Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy nie pociągam swojego męża?


Gość iiwaa

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry :)

Postanowiłam tu napisać, bo chyba to jedyne forum, na którym nie otrzymam "głupkowatych" odpowiedzi.

 

Mój problem jest złożony - właściwie to dwa oddzielne problemy, zacznę od tego pierwszego .

 

Mam 42 lata, mój mąż 58. Jesteśmy małżeństwem od 20 lat (poznałam męża, kiedy byłam młodziutką dziewczyną). Jestem jego drugą żoną - pierwsza niestety zmarła po wypadku (nie znałam jej).

Mam wrażenie, że ostatnio nie pociągam swojego męża, zastanawiam się, co jest ze mną nie tak, szukam przyczyn w sobie. Wiem, że mnie kocha, wiem, że w grę nie wchodzi inna kobieta (po pierwsze mu ufam, po drugie to nawet "fizycznie" niemożliwe - pracujemy razem). Mąż patrzy na mnie z miłością, ale nie z pożądaniem. A ja, no cóż, chciałabym się jeszcze (mimo swojego wieku) czuć kobietą.

Dodam, że mąż jest w pełni sprawny - fizycznie, zdrowotnie, intelektualnie (aż za bardzo czasem) i również seksualnie.

Dbam o siebie, sporo osób twierdzi, że przesadnie (wspomagam się microlipofilingiem i chyba to jest to "przesadnie"). Wyglądam - chociaż nie mnie to oceniać - chyba młodo, jestem chuda, biust mam mały, więc nic mi "nie zwisa" z biegiem czasu, sport uprawiam 5 razy w tygodniu, więc - mam nadzieję - problem nie leży w mojej fizyczności (a może leży?).

Kochamy się zwykle 2, czasem 3 razy w tygodniu, wszystko jest ok - nic mi nie przeszkadza, lubię kochać się z mężem. Z tym, że chodzi mi o emocje, a nie o sam seks. Nie wiem, czy to możliwe, ale ja nadal jest w mężu zakochana, imponuje mi (zresztą nie tylko mi), pociąga mnie, i chciałabym, żeby on czuł coś podobnego do mnie.

Problemem może być to, że jestem trochę "nieśmiała" jeśli chodzi o seks. Nie, że się wstydzę męża, po prostu niektóre rzeczy wydają mi się nie dla mnie, mam też problemy z inicjowaniem czegokolwiek. Ale mąż chyba nie lubi wyuzdanych kobiet, przynajmniej przez całe 20 lat nie zauważyłam u niego takich skłonności. Choć moja przyjaciółka twierdzi, że mimo że ma "kija w ...." (przesadziła), to "tylko facet".

"Problem" jest na tyle złożony, że "uwodzenie" mojego męża to nie tylko fizyczność i wygląd, ale przede wszystkim wyzwanie intelektualne... może temu nie podołałam? Przy moim mężu nietrudno mieć kompleksy pod tytułem "jestem głupi", bo mąż stety-niestety, "grzeszy" rozumem.

Mam też wrażenie, że popadliśmy trochę w rutynę. Często wychodzimy na kolacje, do teatru/opery (mąż to uwielbia), ja od wielu lat codziennie staram się nosić koronkową (ewentualnie z dodatkiem koronki) bieliznę, i w sumie oboje przestaliśmy to zauważać.

Jeśli to istotne - nie mamy dzieci, mąż nie ma też dzieci z pierwszego małżeństwa. Ale dzięki temu, że mamy tylko siebie, zawsze byliśmy sobie bliscy, nie przeszliśmy nawet żadnych kryzysów.

Ponadto - co trochę śmieszne - ja jestem teraz (dopiero teraz) ciut zazdrosna. Mimo, że mąż nie daje mi powodów do zazdrości. Ale - i samej przed sobą mi wstyd, że tak pomyślałam - w poniedziałek mąż egzaminował, ja weszłam do jego gabinetu, jedna (egzaminował po 3 osoby) ze studentek miała - moim zdaniem - zbyt krótką sukienkę. Na tyle krótką, że ja, kobieta, mimowolnie gapiłam się na jej nogi, patrzył się również student, który koło niej siedział. Głupio mi, bo poczułam satysfakcję, że mąż jej nie puścił. Powinnam się porządnie stuknąć w głowę. Zwłaszcza, że (w przeciwieństwie do niektórych naszych kolegów) mąż nie ma opinii podrywacza. ani nawet kogoś, kto robi studentkom jakiekolwiek aluzje. Podchodzi do studentów dość ostro (moim zdaniem zbyt ostro) i bardzo oschle, niezależnie od stopnia ubrania/rozebrania.

