Skocz do zawartości
Nerwica.com

Potrzebuję wsparcia


vera1005

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie

 

Jestem tutaj nowa. To mój pierwszy post. Chciałabym podzielić się z Wami moja historią ponieważ już sobie niestety sama nie radze i podejrzewam że cierpię na depresje. Mam ogromne wahania nastrojów i zazwyczaj jest mi bardzo smutno, nie chce mi się żyć. Cierpie z powodu samotności. Bardzo potrzebuję jakiegokolwiek wsparcia.

 

Jestem 25 letnią dziewczyną. Rok temu skończyłam studia i poszłam do pracy. Jednak moje problemy pojawiły się już od 11 roku życia kiedy zmarł mój tata. Byłam szczęśliwym dzieckiem jednak mój świat się zawalił. Od zawsze byłam osobą bardzo wrażliwą. W szkole przekonałam się jak ludzie potrafią być okropni. Moje dotychczasowe koleżanki śmiały się ze mnie że zostałam półsierotą. To mnie bardzo zdystansowało do ludzi. Stałam się zamknięta w sobie. Zazwyczaj od tej pory miałam tylko jedną koleżanke z którą się trzymałam. Z powodu moich dobrych stopni oraz tego że jestem bardzo spokojna chłopcy w klasie drwili ze mnie, nazywali kujonem i drewniakiem. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak takie sprawy odcisneły piętno na moim teraźniejszym życiu. Przez cały okres szkolny od podstawówki po liceum nie miałam zbyt wielu znajomych. Z chłopcami nie zadawałam się wogóle. Bałam się że mnie wyśmieją, że jestem brzydka i nie tak fajna jak inne dziewczyny. Pochodze z małego miasteczka. Dlatego po ukończeniu szkoły większość ludzi wyjechała na studia i urwał mi sie z nimi kontakt. Gdy poszłam na studia troche sie zmieniło. Stałam sie bardziej otwarta. Ale nie imprezowłam jak inni. Skupiałam sie na nauce ponieważ nie przelewało się u mnie w domu więc chciałam dobrze skończyć studia. Wiem że straciłam okazje do poznania większej liczby ludzi i nawiązania przyjaźni. W każde wakacje siedziałąm tylko w domu. Nie miałam żadnych znajomych na miejscu. Zaczęłam odczuwać ogromny ból psychiczny i pustke że jestem samotna, nikomu na mnie nie zależy, nie mam z kim porozmawiać ani gdzieś wyjść. Towarzystwo było tylko na uczelni. Nawet najbliższa koleżanka z roku zadawała się ze mną tylko dla korzyści ponieważ sie dobrze uczyłam. Zależało mi bardzo na przyjaźni więc często robiłam za nią sprawozdania podczas gdy ona imprezowała i spotykała sie z chłopakiem. Tłumaczyłam to sobie tak że ja chociaż coś umiem i dostane lepszą prace. Ale okazało sie że to i tak ona na tym lepiej wyszła niż ja. Teraz po skończeniu studiów jest zaręczona, ma znajomych i prace porównywalną do mojej. A ja zostałąm całkiem sama. Wróciłam do domu i nie mam tutaj całkowicie nikogo. Mieszkam z mamą. Jest mi strasznie smutno. W nocy chce mi się płakać. Niestety w mamie też nie mam żadnego oparcia. Nigdy nie miałam. Nie mogłam jej powiedzieć że dzieci śmieją sie ze mnie bo jestem sierotą bo by mnie wyśmiała że jestem niemotą. Musiałam ze wszystkim sobie sama radzić. Od kiedy zostałyśmy we dwie to zaczeła traktować mnie jak dorosłego. Dlatego byłam bardziej dojrzalsza od moich rówieśników. Teraz widzi że siedze w domu cały czas i mi dogaduje że jestem jakaś dziwna że sie nie spotykam z nikim. Według niej to moja wina bo mnie nikt nie lubi i nitk sie nie chce ze mną zadawać. To strasznie boli. Zwłaszcza że od zawsze krytykowała jakąkolwiek koleżankę bym nie miała, nie mówiąc o tym że mogłabym mieć chłopaka. To by jej sie w głowie nie pomieściło. Zawsze mówiła że dziewczyny które mają chłopaków to dziwki a teraz mi wmawia że jest nienormalna bo mam 25 lat i nikogo nie mam. Nie moge sie przed nią zwierzyć bo boje sie reakcji, udaje poke face że mnie to nie rusza, że nikogo nie potzrbuje ale w głebi duszy to wyje z bólu.

