Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prawictwo-śmiertelna choroba przenoszona drogą kropelkową


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,

Jakiś czas temu miałem tu swoje konto a nawet swój wątek, jednak żeby nie dokładać do tego ponurego monumentu nie będę zdradzał którym to przegrywem w rzeczywistości byłem.

Mam 24 lata i jestem prawiczkiem. Może i żadna to tragedia, bo w końcu nie dostałem raka(jeszcze), ale ten wątek traktuje właściwie o tym, dokąd ta sytuacja zmierza, a zmierza w nieciekawym kierunku.

Jakiś czas temu sądziłem, że moja "przypadłość" jest wynikiem zawodu z czasów licealnych, kiedy to nie tyle się sparzyłem, a właściwie stanąłem w płomieniach mojej, jednostronnej niestety, miłości, ale dziś twierdzę, że złożyło się na to wiele różnych czynników.

Dzieciństwo minęło mi na uciekaniu w świat wyobrazni od patologii, w której tonęła moja rodzina i o dziwo dopiero rok temu zorientowałem się, że jedną z dróg ucieczki była dla mnie pornografia. Jak każdy dzieciak/młody chłopak żyłem z przekonaniem, że to, co robię, jest normalne, dopóki nie spróbowałem z tym skończyć. Okazało się to niezbyt proste i do dzisiaj żyję mottem "jutro mi się uda", kolejny raz szukając najbardziej podniecających scenek. "Jutro" zdaje się nie nadchodzić, zegar tyka i prócz najzwyczajniejszego w świecie wstydu i poczucia zażenowania które wiążą się z moim prawiczym statusem, czuję się naprawdę samotny.

Prócz uzależnienia od porno męczę się na codzień z nerwicą i depresją(dla ciekawskich-"przedawkowanie" porno zaburza chemię mózgu, co wywołuje niektóre z objawów depresyjnych), a także bardzo nieprzyjemnymi konsekwencjami uświadomienia sobie, że Ci "mniej wartościowi" ludzie mają i będą mieli za darmo rzeczy, za które ja bezskutecznie wypruwam sobie żyły.

Ten zdajacy się nie mieć końca rajd niepowodzeń nie tylko zniechęca do robienia czegokolwiek, ale przepełnia mnie nienawiścią do wszystkiego co się rusza, co w końcowym rozrachunku niszczy tylko i wyłącznie mnie.

Dodam, że w kwestii urody jestem przeciętniakiem, który ma się za najbrzydsze stworzenie pod słońcem. Wiele razy słyszałem, że jestem brzydki, ale gdy myślę o tym na zimno było to raczej wynikiem braku szacunku i ludzi, którzy-co wiadomo nie od dziś, lubią wyżywać się na słabszych dla rozrywki. Mimo tego, że nie mam twarzy Adonisa, nie jestem z tych, którzy z samotności chwycą się kogokolwiek-przez szacunek do siebie(a właściwie jego resztki) i hipotetycznej "drugiej strony".

Poza tym jestem klasycznym "Nice Guy'em", wychowywanym przez Matkę w duchu "bycia miłym dla dziewczynek". Dorastałem i wychodziło na to, że dziewczynki gardzą tymi, którzy są dla nich mili. W międzyczasie moja Mama zmarła i pochowali Ją razem z tą bezużyteczną, abstrakcyjną zasadą, którą całe dzieciństwo machała mi przed nosem, a ja zostałem tutaj jako duży chłopiec i doskonały materiał na młodego samobójcę.

Dzisiaj potrafię zrozumieć dlaczego "dziewczynki lubią niemiłych", nie potrafię za to właściwie nic ponad to. Potrafię być niemiłym tylko w sposób, który odrzuca ludzi, mało tego-zdaję się coraz chętniej korzystać z tej opcji i jedyne, o czym marzę, to być jak największym chamem, by zrekompensować sobie lata krzywd(troszkę za pózno, wiem...).

Nie przyszedłem tutaj po rozwiązanie, bo, jak się domyślam, są nim lata psychoterapii i leków, po których wreszcie(!!!) będę mógł funkcjonować jak względnie normalny człowiek i znajdę sobie pierwszą lepszą, z którą dokonam żywota, dławiąc w sobie frustrację jak Miauczyński. Przyszedłem tutaj by sprawdzić, czy rzeczywiście jestem aż takim dziwadłem i czymś, czego w dzisiejszych, przepełnionych uwielbianą przeze mnie pornografią czasach, już się nie spotyka.

