Skocz do zawartości
Nerwica.com

theinternet


theinternet

Rekomendowane odpowiedzi

Hej :yeah: ,

Mam 20 lat i jestem z Województwa Śląskiego. Podobnie jak większość dotyczą mnie niemal wszystkie choroby cywilizacyjne, więc nie ma potrzeby, by wymieniać. Mimo tego że czasem popłaczę w poduszkę, poużalam się, to powoli naprawiam swoje życie i jest względnie lepiej. Depresję mam, no, głęboką, ale już niewiele pada od tego, co przeżywali artyści podczas tworzenia. :lol:A może po prostu to piszę w dobrym humorze. Postanowiłem się nie pozbywać tej choroby, chyba nie potrafię, za to pielęgnuję ten chwast wraz z kwiatami i być może paradoksalnie w ten sposób pozbędę się wszystkich reperkusji, jakie za sobą niesie normalnie. Młody ze mnie człowiek, tak jak każdy z was, wyjątkowy, z marzeniami, pasją i wartościami. Absolutne przeciwieństwo milenium, które nadaje sobie teraz bardziej charakteru lekceważącego i pozbawionego uczuć, ale może to tylko moje wrażenie ze względu na złe środowisko, w jakim się obracałem. Ale też nie było szczególnie narzucające się, bo nie uległem presji poza tym, że trochę wycierpiałem. Aspołeczność i depresja nie doprowadziły mnie do alkoholu, papierosów, narkotyków ani innych rzeczy, które miałyby mi pomóc odreagowywać. Nigdy z wymienionych rzeczy nie tknąłem i w najgorszych chwilach wystarczy mi się wypłakać. Jedyny mój kłopot to darzenie ludzi miłością, a potem nienawiścią. To wynik tego, że zwykle poświęcam się każdej, poznanej osobie, często zaniedbywałem własne obowiązki dla cudzych, ale finalnie zostawałem tylko ich narzędziem, nie przyjacielem. Wykorzystywano mnie, po prostu. Staram się teraz naprawić ten błąd i nie tracić zaufania do ludzi, wierzę, że moje poświęcenie wymaga po prostu odpowiedniej osoby, która postąpi podobnie. Generalnie nie mam żadnych przyjaźni na zewnątrz ani w theinternet, więc jeśli ktoś ma ochotę porozmawiać, to ja bardzo chętnie. Po tych dwóch dekadach samotności byłaby to miła odmiana. :tel2: A jestem naprawdę spoko i jeszcze będą ze mnie ludzie, tak myślę, bo do własnego szczęścia brakuje mi tylko szczęścia innych w mojej obecności. Z resztą jakoś sobie poradzę, rzucam wyzwanie życiu.

 

Także to tyle na przywitanie, może zostanę się na dłużej, bo całkiem tutaj ciekawie. Hej! :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie leczę. Nigdy nie leczyłem. Nie podejmowałem się prób farmakologicznych, choć czasami bywa niesamowicie ciężko. Żyję w przekonaniu, że wystarczy jedynie zawiązanie z kimś przyjaźni, wyjście do ludzi. To nieszczególnie łatwe, nie w tej chwili. Dlatego trafiam na fora takie jak to, żeby może kogoś poznać przy okazji. Depresja u mnie to wynik braku akceptacji w każdym, możliwym środowisku. Nigdy nie miałem przyjaciół. Były problemy w domu, potem problemy w szkole. Uciekałem, nie było miejsca, gdzie mógłbym się schować. Zniszczyłem sobie życie. Teraz naprawiam, powoli, czasem naprawdę potrafię się uśmiechnąć pomiędzy płakaniem, ale brakuje mi tylko osoby, z którą mógłbym porozmawiać. Resztę wydaje mi się, że mogę wyleczyć samemu, to kwestia nauki pokory i innych rzeczy. Trochę ze mnie nieudacznik, dlatego muszę sporo nadrobić, a najlepszym psychiatrą i lekarstwem będzie ta właściwa osoba, której mogę się poświęcić, a ona postąpi tak samo, nie robiąc ze mnie narzędzia do pocieszania czy czegokolwiek innego. Mimo młodego wieku jestem trochę w tyle, niby w jakiś sposób dojrzały emocjonalnie, ale nie nadążam nad życiem. Pomocna dłoń. Tyle wystarczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Też mam skłonność do szybkiego angażowania się w nowe relacje. Nie wiem czy mogę powiedzieć, że ktoś mnie wykorzystywał, ale często okazywało się, że drugiej osobie nie zależy tak bardzo na znajomości ze mną. To w końcu sprawiło, że odpuściłam sobie szukanie czegoś więcej niż zwykłej znajomości. Fajnie, że podchodzisz do tego tak optymistycznie, zazdroszczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Internecie, Lostica Cię pozdrawia. ;)