 

I własnie moja obecna sytuacja spędza mi sen z powiek. W końcu. Tak w końcu sie zakochałam. Pierwszy raz. Jakieś pół roku temu w koledze z pracy. Bardzo sie zaprzyjaznilismy, rozmaiwamy ze sobą codziennie, widze że on lubi ze mną spedzać czas. Gdy sie poznaliśmy miał dziewczyne ale zerwał z nią. Powiedział mi o tym wprost. Spoktaykaliśmy sie we dwoje po pracy na kawe czy pizze. Nie wiedziałam jak odczytywać te znaki, czy traktuje mnie jako koleżanke cz może coś więcej. Moja mama coś przyuważyła i już usłyszałam od niej komentarz żebym sobie za dużo nie myślała bo my do siebie nie pasujemy. Ja uważam że wręcz przeciwniwnie. Oczywiście udaje przed nią zę to tylko kolega. Oficjalnie jest nim nadal. I boje sie że go strace. Ze traktuje mnie jak koleżanka. Mam bardzo niskie poczucie własnej wartości, chcociaż jestem bardzo atrakcyjną dziewczyczą. Nie raz to słyszałam. Bardzo dbam o siebie. W pracy wszyscy bardzo mnie lubią, jestem towarzyska, zabawna, zupełnie inna niż ta szara myszka ze szkoły. Jenak w środku nic sie nie zmieniłam. Bardzo boje sie straty i odrzucenia. Boje sie też że zachowuje sie wobec niego zbyt nachalnie bo nie chce go stracić, tzn. z mojej inicjatywy podwoziłam go do domu lub sama pierwsza zagadywałam. Nie wiem czy to normalne czy nie bo nie mam żadnego doświadczenia w kontaktach z chłopakami. On zachowuje sie różnie, raz sie do mnie wogóle nie odzywa przez tydzień, a później mówi że pięknie wyglądam i czy nie pójdziemy na randke. To mnie wpędza w jeszcze większą depresje. Drodzy Panowie czy to normalne? Nie wiem na czym już stoje. Ostatnio umówiliśmy sie w weekend na wycieczke ale ją odwołał bo ma dziadka w szpitalu. Wiem też że dzień wcześniej miał wesele i ze poszedł na nie sam. Boje sie ze traktuje mnie tylko jako przyjaciółke i rozmawia ze mną tylko dlatego że już nie ma z kim, a tego bym chyba nie przeżyła. On jest bardzo otwartą osobą, ma wielu znajomych, A ja oprócz niego nie mam nikogo. Kocham go i chciałabym z nim spędzić reszte życia. Wszyscy wokół mnie już mają szczęśliwe rodziny. A mnie zabija samotność. Czasami dopadają mnie myśli samobójcze. Myśle że już zawsze tak będzie, że nie zasługuje na niego, że nie zasługuje na nikogo, bo jestem nic nie warta. Mogłabym być z kimkolwiek na siłę ale nie kochałabym tej osoby. Nie potrafiłam tak żyć.

 