Ewentualnie miło byłoby przeczytać o jakimś białym kruku, który zdążył odlecieć z podobnego miejsca do krainy szczęśliwości.

 

Pozdrawiam wszystkich beznadziejnych(i tych mniej) ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bycie beznadziejnym małym człowieczkiem to ludzka kondycja i każdy tak ma. Tylko różnie sobie ludzie z tym radzą.

 

Ważysz załóżmy do 100 kg. Jaką masę ma zbadany wszechświat? Nie pamiętam ale 10 do jakiejś bardzo wysokiej potęgi.

Jeśli będziesz chciał to zmienić to są różne drogi.

 

Jedna to możesz stać się tzw. "wielkim człowiekiem". Putin, Jackson, Napoleon, littlemonster96. :D

Ponoć to iluzoryczne i nie działa.

 

Są dwie ścieżki mistyczne. Jedna powiedzmy pogańska, jak w buddyzmie. Druga to wiara w boga osobowego, jak w katolicyzmie.

 

Jest też schizofrenia, gdzie wydaje ci się, że cały świat kręci się wokół ciebie, ale to poważna choroba i bardzo nieprzyjemne.

 

Jaka jest moja rada? To czy będziesz prawiczkiem, czy mega-ruchaczem wiele nie zmienia. Ważniejszy jest kompleks mniejszości, który tak czy inaczej trudno zlikwidować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stary, dużo sobie wkręcamy a po przez naszą mowę niewerbalną sami kręcimy na siebie bicz. Wielu ludzi a prawie każda kobieta bardzo dobrze umie czytać mowę ciała. Od jakiegoś czasu się uczę tej mowy ciała :twisted::mrgreen: Patrz na nogi rozmówcy, wtedy będziesz wiedział czy Cie lubi :lol: Oczywiście i to idzie udawać, ale mało osób koryguje nogi :twisted::lol: staram się wszystko korygować xaxaxaxa. Jednak z jakim skutkiem ? Sam tego nie wiem. Na co dzień mało się uśmiecham kiedy idę przez miasto a nawet bardzo mało. Chyba ze sobie przypomnę, ze mam się uśmiechać. Chore to przypominać sobie, żeby być uśmiechniętym hahahaha. Dużo się śmieję, wygłupiam, tylko chyba pokazać innym, że jestem szczęśliwy a tak naprawdę jestem bardzo nieszczęśliwy :twisted: Życie... Może kiedyś będę, tak na prawdę szczęśliwy :twisted::D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj potrafię zrozumieć dlaczego "dziewczynki lubią niemiłych", nie potrafię za to właściwie nic ponad to. Potrafię być niemiłym tylko w sposób, który odrzuca ludzi, mało tego-zdaję się coraz chętniej korzystać z tej opcji i jedyne, o czym marzę, to być jak największym chamem, by zrekompensować sobie lata krzywd(troszkę za pózno, wiem...).

 

Dziewczynki lubią kompletnych reproduktorów, takich z których wycisną wszystkie soki. Człowiek, który dobrze funkcjonuje nie zwraca uwagi jak jest postrzegany, ma to w d.pie. Stąd Twoje mylne wrażenie ze dziewczynki lubią niemiłych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, Ci "niemili" to często faceci, którzy są po prostu pewni siebie i nie dadzą sobie pluć w twarz, ale często zdarza się, że są nimi Ci naprawdę niemili-odziani w ortaliony maczo, których zasób słów to niewiele ponad "ku*wa". Troche przykro żyć ze świadomością, że moje jaja(lub ich brak) to coś, na czym zaczyna się i kończy temat relacji między płciami. Jeszcze smutniejsze jest to, że żeby być postrzeganym jako "fajny", trzeba być uśmiechniętym i sprawiać pozory zadowolenia z życia. Można być jeszcze nieziemsko seksownym, posępnym skurwielem z telewizji, np. Jamesem Deanem, ale zanim to się stanie, wiele wody w Wiśle upłynie, a ja dawno będę gadał do siebie :D

Przez to moje mentalne kalectwo, czyli wyobrażanie sobie relacji dwojga osób jako ostatniego przystanku w drodze do El Dorado i mężczyzny jako uniżonego giermka całującego kobietę po stopach, nie siliłem się na "zaliczanie" dla samego faktu i teraz mam, jak mam. A trzeba było, panie, a trzeba było...

