Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego mężczyźni coraz częściej bojkotują małżeństwo?


Gość konto usunięte

Rekomendowane odpowiedzi

 

Każdy facet będzie wolał kobietę, która mu się wiesza na szyi, jak wraca, a nie jedzie po nim jak po przysłowiowej łysej kobyłce.

 

U mnie na razie opcja jechania jak po lysej kobyle. Jest w ciąży to jej wybaczę, ale dzisiaj jej powiedziałem że bym jej przy.... zrobił krzywdę za to jak się zachowuje. Oczywiście pol żartem. Mam nadzieję że się ogarnie po urodzeniu, bo jestem na skraju.

 

No mój by sobie nie pozwolił ;)

Raz w życiu go "zjechałam" :D i tu przy ludziach - bo mi cwaniakował, że dojedzie spokojnie w dwa razy krótszym czasie, a się rozwalił i mu głowę szyli i rękę miał złamaną w 3 miejscach. Wysłuchał z pokorą :D

Ale nie, nie wyobrażam sobie, żebym mu miała wchodzić na głowę, bez przesady. Za dobry jest, żeby go traktować jak chłopca do bicia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie na razie opcja jechania jak po lysej kobyle. Jest w ciąży to jej wybaczę, ale dzisiaj jej powiedziałem że bym jej przy.... zrobił krzywdę za to jak się zachowuje. Oczywiście pol żartem. Mam nadzieję że się ogarnie po urodzeniu, bo jestem na skraju.

Mówiąc, że byś jej przywalił nie spowodujesz, że się ogarnie. Raczej wręcz przeciwnie, będzie dalej robić to samo, bo właśnie dałeś jej kolejny pretekst do krytykowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie na razie opcja jechania jak po lysej kobyle. Jest w ciąży to jej wybaczę, ale dzisiaj jej powiedziałem że bym jej przy.... zrobił krzywdę za to jak się zachowuje. Oczywiście pol żartem. Mam nadzieję że się ogarnie po urodzeniu, bo jestem na skraju.

Mówiąc, że byś jej przywalił nie spowodujesz, że się ogarnie. Raczej wręcz przeciwnie, będzie dalej robić to samo, bo właśnie dałeś jej kolejny pretekst do krytykowania.

 

Pytanie tylko, jakimi słowami to powiedział i jaki miało sens.

Jeśli typowe żarty, to nic w nich złego przecież. Mąż się śmiał, że jak ktoś ma w domu książkę telefoniczną, to już tylko do bicia żony :D

A ja kiedyś przywiozłam z gór "wałek na męża" :D

A nikt nikogo nie bije ani biciem nie straszy ;)

 

Jeżeli komuś przeszkadza nawet mrugnięcie, to to nie jest normalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie tylko, jakimi słowami to powiedział i jaki miało sens.

Jeśli typowe żarty, to nic w nich złego przecież. Mąż się śmiał, że jak ktoś ma w domu książkę telefoniczną, to już tylko do bicia żony :D

Jeśli ona prezentuje krytykancką postawę, to nie ma znaczenia. Czy żart, czy nie, może to wykorzystać, bo zasugerował, że ją uderzy.

 

Jeżeli komuś przeszkadza nawet mrugnięcie, to to nie jest normalne.

Nie mówię, że normalne. Po prostu twierdzę, że to nie jest zbyt dobra strategia naprowadzania na ogarnięcie się i mówię, jaką może spowodować reakcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No gdybym była jej facetem, to powiedziałabym wprost, że ma się ogarnąć, bo dłuzej nie wytrzymam i zwyczajnie sobie pójdę, deklarując płacenie alimentów. Mój mąż się ze mną tak nie chrzanił :lol: a mimo to zawsze był grzeczny.

Wielu mężczyzn nie potrafi stawiać (niewerbalnych) granic. Wiele kobiet zresztą też, ale to o mężczyznach temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No gdybym była jej facetem, to powiedziałabym wprost, że ma się ogarnąć, bo dłuzej nie wytrzymam i zwyczajnie sobie pójdę, deklarując płacenie alimentów.

