Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie szkoła w nerwicy (klasa maturalna), była ratunkiem od błędnych myśli. Byłem zdrowy na czas szkoły. Jednak ostatnio po silnych ataku "odrealnienia", mam chyba fobię szkolną. Natłoki myśli i dd mnie niszczą, i boje się, że przez to nie dostąpie do matury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że dużo osób na tym forum bedzie zainteresowanych tym tematem. Wypisujcie tutaj rady i swoje przeżycia dotyczące egzaminu dojrzałości.

W moim przypadku coraz bardziej odczuwam napięcie i stres z tym związany boję się że wszystkiego zapomne ,nie będę mógł nic przeczytać ani napisać taka ogolna pusta w głowie mam również takie myśli że może mnie sparaliżować ze strachu albo będe sie ttelepał jak głupi ehhh nie biore żadnych leków staram radzić sobie sam a tak nawiasem mówiąc to chyba i tak za pózno na kuracje

Tak więc myśle że ludzie po maturze z podobnymi objawami mogą nam bardzo dużo pomóc zachęcam do pisania...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi osobiście bardzo pomogły regularne wizyty u psychologa szkolnego, a poza tym jak mawiała moja nauczycielka "Dobre przygotowanie obniża poziom stresu".

Ale i tak najwięcej pomogła mi organizacja czasu, czyli wstaję rano, duuuużo zajęć, kładę się spać - nie miałam czasu na destrukcyjne myślenie typu nie fam rady, jestem beznadziejne, o matko a co będzie,jeżeli... Gdy jeszcze wtedy nie miałam objawów fobii społecznej, otaczałam się ludźmi, co chroniło mnie przed napadami lęków.

Szczerze mówiąc, teraz widzę, że ta cała matura to trochę ściema. Nauczyciele, rodzina wmawiają, że to taaakie ważne, że od tego zależy całe życie, a to mija się z prawdą. Zawsze można poprawić maturę, bo przecież jesteśmy ludźmi, a wolny rok przeznaczyć na choćby zarobienie trochę kasy na studenckie życie. Jeżeli podejdzie się do tego w ten sposób, umysł wyluzuje i łatwiej będzie się skupić na nauce, a nie na myśli "rodzice mnie zabiją, jeżeli..., co za hańba,jak nie zdam".

Poza tym miałam swoje hobby, w które uciekałam, gdy stres za bardzo mnie przytłaczał. Relaks, a potem do książek i jakoś poszło:)

 

droga anonimowa,

idź do psychologa, to naprawdę mi pomogło. Nie musisz podejmować decyzji już teraz!(no chyba, że przez ostatnie parę lat coś się zmieniło). Zrobisz to tuż przed maturą. Moim zdaniem, skup się na przedmiotach profilowych, które dają Ci w przyszłości duży wachlarz kierunków studiów! Przeglądaj informatory maturalne, oferty uczelni i poradź się kogoś - mi bardzo pomogła właśnie p. psycholog w wyborze studiów(i rodzina oczywiście). Zresztą, zawsze będziesz mogła zmienić kierunek, albo studiować nawet 2:) i zacznij leczyć nerwicę - ta cholera bardzo przeszkadza w normalnym życiu.

 

Pozdrawiam

acetyloCoA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ALEKS*OLO dlaczego spanikowałaś mogła byś to opisać bo jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić ...po przeczytaniu Twojego posta zaczynam myśleć że sam spanikuje i nie pojde na swoją maturę chociaż to tylko te pojebane myśli to i tak mam takie durne wrażenie;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mateuszzzz90, poprostu moja olbrzymia fobia spoleczna nie pozwoliła mi na wyjscie z domu , ba na przekroczenie progu i pojscie na mature, od razu w głowie milion mysli, ze jak ja dojade do szkoly, jak wejde do klasy, napisze, co bedzie jak bede tam siedziec, czy nie dostane zawału, czy nie umre tam, to wszystko tak mnie sparalizowało, że nie dałam rady i zawaliłam mature. Tak przezywałam ogromny stres, ze zamiast siedziec i pisac egzamin , siedzialam w łaziene i wymiotowałam ...

