Skocz do zawartości
Nerwica.com

po co żyć


bedzielepiej

Rekomendowane odpowiedzi

Po co żyć jak jest się ciężarem dla bliskich.

 

Mam nawrót depresji, jestem na lekach od miesiąca. Rzuciłam studia bo nie byłam w stanie się uczyć, ciągle tylko płakałam. Czekam na dostanie się na oddział dzienny, ale wiadomo to trwa i mogę jeszcze czekać 2-3 miesiące.

 

Nie jest tak, że zupełnie nic nie robię, zmuszam się na tyle ile mogę ale to co robie to malutko w porównaniu z tym co mogłam kiedyś. Zmuszam się by codziennie wyjść z psem na godzinny spacer, zmuszam sie by umyć naczynia, by zrobic pranie,pościelić łóżko. Tyle daję rady zrobić. Przyznam ze nie jestem w stanie się codziennie umyć.

I docierają do mnie sygnaly.

Że nie sprzątam.

Że nic nie robię.

Że jestem dziecinna i ciągle się pytam innych co mam zrobić. Tak to prawda, mam problem z podjęciem decyzji i dlatego od miesiąca łażę w tych samych ciuchach bo dobranie innego zestawu spodnie bluzka mnie przerasta.

Że mogłabym zrobić zakupy, bo on pracuje, a ja siedzę caly dzień w domu. I nie ma nic do jedzenia. Teraz nic nie gotuję bo co ugotuję jest bez smaku i nadaje się do wyrzucenia. Nikt tego nie chce później jeść. No i przerasta mnie wymyślenie co zrobić na obiad.

Że za duzo śpię i że moglabym być bardziej aktywna.

 

Boli, cholernie boli, czuję się bezwartościowa. I strasznie sama. Bo bardzo chciałabym już z tego wyjść a znowu mam nawrot. Dlaczego nie umiem się pozbierać do kupy.

 

Jestem bezwartościowa i powinnam się starać, by nie zostawili mnie ludzie. Bo i tak mam tylko dwie osoby, na ktore mogę liczyć. Ale to właśnie one mi mówią zebym się ogarnęła i robiła coś, czy poszła do pracy skoro nie studia. Czuję się tak potwornie sama.

 

Może ktoś ma podobnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooo, wielu ludzi ma podobnie i ja również ale nie wkręcam sobie że jestem bezwartościowy, jestem tak jak inni ludzie tylko że cierpiący. Też nie chce mi się prawie nic zrobić. Czuje się źle fizycznie co za tym idzie i nie najlepiej psychicznie. Mało, bardzo mało się uśmiecham prawie wcale. Też boję się żeby nie zostać sam bo jak sobie wtedy poradzę.

Masz dwie osoby, a kto Ci robi pretensje? Pewno nie zdają sobie sprawy że się źle czujesz i ciężko Ci jest coś zrobić. Ja też się źle czuje i ciężko mi coś zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam tylko dwie osoby, na ktore mogę liczyć

właśnie dla tych osób. Dwie to moim zdaniem dużo, niektórzy nie mają nikogo.

Ja żyję właśnie po to, aby moi bliscy nie cierpieli jeśli odejdę.

 

Rzuciłam studia bo nie byłam w stanie się uczyć

 

Jestem w podobnej sytuacji. Też nie mogę się uczyć, więc wzięłam urlop zdrowotny na uczelni. Jeśli jesteś nadal wpisana na uczelni jako student to rozważ tę opcję. Jak ci się poprawi to wrócisz do momentu, na którym się zatrzymałaś i przez cały okres urlopu zachowujesz status studenta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w podobnej sytuacji. Też nie mogę się uczyć, więc wzięłam urlop zdrowotny na uczelni. Jeśli jesteś nadal wpisana na uczelni jako student to rozważ tę opcję. Jak ci się poprawi to wrócisz do momentu, na którym się zatrzymałaś i przez cały okres urlopu zachowujesz status studenta.

 

dobra mysl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już trzeci raz powtarzam ostatni semestr i też chce zrezygnować, bo chyba nic z tego nie będzie. Pracowałaś gdzieś może? Zastanawiam się do jakiej pracy może się nadać człowiek z depresją, bo będę musiał poszukać pracy. Najgorsze jest to, że fizycznie pracować nie mogę, a do pracy z ludźmi się raczej nie nadaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej - ja też do każdej czynności się zmuszam, nawet tej, która teoretycznie powinna być przyjemna. Fizycznie też jestem słaba i bardzo szybko się męczę. Nic mi nie sprawia przyjemności, unikam ludzi i prawie się nie uśmiecham.