Taki rodzaj "rozwoju", zamiast pchać mnie w stronę równowagi, kieruje mnie na drugi biegun, gdzie kobiet się nienawidzi tylko i wyłącznie za to, że nie chcą mieć ze mną nic wspólnego, co jest może i naturalne, ale gdzieś tam w głębi wcale tak nie myślę.

A najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że kiedy piszę te pierdoły, gdzieś tam rośnie cała armia wychowywanych bez ojca małych przegrywów, którym wpaja się, że mężczyzna ma służyć kobiecie...

Prawda jest prosta-nikt nie chce mieć tanich butów, torebek i telewizorów, więc nikt nie chce też tanich ludzi, a nie ma większej taniochy niż człowiek, którego można mieć za pstryknięciem palców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, Ci "niemili" to często faceci, którzy są po prostu pewni siebie i nie dadzą sobie pluć w twarz, ale często zdarza się, że są nimi Ci naprawdę niemili-odziani w ortaliony maczo, których zasób słów to niewiele ponad "ku*wa"....

No i co? Chciałbyś się zadawać z kobietą, która takich partnerów wybiera?

 

... Jeszcze smutniejsze jest to, że żeby być postrzeganym jako "fajny", trzeba być uśmiechniętym i sprawiać pozory zadowolenia z życia...

Chciałbyś się zadawać z wiecznie nadętą i niezadowoloną kwoką?

 

... Można być jeszcze nieziemsko seksownym, posępnym skurwielem z telewizji, np. Jamesem Deanem, ...

A po co? Taki wizerunek przyciąga pustaki.

 

...Przez to moje mentalne kalectwo, czyli wyobrażanie sobie relacji dwojga osób jako ostatniego przystanku w drodze do El Dorado i mężczyzny jako uniżonego giermka całującego kobietę po stopach, nie siliłem się na "zaliczanie" dla samego faktu i teraz mam, jak mam. A trzeba było, panie, a trzeba było...

Jaja Ci urwało granatem? Bo jeśli nie, to wciąż można.

W wieku 20 lat byłem prawiczkiem i wówczas też wydawało mi się, że to katastrofa.

 

...Taki rodzaj "rozwoju", zamiast pchać mnie w stronę równowagi, kieruje mnie na drugi biegun, gdzie kobiet się nienawidzi tylko i wyłącznie za to, że nie chcą mieć ze mną nic wspólnego, co jest może i naturalne, ....

Naturalne dla przygłupich stulejarzy.

 

...A najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że kiedy piszę te pierdoły, gdzieś tam rośnie cała armia wychowywanych bez ojca małych przegrywów, którym wpaja się, że mężczyzna ma służyć kobiecie...

Rzeczywiście masz powód do zmartwienia i smutku.

 

...Prawda jest prosta-nikt nie chce mieć tanich butów, torebek i telewizorów, ...

To według Ciebie takie ważne - bo dla mnie istotna jest funkcjonalność, nie cena. A właściwie stosunek ceny do funkcjonalności. Kupowanie przedmiotów drogich o identycznej funkcjonalności jak tańsze odpowiedniki wygląda na snobizm. Jesteś snobem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A w ogóle generalizowanie o kobietach jakoby stanowiły jedność, czyli monolit w reakcjach, preferencjach i wyborach, jest chyba cechą tych, którzy niewiele mieli z kobietami do czynienia.

Prawiczek, a wypowiada się jak ekspert.

To tylko Twoje fałszywe wyobrażenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, Ci "niemili" to często faceci, którzy są po prostu pewni siebie i nie dadzą sobie pluć w twarz, ale często zdarza się, że są nimi Ci naprawdę niemili-odziani w ortaliony maczo, których zasób słów to niewiele ponad "ku*wa"....

No i co? Chciałbyś się zadawać z kobietą, która takich partnerów wybiera?

