dominacji nad umysłem kobiety. Wiem, że nie mam szans na zalezienie kobiety która by mi się spodobała więc się z tym pogodziłem. Jestem śmieciem z problemami i mogę liczyć na dziewczyny o urodzie poniżej przeciętnej co wiązałoby się z uczuciem upokorzenia. Nie chcę czuć się upokorzony. Wolę włączyć pornola z taką kobietą na jaką mam w tej chwili ochotę, ulżyć sobie i nie robić z siebie frajera wobec jakiejś dziewczyny. To ja. Tobie życzę abyś znalazł w sobie siłę, abyś stał się samcem alfa, który wybiera kobiety. Pielęgnuj swoją dumę, jeśli potrafisz walcz. Jeśli nie - pozostań zwykłym frajerem który wali konia, patrząc jak gwiazdki porno rżną się z samcami alfa. Ja nie wierzę w siebie. Pozostaję frajerem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beznadziejniak, rozumiem żeś jest w obłokach rycerzem wypatrującym panny zamkniętej w wieży. Czym różni się "miłość prawdziwa" od pozostałych? Jesteś niewolnikiem konstruktu miłości romantycznej (https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87#Konstruktywizm_spo.C5.82eczny) i nie masz żadnej wiedzy o (znanych) imperatywach związanych z doborem naturalnym. (Poczytaj "Psychologia ewolucyjna" D. Buss i inne)

 

Chrzanisz głupoty.

"Kobiety nie są dzisiaj zdolne do miłości." - kiedykolwiek były?

"Ściśle określona wymiana" - do czego potrzebny Ci kontakt z kobietą? Jaką osiągasz korzyść?

Czy nie osiągasz korzyści? Więc po co?

"Dominacji nad umysłem kobiety" - jakiej dominacji? W jakim celu dominacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz nawet jak podoba mi się dziewczyna to boje się nawet podejść i pogadać. Boje się wyśmiania. Nigdy nie całowałem się nawet z dziewczyną, dlatego boje się, że mnie po prostu wyśmieje ;/ Czuje się koszmarnie, mam ogromne kompleksy z tego powodu... ;/
Wyszedł ktoś z takiej sytuacji do ludzi? Komuś się udało?
Tak. Dla chcącego nic trudnego, a trening czyni mistrza. Proponuję Ci metodę małych kroczków: zacznij od zapytania jakiejś dziewczyny o godzinę. Ważne jest też, żebyś w miarę możliwości wszedł w przyjazny, miły i pewny siebie stan bycia. Jeśli chcesz mieć dziewczynę, to proponuję Ci zresztą, żebyś z takim stanem się jak najbardziej oswajał i jak najczęściej w nim przebywał. Aby to nie było tymczasowe udawanie, ale trwała zmiana.

 

Z góry jednak mówię, że pakujesz się w ten sposób w kłopoty, bo stawiasz dziewczyny na piedestale i wchodzisz w uległość. Dziewczyny, które lubią uległych facetów, potrafią być bardzo niebezpieczne dla psychiki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy zadowala Cię taka perspektywa? Perspektywa egzystencji w postaci koła ratunkowego dla niezbyt urodziwej kobiety?

 

Nie ważne kim jesteś naprawdę, jakie jest twoje wnętrze.

 

Jestem śmieciem z problemami i mogę liczyć na dziewczyny o urodzie poniżej przeciętnej co wiązałoby się z uczuciem upokorzenia.

 

Ciagle mnie dziwi, jak mozna miec swoja hipokryzje rozpisana czarno na bialym i nie dosc, ze tego nie widziec, to jeszcze uparcie uzalac sie nad soba i zwalac wine na innych :0

 

W poscie krytykujesz kobiety, ze oceniaja po sile charakteru i zawartosci portfela, nie patrzac na to "kim jestes naprawde, jakie jest Twoje wnetrze" a jednoczesnie oczekujesz na wspolczucie i zrozumienie, bo jestes taki biedny, bo mozesz liczyc tylko na dupcie watpliwej urody!