Dlatego radze jak najszybciej przestac myslec o maturze w takich kategoriach , ze to jest jakies sciecie głowy , bo nie warto...poprostu isc tam i napisac , co bedzie to bedzie .

Teraz łatwo mi sie to pisze ale rok temu było inaczej.

dobrze jest tez zarzywac przed jakies tabletki uspokajajace.

Pzdr!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm chyba wartos obie tak naprawdę uzmysłowić czy na maturze świat się kończy? Czy warto tracić przez nią zdrowie?

Istotna sprawa to przygotowac się tak solidnie, żeby wyeliminować przynajmniej jeden czynnik stresogenny - a jak będzie coś czego nei przerobiłem? - wtedy to już odpada.

Co do tego, ze boisz się, ze będziesz się telepał - nie spinaj się - 90% ludzi na maturze (nawet ci potencjalnie zdrowi) się telepią....czasem nawet wymiotują ze stresiora.

Poza tym nawet jeśli będziesz się telepał to i tak nikt na to nie zwróci uwagi - bo każdy będzie spięty i zajęty tylko i wyłącznie sobą.

 

Nie ma się co bać, to dobre przygotowanie , jeśłi masz zamiar iść na studia :mrgreen:

Do tego...jesteście w o tyle komfortowej sytuacji, że możecie nową maturę poprawiać....ja nie miałam takiej możłiwości..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja juz kur... nie wiem co mi jest jeszcze nigdy nie miałem takich jazd;/czy to wogole nerwica...boję sie że wogole nie pojde na ta maturę itp a jak pojdę to albo zampomne jak sie piszę ,albo wogole nie bede potrafił myśleś nie wiem czy isć do psychiatry może przepisze mi jakies leki ale z drugiej strony nie chce sie nimi szprycowac co robic ?? ehh ja musze zdac ta mature a mam takie jazdy codziennie mysle ze przestane normalnie odpowiadać na pytania rozmawiac moze naprwde sobie to wmowie ;/

 

[*EDIT*]

 

Dzisiaj na komisji wojskowej znowu nerwy,glupie podpisanie sie sprawia mi teraz trudnosci reka mi lata itp staje sie ciezka i wogole ,to tylko glupi podpis a co bedzie z pisaniem matury haha dobrze ze chociaz mam kategorie A :)

Dla mnie szkola wczesniej była swego rodzaja odreagowaniem czułem sie dobrze wsrod znajomych ,diametralnie sie to zmieniło miesiac temu i jest coraz gorzej ;/jestem w szoku i nie wiem co mi jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich ponownie po długiej przerwie, znowu w moim ulubionym temacie. Fobia szkolna właściwie jest jedyną dolegliwością jaka mi pozostała. Zniszczyła mi życie jakby nie patrzeć. W tym roku już na 100% będę powtarzał klasę II LO ( 3,5 miesiąca frekwencji mam w tym roku szkolnym i więcej nie będzie). Miałem szansę na poprawę ale się oczywiście nie udało. Wiem że nie dam rady skończyć szkoły w najbliższych latach a boli mnie to tym bardziej że wiem że byłbym w stanie tego dokonać gdyby tylko nie pieprzona fobia szkolna. Nie narzekam. Bez pomocy psychiatry moja nerwica lękowa i fobia społeczna niemalże zanikły (teraz są niczym w porównaniu do tego co miałem np. rok temu). Co do szkoły to już raczej nigdy dobrze nie będzie ze mną. Nie jestem na tyle silny jak xCarmen (szczerze podziwiam!), żeby podnieść się z tego wszystkiego. Wiem, że jeżeli nie zdam to opuszczą mnie jakiekolwiek chęci. Przez ostatnie miesiące wielokrotnie planowałem ucieczkę z domu bo rodzice oczywiście uważają że to wszystko robię z lenistwa i stosują wszystkie możliwe kary ( odcięcie od neta, pieniędzy etc). Ostatnio znowu wydały się moje nieobecności więc czeka mnie zapewne to samo. Mam już dosyć, skoro uciekam tak od szkoły to co będzie, gdy będę pracował..?