 

... Jeszcze smutniejsze jest to, że żeby być postrzeganym jako "fajny", trzeba być uśmiechniętym i sprawiać pozory zadowolenia z życia...

Chciałbyś się zadawać z wiecznie nadętą i niezadowoloną kwoką?

 

... Można być jeszcze nieziemsko seksownym, posępnym skurwielem z telewizji, np. Jamesem Deanem, ...

A po co? Taki wizerunek przyciąga pustaki.

 

...Przez to moje mentalne kalectwo, czyli wyobrażanie sobie relacji dwojga osób jako ostatniego przystanku w drodze do El Dorado i mężczyzny jako uniżonego giermka całującego kobietę po stopach, nie siliłem się na "zaliczanie" dla samego faktu i teraz mam, jak mam. A trzeba było, panie, a trzeba było...

Jaja Ci urwało granatem? Bo jeśli nie, to wciąż można.

W wieku 20 lat byłem prawiczkiem i wówczas też wydawało mi się, że to katastrofa.

 

...Taki rodzaj "rozwoju", zamiast pchać mnie w stronę równowagi, kieruje mnie na drugi biegun, gdzie kobiet się nienawidzi tylko i wyłącznie za to, że nie chcą mieć ze mną nic wspólnego, co jest może i naturalne, ....

Naturalne dla przygłupich stulejarzy.

 

...A najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że kiedy piszę te pierdoły, gdzieś tam rośnie cała armia wychowywanych bez ojca małych przegrywów, którym wpaja się, że mężczyzna ma służyć kobiecie...

Rzeczywiście masz powód do zmartwienia i smutku.

 

...Prawda jest prosta-nikt nie chce mieć tanich butów, torebek i telewizorów, ...

To według Ciebie takie ważne - bo dla mnie istotna jest funkcjonalność, nie cena. A właściwie stosunek ceny do funkcjonalności. Kupowanie przedmiotów drogich o identycznej funkcjonalności jak tańsze odpowiedniki wygląda na snobizm. Jesteś snobem?

 

A czym to pana tak wkurwiłem Panie Kocie? :D

Ciężko brać na poważnie kogoś, kto rzuca tekstami pokroju "przygłupich stulejarzy". Przygłupa jeszcze strawię, ale "stule..."-co? To przestaje być fajne automatycznie po ukończeniu gimnazjum.

Poza tym dlaczego miałoby to nie być naturalne? Jak ktoś Cię wiecznie odrzuca i poniża , to automatycznie jesteś do tego "ktosia" negatywnie nastawiony no chyba, że cierpisz na syndrom sztokholmski.

Gdzie wypowiadałem się jak "ekspert"? To moje doświadczenia jako kogoś, kto z kobietami trochę do czynienia miał, tyle że w roli "przyjaciela"(w tym tego prawdziwego, nie mylić z biedakiem z friendzone'a), nie tego, który dobiera się im do majtek. Z tych doświadczeń wynika, że na ludzi z szufladki "ortalionowy maczo"(gdzie możesz być bogaty, dobrze ubrany i nadal w tej szufladce tkwić) lecą i typowe pustaki i te kobiety, których nigdy bym o to nie podejrzewał.

Dlatego nie mam pojęcia skąd te uszczypliwości graniczące z żałosną próbą dojechania mi za wszelką cenę za nie wiadomo co tym bardziej, że jesteśmy na forum pełnym "stulejarzy". Takich bez rodzin, ze schizofrenią i innymi stulejarskimi przypadłościami, z których pózniej mogą mieć bekę średnioklasowe dzieciaczki balujące na studiach za hajs od mamy, a którzy nie są "stulejarzami" tylko dlatego, że ich psychika wytrzymała życiową traumę, tj. śmierć ukochanego kota(mam nadzieję, że nie dotknie to do żywego Twego zamiłowania do kotów). Nie mówiąc już o tym, że Twoja niemała liczba nabitych na tym forum postów coś tam delikatnie sugeruje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V przesadzasz chłopczyku, ale to internet i jesteś bezpieczny w przeciwnym razie autor tego postu spuścił by Tobie solidny wpier :twisted::mrgreen: Więc, zważaj chłopcze na swoje słowa, bo może zaboleć głowa :) MałyMartwyCzłowiek nie przejmuj się :) Tak to już jest, chcesz porady a troll NN4V się wpakuje w temat i obraża :P Jak mnie takie człeki denerwują :twisted::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co Panowie sądzicie o technologiach podrywaczy?