 

W sumie... w sumie jeśli chodzi o leczenie depresji to ja mam podobne zdanie jak Twoje. Myślałam i myślę nadal, że jak spotkam tą jedną porządną osobę, która nie będzie traktować mnie jak przedmiot, to wszystko już będzie dobrze. Gdyby nie rodzice, nigdy bym się nie leczyła. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie niestety rodzice nie byli ostoją. Wciąż szukam miejsca dla siebie wśród innych.

 

Hej. Też mam skłonność do szybkiego angażowania się w nowe relacje. Nie wiem czy mogę powiedzieć, że ktoś mnie wykorzystywał, ale często okazywało się, że drugiej osobie nie zależy tak bardzo na znajomości ze mną. To w końcu sprawiło, że odpuściłam sobie szukanie czegoś więcej niż zwykłej znajomości. Fajnie, że podchodzisz do tego tak optymistycznie, zazdroszczę.

 

Staram się. Może trafię właśnie na kogoś, kto też chce się szybko zaangażować w nowe relacje i obu osobom będzie łatwiej i bez rozczarowania. Staram się traktować każdą porażkę na polu interpersonalnym jak niepasujące puzzle. Nie jestem raczej specjalnym płatkiem śniegu, więc ktoś o podobnej sytuacji musi gdzieś tam być z kim mógłbym się super zaprzyjaźnić. Staram się tak myśleć, bo gdybym tak nie myślał, to chyba byłoby już po mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

theinternet, Hej Wybacz ale mylne myślenie ,depresji nie wyleczy ''właściwa osoba''tylko zmiana myslenia uświadomienie sobie skąd ona się wzięła i przepracowanie tego na terapii pod okiem fachowca.Sam dla siebie nigdy nie będziesz obiektywny więc mimo całej wiedzy i optymizmu raczej warto by na to spojrzeć realnie.Zastanawia mnie jak u Ciebie przebiegała depresja?o jakim nasileniu była i skąd wiesz że to depresja skoro jej nie leczyłeś?Głębokiej depresji nie da się wyleczyć bez leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie się nie zgodzić.

Znalezienie u mnie odpowiadającego środowiska to jak branie leków. To nie są rzeczy bezpośrednie w obu przypadkach, które pozbędą się depresji, ale pozbędą się bodźców, które ją powodowały i pozwolą odetchnąć. Do tego miałbym dążyć nawet z terapią, później odkładając leki. Brak akceptacji jest jednym, a skoro taką bym zyskał, to trudno, żebym nadal się czuł źle z powodu czegoś, czego mi nie brakuje. Tak sądzę. Fachowiec? Może później, jak moje potrzeby będą zaspokojone, a nadal będzie coś nie tak, tymczasem sam jestem dla siebie najlepszym fachowcem. Wiem do czego muszę dążyć i dlatego w tej chwili czuję się lepiej. To nie wynik dewaluacji pozostałych, to zdolność do obiektywizmu, a w tej kategorii wydaje mi się, że taką posiadam. :bezradny:

 