Pozdrawiam wszystkich! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja rada jest taka - nawet jak nie chodzisz to postaraj się jakoś pokazać nauczycielom że ci zależy, robić coś ponad program itd. Jakieś wypracowania, może tablice do sali na matmę, może coś innego - pogadaj z nauczycielami, powiedz jak jest, że bardzo chcesz coś zrobić itd. Jak podejdziesz jak do człowieka to może się zgodzą, u mnie paru się zgodziło jak kończyłem szkołę.

 

A co do pracy - to wszystko zależy od jej charakteru. Motorniczym ani strażakiem nie będziesz ale praca biurowa, gdzie liczą się efekty a nie dyspozycyjność - czemu nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja już nie myślę w szkole

nie umiem się wypowiedzieć, wyartykułować myśli, przestaje mówić logicznie spójnie, trace wątek, zapominam o czym mówię

Nie mogę sobie darować głupoty, nie moge usiedziecc w szkole bo albo nie mam siły i mam mętlik w głowie a przed oczami ,,kaszę" albo jestem pobudzona ,poddenerwowana, rozkojarzona tak samo...

nie wiem co czynic, jeszcze jakis czas temu wydawalo mi sie ze wiem ze rozumiem etc, teraz juz nie wiem nic. jestem na dnie bagna i tyle

moge nie zdac do III LO ... choc w podstawowce i gimnazjum nie musialam nawet sie uczyc bylam jedna z najlepszych uczennic... wydawalo sie ze beda ze mnie ludzie

teraz widze ze chyba nie

dno.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy to wogole nerwica...

Raczej tak...

 

Odpisałem ci więcej w innym temacie: moj-dzisiejszy-dzie-t4411-13560.html

 

dobrze ze chociaz mam kategorie A :)

To dobrze?

 

moge nie zdac do III LO ... choc w podstawowce i gimnazjum nie musialam nawet sie uczyc bylam jedna z najlepszych uczennic... wydawalo sie ze beda ze mnie ludzie

Normalne, też tak miałem. Ale mi to akurat pomogło, była wtedy mniejsza presja - bo to od poczucia presji wszystko się zaczęło.

 

A ja jutro mam znowu zjazd na studiach....znowu będe pomijany,będe miał doła,będe czuł się odrzucony:(

To nie sprawia że czujesz się bardziej anonimowo a przez to bezpieczniej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie,nie sprawia Scrat..

A teraz z cyklu dzisiaj w szkole:):

Dzisiaj starałem sie zachowywać inaczej niż zwykle w stosunku do ludzi:nie bać sie,rozmawiac z nimi itp...ale za cholere mi to nie wychodziło,podchodzilem do ludzi ale....nie umialem zagadać z powodu strasznego lęku i niechęci innych ludzi do mnie... w ogóle zauważyłem coś takiego dzisiaj,że zawsze na uczelni albo wśró ludzi to jestem przymulony,nic do mnie łatwo nie dociera,nie rozumiem tego.Jak mieliśmy przerwe to łaziłem sam po całej uczelni jak idiota:(

Ogólnie czuje ogromne poczucie winy w stosunku do siebie bo obwiniam siebie za to kim teraz jestem.

W ogole jak śmie myśleć teraz o jakiejkolwiek praktyce czy pracy skoro już na poziomie szkoły sobie nie radze w kontaktach międzyludzkich....nie mówiąc jużo tym że mam 2 lewe ręce i zawsze nie rozumiem tego co sie do mnie mówi

 

[Dodane po edycji:]

 

Dzisiaj będzie zajebiście:)zaraz jade do szkoly,sie ciesze normalnie:)-nie niczego nie wziąłem:),po prostu jestem ciekaw czy dzisiaj też ktos mnie wyśmieje nie wiadomo za co:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Długo mnie tu nie było na forum, ponieważ tylko szkoła i szkoła. Hej adam_s, jakoś utkwiłeś mi w pamięci, w sumie to znam (oczywiście z nicków) wiele osób, przeglądam różne posty, ale mało się wypowiadam.

Wiesz, trochę szkoda, bo II klasa jest chyba najgorsza (już nie mogę się doczekać wakacji). Nie umiem doradzać ludziom, ale nie powinieneś pisać "wiem, że nie dam rady" itp., to pogarsza sprawę. Zapewne ktoś da ci dobrą radę, ja niestety nie potrafię.