To też raczej nie jest dobry pomysł. Granice lepiej stawiać w inny sposób niż grożąc rozwodem. W ten sposób to już można nie marnować energii na mówienie, tylko składać papiery rozwodowe. Jeśli rzeczywiście jest się do tego rozwodu przekonanym. A jak się nie jest to też lepiej nie grozić, bo potem się wyjdzie na takiego, który mówi a nie robi, wszak odpowiedź jest przewidywalna - "To proszę, idź! Zostaw mnie!"

 

Zresztą wiemy o tej kobiecie tyle co nic, więc to czyste dywagacje.

 

Wielu mężczyzn nie potrafi stawiać (niewerbalnych) granic.

Co to są "niewerbalne granice"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIewerbalne granice? Setki różnych zachowań. I przede wszystkim zdecydowana osobowość.

 

Właśnie przeczytałam jakieś wypociny dziewczyny, której mąż chce rozwodu. Cóż - szkoda faceta, a na myśl o niej robi mi się niedobrze... Bo nadal tylko użala się nad sobą. Bo ona zostanie sama, bo jej jest smutno, co ona ma robić etc. Ani słowa o nim. Rzygnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIewerbalne granice? Setki różnych zachowań. I przede wszystkim zdecydowana osobowość.

Nawet mając tę zdecydowaną osobowość musi się odezwać, żeby postawić te granice :D

 

Właśnie przeczytałam jakieś wypociny dziewczyny, której mąż chce rozwodu. Cóż - szkoda faceta, a na myśl o niej robi mi się niedobrze... Bo nadal tylko użala się nad sobą. Bo ona zostanie sama, bo jej jest smutno, co ona ma robić etc. Ani słowa o nim. Rzygnę.

iiwaa, lol, widzę właśnie. Odpowiadanie na post z przed prawie pół roku jest bezcelowe, bo już tego nie przeczyta. Taka szydera trąci chęcią wyładowania własnej frustracji, bo na pewno nie chęcią pomocy, której już nie sposób udzielić :D

A piszesz tutaj o tym, bo chcesz pociągnąć dalej wątek tego jakie kobiety są niedobre. Nie żebym uważała, że wszystkie są takie cudowne, ale trochę mnie śmieszy to przewijające się od kilku postów dowodzenie wyższości sposobu bycia płci męskiej i przypisywanie winy za rozpad związku kobietom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIewerbalne granice? Setki różnych zachowań. I przede wszystkim zdecydowana osobowość.

Nawet mając tę zdecydowaną osobowość musi się odezwać, żeby postawić te granice :D

 

Właśnie przeczytałam jakieś wypociny dziewczyny, której mąż chce rozwodu. Cóż - szkoda faceta, a na myśl o niej robi mi się niedobrze... Bo nadal tylko użala się nad sobą. Bo ona zostanie sama, bo jej jest smutno, co ona ma robić etc. Ani słowa o nim. Rzygnę.

iiwaa, lol, widzę właśnie. Odpowiadanie na post z przed prawie pół roku jest bezcelowe, bo już tego nie przeczyta. Taka szydera trąci chęcią wyładowania własnej frustracji, bo na pewno nie chęcią pomocy, której już nie sposób udzielić :D

A piszesz tutaj o tym, bo chcesz pociągnąć dalej wątek tego jakie kobiety są niedobre. Nie żebym uważała, że wszystkie są takie cudowne, ale trochę mnie śmieszy to przewijające się od kilku postów dowodzenie wyższości sposobu bycia płci męskiej i przypisywanie winy za rozpad związku kobietom.

 

 

Czasami wystarczy nawet spojrzenie wyrażające dezaprobatę.

 

Ależ ja się dostosowuję do tematu wątku.

"Dlaczego mężczyźni...." no właśnie. Mężczyźni. Temat ich dotyczy.

 

Mam powiedzieć, jak postrzegam mężczyzn in genere?

Na pewno nie ma to nic wspólnego z wyższością.

