Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jaki jest sens....niebrania leków?


dubidu

Rekomendowane odpowiedzi

Mowa tu o lekach niebędących lekami benzo, ale takimi antydepresantami jak np. Wenlafaksyna. Wszędzie słyszy się o tym, że leki są złe, że nie powinno się ich brać, że tylko psychoterapia.... No właśnie...zastanawia mnie czemu? Wenlafaksyna postawiła mnie na nogi w bardzo ciężkim etapie nerwicy, pozwoliła mi normalnie żyć, nareszcie normalnie się poczuć i robić wszystko na co miałam ochotę. Znowu doznałam takich uczuć jak szczęście i spokój. Trwało to kilka lat. Od ponad pół roku ich już nie biorę. Objawy wróciły. Z uwagi na ciągły lęk i napięcie nie potrafię normalnie żyć, cieszyć się, trudność sprawia mi wyjście z domu, jazda na rowerze, prowadzenie samochodu...wszystko. Uczęszczam po raz kolejny na terapię, jestem pod okiem swojego lekarza...nie pozostawiłam objawów samych sobie, walczę z nimi jak mogę najlepiej. Ale nie jest lepiej. Od każdego specjalisty słyszę "będzie lepiej, ale te objawy zostaną ci już na zawsze". To po kiego człowiek ma się tak męczyć? Czy nie lepiej zażywać leki, które pozwalają na normalne życie? Po co chodzić na terapię, męczyć się, wystawiać się na sytuacje lękowe, skoro nic to nie daje, a te objawy jedynie "nieco osłabną, ale zostaną już na zawsze"?! Wyjście na rower zamiast dać przyjemność daje jedynie napięcie i lęki, wszystko inne tak samo. Walczę z tym codziennie, codziennie wychodzę z domu, jeżdżę samochodem....czy lęk z tym związany mi się zmniejszył? NIE! Jednego dnia jest lepiej, innego gorzej, ale każdy następny dzień to dzień świstaka, w którym zaczynam od dna. Każdy mówi, że leki nie leczą, tylko tłumią. Nie wątpię w to, jednak pozwalają na normalne życie, wyciszają i to dzięki nim opanowałam wyjście do ludzi, lepsze poznanie świata i życie towarzyskie, które mimo odstawienia leków cały czas praktykuje. Przed ich braniem było to niemożliwe. Po kolejnej wizycie u terapeuty słyszę oklaski, że jestem bardzo odważna, że dałam radę... wyjść na rower, czy pójść do sklepu. Ludzie święci... Więc w czym terapia ma być nam bardziej pomocna niż leki? Bo jedyne co ja dostrzegam w danej sytuacji, to bycie jakąś niemotą społeczną, ofiarą losu, debilem, przy którym wszystko trzeba robić i jednym wielkim kłębkiem nerwów, niepokoju i lęków....w czym jeszcze bardziej utwierdzają mnie właśnie takie żałosne pochwały...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ponieważ uzależniaja a druga rzecz to spisek zauważyłaś że trują nas serio to nie żarty

leki tworzą koncerny farmaceutyczne i to z trucizn ja nie biorę żadnych leków

a terapia to pic na wodę fotomontaż by mogli zarobić

nie miałem psychoterapi ale wątpię że pomoże po tym co przeczytałem

:105: szkoda że nie ma leku na wszystko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szkoda ze nie ma leku na glupote i zawisc :105:

 

najbardziej na forum smieszy mnie nie trollerka a sort userow ktorzy nigdy u psychiatry nie byli/lekow nie brali/na psychoterapie nie chodzili i tylko taplaja sie w tej swojej nienawisci negujac wszystkie cudze sukcesy zdrowotne bo swoich oczywiscie nie maja :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie leki tego typu nie uzależniają, nie wchodzą w interakcję z alkoholem, są bezpieczne, nie ograniczają w żaden sposób. Chemia to chemia, zawsze lepiej nie przyjmować żadnej.... i chyba tylko o to w tym chodzi. Poza tą jedną rzeczą, to ja nie widzę żadnego sensu w takim funkcjonowaniu bez leków z wiecznym dyskomfortem, kiedy można żyć całkowicie normalnie przyjmując je. Nie mówię tego z lenistwa, nie dlatego, że nie chce mi się walczyć z lękiem... Mówię to dlatego, że mimo ogromnej, ciągłej, codziennej walki nic to nie pomaga.... Tak, jest raz lepiej, a raz gorzej, ale zawsze jest źle, smutno i przerażająco.... Jestem już strasznie zmęczona. Jak można tak żyć? Jak człowiek ma się czuć z tak ogromnymi ograniczeniami z każdej strony? Jednym takie leki nie pomogły, mieli mnóstwo skutków ubocznych, mnie postawiły na nogi jak nic innego. Dlatego się zastanawiam....jaki jest sens... Jaki jest sens funkcjonowania "jakoś" zamiast funkcjonowania na proszkach pełnią życia... i żeby nie było, to powtarzam raz jeszcze...nie mówię o lekach benzo. Mówię o antydepresantach....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dubidu, a na jaką chodzisz terapie? (jaki nurt)