 

Nie mam fobii szkolnej (może kiedyś w podstawówce, z powodu pewnej nauczycielki), nie wiem jaki to jest lęk, ale naprawdę każdy może się załamać. Dążę do perfekcji, musi być idealnie, zawsze muszę być przygotowana. Już jestem zmęczona, ale dobrze, że mam w sobie jakby drugą osóbkę, która mnie wzmacnia, nie pozwala mi się poddać, nie mówi "a olej to wszystko, po co się starać, nie warto". W sumie nie mogę sobie na takie coś pozwolić, bo wszyscy uważają mnie za kujona (choć dla mnie jest to nieadekwatne do mojej osoby). Po prostu uczę się, bo? Bo zawsze chciałam być najlepsza i chcę coś osiągnąć. Nie kuję, tylko przyswajam nowe wiadomości.

 

Za to boję się niektórych osób, źle się czuję w ich towarzystwie. W szkole musisz, czy tego chcesz czy nie. Ostatnio dowiedziałam się bardzo przykrej dla mnie rzeczy. Niektórzy zaczęli mnie przezywać, ale na szczęście tylko między sobą, a jak? Może się wydać błahostką, ale dla mnie to najgorsza rzecz, jaką mogłam usłyszeć: "chomik"! Zawsze miałam kompleksy, nie cierpię swojego ciała, mojego wnętrza. Już było lepiej, a teraz to. Patrzę w lustro i mówię: "Mają rację!"

 

Tak, jeszcze w piątek jest zakończenie roku klas trzecich i muszę iść, ponieważ wybrano mnie do pocztu sztandarowego. Zapewne się pomylę, bo jeszcze do tego prowadzę, a potem będzie mi ta myśl, pamięć o tym spędzała sen z powiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anonimowa!

 

Ja również byłam nazywana kujonem, ja również byłam perfekcjonistką, super ambitna, świetne oceny, olimpiady... Do psychologa chodziłam od podstawówki. Teraz wiem jedno - nie było warto tak się zadręczać! Liceum najlepsze w okolicy, szkoła muzyczna. Co z tego miałam? Klasa mnie nienawidziła, ja sama siebie nienawidziłam. Dziś jestem na medycynie i nawrót nerwicy... ale widzę światło! Trochę sobie odpuściłam, znalazłam mężczyznę moich marzeń :D, jest lepiej. W każdym razie wiem, że można wywalczyć lepsze życie! I nie warto się tak zadręczać nauką! Trzeba mieć oprócz książek...ŻYCIE. Pomyśl sobie, że potem, gdy będziesz się starać o pracę, nikt Cię nie zapyta jaką ocenę dostałaś ze sprawdzianu z dynamiki. Już to pisałam, ale jutro idę do psychiatry i jestem z siebie taka dumna, że w końcu się przed sobą przyznałam do tego, że moja ambicja jest chorobliwa i że potrzebuję.....żyć:) Ludzie, głowa do góry! Walczcie! Ja też zaczynam walkę i potrzebuję wsparcia :P Anonimowa, albo ktokolwiek z tym problemem, możecie popisać do mnie na priv. Jako weteranka ;) chętnie pomogę, doradzę, albo po prostu porozmawiam.

Buźka!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe już w poniedziałek matura , a juz w tej chwili mam uczucie że ja wogole nic nie napisze ,bo reka bedzie mi sie tak telepac ze szok mam pytanie co z tym zrobic ,sa jakieś środki zeby to zneutralizowac ,i może ktos mi poradzi cos z włąsnego doswiadczenia z gory dzieki....

 

[Dodane po edycji:]

 

hehe dzieki za rady:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, witam wszystkich.

 

Nie było mnie tutaj sporo czasu i musze powiedzieć ze zdążyłam sie podleczyć z mojej nerwicy i fobii. Właśnie jestem w trakcie matur i sama sie sobie dziwie ze udało mi sie to przeżyć. ( zostały mi jeszcze 3 egzaminy) Niektorzy moze znaja moja sytuacje, była podbramkowa. Zmiana szkoly powtarzanie roku itd. Udało mi sie nie dzięki lekom, ani żadnym psychologom ( wczesniej juz zaliczylam terapie i farmakologiczne leczenie) W momencie gdy zaczełam nowy rok zrezygnowalam z lekarstw i do tej pory nie biore nic. Po fobii nie ma ani śladu, depresja też zniknęła.