Jakim cudem chcesz znalezc i zdobyc wartosciowa kobiete, skoro tworzysz stereotypy o rzekomej prostytucji, twierdzisz autirytarnie, ze kobiety sa niezdolne do milosci i oceniasz brzydkie panie jako gorsze, a zwiazek z kims niewygladajacym jak modelka uwazasz za upokarzajacy?? Chcesz, by kobiety ocenialy Twoje wnetrze, ale sam czulbys sie upokorzony, jakby Twoja kobieta miala urode ponizej przecietnej? a moze one wlasnie oceniaja Twoje wnetrze i nie podoba im sie to, co widza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są,kobiety kochają znacznie bardziej od mężczyzn.
Z tą częścią się nie mogę zgodzić. Na podstawie doświadczeń swoich i moich kolegów uważam, że jest ona wysoce niesprawiedliwa i krzywdząca. Owszem, niektóre kobiety pod niektórymi względami kochają bardziej od mężczyzn (na przykład swoje dzieci) - to tak. Ale jeśli chodzi o poziom zaangażowania emocjonalnego w związku, to z tym bym już polemizował. Moje odczucia są takie, że na ogół (bo są wyjątki - w sztuce patrz: serial "Brzydula") facet angażuje się względem konkretnej dziewczyny, podczas gdy dziewczyna zastanawia się (racjonalnie!) czy dany facet będzie spełniać jej oczekiwania (tudzież fantazje o księciu z bajki), jednocześnie rozglądając się, czy może jakiś lepszy się nie trafi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

facet angażuje się względem konkretnej dziewczyny, podczas gdy dziewczyna zastanawia się (racjonalnie!) czy dany facet będzie spełniać jej oczekiwania (tudzież fantazje o księciu z bajki), jednocześnie rozglądając się, czy może jakiś lepszy się nie trafi.

 

No tak. Co do zasady kobieta wyciska z faceta wszystkie soki i rzuca po odchowaniu potomstwa. To naturalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są,kobiety kochają znacznie bardziej od mężczyzn.
Z tą częścią się nie mogę zgodzić. Na podstawie doświadczeń swoich i moich kolegów uważam, że jest ona wysoce niesprawiedliwa i krzywdząca. Owszem, niektóre kobiety pod niektórymi względami kochają bardziej od mężczyzn (na przykład swoje dzieci) - to tak. Ale jeśli chodzi o poziom zaangażowania emocjonalnego w związku, to z tym bym już polemizował. Moje odczucia są takie, że na ogół (bo są wyjątki - w sztuce patrz: serial "Brzydula") facet angażuje się względem konkretnej dziewczyny, podczas gdy dziewczyna zastanawia się (racjonalnie!) czy dany facet będzie spełniać jej oczekiwania (tudzież fantazje o księciu z bajki), jednocześnie rozglądając się, czy może jakiś lepszy się nie trafi.

 

Nie ma co generalizowac. Jest tez cala masa kobiet, ktore zakochuja sie bez pamieci w pijakach, czy facetach "z problemami" i cale zycie ich bronia i im pomagaja, sa tez faceci, ktorzy niby angazuja sie w zwiazek, ale jak tylko jakas ladniejsza od ich panny da znac, ze moze bylaby zainteresowana, to zaraz biegna i juz sobie mysla, czy koledzy beda zazdrosni ;) nie powiedzialabym tez, ze kobiety zwykle bardziej kochaja swoje dzieci. Szczegolnie w spoleczenstwach, gdzie rodzicami zostaje sie bardzo swiadomie i zwykle grubo po 30 tce bardzo wielu ojcow swiruje na punkcie potomstwa tak, ze ich wlasne zony maja tego dosc ;) mam cala mase przykladow dookola.

Mysle, ze ludzie sa po prostu rozni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lo matko ale temat...kto bardziej facet czy kobieta. Wszystko zalezy od przypadku. Moze facet byc totalnie zatracony a kobitka nie i na odwrot. Nie ma reguly ale na pewno najlepiej jest gdy oboje poza soba swiata nie widza ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sa tez faceci, ktorzy niby angazuja sie w zwiazek, ale jak tylko jakas ladniejsza od ich panny da znac, ze moze bylaby zainteresowana, to zaraz biegna i juz sobie mysla, czy koledzy beda zazdrosni ;)
Hmm...osobiście nie kojarzę takich sytuacji, ale skoro tak mówisz...

 

Tak, ludzie są różni. Ja pisałem oczywiście o swoich odczuciach, na podstawie doświadczeń moich i moich kolegów.

 

Dlatego kochaj rzeczywiste kobiety, a nie Twoje wyobrażenia. Nie myśl o niej. Będziesz kontrolował swoje emocje, a przez to swój związek. Ten, kto się zakochuje, nie kontroluje związku.

 

No więc wygląda na to, że ja jednak byłem bardziej zakochany. I podobnie było z jednym z moich kolegów.

 

Bo dlatego to są właśnie filmy,w życiu realnym czegoś takiego nie ma.
No nie wiem, bo mi zakochanie/uzależnienie całkowicie rozum odebrało, więc może jednak coś takiego jest...

