Skocz do zawartości
Nerwica.com

poczucie własnej wartości


tomek83

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie elo.. a skąd Ty wiesz, że są mądrzejsi i głupsi ludzie? czyżby porównywanie? ;)

eh nie lubie pisac dwa razy tego tego samego ale widze bede musiala - naturalnie mozna dokonac porywnania i nawet dojsc do jakiegos wniosku [enpe ze wiedza podobna/mniejsza/wieksza] ale opieranie na tym poczucia wlasnej wartosci jest po prostu...

 

jezu nie chce mi sie

 

serio wytlumaczylam jak krowie na rowie to wczesniej - wystarczy wrocic i doczytac moja wypowiedz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w każdym razie od małego mnie do tego wytresowano, każdy dzień po powrocie ze szkoły zaczynał się od pytania: "a jaką dostałaś ocenę? a inni jak? a dużo osób dostało lepszą?.." i tak kutwa dzień w dzień.

 

mialam podobnie i zrobilo mi to wode z mozgu ale od roku [no prawie roku bo to jeszcze nie pazdziernik] pracuje nad soba na terapii

 

zwykle zachecam ludzi do podjecia psychoterapii bo chce dla nich dobrze... i tylko dlatego bo przeciez nikt mi za to nie placi a szkoda

 

ale czasem juz mi sie odechciewa tej pomocy [moze wlasnie dlatego ze mi za to nie placa? hmmm :D ] i zmuszac nikogo nie zamierzam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry iiwaa, ale zbyt wiele rzeczy życiu robiłam dla własnej satysfakcji, żeby bajki o gorzkich winogronach czy słodkich cytrynach teraz łykać, a porównywanie się do gorszych, jest nadal uzależnianiem swojego poczucia wartości od świata zewnętrznego, które jak pisałam, generalnie popieram, ale nie w taki sposób, żeby szukać gorszych od siebie. Nie jest tak, żeby nikt by nic nie robił, bo jednak poczucie własnej wartości, to co innego jak poczucie własnych możliwości (i jeszcze co innego niż własne realne możliwości). Wg mnie podejmowaniu wyzwań sprzyja właśnie obniżone, nienasycone poczucie własnej wartości wraz dużym poczuciem własnych możliwości. Inne kombinacje prowadzą do życia kanapowego, biegnięcia po najmniejszej linii oporu, osiadania na laurach ( albo pogrążenia w maraźmie, przy niskim poczuciu własnych możliwości), do czego człowiek ma raczej naturalną skłonność, tym bardziej gdy jego poczucie zadowolenia z siebie, własnej wartości ma wysoki poziom i nawet pomimo tego, że laury mają charakter urojony.

Mhm, no ja to sobie obrazuję na przykładzie swoim i męża - mąż ma zdecydowanie wyższe poczucie własnej wartości.

Generalnie może i jest trochę prawdy w tym, że uważa się za lepszego od wszystkich wokół.

Ale nie osiadł na laurach, tylko taka różnica - jemu wszystko przychodzi łatwiej. On się nawet specjalnie nie przygotowuje, kiedy ma mówić. Dziś się bawił telefonem z nogami na stole, a ja w tym czasie ostatni raz układałam sobie w głowie co i jak. I kto wypadł lepiej? Pytanie retoryczne :D

Ja nie mówię źle, nie mam problemów z doborem słów, płynnym mówieniem, ale bardzo nie lubię występować razem z mężem. Wiesz dlaczego? Bo czuję się jak wybrakowany egzemplarz, bo wypadam zapewne tak, jak i inni obrońcy/mówcy przy nim - blado (miałam okazję wielokrotnie oglądać). On choćby na laurach osiadł, to i tak będzie lepiej mówił. I jak tu mieć poczucie własnych możliwości?

 

 

Dlaczego uważasz, że nie będziesz mieć kraty jak sportsmenka?

Bo nie mam czasu specjalnie żeby się wyspać - zaraz się pewnie w końcu kimnę - a co dopiero intensywnie ćwiczyć, bo jestem za chuda i za słaba (mam płaski, wg męża estetyczny, ale bardzo słaby brzuch), bo mięśnie nie chcą mi się wyrabiać, zwłaszcza brzucha (pośladki, nogi, ramiona są mocniejsze, więcej je ćwiczyłam), bo - i to chyba podstawa - mojemu małżonkowi nie podobają się tak umięśnione kobiety.