Prosze Was o jakieś rady, wskazówki czy obiektywną opinie. Jestem bardzo zdesperowana, nie daje już sobie rady sama. Nikomu się nigdy nie zwierzałam. Wstydze sie tego i jestem jednocześnie na siebie zła bo inni mają gorzej, sa chorzy, niepełnosprawni a ja narzekam ale jestem na granicy wytrzymałości. Mój ból psychiczny jest tak wielki że nie chce mi się żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doświadczenia w relacjach intymnych (zwłaszcza pierwsze) zazwyczaj bywają bolesne. Najlepiej być przygotowanym na najgorszy obrót sprawy. Od toksycznych komentarzy mamusi należałoby się bezzwłocznie odciąć. Zdajesz sobie sprawę z możliwych konsekwencji "weekendowej wycieczki". Nie jest dobrym pomysłem łapanie faceta na ciążę, więc lepiej się przygotuj. Kolejna okazja nastąpi i wówczas po prostu kolesia zapytaj co myśli. W najgorszym przypadku będziesz musiała zmienić pracę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vera1005, wiesz skoro facet nie zaprasza Ciebie oficjalnie na wesele jako swoją towrzyszke to nie mysli powaznie. Z tego co piszesz wychodzi ze raczej traktuje jak kolezanke, ewentualnie moze ma nadzieje na skok do lozka. Dlatego popieram zabezpiecz sie. Natomiast to ze masz "głod" miłosci to normalne, ale w zyciu przewaznie pierwszy partner rzadko kiedy zostaje mezem. Taka prawda ze facetom głownie zalezy na seksie, co oczywiscie nie znaczy ze trzeba latac z kazdym do lozka zeby nabyc doswiadczenia ale tez nie uwieszac sie na facecie, miec swoje sprawy, a nie zamykac swoj swiat na jednym facecie ale to kazdy sam musi do tego dojsc. Mysle, ze jak facet ten kolega wprost nie zaproponował zebyscie zostali para to daj sobie z nim spokoj, zaloz konto np na sympatii i poszukaj sobie kogos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka prawda ze facetom głownie zalezy na seksie
protestuję. To nie jest prawda.....

Prawdą jest, że dla facetów seks jest bardziej pożądany, niż dla kobiet. Dlatego, z ich punktu widzenia, tak to wygląda. Natomiast jak jest w konkretnym przypadku nie wiadomo, choć wnioskowanie agusiaww wydaje się być poprawne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dalabym sobie spokoj z kolega z pracy, szkoda pracy bo to sie roznie konczy. Nie wchodzilabym w blizsze znajomosci...lepiej zachowac dystans. Nie wiesz jak sie zachowa po jesli by do tego doszlo, plotki w firmie szybko sie rozchodza. Nie potrzebny Ci dodatkowy stres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdą jest, że dla facetów seks jest bardziej pożądany, niż dla kobiet.
no sorry, ale niekoniecznie. Znam kobiety, które też to lubią :) ....

Uogólnione stwierdzenie opiera się na statystyce. Konkretne przypadki nie przeczą statystycznym ustaleniom. Konkretne przypadki mają się nijak do statystyk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ḍryāgan, widocznie samych uzleznionych od seksu spotykałam na swojej drodze ;), ale mi sie np. rzadziej chce niz mojemu facetowi tyle ze ja biore leki i pewnie to tez jakas przyczyna a on nie. W kazdym razie taki jest moj osobisty wniosek z kontaktów z byłymi i ogolny jak rozmawiam z babkami. W ogole u mnie w dalszej rodzinie dramat bo kuzynke -była dziewice rzucił facet tydzien przed slubem bo powiedział ze ona go nie zaspokaja i miał ja jako zapchaj dziure a teraz spotkał miłosc swojego zycia i maja bzykanko non stop. :shock::time: Faceci. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vera1005, witaj na forum :)

 

Odnośnie Twojej sytuacji uważam, że chłopak nie traktuje Ciebie do końca poważnie. Piszesz, że potrafi nie odzywać się tydzień - osoba, ktorej zależy tak się nie zachowuje. Nie ma przy tym znaczenia to, że proponuje Ci randki - może to pisać w kontekście żartu, bądź traktować Cię jako opcję awaryjną. Jesteś inteligentną i sympatyczną dziewczyną więc pewnie gościu lubi Twoje towarzystwo, natomiast nie nastawiałbym się na związek. Jak już ktoś pisał, pierwsza miłość raczej rzadko kiedy jest tą właściwą.

Najgorsze, co można zrobić, to szukać sygnałów uczucia tam, gdzie ich nie ma. A tak przeważnie robi większość zakochanych osób. Proszę, postaraj się spojrzeć na waszą relację z dystansem (wiem, że na tą chwilę to bardzo trudne).

 

pozdrawiam ciepło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uogólnione stwierdzenie opiera się na statystyce. Konkretne przypadki nie przeczą statystycznym ustaleniom. Konkretne przypadki mają się nijak do statystyk.