 

Drugi z problemów to to, że - niestety - jestem DDA. W związku z tym mam do dziś spore kompleksy. Że nigdy nie dorównam mężowi, że na niego nie zasługuję, że on ma przecież wyższy stopień naukowy, że lepiej radzi sobie w pracy (choć mamy takie same stanowiska), że jest inteligentniejszy i ma większą wiedzę (kompleksy dotyczą zwłaszcza tego ostatniego). Mogłabym wyliczać bez końca.

Byłam na terapii, ale niewiele pomogła. I tak się z tym borykam dzień w dzień.

 

Czy może ktoś z Was miał podobną sytuację? A może potraficie coś poradzić?

Z góry pięknie dziękuję :)

Ewa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Męskie preferencje do kobiet płodnych zostały wykształcone ewolucyjnie. Ci faceci, którzy ich nie mieli, wyginęli z przyczyn oczywistych - tj. z przyczyn gwałtownie spadającej z wiekiem płodności kobiet. (D. Buss - "Psychologia ewolucyjna")

 

Masz w porządku męża, który radzi sobie z popędami na poziomie nieświadomym. Nie szukaj wiec dziury w całym, bo świata (ani podświadomych imperatywów ludzkich) nie zmienisz. Sama przyznajesz sie do nich, czując w młodych kobietach rywalki.

 

porozmawiaj z nim i powiedz to co tutaj napisałaś.

I co to niby miałoby zmienić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Męskie preferencje do kobiet płodnych zostały wykształcone ewolucyjnie. Ci faceci, którzy ich nie mieli, wyginęli z przyczyn oczywistych - tj. z przyczyn gwałtownie spadającej z wiekiem płodności kobiet. (D. Buss - "Psychologia ewolucyjna")

 

Masz w porządku męża, który radzi sobie z popędami na poziomie nieświadomym. Nie szukaj wiec dziury w całym, bo świata (ani podświadomych imperatywów ludzkich) nie zmienisz. Sama przyznajesz sie do nich, czując w młodych kobietach rywalki.

 

porozmawiaj z nim i powiedz to co tutaj napisałaś.

I co to niby miałoby zmienić?

 

Nie mam jeszcze menopauzy, więc chyba jestem płodna. Choć po nastu latach noszenia spirali, ciężko mi cokolwiek stwierdzić kategorycznie.

 

Nie wyobrażam sobie, że mogłabym powiedzieć "kochanie, nie podoba mi się, że ta 21-letnia dziewczyna przyszła w tak krótkiej sukience" - cóż, to nie jego wina.

Nie chodzi raczej o wiek. Mam koleżankę 4 lata młodszą, która wygląda... no cóż, dość wyzywająco. Ja sama potrafię wyliczyć, ile operacji plastycznych widzę na jej twarzy (na pewno usta, policzki, biust zrobiła). Czy widzę w niej rywalkę? Może nie tyle rywalkę, ile wiem, że przyciąga wzrok mężczyzn. Którzy przyznają wprost (nie mówię nawet o słowach męża, ale o słowach kolegów z pracy, moich rówieśników), że jest to dość tandetne (koleżanka chodzi np. w złotych butach na koturnie), ALE patrzeć patrzą chętnie.

Z kolei nie czuję żadnego "ukłucia zazdrości" jeśli chodzi o studentki zaniedbane czy z nadwagą. I to się dzieje u mnie podświadomie.

Zdaję sobie również sprawę z tego, że mąż - gdyby chciał - mógłby mieć taką 20-latkę na "już". I nie mówię absolutnie o tym, że jest super-modelem i wszystkie go kochają (choć jest zadbany i szczupły). Ale młode dziewczyny - mam wrażenie - mają inny system oceniania atrakcyjności mężczyzny niż młodzi panowie (ja pewnie nie mogłabym sobie pozwolić na 20latka). Taka nierówność.