 

Lo matko ale temat...kto bardziej facet czy kobieta. Wszystko zalezy od przypadku. Moze facet byc totalnie zatracony a kobitka nie i na odwrot.
Ok. Na taki "kompromis" chyba mogę się zgodzić :mrgreen:

 

EDIT:

 

A wracając do tematu - mi osobiście bardzo pomogło to (miałem wtedy 17 lat):

 

Link do strony: http://www.czasnaebiznes.pl/blog/piotr/radio_2006-10-23

Link do nagrania, o które mi chodzi: http://www.cneb.pl/download/radio/Radio_CNEB_2006-10-23_Seans_hipnotyczny.mp3

 

(najlepiej słuchać przed spaniem, na słuchawkach, gdy nikt Ci nie będzie przeszkadzać)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość beznadziejniak
beznadziejniak, rozumiem żeś jest w obłokach rycerzem wypatrującym panny zamkniętej w wieży. Czym różni się "miłość prawdziwa" od pozostałych? Jesteś niewolnikiem konstruktu miłości romantycznej (https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87#Konstruktywizm_spo.C5.82eczny) i nie masz żadnej wiedzy o (znanych) imperatywach związanych z doborem naturalnym. (Poczytaj "Psychologia ewolucyjna" D. Buss i inne)

 

Chrzanisz głupoty.

"Kobiety nie są dzisiaj zdolne do miłości." - kiedykolwiek były?

"Ściśle określona wymiana" - do czego potrzebny Ci kontakt z kobietą? Jaką osiągasz korzyść?

Czy nie osiągasz korzyści? Więc po co?

"Dominacji nad umysłem kobiety" - jakiej dominacji? W jakim celu dominacji?

 

Nie jestem żadnym rycerzem. Jestem niezdolny do stworzenia jakiegokolwiek związku. Dzisiaj nie potrafiłbym kochać - pogodziłem się z tym. To zapewne moja porażka, ale nie chcę brnąć po raz kolejny w jakieś oswajanie się, przezwyciężanie lęków i kilka ton upokorzenia. Potrzebuję przede wszystkim spokoju. Ilekroć próbowałem znaleźć wspólny kontekst, wychodziło na to że nie potrafię się zachować w żadnym towarzystwie. Lata izolacji zrobiły swoje, a ja czuję się już zbyt stary, aby to nadrabiać. Jeśli mam coś zmieniać w moim życiu to tylko po to by znaleźć lepszą pracę, wejść o poziom wyżej w życiu zawodowym.

 

Hollywood wypaczył pojmowanie stosunków damsko-męskich. Kiedy człowiek zaczyna dostrzegać że jest inaczej, pojawia się zawód. W moim przypadku był to zawód wraz z pogardą dla całego tematu. Coś w rodzaju mechanizmu obronnego. Pogarda nie wobec kobiet, ale wobec skrzywionych zasad panujących w populacji ludzkiej. Są kobiety, które mi się podobają (z wzajemnością), z którymi mógłbym stworzyć coś więcej niż przyjaźń, ale nie chcę. Większość oczekuje jednak wymiany handlowej, o której napisałem już wcześniej. Obecnie nie wyobrażam sobie wspólnego życia. Mam własny dom, jednak mieszka ze mną mój ojciec - człowiek który wywarł bardzo negatywny wpływ na moją psychikę.

 

Dominacja... Ja po prostu lubię dominować. Uważam, że to facet powinien dominować, do tego zostaliśmy stworzeni. Bajki o równouprawnieniu, wspólnym podejmowaniu decyzji itd. to lewicowa propaganda. Obraz faceta "pantoflarza" jest piętnowany w każdym społeczeństwie, więc masz odpowiedź. Możesz sobie wmawiać, że lewicowe bajki mające ułagodzić faceta są prawdziwe, ale pierwotny instynkt zawsze wyjdzie na wierzch.

 

Ciagle mnie dziwi, jak mozna miec swoja hipokryzje rozpisana czarno na bialym i nie dosc, ze tego nie widziec, to jeszcze uparcie uzalac sie nad soba i zwalac wine na innych :0

 

W poscie krytykujesz kobiety, ze oceniaja po sile charakteru i zawartosci portfela, nie patrzac na to "kim jestes naprawde, jakie jest Twoje wnetrze" a jednoczesnie oczekujesz na wspolczucie i zrozumienie, bo jestes taki biedny, bo mozesz liczyc tylko na dupcie watpliwej urody!