Ḍryāgan, przecież to jest obiektywne aż do bólu, tak więc nie wiem, co Cię może w tym wkurzać. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi :)

NN4V to miała być jednodniowa wycieczka więc seks a tym bardziej łapanie na dziecko nie wchodzi w żadnym wypadku w gre.

 

Tak, on nazywa to randkami, ostatnio mi sie żalił że brakuje w jego życiu miłości. Ja odczytałam to być może za jakiś sygnał dla mnie. "Przyjaźnimy" się praktycznie od roku jednak on zaczął mnie inaczej traktować pół roku temu. Zaczepia mnie cały czas, uśmiecha sie itp. Codziennie piszemy na skypie w pracy. Rozumiemy sie doskonale. Śmiejemy się z tych samych rzeczy i mamy bardzo podobne podejście do życia. Gdyby nie jego zaczepki to dalej traktowałabym go jako przyjaciela. Ale ona daje mi bardzo wiele sprzecznych sygnałów. Jednego dnia mnie wypytuje czy mam chłopaka, czy ide na randke bo ślicznie wyglądam, z kim rozmawiałam przez telefon. Jednak gdy zaprzecze to on mi mówi że kto by mnie tam chciał i śmieje sie ze mnie. Później nie odzywa sie kilka dni, ignoruje mnie a gdy np sie spotkamy na "kawe" a obecnie byliśmy już na randce, to mówi że przedstawi mnie swoim kolegom skoro nikogo nie mam. A gdy sie dopytuje o tych fajnych kolegów to mówi że nikomu mnie nie przedstawi bo nie ma dla mnie nikogo fajnego i jednoznacznie wskazując na siebie pyta się czy on nie jest fajny. Ja to odebrałam w dość oczywisty sposób. A jeśli chodzi o inicjatywe to zapraszamy sie na zmiane. Gdy za pierwszą kawe chciałam zapłacić za siebie bo wtedy do głowy by mi nic innego nie przyszło jak zwykłe spotkanie z kolegą to powiedział że następnym razem ja zapłace. I znów mnie zaprosił i on znów zapłacił. Więc od trzeciego spotkania płacimy na zmiane. W między czasie proponował mi kino i wyjazd nad jezioro i mieliśmy się następnego dnia dogadać jednak on "przemilczał" oba tematy i nic z tego nie wyszło. A z ostatniej wycieczki wykręcił sie chorym dziadkiem. Nie rozumiem po co proponuje takie rzeczy skoro od początku nie zamierzałby sie spotykać. Dlatego jestem zdezorientowana. Raz traktuje mnie zupełnie jak koleżankę a raz jak "obiekt" podrywu. Była jeszcze jedna sytuacja na "firmowym" grillu po pracy. Większość ludzi się już rozeszła i zostałam tylko ja on i 3 inne osoby w tym kolega który tego grilla zorganizował. Gdy chciałam już wracac do domu ponieważ była już północ a ja dojeżdżam 50 km wszyscy zaprotestowali oprócz niego i prosili żebym jeszcze została. Jeden kolega zaproponował mi nawet żebym spała u niego i nie jechała po nocy bo jego żona wyjechała do teściowej i moge sie przekimać na kanapie. Gdy to usłyszał wyskoczył nagle że to u niego moge spać. Dodam jeszcze że cały wieczór smsował i sie uśmiachał do telefonu. Cały czas miałam wrażenie że pisze z jakąś dziewczyną a mnie ignorował cały wieczór. Oczywiście obu panom odmówiłam i wróciłam do domu. Następnego dnia w pracy dopytywał sie jeszcze czy na pewno nie nocowałam u tamtego kolegi. Przez kilka następnych dni olewał mnie i często widziałam go właśnie z telefonem. Obecnie już nie trzyma sie tak kurczowo telefonu, nie widze by smsował czy rozmawiał po kryjomu z kimś.

 

Panowie jak mam rozumieć takie zachowanie? Czy on sie po prostu bawi moimi uczuciami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, weź Ty się kurna udław tą statystyką. Jak to mawiał Beniamin Disraeli: "są trzy rodzaje kłamstwa - zwykłe kłamstwo, bezczelne kłamstwo i statystyka."

Afirmacja głupoty jako racjonalizacja deficytów poznawczych?