 

Jak to sie stało. Zaczęłam, pracowac nad tym zeby nie miec powodow zeby bac sie isc do szkoły. Uczyłam sie i starałam sie być przygotowana i to wyeliminowało połowe stresu ( chciałam skonczyc to liceum i wiedzialam ze mam absolutnie ostatnia szanse to łaczyło sie z nieprzespanymi nocami bo miałam obsesje związana z nauka) Poznałam kilka osób z którymi postanowiłam sie trzymać i mogłam na nie liczyć, to wymagało odemnie wysiłu bo przecież gdybym odizolowała sie znowu od klasy byloby źle. O dziwo przed maturami nie czułam stresu, wiedziałam ze musze tam iść i napisać to co wiem. Koniec. Żeby sie nie stresowac poprostu nie myślałam. Poszłam mechanicznie i napisałam. Dało sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, witam wszystkich.

 

Nie było mnie tutaj sporo czasu i musze powiedzieć ze zdążyłam sie podleczyć z mojej nerwicy i fobii. Właśnie jestem w trakcie matur i sama sie sobie dziwie ze udało mi sie to przeżyć. ( zostały mi jeszcze 3 egzaminy) Niektorzy moze znaja moja sytuacje, była podbramkowa. Zmiana szkoly powtarzanie roku itd. Udało mi sie nie dzięki lekom, ani żadnym psychologom ( wczesniej juz zaliczylam terapie i farmakologiczne leczenie) W momencie gdy zaczełam nowy rok zrezygnowalam z lekarstw i do tej pory nie biore nic. Po fobii nie ma ani śladu, depresja też zniknęła.

 

Jak to sie stało. Zaczęłam, pracowac nad tym zeby nie miec powodow zeby bac sie isc do szkoły. Uczyłam sie i starałam sie być przygotowana i to wyeliminowało połowe stresu ( chciałam skonczyc to liceum i wiedzialam ze mam absolutnie ostatnia szanse to łaczyło sie z nieprzespanymi nocami bo miałam obsesje związana z nauka) Poznałam kilka osób z którymi postanowiłam sie trzymać i mogłam na nie liczyć, to wymagało odemnie wysiłu bo przecież gdybym odizolowała sie znowu od klasy byloby źle. O dziwo przed maturami nie czułam stresu, wiedziałam ze musze tam iść i napisać to co wiem. Koniec. Żeby sie nie stresowac poprostu nie myślałam. Poszłam mechanicznie i napisałam. Dało sie.

Gratuluje! Bardzo dobre podejście,które jak widać zaprocentowało sukcesem.

Ja również w tym roku pisałem maturę, również byłem w takiej sytuacji w liceum co ty, ale ja nie potrafiłem, nie miałem siły walczyć i jak to było w moim zwyczaju wcześniej,uciekłem, nie podjąłem nawet próby.W końcu po roku przerwy poszedłem znowu do liceum tym razem zaocznego, skończyłem, miałem zdawać maturę wszystko było załatwione, a ja w ostatniej chwili przed wyjściem niemal spanikowałem.....

Poszedłem na terapię jedną druga następną,leczyłem się też farmakologicznie. W tym roku zastosowałem podobne podejście jak Ty, bez przymusu ale wiedziałem że muszę iść, wiedziałem że jestem jako tako przygotowany i udało się. Stres i lęk był ale można powiedzieć że w minimalnym stopniu, odnosząc się do tego jak silny był wcześniej. Jedynie przed ustnymi bardziej mnie przycisnęło.

Jeszcze raz gratuluję, wybierasz się na studia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje! Bardzo dobre podejście,które jak widać zaprocentowało sukcesem.

Ja również w tym roku pisałem maturę, również byłem w takiej sytuacji w liceum co ty, ale ja nie potrafiłem, nie miałem siły walczyć i jak to było w moim zwyczaju wcześniej,uciekłem, nie podjąłem nawet próby.W końcu po roku przerwy poszedłem znowu do liceum tym razem zaocznego, skończyłem, miałem zdawać maturę wszystko było załatwione, a ja w ostatniej chwili przed wyjściem niemal spanikowałem.....