Jakim cudem chcesz znalezc i zdobyc wartosciowa kobiete, skoro tworzysz stereotypy o rzekomej prostytucji, twierdzisz autirytarnie, ze kobiety sa niezdolne do milosci i oceniasz brzydkie panie jako gorsze, a zwiazek z kims niewygladajacym jak modelka uwazasz za upokarzajacy?? Chcesz, by kobiety ocenialy Twoje wnetrze, ale sam czulbys sie upokorzony, jakby Twoja kobieta miala urode ponizej przecietnej? a moze one wlasnie oceniaja Twoje wnetrze i nie podoba im sie to, co widza?

Nie oczekuję na współczucie. W miejsce współczucia mam pogardę dla siebie, dla idei miłości, dla "legalnej prostytucji". Pogodziłem się z tym. Nigdy nie powiedziałem o kobiecie "dupcia" lub podobnie. Nie krytykuję też kobiet. Napisałem jedynie jak wyglądają fakty. Zaszufladkowałaś mnie jednak wedle własnych stereotypów. Już dokonałaś selekcji, czyli mechanizm działa. Widzę hipokryzję w moim myśleniu i m.in. dlatego odczuwam pogardę wobec siebie, wobec tematu związków, miłości, wspólnego życia. Nie czułbym się dobrze z kobietą która mi się nie podoba, więc wolę zdychać samotnie. Aby nie odczuwać samotności, upokorzenia, niskiej wartości, znalazłem ukojenie w pogardzie. Adolf H. stwierdził niegdyś: "Człowiek silny, najsilniejszy jest wtedy kiedy jest sam." Nie wiem czy to prawda, ale uczepiłem się tego zdania, żeby nie odczuwać pragnienia zniszczenia samego siebie strzałem z pistoletu.

 

Kobieta zanim zacznie oceniać wnętrze faceta, ocenia najpierw jego wygląd. Przypomnij sobie jak wiele razy szufladkowałaś facetów jako nieodpowiednich dla Ciebie, po tym jak widziałaś ich niechlujnie ubranych, niezadbanych, itd. To normalne. Nie mów mi więc, że kobieta ocenia najpierw wnętrze. Idea legendarnego kobiecego materializmu nie wzięła się znikąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beznadziejniak: hej, generalnie częściowo się z Tobą zgadzam, ale nie w każdej kwestii. Nazywanie normalnej rodziny - układem handlowym lub legalną prostytucją to po prostu... nie wiem jak to określić... chamstwo? Nie chcę Cię urazić. Mówisz, że masz depresję, niską samoocenę, nie żyjesz w związku, więc dlaczego tak twierdzisz? Bo kolega-ruchacz, Ci tak powiedział? Skoro sam nie żyjesz w związku, to skąd to wiesz? NIE ZNAM SIĘ TO, SIĘ WYPOWIEM, taka jest Twoja wypowiedź.

Druga sprawa - wygląd. Owszem wygląd sprawia, że zwracamy uwagę na jednych bardziej, na drugich mniej. Jeśli oglądasz porno, gdzie większość aktorek to zaj*** dupeczki to nie dziwię się, że każda kobieta w rzeczywistym świecie jest dla Ciebie przeciętna, lub poniżej przeciętnej. A jeśli jesteś uzależniony od porno to być może w realu już żadna nie jest w stanie Cię zainteresować. Odstaw porno na kilka tygodni i zobaczysz czy jest efekt :)

Trzecia sprawa - pewność siebie - kiedyś nie wierzyłem, że może się to zmienić, ale dziś po ponad 2 latach pracy nad sobą widzę efekty. O pracy, czy szkole nie wspominam, bo to nie ważne, ale nie mam już problemów w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi. Owszem, z dziewczynami jest jeszcze pewien problem. Właściwie to sama rozmowa nie jest już dla mnie problemem, ale ten pierwszy etap - zagadania do dziewczyny już tak. Czuję wtedy duży niepokój, strach może nawet, nie wiem przed czym, chyba przed wyśmianiem, na tym punkcie jest przewrażliwiony przez szkołę. Miałem spore przejścia. Ale widzę postępy, staram się zmieniać. Moja pewność siebie też jest dużo większa, także działam dalej ;) Przede wszystkim wychodzę do ludzi, nie unikam okazji do spotkań, nie odmawiam jak mnie ktoś zaprasza na imprezę, tak jak kiedyś to robiłem. Zacząłem też ćwiczyć - pompki itp. Mam dobrą pracę, kończę szkołę, wszystko mi się układa. W miarę kolejnych sukcesów widzę jak moja pewność siebie wzrasta.