Nie obchodzi mnie, że czegoś nie rozumiesz. To Twój problem, nie mój. Agresja jest wyrazem braku argumentu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem "panem", lecz z tego co przeczytałam, wnioskuję, że chłopak smali do Ciebie cholewki, jednak robi to jak ostatnia sierota. :lol: Pewnie jest nieśmiały i czeka na Twoją inicjatywę. Boi się mówić o emocjach i ukazywać uczucia.

Moja rada jest taka: pomóż mu się otworzyć. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem "panem", lecz z tego co przeczytałam, wnioskuję, że chłopak smali do Ciebie cholewki, jednak robi to jak ostatnia sierota. :lol: Pewnie jest nieśmiały i czeka na Twoją inicjatywę. Boi się mówić o emocjach i ukazywać uczucia.

Moja rada jest taka: pomóż mu się otworzyć. ;)

 

Właśnie ja też mam takie wrażenie. Staram sie jak moge ale nie chce wyjść na jakąś zdesperowaną wariatke jeśli on rzeczywiście myśli o mnie tylko jak o koleżance. Nie ignoruje jego propozycji jeśli chodzi o wspólne spędzenie nie czasu, powiedziałam mu że go lubie (on pierwszy dużo wczesniej zadeklarował sie że mnie lubi) i nawet przesłałam mu całusa na dzień chłopaka. A ja nie jestem z tych dziewczyn co nadużywają emotikonek. Nigdy tego nie zrobiła w naszej rozmowie. Więc to był "krok". Jednak jego reakcja na to była: "What? uuu dzięki".

 

Wcale nie musiał mi sie tłumaczyc zę idzie sam na wesele ale jednak to zrobił. Z drugiej strony tak myśle że nie miałby czasu mnie zaprosić nawet bo byłam na wakacjach przez 2 tygodnie a z tygodnia na tydzień to raczej głupio. A może tak to sobie tylko tłumacze bo podchodze do tego zbyt emocjonalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zostałąm całkiem sama. Wróciłam do domu i nie mam tutaj całkowicie nikogo. Mieszkam z mamą. Jest mi strasznie smutno. W nocy chce mi się płakać.

Internet jest świetnym narzędziem. ;)

 

 

Niestety w mamie też nie mam żadnego oparcia. Nigdy nie miałam. Nie mogłam jej powiedzieć że dzieci śmieją sie ze mnie bo jestem sierotą bo by mnie wyśmiała że jestem niemotą. Musiałam ze wszystkim sobie sama radzić. Od kiedy zostałyśmy we dwie to zaczeła traktować mnie jak dorosłego. Dlatego byłam bardziej dojrzalsza od moich rówieśników.

Niestety Twoja mama tak ukazywała swoją słabość. Przerzucała na Ciebie swoje lęki, wypierając się ich. Jest to mechanizm obronny w depresji.

 

 

Teraz widzi że siedze w domu cały czas i mi dogaduje że jestem jakaś dziwna że sie nie spotykam z nikim. Według niej to moja wina bo mnie nikt nie lubi i nitk sie nie chce ze mną zadawać. To strasznie boli.

To raczej też wygląda na wyparcie. Być może dociera do niej, że nie wykazała się jako matka. Zamiast zmierzyć się ze swoimi problemami, woli je przerzucić na Ciebie. Postępuje bardzo niedojrzale.

 

 

Zwłaszcza że od zawsze krytykowała jakąkolwiek koleżankę bym nie miała, nie mówiąc o tym że mogłabym mieć chłopaka. To by jej sie w głowie nie pomieściło. Zawsze mówiła że dziewczyny które mają chłopaków to dziwki a teraz mi wmawia że jest nienormalna bo mam 25 lat i nikogo nie mam. Nie moge sie przed nią zwierzyć bo boje sie reakcji, udaje poke face że mnie to nie rusza, że nikogo nie potzrbuje ale w głebi duszy to wyje z bólu.

Twoja mama zachowuje się bezrefleksyjnie, pesymistycznie i wszystkich zrównuje z jej wyimaginowanym obrazem rzeczywistości.