 

Kurcze, przedwczoraj pisałam o poczuciu własnej wartości i jak na zawołanie miałam sen który dokładnie zobrazował to o czym pisałam.. Śniło mi się, że jestem w czasach szkolnych i miałam mieć sprawdzian z matematyki. Oczywiście podeszłam do niego pełna wiary we własne możliwości, z dużym poczuciem własnej wartości jeśli idzie o zdolności matematyczne, zwłaszcza w odniesieniu do znajomości działu matematyki jak miał być sprawdzany. I co się się okazało na końcu? że dostałam 2, i miałam najgorszy wynik w klasie.. moje poczucie wartości w odniesieniu do zrozumienia matematyki, nijak się nie przełożyło na realne zrozumienie... to że mi się coś wydaje, na mój temat, nie znaczy, że tak jest.

Ja byłam jedną z najlepszych studentek na roku - stare dzieje. Porwałam się na coś wow - poszłam na przedmiot po angielsku (oczywiście angielski prawniczy). Pomyliłam jedno słówko w jednym pytaniu (3 pytania, trzeba było mieć wszystkie 3 dobrze żeby zaliczyć, ocena zależała od jakości odpowiedz) i napisałam nie na temat, więc nie zdałam (jedyny egzamin, który oblałam na studiach). Wiesz jak długo leczyłam swoje poczucie własnej wartości? Miesiąc po tym incydencie, jak już poprawiłam, dalej się budziłam z płaczem i straszyłam - wówczas - narzeczonego.

Upadki są bolesne, a ja nie dałam sobie przetłumaczyć, że to nie ma na nic wpływu, że wcale żaden upadek, bo stypendium i tak było, że w ogóle może się zdarzyć każdemu, że za kilka lat będę się z tego śmiać - nic do mnie nie dochodziło. Poczucie własnej wartości spadło w dół, mimo że to nie było nic czym powinnam się aż tak przejmować.

I czemu o tym mówię - bo to działa też w drugą stronę niż opisana przez Ciebie.

Moja ulubiona studentka ma denne poczucie własnej wartości, a jest świetna - bardzo dobrze pisze, lepiej niż doktoranci, znacznie lepiej. Mówi, że jest głupia, mimo że minister przyznał jej stypendium... a do niej to nie dochodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię źle, nie mam problemów z doborem słów, płynnym mówieniem, ale bardzo nie lubię występować razem z mężem. Wiesz dlaczego? Bo czuję się jak wybrakowany egzemplarz, bo wypadam zapewne tak, jak i inni obrońcy/mówcy przy nim - blado (miałam okazję wielokrotnie oglądać). On choćby na laurach osiadł, to i tak będzie lepiej mówił. I jak tu mieć poczucie własnych możliwości?

Mężczyzna z reguły potrafi oddzielić emocje od myślenia i skupia się na sednie sprawy, kobieta natomiast często koncentruje uwagę na emocjach towarzyszących wystąpieniu. Natury nie oszukasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eh nie lubie pisac dwa razy tego tego samego ale widze bede musiala - naturalnie mozna dokonac porywnania i nawet dojsc do jakiegos wniosku [enpe ze wiedza podobna/mniejsza/wieksza] ale opieranie na tym poczucia wlasnej wartosci jest po prostu...

No pewnie, że jest/bywa zgubne (a w ogóle co nie może być zgubne? ;) ), opieranie się na porównywaniu z innymi, zwłaszcza gdy ludzie masowo kupują spychologiczne bajki o dobrym samopoczuciu ponad wszystko. Co ciekawe to sami psycholodzy są specami od segregacji ludzi, czy to przez przez pryzmat inteligencji, czy przez pryzmat zdolności, czy to przez pryzmat osobowości i dostarczają nawet zobiektywizowanych testów, które te rzeczy pozwalają ocenić przez porównywanie się z innymi, by potem ich klienci/pacjenci mogli budować poczucie własnej wartości w oderwaniu od rzeczywistości...

A to, że świadomość bycia gorszym/lepszym w czymś od innych nie powoduje w człowieku zmiany samopoczucia, nie świadczy o tym nie buduje on poczucia własnej wartości na porównaniach z innymi, tylko po prostu o samoakceptacji.

 

I ciekawe na czym opierają poczucie własnej wartości osoby twierdzące, że nie budują go na porównaniu z innymi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I ciekawe na czym opierają poczucie własnej wartości osoby twierdzące, że nie budują go na porównaniu z innymi?

Wydaje mi się, że to kwestia skupienia uwagi na sobie, co można traktować jako cnotę. Przypuszczam, że praktykując dalekowschodnie filozofie można dojść w tej materii do poziomu mistrzostwa. Tam przykłada się bardzo dużą wagę do zachowania spójności i równowagi, m. in. poprzez dyscyplinę i moralność.

