Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk w pracy


konsul91

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Wam :-)

 

Choruję zespół lęku uogólnionego. Na przełomie 2015 i 2016 było ze mną bardzo źle, wręcz tragicznie... W lutym moja pani doktor wysłała mnie na oddział dzienny zaburzeń afektywnych. Bylem tam trzy miesiące. Uczestniczyłem w terapii indywidualnej i grupowej, a także zmieniono mi leki. Pobyt w szpitalu poprawił mój stan, No, oczywiście, nie jest idealnie, ale jest duuuużoooo lepiej, z czego jestem bardzo szczęśliwy :-) W tym momencie, to nie lęk uogólniony jest moim problemem, a lęk przed obowiązkami w pracy.

 

Jestem konsultantem telefonicznym w jednym z banków. Do moich zadań należy przyjmowanie połączeń od klientów a także od czasu do czasu dzwonienie do nich z propozycjami produktowymi. Z tymi obowiązkami wiążą się moje lęki.

Mianowicie jak widzę w systemie, że "dobija się" do mnie jakiś klient, to przechodzi mnie dreszcz. Dlaczego? Ano dlatego, że boję się, że klient z którym będę rozmawiał będzie dla mnie nie miły, wrzeszczący lub ja udzielę mu błędnej informacji. Boję się tego CHOLERNIE. Co z tego, że sytuacje, których się boje zdarzają się rzadko i całkowicie zdaję sobie z tego sprawę, ale nadal się boję...

Druga kwestia, to dzwonienie do klientów. W moim zespole nie ma ani jednej osoby, która by to lubiła, ale nikt nie przeżywa tego tak, jak ja. Boję się tego, że klient będzie nie miły, będzie zły za to, że mu przeszkadzam, nie da dojść mi do głosu. Z reguły tak niestety bywa - klienci nie chcą rozmawiać, nie dają dokończyć zdania, tylko przerywają pytaniami "o co chodzi?!", "po co Pan dzwoni?!" itp. Na szczęście na razie skutecznie migam się od obowiązku dzwonienia do klientów i biorę na siebie wszystko, tylko nie to. Ale nie wiem, jak długo uda mi się urabiać przełożonych tak, aby nie kazali mi do klientów dzwonić :P

 

Wiem, że przejmowanie się tym, co powie osoba po drugiej stronie słuchawki jest bez sensu. No niech sobie pokrzyczy, denerwuje się. Co z tego? Ja siedzę bezpieczny w klimatyzowanym pomieszczeniu. Klient mi krzywdy nie zrobi. Ale nadal się boję!

 

Co zrobić w takiej sytuacji? Myślałem, żeby robić wszystko, aby przyjmować jak najwięcej połączeń od klientów i jak najczęściej dzwonić do klientów z ofertami - może w ten sposób uda mi się przełamać lęk. Nawet już zacząłem tak zarządzać swoją pracą, że zwiększyła się ilość połączeń, które wpadają do mnie - jakoś sobie radzę. Są lepsze momenty, sa gorsze, ale nie jest tak okropnie jak myślałem, że będzie :-) Ale jak sobie pomyślę, że mam usiąść przed kompem, dzwonić do klientów i proponować im pożyczki, to mi aż się słabo robi, skręca mnie... boże aż teraz mi się niedobrze zrobiło jak sobie o tym pomyślałem :P

 

Co to zrobić? Jak przemówić do swojej głowy, abym przestał bać się dzwoniących klientów / klientów do których ja dzwonie. Może ktoś z Was miał w pracy sytuację, w której bał się spełniania swoich obowiązków?

 

PS. Dodam też, że jeszcze rok temu w ogóle nie bałem się rozmów z klientami. Ba, uwielbiałem je! Powiem więcej, uwielbiałem rozmawiać z wrzeszczącymi klientami! Zawsze umiałem ich doprowadzić do pionu! :P A teraz? dupa blada...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzwonić do klientów i proponować im pożyczki

 

współczuję takich obowiązków

 

jakoś nikt nie lubi odbierać tego typu telefonów, gdy ktoś dzwoni i próbuje coś wcisnąć...