 

Jak można radzić sobie z popędami na poziomie nieświadomym?

 

 

 

PS Fajny kot ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Męskie preferencje do kobiet płodnych zostały wykształcone ewolucyjnie. Ci faceci, którzy ich nie mieli, wyginęli z przyczyn oczywistych - tj. z przyczyn gwałtownie spadającej z wiekiem płodności kobiet. (D. Buss - "Psychologia ewolucyjna")

 

Masz w porządku męża, który radzi sobie z popędami na poziomie nieświadomym. Nie szukaj wiec dziury w całym, bo świata (ani podświadomych imperatywów ludzkich) nie zmienisz. Sama przyznajesz sie do nich, czując w młodych kobietach rywalki.

 

porozmawiaj z nim i powiedz to co tutaj napisałaś.

I co to niby miałoby zmienić?

....Zdaję sobie również sprawę z tego, że mąż - gdyby chciał - mógłby mieć taką 20-latkę na "już".

Mógłby. Młodzi faceci są durni i dziewczyny są przystępne dojrzalszym. Moja pani jest kilkadziesiąt lat młodsza.

 

...I nie mówię absolutnie o tym, że jest super-modelem i wszystkie go kochają (choć jest zadbany i szczupły). Ale młode dziewczyny - mam wrażenie - mają inny system oceniania atrakcyjności mężczyzny niż młodzi panowie (ja pewnie nie mogłabym sobie pozwolić na 20latka). Taka nierówność.

Zdecydowanie inny, choć nie jest prawdą, że nie mogła byś. Możesz, ale nie w taki sam sposób.

 

...Jak można radzić sobie z popędami na poziomie nieświadomym?

Nie wiem, czy można. Nie wiem jak. Nie miałem potrzeby wiedzieć.

Jeśli Cię zagadnienie interesuje, lepiej poczytaj literaturę źródłową, niż moje interpretacje.

 

PS Fajny kot ;)

Ten z avatara - Olek. Nie żyje niestety.

Ale mam teraz Leosia.

->

leo_paczy.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sellout z kotem ! Zgłaszam do prokuratury i moderacji !

Oh wait 1.0

 

Co do tematu,raczej powtórzę się po reszcie,najlepiej pogadaj o tym z mężem,że się obejrzy czasem pewnie za jaką 2x letnią duperą to już męski instynkt,nie znaczy jednak to że cię nie kocha czy mu się nie podobasz itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mhm, ja go de facto nawet nie "przylapalam" na ogladaniu sie za kims. Chodzi mi raczej o nasza relacje.

Co do krotkich sukienek - chodze w sukienkach (glownie), ale z racji pracy nie w takich ledwo zakrywajacych tylek :D poza tym nie wypada. Poza tym watpie, czy maz chcialby, zebym tak chodzila.

Jak jest cieplo, to po domu chodze w szortach. W tym celu nawet zaliczam masaze banka chinska, dosc bolesne :) a efektu (nie masazy, masaze sa swietne, chodzi o meza) brak.

 

Kilkadziesiat lat mlodsza? O, ja jestem 16 lat mlodsza i zawsze myslalam ze to bardzo duza roznica, wiec kilkadziesiat mnie zaskoczylo.

 

Pozdrawiam Leosia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie to nawet spoko macie ten związek. Myślę, ze tu chodzi o cos innego o kompleksy. Powiedzenie o tym mężowi to jak samoistne skwalifikowanie się o pare klas niżej. To jak przyznanie , ze ty nie umiesz panować nad tym a tak nie wypada. Pytanie na ile to twoje kompleksy a na ile bedzie to realna ujmą w oczach meza. Zakomunikowanie mu tego to normalne posuniecie i w sumie najbardziej logiczne, tylko dlaczego się boisz, czy masz się czego bac?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Męskie preferencje do kobiet płodnych zostały wykształcone ewolucyjnie. Ci faceci, którzy ich nie mieli, wyginęli z przyczyn oczywistych - tj. z przyczyn gwałtownie spadającej z wiekiem płodności kobiet. (D. Buss - "Psychologia ewolucyjna")

 

Masz w porządku męża, który radzi sobie z popędami na poziomie nieświadomym. Nie szukaj wiec dziury w całym, bo świata (ani podświadomych imperatywów ludzkich) nie zmienisz. Sama przyznajesz sie do nich, czując w młodych kobietach rywalki.