Wg mnie konstruktywnie jest budować poczucie własnej wartości, porównując się do siebie z przeszłości, jednak zachowując zdrowy dystans. Wychodzę z założenia, że moja przeszłość nie musi determinować mojej przyszłości, ponieważ to w teraźniejszości mam moc sprawczą, by stać się inną osobą. W końcu życie to nieustanny proces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a w ogóle co nie może być zgubne?

enpe to co pisalam do marka123 na samym poczatku drugiej strony tego topicu

 

by potem ich klienci/pacjenci mogli budować poczucie własnej wartości w oderwaniu od rzeczywistości...

chwila... czy ty sugerujesz ze opieranie poczucia wlasnej wartosci na porownaniach z innymi ma cokolwiek wspolnego z obiektywna rzeczywistoscia? ;)

 

I ciekawe na czym opierają poczucie własnej wartości osoby twierdzące, że nie budują go na porównaniu z innymi?

najprosciej jak tylko moze byc - na milosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rabinizm, tylko, że na tym budowaniu na porównaniu ze samym sobą, to się wiążą te same zgubne następstwa, co w przypadku budowania na porównaniu z innymi. No wszystko jest fajnie dopóki człek jest młody, piękny, sprawny i może "bić swoje kolejne życiowe rekordy", tylko jak się zaczyna choćby starzeć i już siły nie te, może coraz mniej, to to "bicie rekordów" nie ma racji bytu. I jak wtedy zachować ten dystans?

 

enpe to co pisalam do marka123 na samym poczatku drugiej strony tego topicu
To się chyba nie dogadamy, bo wg mnie zgubne może być również takie zapatrywanie, gdy właśnie człowiek sądzi, że jest już taki wspaniały, wartościowy niezależnie od tego jaki jest, co robi itp Nie mówię, że w każdym przypadku uzyskania tego dystansu wobec własnej "lepszości/gorszości" od innych tak będzie, ale że może tak być.

 

chwila... czy ty sugerujesz ze opieranie poczucia wlasnej wartosci na porownaniach z innymi ma cokolwiek wspolnego z obiektywna rzeczywistoscia? ;)
No generalnie uważam, że jest bardziej obiektywne niż budowanie tego poczucia na...no właśnie czym? tylko własnych odczuciach bez żadnej konfrontacji z rzeczywistością?

 

najprosciej jak tylko moze byc - na milosci
Czyli że co? skoro sam siebie kocham, to jestem wartościowa/y? a jak się nie kocham to co? jak się sobą, dajmy na to - brzydzę, to znaczy że jestem bezwartościowa? w ogóle co to znaczy kochać siebie i dlaczego siebie kochać? tylko mi nie pisz, że należy kochać, bo jest się wartościowym ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No generalnie uważam, że jest bardziej obiektywne niż budowanie tego poczucia na...no właśnie czym? tylko własnych odczuciach bez żadnej konfrontacji z rzeczywistością?

problem w tym ze te cale porownywanie sie z innym jest rowniez subiektywne i z obiektywna rzeczywistoscia niewiele ma wspolnego

 

skoro sam siebie kocham, to jestem wartościowa/y?

 

jesli siebie kochasz to w swoich oczkach raczej jestes wartosciowa

 

a jak się nie kocham to co? jak się sobą, dajmy na to - brzydzę, to znaczy że jestem bezwartościowa?

 

no pomysl - a jak wtedy myslisz o sobie? :>

 

w ogóle co to znaczy kochać siebie i dlaczego siebie kochać?

 

super pytanie a wrecz idealne na sesje - mysle ze kazdy je sobie powinien zadac i zastanowic sie nad odpowiedzia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

problem w tym ze te cale porownywanie sie z innym jest rowniez subiektywne i z obiektywna rzeczywistoscia niewiele ma wspolnego
Dużo zależy od tego jak zdefiniujemy wartość człowieka, chyba od tego powinien się zacząć ten temat.

No mnie w każdym razie na matmie uczyli, że dwie różne liczby nie mogą być równe xD

 

no pomysl - a jak wtedy myslisz o sobie? :>
W sumie to nie wiem co mam powiedzieć...wydaje mi się to zbyt intymne, żeby się o tym rozpisywać.

 

super pytanie a wrecz idealne na sesje
na terapii się o takich rzeczach rozmawia? to straszne, jak ja nawet anonimowo przez net mam z tym problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boze nihil nie badz dzieckiem

 

tak ego - jak najbardziej mozesz o tym rozmawiac na terapii tym bardziej jesli jest to cos co stanowi dla ciebie wiekszy problem

 

co do pww to podchodze do tego mega intuicyjnie i latwiej jest mi napisac czym to wedlug mnie nie jest niz czym jest

 

a wiec nie jest to to samo co opinia na temat moich zdolnosci/umiejetnosci i jesli dajmy na to mam wysokie pww nie oznacza to z miejsca ze uwazam sie za super hiper madra/zdolna/piekna/elokwetna persone

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co mówią terapeuci o sytuacji, gdy kogoś nie kocha zupełnie nikt i ten ktoś nie chce się porównywać z innymi osobami (bo nie ma z czym "startować"). Czy wtedy już psychoterapia przyznaje mu bezwartościowość, czy jeszcze nie?