Męczę się dla rodziny, ale myślę, że to na dłuższą metę nie ma sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nikt nie zrozumiał. jak zwykle.

a co tu rozumieć? Penie większość tutaj podobnie się czuje i podobnie funkcjonuje, albo ma to już za sobą.

Takie negatywne myślenie o sobie to objaw depresji, jak mi się pogarsza, to całkowicie zmienia mi się myślenie i nie jestem sobą.

Problemy z podejmowaniem decyzji to też wina depresji i skoro takie proste decyzje Ciebie przerastają to musisz być w ciężkim stanie.

Staraj się nie obwiniać siebie i tłumacz wszystko chorobą, bo to przez nią tak funkcjonujesz. Staraj się też nie myśleć o tym czego nie zrobiłaś i skup się bardziej na tym do czego udało Ci się zmusić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej

"Po co żyć?"

A masz jakieś inne wyjście? No chyba że się roąbniesz ale na to trzeba mieć bardzo dużą odwagę. A poza tym, poza życiem nie ma nic, prawdopodobnie.

"Chyba nikt nie zrozumiał"

Rozumiem Cię doskonale bo przez takie samo gówno przechodzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nikt nie zrozumiał. jak zwykle.

a co tu rozumieć? Penie większość tutaj podobnie się czuje i podobnie funkcjonuje, albo ma to już za sobą.

Takie negatywne myślenie o sobie to objaw depresji, jak mi się pogarsza, to całkowicie zmienia mi się myślenie i nie jestem sobą.

Problemy z podejmowaniem decyzji to też wina depresji i skoro takie proste decyzje Ciebie przerastają to musisz być w ciężkim stanie.

Staraj się nie obwiniać siebie i tłumacz wszystko chorobą, bo to przez nią tak funkcjonujesz. Staraj się też nie myśleć o tym czego nie zrobiłaś i skup się bardziej na tym do czego udało Ci się zmusić.

 

 

Wczoraj sobie myślałam, ze jak ktoś np zachoruje na stwardnienie zanikowe boczne, raka, cukrzycę czy ma genetyczna chorobę że urodził się bez rąk i nóg nie ma przynajmniej poczucia winy z tego powodu. Nikt takiej osobie nie powie, zeby wytworzyla sobie insulinę siłą woli, albo żeby wizualizowala jak odrastają jej ręce i nogi, albo żeby chodzila bez tych nóg. A zarzucenie takiemu komuś, ze to przez jego nastawienie, pesymizm i lenistwo byłoby grubo chamskie i bezduszne.

Dlaczego więc osoby z depresją słyszą wciąż: "staraj się pozytywnie myslec", "zmień nastawienie", "weź się w garść", "zacznij coś w koncu robic, rusz dupę, ogarnij się", "dorośnij". Ja mam silne poczucie winy, że to z mojej winy jestem w takim stanie. Że źle kieruje swoim życiem i dlatego choruję. A wystarczyloby "pokochać siebie i wziac swoje życie we wlasne ręce", to takie proste...

 

Ja już trzeci raz powtarzam ostatni semestr i też chce zrezygnować, bo chyba nic z tego nie będzie. Pracowałaś gdzieś może? Zastanawiam się do jakiej pracy może się nadać człowiek z depresją, bo będę musiał poszukać pracy. Najgorsze jest to, że fizycznie pracować nie mogę, a do pracy z ludźmi się raczej nie nadaje.

 

Pracowałam fizycznie, ciężko, jako pomoc kuchenna i przy wyłądowywaniu towaru przez wakacje i płakałam w tej pracy jak nikt nie widział. Jedyną pociechą było wtedy to, że studiuje i dzięki temu może nie bedę tak tyrać. Ale slaba pamięć spowodowała, że nie bylam w stanie zakuwac na zajecia, więc odpuścilam. Moi bliscy uważają, że jak znajdę sobie pracę i zaczne się utrzymywac, to juz wszystko będzie ze mną dobrze. Ja też nie wiem do jakiej pracy sie nadaje, mam fobię spoleczną do tego i np. na kase nie pójdę, jak czasem w sklepie jako klient doznaję lęków i derealizacji i przy płaceniu świruję.

