Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowe, koliduję z samym sobą ;)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie wszystkich

 

Artur, 25 lat, z nerwicą zmagam się od około 4 lat. Próbowałem różnych środków "wspomagających"(jedynie chwilowo Xanax, reszta nazw na szczęście/ nieszczęście "uleciała" z głowy). Aktualnie od dwóch tygodni Elicea, doraźnie Zopiklon. Coraz trudniej pracować, zebrać myśli, jednak za wszelką cenę walczę i staram się "przeć do przodu", znajomi zapewne nie zauważają moich kłopotów, mam najlepsze wyniki w pracy, paradoksalnie jest to bezpośrednia relacja z klientami. Radzę sobie nad wyraz dobrze jak na mój wiek. Wewnątrz mnie jednak siedzą cały czas przeciwieństwa, "hamulce" nie pozwalające mi zrobić kroku do przodu. Od dawna przeglądam anonimowo to forum, szukałem porad, pomocy. Dzisiaj odważyłem się zarejestrować :105: Z wielką cierpliwością czekam na nić porozumienia z osobami, które mają problem z wewnętrznym strachem przed kolejnym dniem. Zapraszam do rozmów zarówno w temacie jak i prywatnych. Postaram się w miarę możliwości udzielać na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

właśnie przed chwilą też się zalogowalam, z nadzieją ze jest tu ktoś kto ma tak jak ja, bo ja już nie potrafię normalnie żyć.. znaczy żyje normalnie,praca ,studia itp ale ten paniczny strach.. podobnie jak Ty Aturek25 ukrywam się z tym.. też tam macie ze Jest dobrze a zaraz źle ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, wahania nastroju są stosunkowo spore, czasami, bez jakichkolwiek leków potrafię wytrzymać cały dzień, innego dnia znowu muszę uważać, aby nie przekroczyć dopuszczalnej dawki. Ze studiów zrezygnowałem po pół roku, zająłem się pracą, wcześniej własną działalnością. Dodatkowo dochodzi chory perfekcjonizm. Codziennie muszę komunikować się z masą ludzi, rozwiązywać sporo kłopotów "interpersonalnych". Są dni, gdy boję się załatwić najmniejszy konflikt, szukam, lawirują myśli, natłok problemów, które sam sobie generuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A korzystasz z psychoterapii ? Masz jakieś objawy typu duszności itp takie typowe "nerwicowe"? Będąc w pracy "zapominasz " i jest lepiej ?

Wybacz że tak wypytuje ale dziś tak mi swir (tak nazywam nerwice) dał popalić , że cudem jest dla mnie znalezienie osoby która wie co czuję..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie korzystam. Duszności, "bóle nerwowe", dygoczące serce. W pracy nie zapominam choć bardzo się staram, stąd ten "perfekcjonizm", wykonuję robotę za trzy osoby, aby tylko nie mieć czasu na natłok myśli, tzn. zależy od dnia, jednego mogę góry przenosić, innego zaś zapadam się pod ziemię, nie potrafię nawiązać relacji. Jakbyś chciała prywatnie porozmawiać to daj znać, niestety nie można wysłać wiadomości PW, zbyt mała liczba postów. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Postaram się opisać moją sytuację i bardzo Was wszystkich proszę o pomoc! Przeglądałam wiele wątków na forum, ale jakoś nie znalazłam miejsca gdzie mogłabym o tym napisać. Zdiagnozowałam u siebie nerwice natręctw. Mam 23 lata i nie potrafię dokładnie określić, w którym momencie się to wszystko zaczęło, w każdym razie wtedy jeszcze nie zdawałam sobie powagi sytuacji. Zakładam, że początki sięgają okresu dojrzewania, kiedy to właśnie zaczęłam mieć problemy w stosunkach z siostrą. Nim się obejrzałam zaczął brzydzić mnie jej dotyk. Z czasem było już tylko gorzej i nawet długie szorowanie dotkniętych miejsc nie wystarczało. Co więcej nie mogłam już nawet dotykać rzeczy, których ona wcześniej dotykała. Lęk stał się coraz większy i większy i zaczęłam wyszukiwać coraz to nowe absurdalne sposoby w jakie zarazki mogą przedostać się z niej na mnie. Wszystko trwało to do czasu kiedy wyprowadziłam się na studia do innego miasta, tam wiodłam normalne życie przez 3 lata i wszystko było w porządku, w końcu odetchnęłam. Teraz stanęłam przed kolejnym problemem. Mianowicie owa siostra także podejmuje studia w tym samym mieście, na dodatek na tym samym wydziale co koleżanka, z która mieszkam. Moja obsesja jest tak głęboko zakorzeniona, że teraz będę brzydziła się nawet mieszkać z tą koleżanką. Rodzice myślą, że jestem wariatką, dlatego nie będą wspierali mnie w żaden sposób przy zmianie mieszkania, nie wiedzą z jakim to wszystko łączy się bólem. Mam teraz do was pytanie. Czy zmiana mieszkania coś da? Czy moje lęki będą się pogłębiać i będzie już tylko gorzej? Czy jeśli zostanę w dotychczasowym mieszkaniu mogę skończyć z traumą na całe życie? Wiem, że może mogłabym wytrwać przez pewien czas, ale wiem, że to wróci i boję się, że moje życie już nigdy nie będzie normalne.

Bardzo was wszystkich proszę o rady i wsparcie. Wiem, że nie jestem w tym sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×