Tzw. PUA czyli Pick-Up Artists.

 

Filozofia materialistyczna. Mężczyzna żyje po to, by przekazać geny. Niestety społeczeństwo mu tu utrudnia tworząc wszelakie nakazy i zakazy. Żeby uwolnić w sobie podrywacza należy odrzucić ograniczenia i przemówić do pierwotnego, seksualnego instynktu kobiet. Ma to naukowe podstawy, sam przez jakiś czas byłem pasjonatem.

 

W skrócie: tak jak katolicyzm jest mocno radykalny w sprawach seksualności, tak PUA idą w przeciwny biegun. Tacy współcześni libertyni.

 

Mój wniosek, rady podrywaczy mają sens, ale trzeba być ostrożnym by się za bardzo z nimi nie utożsamić, sens życia sprowadzając do bicia rekordów w wolnej miłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Należałem do grupy teoretyków. Czytałem wpisy innych.

Jedyne co zastosowałem to:

-zredukowanie znaczenia miłości romantycznej, która zazwyczaj jest wyidealizowana i dobra na scenariusz książki

-nie patrzenie na kobiety jako jakieś jednostki delikatne i wrażliwe, o których względy trzeba zabiegać

-pozbycie się religijnej terminologii

 

Z praktyki próbowałem robić jeden z treningów "na mieście".

 

Potem wróciłem do religii i od tamtej pory nie myślę tyle o kobietach. Oczywiście siebie też nie traktuję jako jakiegoś gorszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co Panowie sądzicie o technologiach podrywaczy?

Tzw. PUA czyli Pick-Up Artists.

 

Filozofia materialistyczna. Mężczyzna żyje po to, by przekazać geny. Niestety społeczeństwo mu tu utrudnia tworząc wszelakie nakazy i zakazy. Żeby uwolnić w sobie podrywacza należy odrzucić ograniczenia i przemówić do pierwotnego, seksualnego instynktu kobiet. Ma to naukowe podstawy, sam przez jakiś czas byłem pasjonatem.

 

W skrócie: tak jak katolicyzm jest mocno radykalny w sprawach seksualności, tak PUA idą w przeciwny biegun. Tacy współcześni libertyni.

 

Mój wniosek, rady podrywaczy mają sens, ale trzeba być ostrożnym by się za bardzo z nimi nie utożsamić, sens życia sprowadzając do bicia rekordów w wolnej miłości.

 

Nie wiem czy wiele różni się to od filozofii wszelakich guru podrywu z jutuba, ale ja do podobnych praktyk od zawsze czułem uzasadniony wstręt, więc bardziej pewnie kocham te nieszczęsne kobiety, niż ich nienawidzę :D

Wszystkie te "sztuczki" tylko po to, by zaciągnąć kogoś do łóżka-nawet, jeśli działają, ciężko byłoby korzystać z czegoś takiego z czystym sumieniem i traktować drugiego człowieka jak nieskomplikowany kawałek mięsa. Choć może coś w tym jest, bo sam Borat mówił przecież "mózg kobiety jak wiewiórki" :D

Ogółem-raczej nie, pewnie dlatego, że sam nie chciałbym być tak traktowany przez kogokolwiek, a jak mam być sam będąc sobą, to wolę już zabukować sobie burdel do przyszłej zimy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli miałbym się uszczęśliwić tylko zmianą formalną w oczach społeczeństwa, to dzięki. Zresztą... Musiałby to być zauważalny związek, inaczej nikt by nie uwierzył.

Już miałem z tego powodu docinki... Staram się nie myśleć całkowicie o takich relacjach. Po co ktoś miałby cierpieć wraz ze mną? I nie jestem na dodatek nikim atrakcyjnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym nie wytrzymał, nie mając seksu w wieku 24 lat. Już w wieku 17 lat robiłem wszystko, aby jak najszybciej przespać się z facetem. Usychałem z braku seksu i miłości. Nie ma przecież nic gorszego niż samotność i tęsknota. Teraz żyję bez seksu, bo leki psychiatryczne uczyniły mnie warzywem. Myślę, że powinieneś spróbować z prostytutką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okazało się to niezbyt proste i do dzisiaj żyję mottem "jutro mi się uda", kolejny raz szukając najbardziej podniecających scenek. "Jutro" zdaje się nie nadchodzić, zegar tyka i prócz najzwyczajniejszego w świecie wstydu i poczucia zażenowania które wiążą się z moim prawiczym statusem, czuję się naprawdę samotny.