Wielu (nie wszyscy!) nie potrafi decydować o własnym życiu, a co dopiero być głową rodziny. Nie potrafią opiekować się partnerkami. Nie potrafią nawet godziwie zarobić. Nie dbają o siebie. Podkoszulek i wywalony bebech. Siwiejący zarost na pół twarzy. Jedyną rozrywką jest chlanie piwska przed telewizorem. Są niewyedukowani i leniwi. Kobiety są lepiej wykształcone i mają często większą wiedzę ogólną. Są flejami. Nie potrafią po sobie sprzątać. Zaniedbują partnerkę, pamiętają jedynie o urodzinach, a prezenty kupują po prostu.... nietaktowne (bez względu na cenę). Nie zapewniają poczucia bezpieczeństwa. Zachowuja się jak mali chłopcy w krótkich gatkach.

I - uwaga - co mnie najbardziej razi, uważają się za nie wiem kogo, a kiedy spotkają kobietę, która ma odrobinę wiedzy i jest zaradna, to robią się malutcy.

To sądzę o wielu mężczyznach.

 

Nie wiedziałam, że to sprzed pół roku. A dokładniej - zobaczyłam dopiero później. Widziałam tylko, że ktoś na niego odpowiedział i był "nisko", więc automatycznie uznałam

Nie, nie jest była to ani chęć pomocy, ani frustracja (no może trochę, bo nie mogę zasnąć i mnie to wyraźnie irytuje ;) ). Ale głównie obrzydzenie. Bo naprawdę mnie to brzydzi, niezależnie od tego, która płeć tak się zachowuje.

Mężczyźni częściej po prostu zdradzają albo uciekają do kumpli. To też złe.

Kobiety częściej robią "wojnę podjazdową". I to też złe.

 

Jak widzisz, o żadnej z grup nie mam ani lepszego, ani gorszego zdania. Wygląda to mniej więcej na wyrównaną "walkę".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Małżeństwo jest bojkotowane m.in z tego powodu że faceci ale też kobiety mogą uzyskać satysfakcję seksualną poza nim i nie wiąże się to zwykle z ostracyzmem społecznym a kiedyś do tego potrzebny był ślub albo mocne ukrywanie się.

 

Na szczęście dziś żyjemy w lepszych czasach,dziś kobieta może będąc panną.Wziąć sobie faceta do łóżka bez ślubu,bez strachu,że ją z miasta wygonią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michelleo, mnie chodzi o stopniowe odtrącanie męża, co widzę ciągle. Obserwuję to, jestem na to wyczulona - bo zawsze dbałam, żeby nigdy czegoś takiego nie zrobić.

....

Moją (niczym obecnie nie podpartą) teorią (być może są jakiś badania - nie wiem lub nie pamiętam) jest wpływ masowo stosowanej antykoncepcji hormonalnej. To (jeden z wielu) cichy zabójca związków, bo zazwyczaj kobieta nie zdaje sobie sprawy ze zmiany własnych zachowań pod wpływem hormonów. Zmiany powodującej odtrącanie partnera. Co ciekawe nawet wiedza o takiej możliwości nie pomaga. Właśnie przećwiczyliśmy z moją panią ten scenariusz. Od sierpnia jej zgłaszałem, że coś nie funkcjonuje należycie - właściwie nie wiedząc jeszcze, co dokładnie. Najpierw Ania mnie zbagatelizowała, ale gdy kilkakrotnie powtórzyłem i doprecyzowałem możliwe przyczyny uznała, że faktycznie tak może być. Kilka tyg. temu zdecydowała się na zmianę metody i przerwała przyjmowanie. Praktycznie natychmiast nastąpiła odczuwalna poprawa. Takie studium przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, ja czegoś takiego nie miałam, przynajmniej mąż nie zarejestrował. Ale większą część życia noszę spiralę, więc ciężko mówić.

Ale ja nigdy nie miałam żadnych zamiarów, żeby cokolwiek w mężu zmieniać, a to powoduje większość czepialstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiejskifilozow Bo kobiety chcą czuć się bezpiecznie przy mężczyźnie :mrgreen: Baby w typie kibola wolą przytulaska :)

A może ty wiesz, dlaczego kobiety podrywają facetów eksponując seksualne wdzięki, a potem zarzucają facetowi, że chce od nich seksu? ..albo dlaczego wchodzą w związki z uwodzicielami albo z mężczyznami, którzy zdradzili z nimi swoje żony, a potem oczekują od tych mężczyzn wierności? ..wiedza, że mogą bez problemu zwabić praktycznie każdego żonatego mężczyznę do łóżka, a są zaskoczone, kiedy dowiadują się, że ich mąż je zdradził?