Depresja zaczęła się od rozwodu rodziców. Miałem wspaniałe warunki, no, przeciętne powiedzmy, było po prostu lepiej niż jest teraz. Straciłem na poczuciu własnej wartości, ojciec się na mnie wyżywał i zostawił mnie i mamę z długami. Te urosły w siłę po naszej ucieczce (przeprowadzka), potem musieliśmy wrócić na stare śmieci i wciąż mieszkać z ojcem. Ja w międzyczasie przechodziłem z gimnazjum do szkoły średniej, gdzie spotkałem się z brakiem akceptacji i nienawiścią w moim kierunku. Unikałem zajęć, odczuwałem objawy somatyczne, odczuwam część z nich do dziś. Brak miejsca w którym można się schować, tyrany w domu, tyrany w szkole. Mamy dzisiaj - bólu brzucha i reszty już nie ma, bo nie wychodzę już do tych ludzi, ale są momenty, że to się zdarza, tylko że dużo mniej, to już bardziej naturalny stres. Mam swoje gorsze dni, znów bywam senny, pełny rozpaczy, czasem z gotującą się krwią w żyłach. To są dni, w których rozpamiętuję i myślę jakby to było wyjść gdzieś z kimkolwiek, bo całe dzieciństwo przespane, znam je tylko z definicji. Mimo wszystko jest lepiej niż wtedy, cegiełka po cegiełce odbudowuję swoje życie, zacząłem dbać o zdrowie i jest obiecująco. Od tamtej pory zmienił się mój tok myślenia i sposób postrzegania spraw, łatwiej wchodzę w kontakty z ludźmi. W tej chwili największym kłopotem, który zaobserwowałem na horyzoncie, to brak środowiska, w którym mogę się obracać. Udało mi się zawiązać ostatnio parę przyjaźni, ale te były rozczarowaniem, kontakt na początku budował się wspaniale, potem po prostu znudziłem się ludziom i zostałem odrzucony, może nie do końca; rozmawiano ze mną wtedy, kiedy oni czuli się źle, bo wiedzieli, że rzucę komplementem, wesprę, pomogę, a jak już nie było potrzeby, to odchodzili nawet nie zerkając na mój wyblakły uśmiech. Niektórzy jeszcze w ogóle o mnie zapomnieli, bo znaleźli sobie dziewczynę, jakby to był powód do tego, żeby już nie mówić mi cześć. :brawo:

W skrócie:

Przez ostatnie lata dzień w dzień płacz, bóle brzucha, głowy, myśli samobójcze, frustracja, nienawiść, zawiść. Długo by wymieniać.

Ostatnie parę miesięcy - wszystko o połowę mniej, kwestia kiepskiego dnia? Brakuje mi tylko osoby, która czasem wesprze dobrym słowem, może się spotka, wyjdzie na miasto, do parku, a mi samemu od razu będzie lepiej nadrabiać życie i realizować swoją pasję wiedząc, że mam jeszcze dla kogo poza samym sobą. Albo pomogłem sam sobie w jakimś stopniu albo przestałem się przejmować tym, że mam depresję i odbieram ją jako naturalną część mojego charakteru. Skoro mi się polepszyło, przez wzgląd na moje starania, to wierzę, że kolejne mogą położyć temu kres.

 

Niemniej rozumiem, że z terapią byłoby łatwiej, byłoby szybciej, bo jednak fachowiec, to druga osoba, taka, której być może właśnie potrzebuję. Pomyślę o tym. Ale nie sądzę, żebym z fachowcem mógł porobić głupoty, porozmawiać nawet o fetyszach i pokazać się z takiej odważnej i świadomej strony. Największy ból sprawia cała ta wiedza, którą trzeba zatrzymać dla siebie, bo nie można jej przekazać nikomu, bo się nie ma nikogo takiego. Z tym miałbym jak z górki. Poważnie. Jest jeszcze trochę innych bodźców, ale te już dawno zaobserwowałem i znam chyba wszystkie powody swojej depresji, dlatego tak się trzymam przy życiu, bo wiem, jak temu zaradzić, a przynajmniej co mogę zrobić, żeby spróbować temu zaradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

theinternet, Nie czepiam się ale wiem co piszę na temat terapii i chce Ci coś uświadomić ,że zmiana otoczenia to duża zmiana i potrzebna w takich stanach jeśli żyjesz w toksycznym środowisku ,tylko że depresja i cała reszta nagle samoistnie nie zniknie .Wiesz w czym tkwi problem tylko by go rozwiązać trzeba pracy nad tym co boli przeszkadza normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem.I tego Ci życzę żebyś jak najszybciej uporał się ze swoimi demonami i trzymam kciuki! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×