Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja historia


lily994

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Na samym początku przybliżę wam moja osobę. Mam 22 lata, obecnie pracuje i od kiedy tylko sięgam pamięcią byłam ,,inna". W negatywnym tego słowa znaczeniu. Zacznę od tego, że mój ojciec jest alkoholikiem. Mam wszystkie objawy DDA. Kilka razy jako mała dziewczynka byłam świadkiem jak znęcał się fizycznie nad mama. Dostał za to wyrok w zawieszeniu. Mnie nigdy nie tknął. Nade mną znęcał się tylko psychicznie. Pamiętam, że nigdy nie byłam dobra z matematyki, nie mogłam rozwiązać jednego zadania, po próbie pomocy u ojca ten zamknął mnie w pokoju i powiedział, że nie wyjdę z niego póki owego zadania nie rozwiąże. Miałam około 11 lat. Każda praca domowa była sprawdzana przez niego, każda krzywa literka musiała być poprawiona. Najlepsze w tej historii jest to, że mój ojciec nie zdał matury i nie jest człowiekiem wybitnie wykształconym. Może nie chciał żebym była taka jak on... A więc w wieku szkolnym każdego dnia moim marzeniem było żeby tatuś był trzeźwy. Po każdym takim ,,ciągu" picia, który trwał ok 1-2 tygodnie, przepraszał mnie i obiecywał, że więcej nie będzie. Dla mnie. Po kilkunastu złamanych obietnicach przestałam wierzyć. Dodam także, że miał wiele kochanek, a okres w którym wyszedł z domu bez słowa i pojechał do jednej z nich był jednym z lepszych w moim życiu. Kolejna sytuacja, która bardzo dobrze pamiętam mimo, że miała miejsce 6 lat temu. W gimnazjum uczyłam się bardzo dobrze. Zdobyłam nawet świadectwo z czerwonym paskiem. Pamiętam jak ojciec przyszedł do domu i ja pierwsza wyskoczyłam żeby go przywitać i pochwalić się ocenami. Odtrącił mnie i powiedział, że go to nie interesuje i potrzebuje pieniędzy. W liceum troszkę się zmieniłam, pierwszy alkohol, papieros ale wszystko z umiarem, bo nie chciałam iść w ślady ojca. Zaczęłam jednak zastanawiać się nad moja rolą w tym świecie i zdałam sobie sprawę, że nikogo by nie interesowało jakbym po prostu zniknęła. Pociełam się dość mocno w wieku 17 lat, żeby cokolwiek poczuć, bo przez kilka dni nie odczuwałam kompletnie nic. Jako, że jestem osobą raczej nieśmiała i zamknięta w sobie, zaczęłam szukać pomocy w Internecie. Nawet moi najbliżsi nie wiedzieli co się ze mną w ,, środku" dzieje, bo bardzo dobrze umiałam grać różne role. Poznałam chłopaka, który mnie wysłuchał i po raz pierwszy w życiu nie ocenił negatywnie. Pisaliśmy ze sobą 7 miesięcy, następnie spotkaliśmy się i zakochaliśmy. Wreszcie miałam kogoś kto mnie bezinteresownie kochał i zrobił dla mnie wszytsko. Z powodu trudnej sytuacji materialnej zdecydowaliśmy się wyjechać za granice. Rzuciłam studia i wyruszyliśmy za lepszym życiem. Po roku zaczęły się problemy. Diagnoza: nie okazuje żadnych uczuć, jestem niewdzięczna, zła i mam się zmienić. Próbowałam, ale działało tylko przez kilka dni. Oboje myśleliśmy o rozstaniu ale wciąż mieliśmy nadzieje, że coś się zmieni, poza tym ja bałam się, że sobie nie poradzę. Kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że mój luby od ponad roku mnie zdradza. Miałam dwa wyjścia: wracać do kraju i użalać się nad sobą albo zostać i walczyć. Nie wiem jak znalazłam w sobie siłe ale zostałam i można powiedzieć, że radziłam sobie całkiem dobrze. Chyba nie zdawałam sobie sprawy z mojej siły i możliwości. Jednak znów wszystko do mnie wróciło. Miewam napady leków w miejscach publicznych, moje serce świruje, żołądek też. Miewam problemy z odżywianiem, potrafię nie jeść nic albo zjeść za dużo. Za każdym razem mam wyrzuty sumienia. Obwiniam się z całe zło na świecie. Daję się wykorzystywać przez innych. Źle się czuję ze samą sobą. Biorę lekkie środki na stres ale nie pomagają. Nie byłam nigdy u psychiatry czy psychologa. Nie dała bym rady tego wszystkiego powiedzieć na napisałam. Ba nawet 1/3 tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, nikt nie oczekuje że jak księga otworzysz się przy psychiatrze i z dbałością opiszesz sprawy Ciebie trawiące. Ciężko jest o tym mówić, trudniej było Ci przez to przechodzić, dlatego nikt od Ciebie niczego oczekiwać nie będzie. Zawsze najlepiej jest gdy mówimy to co przychodzi nam do głowy niezależnie od wagi słów, czasami daje nam to wyzwolenie. Postąpisz co będziesz uważała za słuszne, mogę tylko zasugerować że pomoc od strony osób wykwalifikowanych bywa nieoceniona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aligheri, więc jak będzie wyglądała taka pierwsza wizyta? Obawiam się, że nie będę nic w stanie powiedzieć. Ogólnie zwierzyć się obcej osobie twarzą w twarz, z najbliższymi nie umiem tego zrobić a co dopiero z kimś kogo zobaczę pierwszy raz na oczy. Zastanawiałam się też nad formą terapii wirtualnej. Sama już nie wiem, ale czuję, że muszę coś zrobić bo jest nie najlepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć lily994!