Ile masz lat? Dlaczego zaakceptowałeś swój stan?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość beznadziejniak
Nazywanie normalnej rodziny - układem handlowym lub legalną prostytucją to po prostu... nie wiem jak to określić... chamstwo? Nie chcę Cię urazić. Mówisz, że masz depresję, niską samoocenę, nie żyjesz w związku, więc dlaczego tak twierdzisz? Bo kolega-ruchacz, Ci tak powiedział? Skoro sam nie żyjesz w związku, to skąd to wiesz?

 

Odstaw porno na kilka tygodni i zobaczysz czy jest efekt :)

 

Ile masz lat? Dlaczego zaakceptowałeś swój stan?

 

Widzę związki innych ludzi i miałem okazję obejrzeć je od wewnątrz. Kiedy przyjaciel, którego znasz jeszcze ze szkoły podstawowej opowiada ci jak wygląda jego małżeństwo, kiedy jesteś świadkiem kłótni tych ludzi - sytuacji na tyle intymnych, że nikt spoza rodziny nie powinien być ich świadkiem, wyrabiasz sobie negatywną opinię. Później widzisz, że większość związków jest taka sama. Pogarda przychodzi sama. Obraz zgnilizny stosunków damsko-męskich w tych związkach napawa mnie odrazą. Nie chcę tak żyć.

Po latach nieobecności w kościele postanowiłem tam pójść niezobowiązująco. Zobaczyłem małżeństwo z dzieckiem. To był widok pełen miłości. Nie umiem tego opisać. Dwoje skromnych ludzi razem z dzieckiem... To było coś innego, coś naturalnego, coś obcego naszym czasom. Dwa różne obrazy związków. Których jest więcej?

 

Próbowałem odstawić porno. Udało mi się to na tydzień. Brak mi woli i celu, by z tym walczyć.

Próbowałem również odstawić gry. Udało mi się na miesiąc. Doszedłem do wniosku, że nie mam nic co pozwoliłoby mi wypełnić wolny czas po odstawieniu gier. Wróciłem do grania.

 

Zaakceptowałem mój stan, żeby nie czuć już upokorzenia, wstydu, po każdej porażce. Wszystko co próbowałem zrobić, by zmienić moje życie kończy się porażką. Uczucie upokorzenia towarzyszy mi od najmłodszych lat kiedy w piaskownicy jakiś chłopiec oblał mnie błotem z wiaderka. Piaskownica, szkoła, praca, relacje z kobietami... ciągłe pasmo porażek i upokorzenia.

Je...ana ciamajda. Nie potrzebuję współczucia.

 

Mam 27 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę związki innych ludzi i miałem okazję obejrzeć je od wewnątrz. Kiedy przyjaciel, którego znasz jeszcze ze szkoły podstawowej opowiada ci jak wygląda jego małżeństwo, kiedy jesteś świadkiem kłótni tych ludzi - sytuacji na tyle intymnych, że nikt spoza rodziny nie powinien być ich świadkiem, wyrabiasz sobie negatywną opinię. Później widzisz, że większość związków jest taka sama. Pogarda przychodzi sama. Obraz zgnilizny stosunków damsko-męskich w tych związkach napawa mnie odrazą. Nie chcę tak żyć.

 

Najwyraźniej jesteś nazbyt wrażliwy. To co dla zdrowych ludzi jest normalne, Ciebie przerasta. Prawdopodobnie wiąże się to z jakimiś defictytami adaptacyjnymi. Kłótnie w związkach to rzecz całkowicie normalna, służą rozładowaniu napięcia, konfliktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beznadziejniak: Chłopie, ja też przez wiele przeszedłem. O ile podstawówkę i gimnazjum jakoś strawiłem, o tyle szkoła średnia to było samo posmo upokorzeń, wyśmiewania się ze mnie itd. Także przez dziewczyny. Miałem poje*** klasę, co skończyło się nerwicą i stanami depresyjnymi. Ale mimo to podniosłem się. Na początku było trudno, bałem się nawet iść na studia, żeby nie powtórzyła się sytuacja ze szkoły średniej. Poszedłem, dziś jestem na ostatnim etapie studiów inżynierskich. Tak samo bałem się podjąć pracę. Ale w końcu się przełamałem. Dziś jestem w drugiej już i nauczyłem się rozmawiać z ludźmi. Nie mam takich oporów jak jeszcze kilka lat temu. Leczyłem nerwicę (tutaj skutek jest średni, są dni lepsze lub gorsze, ale i tak jest lepiej niż kilka lat temu, kiedy nawet pójście do szkoły lub jazda samochodem w nieznane miejsce powodowała u mnie stres). Także widzę efekty i walczę dalej. Szkoda mi tylko jakiś 2 lat, które zmarnowałem. Powinienem od razu iść do pracy, tym bardziej, że studiuję zaocznie. Może dziś by to inaczej wyglądało.