 

Wiążą się, ale nie muszą. To normalna sprawa, Twój czas jeszcze nie przyszedł, nie spotkałeś właściwej osoby. Nie jesteś przez to gorszy.

 

Prócz uzależnienia od porno męczę się na codzień z nerwicą i depresją(dla ciekawskich-"przedawkowanie" porno zaburza chemię mózgu, co wywołuje niektóre z objawów depresyjnych), a także bardzo nieprzyjemnymi konsekwencjami uświadomienia sobie, że Ci "mniej wartościowi" ludzie mają i będą mieli za darmo rzeczy, za które ja bezskutecznie wypruwam sobie żyły.

 

Co to znaczy "mniej wartościowi" ludzie?

 

Nie przyszedłem tutaj po rozwiązanie, bo, jak się domyślam, są nim lata psychoterapii i leków, po których wreszcie(!!!) będę mógł funkcjonować jak względnie normalny człowiek i znajdę sobie pierwszą lepszą, z którą dokonam żywota, dławiąc w sobie frustrację jak Miauczyński.

 

Leki nie pomogą.

Moim zdaniem masz parę założeń, które są niekonstruktywne i nieprawdziwe.

1. Że jesteś bardziej wybitny niż inni ludzie, dlatego inni Cię nie zrozumieją, nie mogą Ci doradzić, nie znajdziesz towarzystwa odpowiedniego dla siebie. Z drugiej strony samotność boli, więc masz problem. Owszem, każdy jest na swój sposób wyjątkowy, ale nie aż tak.

2. Że kobiety wolą mężczyzn innych od Ciebie z zasady (błędne uogólnienie że wszystkie chcą tego samego) i że liczy się tylko to, czego nie masz (ograniczenie perspektywy postrzegania świata do jednego motywu), dlatego nie masz szans na żadną, która byłaby dla Ciebie atrakcyjna.

3. Że będąc prawiczkiem nie możesz być szczęśliwy i że odstajesz od innych (a z pewnością jest wiele takich osób w Twoim wieku, a życie nie sprowadza do prawictwa czy jego braku)

 

Moim zdaniem poczucie niższości łączy się zwykle z poczuciem wyższości - człowiek nie może znieść ran na swojej próżności, bo ma co do siebie wielkie oczekiwania. Jeśli się mylę i to Ciebie nie dotyczy, wybacz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czym to pana tak wkurwiłem Panie Kocie? :D

Nie wkurwiłeś mnie. Znów wyobrażenie.

 

Ciężko brać na poważnie kogoś, kto rzuca tekstami pokroju "przygłupich stulejarzy". Przygłupa jeszcze strawię, ale "stule..."-co? To przestaje być fajne automatycznie po ukończeniu gimnazjum.

Jeszcze ciężej kogoś, kto stosuje nieadekwatne mechanizmy obronne.

 

Poza tym dlaczego miałoby to nie być naturalne? Jak ktoś Cię wiecznie odrzuca i poniża , to automatycznie jesteś do tego "ktosia" negatywnie nastawiony no chyba, że cierpisz na syndrom sztokholmski.

Dlatego, że wspomniane odrzucenie i poniżenie są własnymi urojeniami wynikającymi z uprzedzeń i niezrozumienia. Na podstawie urojeń generuje się nienawiść. Ok, dla wielu to naturalna kolej rzeczy, nie dla mnie jednak.

 

Gdzie wypowiadałem się jak "ekspert"? To moje doświadczenia jako kogoś, kto z kobietami trochę do czynienia miał, tyle że w roli "przyjaciela"(w tym tego prawdziwego, nie mylić z biedakiem z friendzone'a), nie tego, który dobiera się im do majtek. Z tych doświadczeń wynika, że na ludzi z szufladki "ortalionowy maczo"(gdzie możesz być bogaty, dobrze ubrany i nadal w tej szufladce tkwić) lecą i typowe pustaki i te kobiety, których nigdy bym o to nie podejrzewał.