I kto Ci powiedzial, ze to wszystko zostanie tylko bedzie słabsze? przeciez to bzdury.

 

Są rozne podejscia i wytlumaczenia problemow, ja sie bardziej sklaniam do psychoanalitycznego. Czyli, ze objawy, problemy, zle funkcjonowanie bierze się z przezyc, ktorych sobie nie uswiadamiamy, ktore gdzies isie kiedys zdarzyly, byly wyparte (bo np. nie pozwalalismy sobie na przezywanie smutku czy zlosci) i te nagromadzone sprawy potem wychodzą pod postacią objawów czy lęków i depresji (czy czegokolowiek innego, do wyboru do koloru).

I teraz jesli sie przepracuje wszystko na terapii, to objawy nie mają sie z czego brac. Wiec jest to calkowita eliminacja. Oczywiscie, to jest bardzo ciezka praca, czesto trwa wrecz latami - zeby cos odkryc, zeby zmienic zachowanie, odreagowac dawne emocje. Wiec nie ma co liczyc, ze po 2 miesiacach bedzie ok. No ale, pracowalismy na taki stan przez wiele lat, wiec co sie dziwic.

 

I teraz (dla mnie) leki dzialaja na zasadzie tlumienia (jak paracetamol na bol zęba). Oczywiscie czlowiek czuje sie lepiej (poki bierze leki), ale to nie rozwiazuje problemu. Dodatkowo leki to chemia, więc niszczą wątrobę - a po co się truć, jak mozna się nie truć? :) Poza tym, leki troche jednak przytlumają czlowieka. Nie czuje się lęku, czy depresji, ale tez czesto trudno poczuc się tak naprawde szczesliwym (chociaz Ty piszesz, ze tak się czujesz).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz chodzę na poznawczo behawioralną. Już kiedyś chodziłam na terapie, ale nie wiem jaki to był nurt. Moim zdaniem była to po prostu paplanina bezsensu o tym, co działo się w zeszłym tygodniu. Była też terapia pt: proszę wyobrazić sobie, że.... zapisywać sobie pozytywne afirmacje i codziennie je powtarzać itd itp. O tym, że objawy mi zostaną usłyszałam od lekarza i terapeuty. Czasem takie jedno nietrafione słowo potrafi całkowicie rozbić w człowieku jego całą wewnętrzną siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dubidu, no wlasnie, ja akurat preferuje bardziaj analityczna czy psychodinamiczna. Ludzie sobie chwala poznawczo-behawioralna, ale tam jest glownie praca zadaniowa. Zmiana mysli, cwiczenie - przelamywanei lęków itd. Mi to srednio pomga. A taka bardziej analityczna pozwala dotrzec do zrodla. Nie mowie, ze dla kazdego taka jest najlepsza, bo dla niektorych pewnie poznawcz-behawioralna jest wystarczajaca (tym bardziej, ze jest krotsza i raczej ma jasno okreslone cele).

 

Przy skupianiu sie na danym objawie (problemie) ktory masz w tej chwili, mozesz sie go pozbyc przez zmiane myslenia, czy trening. Ale wtedy zacznie Ci sie inny objaw, i tak wkolko...

Na zasadzie - boje się robic zakupy w markecie - wiec chodze, przelamuje sie, uspokajam lęk i po miesiacu jestem w stanie zrobic zakupy. Super! Tylko potem okazuje sie, ze wlacza sie inna fobia... A jak sie znajdzie przyczyne - powiedzmy, tlumioną złosć czy cokolowiek, to okazuje sie, ze jak to odblokujemy, to znika i lęk przed zakupami i nie pojawia sie zadna inna fobia - bo juz nie ma tego wojego zrodla.

 

No nie wiem, ja bardzo wierze w takie wytlumaczenie naszych dolegliwosci, i juz nie raz przekonalam się, ze to dziala. I naprawde mogą zniknąć doslownie WSZYZSTKIE objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×