Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chemia


śpiąca królewna

Rekomendowane odpowiedzi

(Ten sam wstęp, co w poprzednim poście.) Mam bardzo stresujący okres i natręctwa dają o sobie znać w większym stopniu. Słuchajcie u mnie ogólnie się to przejawia, że nie pamiętam czy coś zrobiłam. Mija chwila i ja już mam wątpliwości.

[Nie pamiętam czy jak używałam środków czystości, typu np domestos, czy kret czy cif czy innych, to czy spłukałam je wodą (lub za słabo spłukałam), czy umyłam po nich ręce. No i potem mam wyrzuty sumienia, że dotykam takimi nieumytymi łapskami jedzenia, które ktoś będzie konsumował i ten ktoś zachoruje, albo umrze. Jak się kąpie, to muszę być na 100% pewna, że dobrze wszystko spłukałam wodą. Tak samo jak myję naczynia, mam problem, że za słabo spłukuję wodą lub wcale i ktoś potem zachoruje lub umrze. Dlatego unikam mycia garów, a nie chciałabym tego robić. Co z tym zrobić?

Na razie skończyłam terapię indywidualną (poznawczo - behawioralną) no i to tak teraz wróciło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ma dużo natręctw dotyczących czystości. Przeterminowane jedzenie, wszystko co słodkie jest lepkie i brud się klei. Nie znoszę tłuszczu, jem głownie produkty zbożowe bo są suche i mało brudzące. Nie znoszę moczu, kału i bardzo dokładnie muszę się myć po toalecie. I jeszcze cała masa często występujących natręctw.

Ale jedno coś jest u mnie nietypowe. Kiedyś moim hobby było modelarstwo. Co jest związane z różnymi chemicznymi substancjami (rozpuszczalniki, farby, kleje)

Nie mam przez to problemów z kretami, domestosami i innymi agresywnymi płynami.

Na przykład miałem ostatnio paskudnie obtartą skórę na palcu. Nie chciało się zagoić. Skleiłem ranę klejem cyjanoakrylowym. Podobno na wojnie żołnierzy tak "składali do kupy" żeby się nie wykrwawili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natręctwa to jeden z podstawowych tematów w psychologii. Zapewne jest dobrze rozpracowany. Objawy są na tyle łatwe do opisania, że nie ma problemu z diagnozą. Teraz zgodnie z myślą podziału pracy w kraju na różne specjalności wypadałoby pomocy szukać u psychologa, ewentualnie psychiatry. Tyle w teorii. W praktyce te kroki mogą nie pomóc. Nigdy nie wiadomo na ile psycholog będzie potrafił nam pomóc, czy rzeczywiście jest fachowcem, czy tylko udaje.

 

Osobiście polecam rozejrzeć się w literaturze psychologicznej. Nie będzie to stracony czas, bo to sprawy które i tak dotyczą każdego z nas.

 

Ja swoje zaburzenia traktuję na takiej zasadzie, że podświadomość utrudnia mi wykonanie pewnych rzeczy, bo chce mnie w pewien sposób nakierować na właściwy trop. Nikt nie lubi bólu, ale informuje nas on o fizycznej dolegliwości i zmusza do podjęcia kroków. Wszelkie nerwice to taki właśnie ból tylko psychiczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja swoje zaburzenia traktuję na takiej zasadzie, że podświadomość utrudnia mi wykonanie pewnych rzeczy, bo chce mnie w pewien sposób nakierować na właściwy trop. Nikt nie lubi bólu, ale informuje nas on o fizycznej dolegliwości i zmusza do podjęcia kroków. Wszelkie nerwice to taki właśnie ból tylko psychiczny.

Czy takie podejście do swoich zaburzeń pomogło Ci ?

Zastanawiam się czy jeśli znamy źródło swoich zaburzeń, "przerobiliśmy" problemy z dzieciństwa, wypróbujemy wszystkie metody leczenia (różne leki, terapia), przeczytamy co się znajdzie w internecie i fachowej literaturze, zmienimy wiele w swoim otoczeniu (np. przeprowadzka, odizolowanie się od "toksycznych" czynników), to... czy to pozwoli pozbyć się nerwicy ?

 

p.s. nie w temacie: Twój awatar oraz nick to kojarzy mi się z grą Tomb Raider.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie zdrowie to marzenie każdego. Przed wieloma chorobami się nie da zabezpieczyć. Teraz medycyna trochę poszła do przodu, na tyle żeby nędza i choroby odeszły gdzieś na bok. Ja np. do dzisiaj nie widziałem na żywo martwego człowieka. Ale to tylko taka chwilowa passa. Ciągle jakieś dziwne choroby się pojawiają, a historię piszą zwycięzcy więc ci niedołężni zawsze są gdzieś na boku.