 

porozmawiaj z nim i powiedz to co tutaj napisałaś.

I co to niby miałoby zmienić?

to, że w związku trzeba rozmawiać ze sobą na tematy swoich uczuć i odczuć. Możemy tu snuć domysły, ale tylko on wie co się takiego zadziało, że jest zmiana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Męskie preferencje do kobiet płodnych zostały wykształcone ewolucyjnie. Ci faceci, którzy ich nie mieli, wyginęli z przyczyn oczywistych - tj. z przyczyn gwałtownie spadającej z wiekiem płodności kobiet. (D. Buss - "Psychologia ewolucyjna")

 

Masz w porządku męża, który radzi sobie z popędami na poziomie nieświadomym. Nie szukaj wiec dziury w całym, bo świata (ani podświadomych imperatywów ludzkich) nie zmienisz. Sama przyznajesz sie do nich, czując w młodych kobietach rywalki.

 

porozmawiaj z nim i powiedz to co tutaj napisałaś.

I co to niby miałoby zmienić?

to, że w związku trzeba rozmawiać ze sobą na tematy swoich uczuć i odczuć. Możemy tu snuć domysły, ale tylko on wie co się takiego zadziało, że jest zmiana.

 

Z tym, ze ja mam blokade przed rozmowami na ten temat.

To wynika akurat z mojego dziecinstwa i jestem tego swiadoma. Moj ojciec nie szanowal matki, jako dzieciak widzialam, ze wymuszal na niej seks. Z kolei jesli chodzi o rozmowy ze mna to wszelkie kwestie damsko-meskie byly tematem tabu. Cud, ze nie mam ogolnie blokady przed mezem, zwlaszcza ze jest niewiele mlodszy od mojego ojca (z ktorym od dawna nie utrzymuje kontaktow).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam swojego posta i troche zbyt obcesowo to napisałam. :P Chodziło mi o to, że kiedy znajdziesz się po drugiej stronie zrozumiesz, że to nie takie proste zdradzić kogoś i zmienić tor myślenia dla kilku pobudek.

 

Mnie tez sie czasem zdarza tak napisac, ze niby powiem o co chodzi, ale wychodzi odwrotnie niz mysle :D

 

Ale ja nie uwazam, ze maz mnie zdradza czy ze moglby mnie zdradzic. Akurat o to go nie podejrzewam :) juz predzej bym podejrzewala o inne zbrodnie :D

 

Co do tych mlodych studentek - stety/niestety studenci sie meza boja. Nie zeby ich katowal ;) po prostu zdac u niego ciezko i bywa dla nich nieprzyjemny. Maz sie szybko irytuje, kiedy ktos (jego zdaniem) za dlugo mysli albo czegos nie wie. Wiec ani ja nie podejrzewam ze ktorakolwiek moglaby mezowi cokolwiek proponowac, ani tym bardziej nie podejrzewam o nic meza.

 

Raczej chodzi mi o brak pewnych drobnych gestow, spojrzen, dotyku, ktore ciezko opisac, ale to sie czuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej chodzi mi o brak pewnych drobnych gestow, spojrzen, dotyku, ktore ciezko opisac, ale to sie czuje.