Wypowiadasz się jak ekspert ponieważ Twoje wypowiedzi sugerują generalne cechy kobiet, które są bzdurnymi schematami.

 

...Dlatego nie mam pojęcia skąd te uszczypliwości graniczące z żałosną próbą dojechania mi za wszelką cenę .....

Popracuj nad urażoną dumą. To Ci pomoże także z kobietami.

Ponadto przeceniasz rolę własnych doświadczeń.

 

..To moje doświadczenia jako kogoś, kto z kobietami trochę do czynienia miał, tyle że w roli "przyjaciela"(w tym tego prawdziwego, nie mylić z biedakiem z friendzone'a), nie tego, który dobiera się im do majtek....

Czym różni się przyjaciel "prawdziwy" od zwykłego?

Powstrzymywanie się od "dobierania się im do majtek" uważasz za swoją zaletę, odróżniającą Ciebie od tej gorszej (mniej wartościowej) reszty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Facet jest prawiczkiem w wieku 24 lat i z tego powodu cierpi, a wszystko, co usłyszy tutaj to psychologiczne brednie o tym, że winien przewartościować swoje priorytety, zmienić myślenie. Ma się WYRZEC swoich pragnień o seksie i bliskości. Ja bym po prostu zadzwonił po seksworkerke albo poszedł spity na jakąś imprezę, gdzie łatwo o seks. I sprawa załatwiona, natręctwa o byciu prawiczkiem znikną. Przekona się, że nie jest kaleką. No chyba, że się nie uda, ale z dziwką co ma się nie udać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bycie prawiczkiem to nie choroba, nie cierpi się od tego samego w sobie. Ludzie mają doła z różnych powodów, "bo nie mam chłopaka/dziewczyny", "bo jestem niski", "bo nie umiem zrobić czegoś tam", to są wszystko ważne sprawy, ale żadna z nich nie powinna zdominować życia tak, by z jej powodu nie rozwijać się w różnych innych dziedzinach, życie nie płynie jednotorowo. Oczywiście z danym problemem też trzeba robić co się da, o ile się da. Jeśli chodzi o bycie prawiczkiem, to z pewnością się to może zmienić i nie można tracić nadziei, choć jeśli sprowadzimy sprawę do seksu, a nie związku, to rzeczywiście wystarczy "osoba świadcząc usługi seksualne". Tylko czy naprawdę wystarczy-wątpię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, To nie o to chodzi, seks to jedna z domin życiowych. Zrobi to i może nie będzie super zadowolony jak to zrobił ale tak to już z tymi pierwszymi razami bywa, że zrobił to z jakąś łatwa cizia ale będzie zadowolony, że pokonał swoje lękowe wyobrażenie. Potem zauważy analogie i wszystkie kamienie milowe nie będą już czymś nie do przeskoczenia a nabędą miary/ciężaru. Realnego ciężaru a nie lękowego ciężaru. Będą zadaniem a nie czymś na miarę epopei narodowej. Pokonując ten lęk/wyobrażenie nabędzie pewnej kontroli i pewnej większej pewności we własną moc sprawczą. Zazwyczaj takie osoby mają zaległości na wielu płaszczyznach, więc mu to trochę ułatwi drogę, drogę do pokonywania własnych ograniczeń.

Poza tym jak wiemy to znak symbol i warto mieć taki kamień na szczęście w kieszeni na dalsza drogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że powinieneś spróbować z prostytutką.

 

To chyba nie o to chodzi, żeby zakisić za $, tylko doznać akceptacji ze strony płci przeciwnej w postaci aktu miłości cielesnej. Nie sądzę, żeby człowiek mający dostęp do internetu nie wiedział o istnieniu prostytutki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czym to pana tak wkurwiłem Panie Kocie? :D

Nie wkurwiłeś mnie. Znów wyobrażenie.

 

Czyli rozumiem, że nazywanie kogoś "przygłupim stulejarzem" nie miało związku z Twoim wkurwieniem. Do sąsiada noł-lajfa, o ile takiego posiadasz, też z uśmiechem na ustach mówisz "witam pana, panie stulejarzu"?