Co do szczęśliwych rodzin, to że zauważyłeś gdzieś małżeństwo z dzieckiem, nie znaczy to, że nigdy się nie kłócą. Kłótnie to normalna sprawa, trzeba czasem postawić na swoim, a czasem znaleźć kompromis. Nie ma ludzi tak idealnych, tak dopasowanych do siebie, żeby tego uniknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

założyć rodzinę, mieć dzieci (w dalszej przyszłości oczywiście ;) ). Czy to takie dziwne, że mam takie odczucia?
Nie. To bardzo ludzkie. Normalne. Powszechne. Przeciętne?

 

Proponuję jednak, żebyś się uważnie przyjrzał sobie, skąd się biorą w Tobie tego typu pragnienia? Czy z chęci dzielenia się swoją wewnętrzną dobrocią i radością z innymi ludźmi? Czy też może wręcz przeciwnie - z poczucia braku i nadziei, że w ten sposób wypełnisz jakąś swoją wewnętrzną pustkę? A może z mieszanki jednego i drugiego? To, że tak robią "wszyscy" to nie jest moim zdaniem żadna "wymówka" :P Istotne jest moim zdaniem jak to jest konkretnie w Twoim przypadku. Czyli sławetne pytanie: dlaczego? Oczywiście jest to tylko moja mała sugestia - zrobisz jak uważasz ;-)

 

Osobiście nie do końca podoba mi się pomysł tworzenia nowych dzieci, podczas gdy świat jest już wystarczająco skomplikowany, by wyzwaniem było go ponaprawiać. Osobiście zachęcałbym raczej by zająć się naprawą istniejącego świata, zamiast tworzyć nowych ludzi, którzy również będą się musieli w świecie odnaleźć. Owszem, oni mogą być przydatni do naprawy, ale jednak mimo wszystko...

 

Także co do małżeństwa - osobiście nie do końca podoba mi się pomysł ograniczania się i zamykania się w takiej enklawie, zamiast wyjścia do wszystkich ludzi.

 

No ale to tylko moje małe sugestie. Każdy jest inny, ma inną sytuację i tak dalej ;-) Ja na przykład jestem być może aseksualny, także mogę myśleć i widzieć to wszystko trochę inaczej, mogę nie do końca rozumieć ludzi "seksualnych" :-) Natomiast jeśli te różnice wynikają z popędu seksualnego, to być może warto zdawać sobie z tego sprawę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm: co do tych pragnień to nie wiem sam skąd się to bierze. Wcześniej czegoś takiego nie miałem. Oczywiście, chciałem mieć dziewczynę, ale nawet nie myślałem o tym, że kiedyś bym chciał zostać ojcem. A teraz jakoś się taka myśl pojawiła. Inna sprawa, że zawsze raczej byłem dobrym człowiekiem. Nie robiłem krzywdy innym, także wychowując drugiego takiego człowieka, który ma takie wartości jak ja, robi tak aby nie robić krzywdy innym, potrafi dzielić się uczuciami z drugim człowiekiem, też w jakiś sposób naprawiłbym świat ;) Oczywiście jest to dość odległa wizja, bo do posiadania dzieci brakuje mi jeszcze wiele, przede wszystkim kobiety. To, że wszyscy, a raczej większość żyje w związkach też ma wpływ na moje zachowanie. Widzę, jak inni szczęśliwie żyją ze swoimi partnerami/partnerkami, też bym tak chciał. Tym bardziej, że już kilku kolegów z mojego wieku wzięło ślub. Czuję przy nich takie zacofanie, że jestem tak jakby za nimi. Także reasumując, fakt iż chciałbym mieć kobietę, rodzinę itd. to raczej wypadkowa tych dwóch czynników. Bo obydwa tu działają. Może ten drugi jest głupi i i nie powinienem tak myśleć, ale cóż. Większość ludzi, w tym ja porównuje się do innych... Życie byłoby łatwiejsze gdyby nie to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

onet700 - jak sam przyznałeś nie masz zbyt wielkiego doświadczenia z dziewczynami? Prawdopodobnie je idealizujesz, stawiasz na piedestale? Jeśli sam jesteś dobrym człowiekiem, to pewnie myślisz, że dziewczyny również są dobre? Czy w związku z tym połasisz się na pierwszą (wystarczająco fajną), która będzie Ciebie chciała? Czy będziesz potrafił rozpoznać jej przywiązanie do ciemnej strony mocy? Czy będziesz umiał rozpoznać jej manipulacje i gierki? Czy też może pozwolisz, by rak który toczy jej życie, zatruł także Twoje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nie myśl o niej. Będziesz kontrolował swoje emocje, a przez to swój związek. Ten, kto się zakochuje, nie kontroluje związku."
Tę część przynajmniej częściowo popieram ;-) Takie rozmyślanie i fantazjowanie to moim zdaniem pułapka, strzał w stopę przez kolano :mrgreen: Wiem co mówię, bo:

