Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zmarlem (permanentna smierc 'ego')


schizo699

Rekomendowane odpowiedzi

Pozbylem sie siebie. Nie wiem gdzie jestem, czym jestem, zostalo mi samobojstwo. Nie mam wlasnej percepcji, nie moge zrozumiec tego swiata. Nie mam fizycznego ciala, nie mam wspomnien i przeszlosci.

Nie wiem kim jestem ani co sie dookola dzieje. Budze sie rano i ciagle zyje w prozni. Wczesniej zylem w piekle ale na to w czym teraz zyje juz nie ma slow, to jest nie do opisania. Nawet nie wiem ze teraz pisze ani kto pisze, nie wiem juz nic.

 

Radze nie jesc psychodelikow, bo na kazdym mozna osiagnac ten stan. Jak ktos sie nie zgadza to niech poczyta internetowe historie. Nie kazda smierc jest chwilowa...

 

Teraz juz mi nikt nie pomoze, nawet mi sie nie chce tego posta pisac, ale poczytam sobie jeszcze jak mnie zalujecie zanim umre.

 

schizo699

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Schizo, jeżeli byłeś w piekle, a teraz pustka, to pojawił się wybór ( a mieć wybór, to wartość napędzająca chęć życia). Do tego spowoduj działanie wyborem, i życiem w kierunku...o0Oo...oO0o.. https://www.youtube.com/watch?v=NQu0OjC_zRY( A droga długa jest i wiadomo, że ma kres...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie da sie zyc z nieskonczonym wyborem, bez ograniczen wlasnego 'ja'. Nie wiem gdzie mam isc ani co robic, pozbylem sie wlasnych drog. Nie mam potrzeb, przestalem pracowac. Siedze w noclegowni I nawet nie chce z niej wyjsc. No I nie wiem co sie dzieje dookola mnie bo nie jestem w stanie ocenic rzeczywistosci, kolejny dowod ze pozbylem sie swojego 'ego'. Zastanawiam sie co robia ludzie, po co pracuja albo w ogole robia cokolwiek. No I nie jestem soba. Nie znam takiego 'schizo699', jestem czyms innym niz bylem przed. Po prostu ktos powstal na moje miejsce, albo wypelnila mnie proznia. Nie jestem pierwszym ktorego cos takiego spotkalo, ale wiekszosc sie chyba zabila, niektorzy moze to ciagna dalej, chyba nawet przez lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brzmi strasznie...

Mnie się raz przydarzyła taka dezintegracja, wcześniej tylko derealizacja i depersonalizacja. Zupełnie nie wiedziałam kim jestem i po co żyję. Totalna pustka. Pamiętam, że wtedy sięgnęłam dna.

 

 

Rabinizm, w jaki sposób wygrzebałaś się z tego stanu? Długo to trwało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najsilniejszy psychodelik jaki istnieje = slaby srodek. Dobra logika. Ze smierci ego sie nie da wrocic. Poczytaj internet, nie jestem pierwszym. Nie wazne czy DMT czy Szalwia, wielu tak skonczylo... Jak ty chcesz zebyisal nielogicznie. Ja nawet nie wiem kto do ciebie pisze, bo nic juz o sobie nie wiem. Niektore rzeczy tylko tak wygladaja.

 

P.S. Ja wzialem Ibogaine 6 miesiecy temu, juz dawno jej nie mam w organizmie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na_leśnik, tę pustkę odczuwałam parę tygodni.

Nie wiem, jak to się stało. Było bardzo intuicyjne. Czepiałam się wszystkiego, co tylko mogło mnie wyrwać z tego marazmu, od rzeczy przyziemnych do abstrakcyjnych. Tak generalnie chyba najbardziej pomogły mi umiejscowienie kontroli wewnątrz, dokonanie bardzo dokładnej autoanalizy, pogodzenie się ze swoimi słabościami i "przeprogramowanie" reakcji emocjonalnych. Bardzo dokładnie wsłuchiwałam się w siebie; nie obchodziły mnie opinie ludzi na mój temat, jednak starałam się obserwować ich reakcje oraz stosunek do mnie i wyciągać z nich wnioski. Udało mi się w końcu zrozumieć, że ludzie nie są częścią mnie, a ja ich, a wtedy zaczęło dochodzić do integracji.

Ponad miesiąc temu doznałam olśnienia, że moje problemy były urojone, jestem ponad nimi i właściwie nigdy nie czułam się tak silna i samoświadoma. Tak jest do dzisiaj, mimo że od czasu do czasu mam jeszcze epizody depersonalizacji, kiedy się stresuję.

Z pozoru to, co napisałam, wydaje się niespójne, jednak moje pierwotne problemy pochodziły z braku prawdziwej tożsamości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiedzialem ze taki stan istnieje. Agonia to w porownaniu do tego nic. musze uciec z tego swiata tylko nawet tego nie potrafie, nie mam co ze soba zrobic. Chodze po limbo, budze sie w prozni I caly dzien spedzam nieswiadomie, czekam az przyjde do noclegowni I poloze sie spac, ale ja nie chce zasypiac bo jutro sie obudze w tej samej nieskonczonej prozni I wszystko sie zacznie od poczatku... a juz nie moge wytrzymac. dziwnie jest byc nieistnieniem, bez tozsamosci, wspomnien, przywiazania do niczego, bez przeszlosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do takiego stanu dążą ludzie szukający oświecenia tylko opisują go znacznie bardziej pozytywnie.

czemu piszesz, ze nie mozesz tego wytrzymać, gdyby to była totalna pustka to nie byłoby też chyba tego cierpiącego, a jednak jest tam w środku ciebie ktoś kto cierpi, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do takiego stanu dążą ludzie szukający oświecenia tylko opisują go znacznie bardziej pozytywnie.

czemu piszesz, ze nie mozesz tego wytrzymać, gdyby to była totalna pustka to nie byłoby też chyba tego cierpiącego, a jednak jest tam w środku ciebie ktoś kto cierpi, prawda?

 

ja nie szukalem oswiecenia. wiedzialem ze z tymi ludzmi jest cos nie tak. ja tylko wybralem ibogaine jako ostatnia deske ratunku zanim mialem umrzec ze swoim zaburzeniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurde nie wiem jak ci pomóc zgłosiłeś się do specjalisty z tym?

 

pomyśleć, że też kiedyś myślałem o ibodze.

 

to wlasnie przestales. lepiej jest byc ulomynm soba, niz wziac Ibogaine I sie nie poznac, zostac 'nowym' czlowiekiem. Cos na ksztalt lobotomii. Ona tez' rozwiazywala' wiele problemow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

schizo699, w jaki sposób próbowałeś poskładać się?

 

probowalem wmowic sobie ze jestem taki jak wczesniej (to od pierwszych minut 'po'). Probowalem sie zajac czyms co robilem wczesniej (to nie dziala, nic mnie juz nie interesuje). Bralem dwa psychotropy jeszcze. Nie ma z tego ucieczki, po prostu zaplacilem resztka swojej marnej egzystencji za jeden glupi blad. Pelno jest takich ludzi, mozna poczytac w internecine, oni nawet po 20 latach zostaja martwi, mysle ze ogromna czesc sie zabija, jesli ma jaja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×