Może chodzi o to, że zaczynają od idealnych wyobrażeń i potem próbują na siłę dostosowywać rzeczywistość do nich? ..zamiast rzetelnie ocenić rzeczywistość i dostosować nieco siebie do niej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam przykład 3-krotnego rozwodnika i wiem że to była wina owych "uroczych" pań.

A to świetny facet, najlepszy przyjaciel mojego męża, mój zresztą też. Z poczuciem humoru, inteligentny, na siłownię lata, może zapewnić takiej kobiecie wszystko.

Ta jego ostatnia robiła takie szopki, że musiał przesiadywać u nas. A dlaczego? A no dlatego że z nami mógł normalnie muzyki posłuchać, film obejrzeć głośniej niż 1/20 na skali głosu, napić się spokojnie wina albo powiedzieć kur... bez liczenia się z koniecznością wysłuchania półgodzinnego wywodu, że go może 4-latek usłyszy.

A jak tylko jej zdaniem siedział za długo, to tak się darła do tego telefonu, że mnie na drugim końcu salonu uszy puchły.

Całe szczęście, że za każdym razem miał rozdzielność majątkową.

 

Może fajny facet jako przyjaciel, a już niekoniecznie jako mąż. Dziwny zbieg okoliczności, że spośród tylu kobiet trzykrotnie wybrał te "złe". Poza tym skąd wiesz, że wina leży po stronie jego byłych żon? One to powiedziały? On? Czy może ukułaś ten wniosek na podstawie własnej wizji małżeństwa "idealnego"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm... Ja znam takiego, który jest 2-krotnym rozwodnikiem. Rzeczywiście jest fajny jako np. rozmówca, ale w związkach to mu nie idzie. O pierwszej żonie niewiele wiem, krótko byli ze sobą. Druga to fajna babka, nawet jak się rozwiedli to mieli przyjacielskie stosunki. Teraz ma trzecią żonę - rzeczywiście okropna kobieta, strasznie roszczeniowa, sztywna i niesympatyczna. Ale on też ma wady, jest beztroski w złym tego słowa znaczeniu, nie dotrzymuje umów, miga się jak tylko może od odpowiedzialności. Bezczelnie ciągle oszukuje nawet bliskie osoby. Zwala winę na innych. Bynajmniej nie kłócą się o to, że ona gada ciągle o obowiązkach domowych (bo to on więcej robi), czy utrudnia mu funkcjonowanie w domu. Kłócą się o to, kto ma za co zapłacić :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam przykład 3-krotnego rozwodnika i wiem że to była wina owych "uroczych" pań.

A to świetny facet, najlepszy przyjaciel mojego męża, mój zresztą też. Z poczuciem humoru, inteligentny, na siłownię lata, może zapewnić takiej kobiecie wszystko.

Ta jego ostatnia robiła takie szopki, że musiał przesiadywać u nas. A dlaczego? A no dlatego że z nami mógł normalnie muzyki posłuchać, film obejrzeć głośniej niż 1/20 na skali głosu, napić się spokojnie wina albo powiedzieć kur... bez liczenia się z koniecznością wysłuchania półgodzinnego wywodu, że go może 4-latek usłyszy.

A jak tylko jej zdaniem siedział za długo, to tak się darła do tego telefonu, że mnie na drugim końcu salonu uszy puchły.

Całe szczęście, że za każdym razem miał rozdzielność majątkową.

 

Może fajny facet jako przyjaciel, a już niekoniecznie jako mąż. Dziwny zbieg okoliczności, że spośród tylu kobiet trzykrotnie wybrał te "złe". Poza tym skąd wiesz, że wina leży po stronie jego byłych żon? One to powiedziały? On? Czy może ukułaś ten wniosek na podstawie własnej wizji małżeństwa "idealnego"?

 

Nie wnioskuje na podstawie wizji malzenstwa idealnego, bo... kolega nie jest w moim typie. Jest totalnym przeciwienstwem mojego meza.