 

"Kobiety kochają mocniej, ponieważ częściej wyobrażają sobie,jak to jest właśnie z tym facetem. Wiele technik uwodzenia bazuje właśnie na tej koncepcji. Robisz wszystko, żeby się o Ciebie martwiła,myślała o Tobie, a ona będzie bardziej Cię kochała."
Tylko, że to właśnie ja ciągle o niej myślałem, nie potrafiłem się na niczym skupić i normalnie funkcjonować. Także być może to ja właśnie padłem ofiarą uwodzenia :P Moim zdaniem to właśnie na ogół dziewczyny uwodzą, kombinują, stosują różne taktyki i manipulacje, a faceci są bardziej prostolinijni (choć oczywiście mogą być wyjątki).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość beznadziejniak
beznadziejniak: Chłopie, ja też przez wiele przeszedłem. O ile podstawówkę i gimnazjum jakoś strawiłem, o tyle szkoła średnia to było samo posmo upokorzeń, wyśmiewania się ze mnie itd.[...] Miałem poje*** klasę, co skończyło się nerwicą i stanami depresyjnymi. Ale mimo to podniosłem się. Na początku było trudno, bałem się nawet iść na studia, żeby nie powtórzyła się sytuacja ze szkoły średniej. [...]Tak samo bałem się podjąć pracę. Ale w końcu się przełamałem. [...]nawet pójście do szkoły lub jazda samochodem w nieznane miejsce powodowała u mnie stres). [...]Szkoda mi tylko jakiś 2 lat, które zmarnowałem. [...]

Ja miałem piaskownicę, podstawówkę, gimnazjum, liceum, pierwsza robota (pół roku), 2 lata przerwy z jednym dniem spędzonym w zakładzie z którego po prostu uciekłem po jednym dniu. Ciągłe pasmo upokorzeń. Ciągle ktoś stawiał przede mną cele, których nie byłem w stanie osiągnąć. Ciągle musiałem słuchać jakim jestem osłem, ciamajdą, głąbem. Zero wsparcia w domu. Zresztą... w domu to wszystko mówił mi ojciec. Ciamajda, osioł itd... Stąd niska samoocena. Gdybym miał wsparcie rodziców, pewnie poradziłbym sobie ze wszystkim co było poza domem. Nie wiem. Tak mi się wydaje. Wiem, że już nigdy nic nie osiągnę i nastawiłem się na wegetację. Nie mam komu powiedzieć o problemach - nikt nie chce słuchać. Nie umiem mówić otwarcie o tym co mi dolega. Całe życie duszę wszystko w sobie, wstydzę się siebie. Tak naprawdę więcej wiedzą o mnie ludzie z netu niż ludzie z mojego otoczenia.

Nigdy nie poszedłem na studia. Kiedy wybierałem gimnazjum i liceum, nie myślałem o drodze życiowej. Nikt mi nie doradził, nikt nie pokierował. Nie miałem pomysłu na siebie. Po ukończeniu szkoły, zamiatałem parkingi przez pół roku. Żadna praca nie hańbi, ale kiedy twoi koledzy ze szkolnych lat pracują w konkretnym fachu, a ty zamiatasz ulicę... znajomi Cię nie rozpoznają... kolejne upokorzenie. Ech szkoda gadać. Wystarczy. To i tak nic nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm: Nie mam żadnego doświadczenia z dziewczynami, co dodatkowo utrudnia poznanie kogoś. Bo ja teraz tak naprawdę zachowuje się przy dziewczynach jak nastolatek, który tak naprawdę jeszcze nie wie jak to się robi. Pod względem kontaktów z kobietami jestem na tym samym etapie i trochę mi wstyd z tego powodu. Nie idealizuje kobiet, nie stawiam ich jako swój główny cel życiowy, do którego muszę dojść. Ale czuję pustkę w swoim życiu, nie mam drugiej tak bliskiej osoby. Z facetem tak blisko nie będę, nawet jeśli bym chciał. Nie szukam przyjaźni, szukam czegoś więcej. Przyjaźń, koleżeństwo znam, może teraz tego nie mam, bo każdy dorosły poszedł w swoją stronę, kontakty się po urywały... Ale miłości już nie. Podejrzewam, że doświadczona kobieta mogłaby zrobić ze mną wszystko, ale chcę się zakochać. Nie wezmę pierwszej chętnej, musi mieć to coś. Chyba, że będzie umiała mnie uwieść, co raczej trudne nie będzie. Nie rozpoznam gierek, ani manipulacji. Tak jak pisałem pod tym względem jestem na poziomie nastolatka. Co do tego czy kobiety są złe, to równie dobrze mogę znaleźć sobie kumpla, który kiedyś wbije mi nóż w plecy, co zresztą też przeżyłem... Więc nie powiedziałbym, że kobiety są złe, a faceci super. To zależy od konkretnej osoby.