Śmiem przypuszczać, że jesteś inteligentniejsza od matki (wystarczy sam fakt, że Ty starasz się zmierzyć z życiem w sposób racjonalny), dlatego powinnaś popracować nad poczuciem własnej wartości i asertwynością wobec niej.

 

 

Prosze Was o jakieś rady, wskazówki czy obiektywną opinie. Jestem bardzo zdesperowana, nie daje już sobie rady sama. Nikomu się nigdy nie zwierzałam. Wstydze sie tego i jestem jednocześnie na siebie zła bo inni mają gorzej, sa chorzy, niepełnosprawni a ja narzekam ale jestem na granicy wytrzymałości. Mój ból psychiczny jest tak wielki że nie chce mi się żyć.

Nie dawaj sobie wmówić, że to co czujesz i myślisz, jest błahe. To nasza psychika, która składa się obu elementów, czyni z nas istoty samoświadome. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wera 1005.Wiele aspektów zostało przez Ciebie poruszonych.Przebija wielkie niedowartościowanie swojej Osoby wynikające z miejsca gdzie się urodzilłach i gdzie teraz mieszkasz.Co już tworzy lęki dotyczące codziennego życia.Ja mieszkam w mieście które umarło.To Wałbrzych...Czuje ten Twój lęk prze codziennymi relacjami z ludźmi dobrze znanymi i tymi obcymi...Rozwiązanie. Dążenie do Całkowitej niezależności finansowa i bytowej.Własne mieszkanie(nawet pokój wynajęty).Odcięcie emocjonalne od rodziców.Tz.pomagają,ale nie wtrącają się w życie...A miłóść (zauroczenie) do kolegi z pracy.Twoja intuicja kobieca wyczuje Jego stosunek emocjonalny do Ciebie.Zaproś go na kawę i tyle.Jego reakcja na chęć lub brak chęci na spotkanie będzie wyznacznikiem...Twoja analiza problemu pokazuje Twoją mądrość i dojrzałosć...Stać Ciebie na wiele...Odwaga tego Tobie brakuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....Panowie jak mam rozumieć takie zachowanie? Czy on sie po prostu bawi moimi uczuciami?

Nie wiem. Z mojego punktu widzenia jest bez sensu, ale też zdaję sobie sprawę z subiektywności Twojego opisu.

Najprościej byłoby zwyczajnie go zapytać. Skoro chcesz związku, buduj go na szczerości od początku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To i ja coś napiszę. :)

Wydaje mi się, że Twój kolega Cię podrywa i kokietuje - całkiem świadomie uśmiechał się do komórki i nie zareagował od razu, gdy chciałaś odejść z grilla. Sprawdza Twoją reakcję. To trochę taki pojedynek - kto pierwszy pęknie i zrobi krok dalej. Myślę jednak, że on jest w takich "pojedynkach" bardziej od Ciebie doświadczony. Ty wydajesz mi się bardziej prostolinijna i delikatna od niego. Nie wiem, o co mu może chodzić. Możliwe, że tylko o seks. Zastanów się, czy na pewno do siebie pasujecie i czy warto niszczyć fajne koleżeństwo czy przyjaźń dla związku, który może się rozpaść. Może lepiej byłoby poczekać, może się trafi ktoś bardziej do Ciebie podobny i tak jak Ty prostolinijny? Bo ja nie lubię takich gierek i z mojego doświadczenia wynika, że są one bardzo powierzchowne i mają niewiele wspólnego z prawdziwymi głębokimi uczuciami... Moja rada: obserwuj go, ale niech to on działa - niech to on wykona pierwszy krok. Nie daj się mu zmanipulować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może lepiej byłoby poczekać, może się trafi ktoś bardziej do Ciebie podobny i tak jak Ty prostolinijny? Bo ja nie lubię takich gierek i z mojego doświadczenia wynika, że są one bardzo powierzchowne i mają niewiele wspólnego z prawdziwymi głębokimi uczuciami...

Pewnie dlatego, że ten mężczyzna jest jeszcze emocjonalnym chłopcem i prawdopodobnie nieprędko dorośnie.

 

Pytanie o co mu chodzi byłoby faktycznie dobrym posunięciem. Wątpię jednak, że otrzymasz konkretną odpowiedź.