Chopy już takie so. Chcesz romantycznych uniesień, to twierdzi, że nie umie ich zapewnić. :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, pociagasz meza, 3 x w tygodniu to przewyzszacie staty w Pl. Problem chyba wynika z Twojego niedowartosciowania, co z tego ze masz male piersi, a wszyscy faceci to myslisz, ze maja w spodniach ogorki xxl...czy co? :roll: Rozumny facet, inteligetny nie patrzy na to czy ktos ma piersi 3G czy jakies tam tylko co ma w głowie. Cycki z czasem ulegaja grawitacji wiec lepiej miec A/B niz C, D. Natomiast nie wiem w czym problem oprocz tego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Raczej chodzi mi o brak pewnych drobnych gestow, spojrzen, dotyku, ktore ciezko opisac, ale to sie czuje.

to sie przytul, itd. Dla mnie to jaki wyolbrzymiony problem. A te studentki to zostaw w spokoju, teraz taka moda a jak zechce zdradzic to i tak zdradzi, gpsa mu w wiadomym miejscu nie zamontujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej chodzi mi o brak pewnych drobnych gestow, spojrzen, dotyku, ktore ciezko opisac, ale to sie czuje.

Chopy już takie so. Chcesz romantycznych uniesień, to twierdzi, że nie umie ich zapewnić. :twisted:

romantyczne uniesienie wg faceta to umyc kobiecie samochod. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, mam wrażenie, że dobrze Cię rozumiem, ponieważ sama przeżywałam coś podobnego. Wprawdzie mój małżonek jest niewiele ode mnie starszy, ale ja z powodu kompleksów (też jestem DDA) wiecznie czułam się od niego "gorsza". Sytuację pogłębił dodatkowo fakt, że zgodziłam się (to mój największy życiowy błąd) na kilka lat zostać "kurą domową". Mąż nigdy nie dał mi odczuć, że uważa mnie za "głupszą" od siebie, ale ja i tak wiedziałam swoje. Z czasem dowaliłam sobie kolejny problem, bo czas płynął i moje ciało przestało być młode. Wiedziałam, że mąż w pracy jest poważany i z racji pozycji, wiedzy i autorytetu robi wrażenie także na młodych kobietach. Bałam się (choć on nigdy nie dał mi żadnych powodów do zazdrości), że jakaś "młoda inteligentna" zapoluje na niego i on pomimo zasad "da się złapać". Oczywiście zaczęłam też "wkręcać" sobie, że jego zainteresowanie moją osobą nadmiernie spadło, więc postanowiłam przeciwdziałać "czyhającemu na mnie nieszczęściu". Ponieważ zawsze wychodziłam z założenia, że mężczyzna to "wzrokowiec i myśliwy", postanowiłam działać zgodnie z zasadą "gonić króliczka". Oczywiście pierwsza rzecz, to wygląd - wiemy jak to się robi, więc tematu nie rozwijam :)

Druga rzecz to rozwój intelektualny - sukcesy zawodowe, rozwijanie hobby, bycie na bieżąco z wydarzeniami w kraju i na świecie itp.

Trzecia rzecz (najważniejsza), to "umykanie" - tu problem jest poważniejszy, bo musi być wyważony i dostosowany do konkretnego "osobnika".

Napisałam o sobie, by pokazać, że było podobnie a po moich "zabiegach" jest już całkiem dobrze.

 

Jeśli chodzi o Twoją sytuację, to wydaje mi się, że:

1. nie jest tak źle jak myślisz i chyba (podobnie jak ja) wkręcasz się,

2. wiek Twojego męża może tłumaczyć nieco mniejsze zainteresowanie okazywaniem uczuć,

3. być może nadmiar wylewności z Twojej strony powoduje efekt odwrotny u Twojego męża,

4. być może starasz się "za bardzo" i dlatego mąż będąc przekonanym o swojej stabilnej pozycji nie ma potrzeby pokazywania, że nadal Cię uwielbia,

5. być może różnica wieku powoduje, że zaczyna się uwypuklać problem odmienności potrzeb.

 

Mam jeszcze taką myśl: Twoje małżeństwo wydaje się być bardzo dobre, a dążeniem do "ideału" czasem można coś zepsuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałam o sobie, by pokazać, że było podobnie a po moich "zabiegach" jest już całkiem dobrze.

 

Trochę dziwnie to zdanie zabrzmiało :) Nie jestem ani taka świetna ani taka mądra, chciałam tylko pokazać, że też miałam problem i "taki" był mój pomysł na jego rozwiązanie.

Być może nawet problem był wyimaginowany - w każdym razie moje "działanie" nie zaszkodziło :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×