 

Ciężko brać na poważnie kogoś, kto rzuca tekstami pokroju "przygłupich stulejarzy". Przygłupa jeszcze strawię, ale "stule..."-co? To przestaje być fajne automatycznie po ukończeniu gimnazjum.

Jeszcze ciężej kogoś, kto stosuje nieadekwatne mechanizmy obronne.

 

Nie sądziłem, że mechanizm obronny jest czyimś świadomym wyborem.

 

Poza tym dlaczego miałoby to nie być naturalne? Jak ktoś Cię wiecznie odrzuca i poniża , to automatycznie jesteś do tego "ktosia" negatywnie nastawiony no chyba, że cierpisz na syndrom sztokholmski.

Dlatego, że wspomniane odrzucenie i poniżenie są własnymi urojeniami wynikającymi z uprzedzeń i niezrozumienia. Na podstawie urojeń generuje się nienawiść. Ok, dla wielu to naturalna kolej rzeczy, nie dla mnie jednak.

 

Czyli rozumiem, że jeśli podejdzie do mnie człowiek, z pogardą zmierzy od góry do dołu i powie "spierdalaj, śmieciu", nie ejst do mnie negatywnie nastawiony, a to tylko moje wyobrażenie? To dział "pozostałe zaburzenia", nie "schizofrenia".

 

Gdzie wypowiadałem się jak "ekspert"? To moje doświadczenia jako kogoś, kto z kobietami trochę do czynienia miał, tyle że w roli "przyjaciela"(w tym tego prawdziwego, nie mylić z biedakiem z friendzone'a), nie tego, który dobiera się im do majtek. Z tych doświadczeń wynika, że na ludzi z szufladki "ortalionowy maczo"(gdzie możesz być bogaty, dobrze ubrany i nadal w tej szufladce tkwić) lecą i typowe pustaki i te kobiety, których nigdy bym o to nie podejrzewał.

Wypowiadasz się jak ekspert ponieważ Twoje wypowiedzi sugerują generalne cechy kobiet, które są bzdurnymi schematami.

 

A to, że pisze to użytkownik taki i taki sugeruje, że jest to zdanie tego właśnie użytkownika. To ja mam problem czy Ty?

 

...Dlatego nie mam pojęcia skąd te uszczypliwości graniczące z żałosną próbą dojechania mi za wszelką cenę .....

Popracuj nad urażoną dumą. To Ci pomoże także z kobietami.

Ponadto przeceniasz rolę własnych doświadczeń.

 

Popracuj nad czytaniem ze zroumieniem i umiejętnością rozpoznawania co warto, a czego nie warto powiedzieć.

 

..To moje doświadczenia jako kogoś, kto z kobietami trochę do czynienia miał, tyle że w roli "przyjaciela"(w tym tego prawdziwego, nie mylić z biedakiem z friendzone'a), nie tego, który dobiera się im do majtek....

Czym różni się przyjaciel "prawdziwy" od zwykłego?

 

Przyjaciel "prawdziwy" to ktoś, z kim rzeczywiście rozmawiasz. Przyjaciel z friendzone'a to ktoś, komu mówisz "spierdalaj" owijając w bawełnę tak bardzo, że zamiast tego, co chciałeś powiedzieć, mówisz "zostańmy przyjaciółmi". Czyli to taka przyjazn, jak moja z Tobą.

 

 

Powstrzymywanie się od "dobierania się im do majtek" uważasz za swoją zaletę, odróżniającą Ciebie od tej gorszej (mniej wartościowej) reszty?

 

Specjalnie dałem to w cudzysłów i zdawałem sobie sprawę, że ktoś tak to odbierze, ale moje pojmowanie wartości człowieka to temat na kolejny rozległy wątek, a nie chciało mi się tego tłumaczyć i łapać w jednym poście miliona srok za ogon.

W skrócie-dla mnie ludzie jako istnienia warci są tyle samo, ale już ich świadome postępowanie jest warte mniej lub więcej. Jak zdradzasz dziewczynę i zwracasz się do niej per "świnia", to Twoje postępowanie jest niewiele warte. Dlatego roszczę sobie prawo do nazywania ludzi tego pokroju "mniej wartościowymi", a jak się komuś nie podoba? Trudno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×