 

bedzielepiej - ja też do każdej czynności się zmuszam, nawet tej, która teoretycznie powinna być przyjemna. Fizycznie też jestem słaba i bardzo szybko się męczę. Nic mi nie sprawia przyjemności, unikam ludzi i prawie się nie uśmiecham.

Męczę się dla rodziny, ale myślę, że to na dłuższą metę nie ma sensu.

 

Ja sie też izoluje, i słyszę że mam wyjść do ludzi, to mi się poprawi. A jak jestem w towarzystwie to uśmiecham się sztucznie, żeby się nie rozryczeć, a wszystko we mnie krzyczy. I nienawidzę tych ludzi że nie mają depresji i słucham jakie mają sukcesy i plany na życie, a ja mam w planie tylko psychiatryk.

Też się zmuszam, ale nikt nie dostrzega tych drobnych rzeczy które mnie kosztują, ciągle widac tylko to czego nie zrobiłam.

 

bedzielepiej

"Po co żyć?"

A masz jakieś inne wyjście? No chyba że się roąbniesz ale na to trzeba mieć bardzo dużą odwagę. A poza tym, poza życiem nie ma nic, prawdopodobnie.

"Chyba nikt nie zrozumiał"

Rozumiem Cię doskonale bo przez takie samo gówno przechodzę.

 

Ja się boję samobójstwa, raz ze to strasznie niesprawiedliwe, ze miałabym się usunąć ze świata, zresztą i tak kiedyś umrę, choroba może przyśpieszy, a poza tym dużo glupców odratowało takich samobójców po to by robili pod siebie sparaliżowani i przykuci do lózek.

 

Na studiach mam białą plamę w postaci półtora roku szaleństwa. Nie wiem jakim cudem zaliczyłam dwa lata i jak patrzę na oceny, to całkiem nieźle mi poszło. Tylko, że materiału nie pamiętam. Gdy ktoś zapytał mnie, co robiliśmy na którymś przedmiotów, to nie byłabym w stanie odpowiedzieć, bo miałam tak duże problemy z pamięcią. Chyba jakas siła wyższa nade mną czuwała i dzięki niej udało mi się wszystko zaliczyć. Obecnie pamięć i koncentracja mi wróciły i przez to dobrze funkcjonuje na uczelni.

 

atic, jak strzele browara i lykne leki, to następnego dnia mam problem ze wstaniem.

 

To mialas kuźwa wielkie szczęście, bo mi pamięć i koncentracja nie wróciły.

 

a jak sobie strzelicie kilka browarów to jak?

 

Łapię dola wtedu i płaczę oraz tracę czucie w całym ciele jak po trzech kawach.

 

Siema :D Kiedy jakieś nowe obrazki z psychiatrami czy już się z nimi pogodziłaś? :P

 

kamera-senior-doktorski-roze%C5%9Bmiany-16276713.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo tak to jest w depresji ze nie widzi sie pozytywow a one są. Nie ma dobrej drogi ani typowe uzalanctwo nad kims ani pocieszanie typu wez sie w garsc. Wg mnie trzeba miec cel i sie go trzymac, bo udanej recepty tez nie ma. U mnie tez nawrot deprechy ale mam cel i wstaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nikt nie zrozumiał. jak zwykle.

Hej . To znane mi o czym piszesz, ta beznadzieja, niemoc i ból - potworny ból wewnętrzny i bóle z ciała rownież. Nie wiem czy chodzisz lub chodziłaś na terapię. Ja w trakcie terapii miałam takie nawroty i zaczęłam wątpić w jej skuteczność. Powiem tak w moim przypadku poprzez różne objawy chciało wyjść coś na światło dzienne co dawno temu zakopałam i zapomniałam. Nie miałam pojęcia co - jak zaczęłam szukać na terapii bolało coraz bardziej a jak wyszło to czułam sie jak po grypie żołądkowej z rzyganiem włącznie. Jak to przetrwałam to powoli wracałam do normy a wcześniej bardzo chciałam umrzeć. Branie się w garść i ogarnięcie się to pusty frazes. Szukaj i działaj. Co mogło być zapalnikiem że spowodowało stopniowe pogarszanie się nastroju. Zawsze jest jakiś zapalnik, moment przypadkowy który powoduje tą lawinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nikt nie zrozumiał. jak zwykle.