Poszedłem na terapię jedną druga następną,leczyłem się też farmakologicznie. W tym roku zastosowałem podobne podejście jak Ty, bez przymusu ale wiedziałem że muszę iść, wiedziałem że jestem jako tako przygotowany i udało się. Stres i lęk był ale można powiedzieć że w minimalnym stopniu, odnosząc się do tego jak silny był wcześniej. Jedynie przed ustnymi bardziej mnie przycisnęło.

Jeszcze raz gratuluję, wybierasz się na studia?

 

Ja również gratuluje.:) To jest chyba dowód ze mozna sobie z tym wszystkim poradzić jeśli sie naprawde chce. Ja mam bardzo duże ambicje i to dlatego, wcześniej one sie obróciły przeciwko mnie ale na szczęście udało mi sie nad tym zapanować. Poprostu zdałam sobie sprawe ze jeśli teraz nie skończe tej szkoły to nie zrobie tego nigdy.Odzyskałam wiare w siebie i wiem że mi sie uda.

 

Tak planuje iśc na studia, chociaż jeszcze nie mam sprecyzowanych planów, no i jeszcze zostało mi kilka egzaminów.. i to właśnie tych najbardziej stresogennych dla mnie. Oczywiście musze rozważyc co dalej z moja przyszłościa, ambicje kłóca sie troche z możliwosciami ( chodzi o obawe czy dam saobie rade) ale jestem dobrej myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja chcę się "pochwalić" że przegrałem z samym sobą i nie otrzymałem promocji do III klasy LO. Muszę zmienić szkołę. Teraz czuję niby "kopa w dupę" który dodaje siły, ale kto wie co będzie w przyszłym roku? Sam juz nie wiem czy to jeszcze fobia czy już wymówka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż może uda ci się w przyszłym, może zmiana szkoły wyjdzie na dobre.

Na szczęście upragnione wakacje. Jeden stresor mniej. Ale w przyszłym roku to będzie masakra. Pisemnej matury aż tak się nie boję, ale ustnej :( Jak ja tam wejdę, zestresuję się, to stracę chyba głos, zrobi mi się ciemno przed oczami... Chyba całkiem oślepnę, ponieważ zauważyłam, że im bardziej się stresuję, tym coraz bardziej pogarsza mi się wzrok. Jeszcze mamy studniówkę. Zapłaciłam, ponieważ wstyd mi było, gdybym tylko ja nie poszła, ale chyba powiem w ostatniej chwili, że się nie pojawię. Pech, najwyżej pieniądze przepadną, bo ja nawet nie mam z kim iść, nie umiem tańczyć. Wiem, to błahe sprawy, ale mnie wszystko stresuje, wszystko wyolbrzymiam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.Jestem Marek i mam 14 lat.Moja nerwica lękowa zaczęła się na wakacjach ale że były wakacje to nie musiałem wychodzić z domu.Teraz bardzo tego żałuje......Myślałem że po wakacjach bedzię normalnie i zacznę chodzić do szkoły.1 września miałem takie lęki że nie poszedłem na rozpoczęcie roku szkolnego i cały tydzień po tym dniu nie chodziłem do szkoły.Potem był dla mnie fajny weekend i w poniedziałek już poszedłem do szkoły.Było super bez żadnych lęków i czegoś podobnego.Było tak przez 2 tygodnie aż w piątek gdy już wychodziłem z domu dopadł mnie lęk.Uciekłem do domu...I potem to samo:cały tydzień w domu i następny (czyli ten).Dzisiaj też nie poszedłem.Czuje ciągły niepokój....mam lęk przed lękiem boje się że jak pójdę do szkoły dopadnie mnie lęk.Opuściłem bardzo wiele dni szkolnych i boje się że jak wrócę nie dam sobie rady z tematami które mnie ominęły....Nawet nie wiecie jak bardzo bym chciał pójść do szkoły..Spróbuje z tym walczyć może jakieś lekkie leki pomogą...Może macie dla mnie jakąś rade......?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×