Ważna jest również wnikliwa obserwacja jego poczynań, byś nie czuła się niepewnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To i ja coś napiszę. :)

Wydaje mi się, że Twój kolega Cię podrywa i kokietuje - całkiem świadomie uśmiechał się do komórki i nie zareagował od razu, gdy chciałaś odejść z grilla. Sprawdza Twoją reakcję. To trochę taki pojedynek - kto pierwszy pęknie i zrobi krok dalej. Myślę jednak, że on jest w takich "pojedynkach" bardziej od Ciebie doświadczony. Ty wydajesz mi się bardziej prostolinijna i delikatna od niego. Nie wiem, o co mu może chodzić. Możliwe, że tylko o seks...

A ja odniosłem właśnie wrażenie, że być może jest gejem, bo na co by czekał skoro dziewczyna generalnie mu przychylna. (Znaczy, na jego miejscu bym nie czekał. Szczególnie, że podobno autorka atrakcyjna jest.)

 

.. Zastanów się, czy na pewno do siebie pasujecie i czy warto niszczyć fajne koleżeństwo czy przyjaźń dla związku, który może się rozpaść. Może lepiej byłoby poczekać, może się trafi ktoś bardziej do Ciebie podobny i tak jak Ty prostolinijny?..

No tak, to jakby okrutnie głodnemu rozbitkowi z bezludnej wyspy powiedzieć: "Zastanów się, czy ta kiełbasa Ci pasuje, może pojutrze przywiozą lepszą".

 

Bo ja nie lubię takich gierek i z mojego doświadczenia wynika, że są one bardzo powierzchowne i mają niewiele wspólnego z prawdziwymi głębokimi uczuciami... Moja rada: obserwuj go, ale niech to on działa - niech to on wykona pierwszy krok. Nie daj się mu zmanipulować.

Już się dała zdestabilizować emocjonalnie. Czekanie to trwanie w cierpieniu. Z najprawdopodobniejszym nieszczęśliwym zakończeniem.

Lepszym wydaje się wyjaśnić sytuację i podjąć działanie w zależności od zdeklarowanych intencji kolesia. Może to po prostu nieśmiały prawiczek-stulejarz i nie wie jak się ogarnąć w nowej sytuacji.

Może sam tkwi w milionie durnowatych rozkmin typu: "co też panna miała na myśli?".

Zwykła rozmowa może tą sytuacje wyklarować, tylko w pewnych wariantach jedynym sensownym rozwiązaniem może okazać się zmiana pracy.

Nie jest łatwo wyplątać się z uwikłania w emocje własnych wyobrażeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaa jasne niesmiały itd, ludzie ale bzdury piszecie. Facet najpierw niby gada o randkach ale oficjalnie panny nie przedstawił jako swojej dziewczyny, nie zna jego znajomych, nie zaprosił na wesele, znowu zapchaj dziura, a flirtuje z inna przez komorke i tyle. Pewnie znowu sie sprawdzi to co tu napisałam, czego nie zycze autorce ale trzeba realnie odbierac pewne sytuacje. Faceci sa prosci jak cep, jakby mu zalezało to by sie starał i od razu przedstawił znajomym. Nawet w pracy nie wiedza ze chodza na randki :roll:

 

Co do autorki: nie wazne co kto tu napisze bo i tak w jego głowie nie siedzimy, zapytaj go wprost jak ocenia Wasza relacje i co dalej. Bo mowic mozna wiele, ale liczą sie czyny. :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaa jasne niesmiały itd, ludzie ale bzdury piszecie. Facet najpierw niby gada o randkach ale oficjalnie panny nie przedstawił jako swojej dziewczyny, nie zna jego znajomych,...

Osobiście (jeśli w ogóle) przedstawiam dziewczynie znajomych, niż znajomym (kolejną) dziewczynę. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaa jasne niesmiały itd, ludzie ale bzdury piszecie.

Skąd wiesz, że bzdury? Mamy inne punkty odniesienia, chociażby ze względu na inny poziom przemyśleń, więc trudno jednoznacznie stwierdzić, co nimi jest, a co nie jest.

Poza tym mogłabyś się zdziwić, jak faceci potrafią być nielogiczni i uwikłani we własne emocje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×