Hej . To znane mi o czym piszesz, ta beznadzieja, niemoc i ból - potworny ból wewnętrzny i bóle z ciała rownież. Nie wiem czy chodzisz lub chodziłaś na terapię. Ja w trakcie terapii miałam takie nawroty i zaczęłam wątpić w jej skuteczność. Powiem tak w moim przypadku poprzez różne objawy chciało wyjść coś na światło dzienne co dawno temu zakopałam i zapomniałam. Nie miałam pojęcia co - jak zaczęłam szukać na terapii bolało coraz bardziej a jak wyszło to czułam sie jak po grypie żołądkowej z rzyganiem włącznie. Jak to przetrwałam to powoli wracałam do normy a wcześniej bardzo chciałam umrzeć. Branie się w garść i ogarnięcie się to pusty frazes. Szukaj i działaj. Co mogło być zapalnikiem że spowodowało stopniowe pogarszanie się nastroju. Zawsze jest jakiś zapalnik, moment przypadkowy który powoduje tą lawinę.

 

Kaja123, nie wiem skąd wiedziałaś, czytasz w moich myślach czy co? Właśnie chodzę na terapię od 2 miesięcy ale nie czuję efektów, a ze jest to w dodatku płatna (rodzice) terapia mam dodatkowe wyrzuty sumienia. Dzisiaj miałam już takie myśli, żeby ściemniać ze chodzę na tę terapię, a tak naprawdę rzucić to w cholerę, bo jak mam się czuć gorzej to po co mi to, po co sobie dokładać. Bo po ostatniej terapii, gdzie wywlekałam jakieś smutki z dzieciństwa czułam się bardzo źle, mialam doła, ryczałam i to się ciągnie kilka dni. Być może to jest też przyczyną mojego gorszego stanu, a ja nie chcę się jeszcze z tym mierzyć dodatkowo. Po jakim czasie u Ciebie nastąpiła poprawa? Piszesz że warto przetrwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może to jest też przyczyną mojego gorszego stanu, a ja nie chcę się jeszcze z tym mierzyć dodatkowo. Po jakim czasie u Ciebie nastąpiła poprawa? Piszesz że warto przetrwać.
Cóż trwało to kilka lat ... najtrudniej jest jak dowiadujesz się o sobie też niemiłych rzeczy, odkrywasz swoje ciemne strony i trzeba to zaakceptować. Nikt nie jest idealny trzeba nad sobą popracować. Od tego jest terapia - powolutku ile dajesz radę byle do przodu. Jak oczyścisz co Ci zalega czyli tzw wyrzygasz to jak po jelitówce trochę rekonwalescencji i wracasz do siebie. Warto przetrwać uwierz mi warto. Potem to co dzisiaj boli, jest trudne i nie do zniesienia - później będzie tylko przykrym wspomnieniem. Trzeba wszystko oczyścić, wygoić (jak ranę u chirurga), blizna zostaje ale wracasz do sprawności. Warto wytrzymać i stawić temu czoła. Trzymam kciuki :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego więc osoby z depresją słyszą wciąż: "staraj się pozytywnie myslec", "zmień nastawienie", "weź się w garść", "zacznij coś w koncu robic, rusz dupę, ogarnij się", "dorośnij". Ja mam silne poczucie winy, że to z mojej winy jestem w takim stanie. Że źle kieruje swoim życiem i dlatego choruję. A wystarczyloby "pokochać siebie i wziac swoje życie we wlasne ręce", to takie proste...

 

Też nad tym często myślałem i doszedłem do wniosku, że większość ludzi nie ma wyobraźni i nie potrafi zrozumieć, że ktoś może czuć się inaczej niż oni. Wielu ludziom się wydaje, że mają pełną kontrole nad sobą, ale tak nie jest, bo nikt nie ma pełnej kontroli nad swoimi myślami i zachowaniem. Wystarczy, że zaburzy się chemia i zmienia się myślenie. Nawet z radosnej osoby depresja może zrobić skrajnego pesymistę. Oczywiście chemia to nie wszystko, bo urazy z dzieciństwa potrafią namieszać w podświadomości i zmienić osobowość. Przykładowo mnie kiedyś biły dzieciaki w szkole i teraz jak ktoś przechodzi blisko mnie to robię unik, tak jakby ktoś miał mnie uderzyć i robię to nieświadomie z automatu. Nawet nie wiem jak nad tym zapanować, bo to się dzieje za szybko. Dla większości zaburzenia psychiczne to wymysł i to się chyba nigdy nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×