 

Sorry za pesymizm, ale akurat leci mi Black Sabbath w tle i poczułem mroczny klimat. :D

 

Myślę, że przekonanie że zawsze jest jakiś sposób prowadzi do wielu rozczarowań. Teraz jest to modne: jak czegoś bardzo pragniesz, to cały świat stara ci się pomóc. :P Hitler bardzo chciał i mu wyszło.

 

W Polsce temat cierpienia ciągną głównie księża. Zajmują się pogrzebami, tematami aborcji i eutanazji. No i dają "owcom" nadzieję na "życie wieczne". Nawet jak do mnie Świadkowie Jehowy zadzwonili to na rozpoczęcie dyskusji pytali co sądzę, że jest tyle cierpienia na świecie.

 

Żeby się za wiele nie wymądrzać. Można się wyleczyć, ale radzę nie obwiniać się za porażki i pogodzić się, że może się nie udać. Ja np. od 10 lat zmagam się z derealizacją i choć na chwilę się nie udało tego uczucia usunąć przez ten czas. Teraz ważne dla mnie by z tym żyć. Ktoś tu miał w opisie: "kiedy życie daje ci cytrynę, zrób z niej lemoniadę".

 

A odnośnie Tomb Raidera. Nick to zniekształcona nazwa 3 od końca planszy: Natla's Mines w TR 1. Grałem w to jak miałem 10 lat i zrobiło wielkie wrażenie na mnie. Starożytne cywilizacje, do dziś jest wiele mitów na ten temat. Teorie spiskowe, itd. A Natla jest w zasadzie czarnym charakterem, ale częściowo się mogę utożsamić. Może nie miałem szczęścia być królem Atlantydy, ale w skrócie byłem dość praworządny, chodziłem do Kościoła i byłem spod znaku białych kołnierzyków. Tych co patrzą z pogardą na wszelkich ludzi, którym się nie powiodło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najtrudniej być lekarzem dla samego siebie. Dlatego problemy psychiczne są takie cięzkie do leczenia. Trzeba głównie pracować nad samym sobą. A jeszcze jak się ma do tego depresję to już do kitu całkiem jest (depresja to taki tam "gratis" do prawie każdego psycho-zaburzenia, w różnym nasileniu).

 

Tomb Raiderem to ja "żyłem" przez dłuższy czas (wiek około 13-16lat). W ogóle kiedyś potrafiłem się oderwać od swoich myśli i mętliku w głowie grając w gry, słuchając muzyki czy oglądając filmy/seriale. Teraz jest to o wiele trudniejsze. Czasami tylko na chwilę pomaga łomot na full-volume. Black Sabbath między innymi też :).

 

O księżach to mi nawet nie mów, bo mi się nóż w kieszeni otwiera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam że post pod postem ale już nie mogę edytować poprzedniego wpisu (chyba limit 15 minut).

 

Pewnie już znalazłaś na wikipedii, ale podam link https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wodorotlenek_sodu

Jest tam podtemat"Działanie na organizm człowieka".

Ja kiedyś użyłem kreta w modelarstwie, (zmywanie starych powłok lakierniczych) i powiem Ci że robiłem to gołymi rękami i nic wielkiego mi nie stało poza podrażnieniami skórek przy paznokciach. Nie było tak tragicznie jak na tych zdjęciach na wikipedii. Wszystko zależy od ilości. Do dotyczy wszystkiej chemii o drażniącym działaniu. Jeśli masz wrażenie że masz na sobie jakieś niespłukane resztki kreta, ale jednocześnie nie odczuwasz znacznego szczypania skóry czy duszenia w gardle to znaczy że są to na tyle małe ilości że w niczym nie zagrażają zdrowiu. Żeby doszło do martwicy tkanek trzeba by długo mieć styczność z tą substancją i na pewno Twój organizm instynktownie podjął by czynnosci obronne, tak jak przy zbliżeniu ręki do ognia która sama odruchowo się cofa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba zaraz dostanę bana od moderatora za kolejny post pod postem, ale trudno... długo myślę i długo piszę.

 

Co do domestosa i cilita. Są znacznie mniej groźne niż kret, na mojej skórze nie robią żadnego wrażenia, może jak ktoś ma delikatną skórę i długo czyści łazienkę to będą podrażnienia skóry, ale nie takie co by zwykły krem nie pomógł. W sumie kret to jedyna substancja używana powszechnie w domach która zagraża zdrowiu. Płyny do naczyń, płyny do szyb są niegroźne, nawet jak wypijesz całą butelkę to najwyżej zwymiotujesz i nic więcej. Zresztą producenci płynów do naczyń wiedzą ze ludziska niedokładnie spłukują naczynia, w końcu nie każdy robi to tak perfekcyjnie jak " natrętni".

Podkreślam na koniec, że ja jestem nieco bardziej odporny na chemię, i każdy może reagować na wymienione rzeczy inaczej. Są to moje osobiste doswiadczenia z taką chemią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×