Prawie wszystkim sie roznia. Wysoki-niski, szczuply - z brzuchem, zdystansowany - bardzo otwarty i gadatliwy, taktowny i czasem z kijkiem w... (tak, znam wady swego malzonka;)) - bezposredni, zawsze dowcipny i (coz tu kryc) wulgarny, bezdzietny (byly? nigdy nie wiem jak mowic) wdowiec - lekkoduch z 4 dzieci i alimentami. Moge mnozyc przykłady ;) ja bym sie z pewnoscia w tym nie odnalazla.

Ale wiem, ze pewne rzeczy w zwiazku robilby podobnie - dbalby o kobiete, kochal, zapewnil wszystko czego zapragnie. Wiele dziewczyn - gdzie roznica wieku miedzy nimi byla nawet i dwukrotnie wieksza niz miedzy mna i moim mezem - tego chcialo, ale nie liczyło sie z tym, ze on sie nie zmieni dla ich widzi-mi-sie.

A one o wszystkim wiedzialy i rzekomo to akceptowaly. Potem im cos odwalalo. Albo zaraz po slubie, albo po dzieciaku.

Zeby do mnie - nie wiem jakim cudem wygrzebala moj numer - dzwonila baba, darla mi sie do sluchawki, ze mam go od nas wyrzucic, bo za dlugo nie ma go w domu? :lol: po pierwsze sobie nie zycze, po drugie to moj dom, po trzecie powinna wziac rozbieg i solidnie walnac glowa w mur, bo on jest chyba wolnym czlowiekiem i nie musi przebywac w domu w ktorym mial zakaz: sluchania muzyki, glosnego mówienia, palenia papierosow (ktore pali u siebie w domu cale życie, pali nawet w pracy, jak nas nie ma, a potem wszystko smierdzi :D), przeklinania, obejrzenia filmu przy normalnej glosnosci, wypicia szklanki whisky, spokojnego czytania ksiazki, zaproszenia wspolpracownikow. Co wiecej - przy tych obostrzeniach nic nie mial w zamian. Moze jeszcze mialby nie mrugac, bo to przeszkadza :D

 

On powiedział kiedys mojemu mezowi (przy mnie), ze tylko jednego mu w zyciu zazdrosci: ze ma jednoczesnie i zone, i swiety spokoj.

Jezeli powiedzial cos takiego, to chyba musi to o czyms swiadczyc.

 

Ostatnia to byla sucz. On komunikowal jasno, ze nie chce miec dzieci. A ona celowo" zapominala" o pigulkach. Naleza sie jej oklaski - za zamordowanie zwiazku.

 

Rzecz w tym, ze on niczego nie ukrywa. Nie udaje. One za to i owszem - na chwile. A potem chca go zmieniac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja śpieszę z wyjaśnieniem - Michelleo.

Bo widzisz, kobiety nie do końca rozumieją, że mężczyźnie wcale nie musi chodzić o posprzątany na błysk dom. Że jemu to WISI, czy w łazience wiszą te nowe lawendowe ręczniczki, czy ona kupiła nowy odświeżacz powietrza albo czy wyprała dywan, bo na 1 cm2 był lekko poszarzały. Że jego wcale nie interesuje, ona zaniosła swojej mamusi serniczek, który upiekła. Że wcale nie chce mu się słuchać zaraz po powrocie do domu, że się piekarnik zepsuł. Że jego naprawdę nie interesuje to, że ich sąsiadka zapisała swojego dzieciaka na karate. Że jemu jest obojętne, czy obrus będzie biały czy kremowy. Że on może być zmęczony ciągłą gadką o domu i dzieciach.

Że on chce mieć tę samą kobietę, jaką poślubił - zgrabną, zadbaną, uśmiechniętą, radosną. Młodą DUCHEM. Woli sobie z nią obejrzeć film i wypić wino. Albo pojeździć na quadzie. Albo posłuchać o jej zainteresowaniach, a nie o kurodomowaniu, bo mężczyzn to zwyczajnie NUDZI.

To mój jest inny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaraz mnie kobiety zlinczują, ale uważam, że jeżeli facet jest ok(!!!), to winę częściej (częściej,nie zawsze) za popsute małżeństwo ponosi kobieta. Wnioskuję po obserwacji koleżanek.

 

A jeśli kobieta jest ok, to winę częściej (nie zawsze) ponosi facet. /Paulo Coelho/

 

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×