 

 

Z reguły tak niestety bywa - klienci nie chcą rozmawiać,
no właśnie

 

 

Tak w ogóle to Cię rozumiem w kwestii Twoich lęków, tylko nie wiem co Ci poradzić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, według Ciebie co najgorszego, sprawiającego że czujesz lęk, mogliby pomyśleć o Tobie klienci do których dzwonisz?

 

Jeżeli chodzi o klientów do których ja dzwonię, to boję się, że potraktują mnie jako intruza i będą niemili. Co do klientów, którzy do mnie dzwonią, po prostu boję się, że będą niemili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie jedyne co możesz zrobić to utwierdzenie się w przekonaniu że ludzie mają różne podejście, nie zawsze przyjemne, jedni potraktują Cie z wyrozumieniem, a drudzy z pogardą, bez życzliwości, jest to rzecz normalna, umoralnianie każdego z nich byłoby raczej próżne. Może z tą myślą wykonując każdy telefon będzie łatwiej Ci wykonywać pracę, najważniejsze jest abyś się na to nastawił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam :-)

 

Choruję zespół lęku uogólnionego. Na przełomie 2015 i 2016 było ze mną bardzo źle, wręcz tragicznie... W lutym moja pani doktor wysłała mnie na oddział dzienny zaburzeń afektywnych. Bylem tam trzy miesiące. Uczestniczyłem w terapii indywidualnej i grupowej, a także zmieniono mi leki. Pobyt w szpitalu poprawił mój stan, No, oczywiście, nie jest idealnie, ale jest duuuużoooo lepiej, z czego jestem bardzo szczęśliwy :-) W tym momencie, to nie lęk uogólniony jest moim problemem, a lęk przed obowiązkami w pracy.

 

A jak się tam dostałeś. Skoro było z Tobą tak źle, dlaczego wpuścili Cię na dzienny? Pytam bo moje skierowanie odrzucono dwukrotnie, nie chcą mnie na dzienny. A ja nie chce na zamknięty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aligheri, właśnie tak to sobie tłumaczę. Każdy człowiek jest inny, ma swój charakter, swoje przejścia życiowe, swoje ja. Nie z każdym człowiekiem musi udać mi się dogadać. :-) Dziś w pracy gdy było mi trochę gorzej, wyszedłem na przerwę i przez piętnaście minut to sobie powtarzałem. Gdy wróciłem do komputera, było mi już lepiej :-)

 

bedzielepiej, nie wiem czemu wysłali mnie na dzienny. Domyślam się, że chciano mi zapewnić pełny komfort pobytu w szpitalu (nigdy wcześniej w szpitalu nie byłem), czego pobyt na oddziale stacjonarnym nie daje. Odniosłem też wrażenie, że pobyt na oddziale dziennym był dla mojej pani doktor ostatecznością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam autorowi wątku książkę "Optymizmu można się nauczyć" (ang. "Learned optimism"). Tytuł badziewny, ale zawartość - naprawdę wartościowa. Martin Seligman opisuje strategie radzenia sobie w takich sytuacjach, z jakimi masz problem. Problem z dzwonieniem do klientów jest modelowym przykładem w książce. Poświęcono mu cały rozdział.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam autorowi wątku książkę "Optymizmu można się nauczyć" (ang. "Learned optimism"). Tytuł badziewny, ale zawartość - naprawdę wartościowa. Martin Seligman opisuje strategie radzenia sobie w takich sytuacjach, z jakimi masz problem. Problem z dzwonieniem do klientów jest modelowym przykładem w książce. Poświęcono mu cały rozdział.

 

Dzięki wielkie za książkę! Jutro idę do księgarni i ją kupuję. Mam nadzieję, że chociaż trochę nauczę się myśleć bardziej optymistycznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×