 

Pierwsza wizyta u psychologa też była dla mnie stresująca i krępująca. Ale pomyślałam sobie, że idę do profesjonalisty, do osoby, która może mi pomóc. Też musiałam opowiedzieć o wstydliwych dla mnie sprawach. Ale wiedziałam, że takich osób jak ja jest mnóstwo. Psychologa nic nie zdziwi. Warto wyszukać jakiegoś doświadczonego psychologa, poczytać opinie. Wybrałam osobę, której zdecydowałam się zaufać. Warto iść na terapię. To ciężka praca, ale dzięki niej życie w przyszłości może być lepsze. Ja w to wierzę.

 

Piszesz: "Źle się czuję ze samą sobą". Pamiętaj, że nie jesteś skazana na to, aby źle się czuć sama ze sobą.

 

Trzymam kciuki :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię odpowiedzieć Ci na to pytanie, bo uważam że nie ma jednego schematu postępowania, wszystko zależy od Ciebie jak i osoby prowadzącej terapie. Każdy pacjent traktowany jest indywidualnie odpowiednio do sytuacji w której się znajduje. Staraj się nie myśleć za dużo o tym, bo to tylko pogłębia Twój lęk, tylko zapisać do lekarza i czekać co przyniesie los.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu, mówisz dzień dobry, siadasz, psychiatra spyta się coś w stylu jakie są Twoje problemy, ja tak zrobiłam, że cąły swój życiorys opowiedziałam po prostu, ona sobie pisze na komputerze co mówisz i potem Ci powie ewentualną diagnozę i coś zaleci - zaproponuje jakieś leki, albo powie, że przydałaby się terapia i wtedy też na taką terapię (jeśli na nfz) może przepisać Ci skierowanie.

 

Jeśli taka pierwsza styczność z tego typu osobami, to myślę, że przyjemniej będzie z psychoterapeut/k/ą, lekarz jest bardziej "rzeczowy", skupia się na lekach i diagnozie i ogólnie kieruje Twoim leczeniem i zdrowieniem, a psychoterapeuta będzie starał Ci pomóc wewnętrznie (a psychiatra zewnętrznie).

 

Nie wiem czy głupot nie napisałam, jeśli tak, to przepraszam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też nie umiem w żaden sposób poradzić a propos przełamania się, ponieważ ja pierwszą stycznąć z psychologami itd. miałam w wieku 12 lat, po śmierci mamy. I potem tak z przerwami już zawsze chodziłam na jakąś terapię, chociaż najdłuższą terapię jaką miałam to była roczna...

 

Mam 18 lat i wyjazdu za granicę nie przeżyłam (i objawów nerwicowych nie mam), ale tak to sporą część z tego co piszesz rozumiem bardzo dobrze. Też jestem DDA/DDD (nie pamiętam), z odżywaniem też od 13 roku życia jest kiepsko, siebie nienawidzę... Jeśli te 5 lat temu się pocięłaś, to myślę że nie ma się czym teraz martwić :) Chyba że znowu masz ochotę, a na to trzeba uważać, bo uzależnia i pokazujesz też w ten sposób swojemu ciału dodatkowo fizycznie, ze go na szanujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie istnieje coś takiego jak DDA. Jakoś pewnie może pomóc terapia pod tym kątem. Tylko mnie tego typu określenia nie do końca się podobają. Sugerują, że jest jakaś grupa osób pokrzywdzonych przez życie i stanowią jakąś odrębną jednostkę. Można sobie pomyśleć, że wszystkiemu złu jest winny syndrom DDA. Na tym świecie jest pełno problemów i gdzieś tam może żyją jacyś szczęśliwcy, ale pewnie nie jest ich dużo.

 

Jak nie alkoholizm, to molestowanie. Jak nie molestowanie to mobbing w pracy.

Jesteś zbyt głupi? = problemy z nauką, przykładowo problemy z pisaniem podania o pracę, bo nie ómierz pisadź bez błęDów

Jesteś zbyt mądry? = nie masz z kim porozmawiać, bo nikt nie zna się na tym co ty

Za bogaty? = tylko spróbuj być szlachcicem czy kułakiem za czasów rewolucji bolszewickiej

Chrześcijanin? = akurat w Polsce to nie problem, ale już za Nerona...

 

itd. Zmierzam do tego, że nikt nie ma łatwo. Piszę też o tym, bo jedna z bieżących spraw, którymi żyje internet, to wszechobecni coachowie. To taka wiara w sukces, jak przestaniesz być "nieudacznikiem", to życie masz u stóp. :P

 

Oczywiście psychologia może pomóc...

... w stwierdzeniu, że główną siłą napędową człowieka jest libido, czyli popęd seksualny. :-)

 

Nie wiem co we mnie wzbudziło większą odrazę do życia: nerwica, czy psychologia i materializm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natla_Miness, DDA to nie prawidłowo ukształtowana osoba. Porównywanie tego do osób które miały zapewnione w kształceniu podstawy jest dużym błędem. To jak porównywać osobę za krótką nogą z taką normalną. Z za krótka może szybko biegać ale musi poświęcić temu dwa razy więcej czasu/wysiłku. Zaburzone poczucie bezpieczeństwa w dzieciństwie rzutuje na to jak kto w życiu podejmuje wyzwania, jak godzi się z porażkami, jak szybko zniechęca.

Niech zgadnę, schizo to też nie choroba? To zbiór objawów? Tak?:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×