 

beznadziejniak: generalnie sam się zaszufladkowałeś w tej beznadziejności i nie chcesz z niej wyjść, ale da się ;) Jestem dowodem na to. Dziś nie uważam się za beznadziejnego. Też byłem wyśmiewany, poniżany, czułem wstyd. Też nie miałem wsparcia w rodzicach, nikt nie wierzył we mnie. Nikt nie zwracał uwagi na to, że siedzę w domu miesiącami, mama nie uwierzyła, że mam nerwicę, stwierdziła że sobie wymyślam głupoty z nudów. Nikt mi nigdy w niczym nie doradził, nie pomógł. Wszystko co udało mi się zrobić, osiągnąłem sam. Było ciężko, czasem mega ciężko. Ale nie poddawałem się, a dziś nawet nie wiesz jaką mam satysfakcję, że jestem tu gdzie jestem. Jeszcze 2-3 lata temu nie wierzyłem, że coś się może zmienić. Byłem w takim miejscu jak Ty. Beznadziejny, bez ambicji, żyłem z dnia na dzień. Nawet pracy nie mogłem znaleźć, mieszkam na wsi, z dala od miasta, a najbliższe miasta to małe powiatowe miasteczka raczej. Wtedy też wolałbym iść zamiatać ulicę, niż siedzieć w domu... Na początek każda praca jest dobra. Po za tym żadna praca nie hańbi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość beznadziejniak

Monster6 wiem, że inni mają gorzej, ale wcale mnie to nie pociesza, bo ja nie jestem inni. Ludzie rodzą się bez nóg i rąk, z półkulami mózgu całkowicie rozdzielonymi od siebie, w dzieciństwie są maltretowani tak jak nie powinien być maltretowany żaden człowiek, itd. Nie wiem jak oni to znoszą, wiem jednak że ja nie jestem w stanie nic zrobić z moim życiem. Ilekroć czynię jakąś próbę, przychodzi porażka, zniechęcenie i tkwię przez kolejne dwa lata w grach komputerowych, żeby zapomnieć o upokorzeniu jakie odczułem.

Ostatnio prawie pobiłem się z ojcem - z jego winy. Rzucił się do mnie z pięściami, ale zapomniał, że ja już nie jestem małym chudym nastolatkiem, a on już nie jest silnym mężczyzną w średnim wieku. Powstrzymałem go i kazałem mu spakować walizki jeśli źle się ze mną czuje pod jednym dachem. Gdyby nie ja, zdechłby z głodu przez dwa lata kiedy odeszła od nas mama.

To wszystko nic nie daje. Musiałbym zamieszkać osobno, by zacząć się rozwijać samodzielnie. Niestety z pewnych przyczyn nie mogę tego zrobić. Musi zostać tak jak jest.

Zostanie tak jak jest i przegram moje życie.

Gardzę sobą.

Niech zdycha.

 

onet700 to nie prawda że żadna praca nie hańbi. Pusty frazes dla pocieszenia tych którzy muszą wykonywać nisko płatną pracę, której nikt inny nie chce się podjąć.

 

 

Nie wierzę w to że moje życie mogę zmienić na lepsze. Być może ten brak wiary jest przyczyną wszelkich niepowodzeń. Uwierzyłem że jestem nic nie wartym śmieciem, który nie powinien mieć normalnego życia. Nie potrafię zmienić tego myślenia. To jest głęboko we mnie i nie widzę możliwości aby to zmienić. Aby nie zamartwiać się takim stanem rzeczy, pogodziłem się z tym że przegrywam życie. Tak jest i tak musi zostać, dla lepszego samopoczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×