 

Edit: znalazłem potencjalną odpowiedź. Z braku takiej kochającej pacjenta osoby wmawiają pacjentowi, że Bóg go kocha, bo nie da się tego zweryfikować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Caly czas te same tematy i za kazdym razem startuja od 0.

Poczucie wlasnej wartosci to nie to samo co wiara we wlasne sily....

Pww odnosi sie tylko i wylacznie do uczuc wiec nie wiem czemu uzywacie porownan zwiazanych z umiejetnosciami...

Ale jak juz porownywac umiejetnosci to czemu nie....

1.radca prawny

2. murarz

3. slusarz

4. piekarz

5. informatyk

6. ekonom

Kto z nich w takim razie powinien miec wysokie pww a kto nie?

Pww jest zwiazane tylko i wylacznie z uczuciami do siebie i do innych ludzi oraz z ich uczuciami do nas. Jesli ktos wyszedl z rodziny w jakis sposob patologicznej trudno mu zrozumiec i znalezc droge do tego by swoje pww podniesc.

Wiara we wlasne sily okresla to co potrafimy i jak. jesli czlowiek potrafi obiektywnie ja ocenic( trudno tu o subiektywizmie mowic, bo jesli cvhodzi o umiejetnosci w jakiejkolwiek dziedzinie latwo ocenic i zaklasyfikowac sie odpowiednio do poziomu umiejetnosci) to wszystko jest dobrze, jesli nie tez sie nic nie dzieje poza tym ze uchodzi za nadetego bufona....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opinia na swoj temat jest budowana na podstawie pww i wws. Wiec ani pww ani wws nie zmienisz na podstawie opinii o sobie. Za to podnoszac ktorekowiek z nich podniesiesz ogolna opinie na swoj temat.

Pww jest bezinteresowne i niezalezne. Wws jest powiazane i zalezne.

Dlatego duzo jest osob ktore nie maja wysokiego pww, bo jesli jest niezalezne trudno je w namacalny sposob okreslic( uwazam ze nawet nie jest to mozliwe) i nad nim pracowac.

 

Tomek a co wmawiaja ateiscie?;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, to w takim razie u różnych ludzi różnie to działa (ale nie mam pojęcia dlaczego).

Niektórzy opinie na swój temat mogą zmieniać w dowolnym momencie, jeśli uznają to za słuszne. A długotrwałe utrzymywanie danej opinii na swój temat może u nich wpłynąć na zmianę poczucia własnej wartości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm... ja tam nie wiem czy utrzymywanie pewnej opinii na swoj wlasny temat ktora nie jest zgodna z rzeczywistoscia korzystnie wplywa na czlowieka. To tak troche na zasadzie Couego wmawiasz sobie cos dopoki w to nie uwierzysz... ale w tym przypadku wczesniej czy pozniej sie sypnie.

Czemu uwazam ze to tylko wmawianie?

Piszesz ze opinie o sobie mozna zmieniac w dowolnym momencie jesli jakies bodzce Ci to podpowiedza. Mozliwe ze w jakims stopniu tak jest ale wg. mnie roznica jest tak znikoma ze wrecz niezauwazalna. Mysle tak poniewaz nasza sfera uczuciowa jest dosc stabilna( to w jaki sposob postrzegamy uczucia i jak je przekazujemy), podobnie umiejetnosci, ktore nabywamy czy tez traca sie w dosc duzym przedziale czasowym. Jezeli zmienia sie zdanie o sobie radykalnie i w duzym stopniu to cos jest nie tak. Swiadczy o duzej niestabilnosci emocjonalnej. Duza niestabilnosc zas o braku lub bardzo niskim pww.

Nie potrafie tez powiedziec jak to jest dokladnie bo moja opinia o sobie jest bardzo stabilna i nie moglem nigdy stwierdzic wiekszych wahan.

Wysokie pww jest wg. mnie najwazniejszym czynnikiem ksztaltujacym czlowieka. Wws ma to do siebie iz w przeciagu naszego zycia umiejetnosci nasze rozwijaja sie i zanikaja (taka jest kolej rzeczy) a pww zostaje i pomaga te zmiany zaakceptowac.

U ludzi w podeszlym wieku bardzo dobrze widac ktory z nich mial(ma) wysokie pww a ktory niskie i tylko sie oszukiwal.

Na koniec zostajesz tylko "Ty" i niewiele wiecej.. wiec jesli swoja opinie buduje sie na umiejetnosciach, mozna sie spodziewac masywnych problemow na starosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×