Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poniżanie na studiach z powodu depresji/choroby psychicznej


bedzielepiej

Rekomendowane odpowiedzi

Spotkaliście się z czymś takim? Bo ja niestety tak i to co najmniej trzykrotnie. Z powodu mojej smutnej miny zmęczonej życiem, niektórzy doktorzy przy wszystkich sugerowali, że "moje niezadowolenie" świadczy że być może minęłam się z powołaniem, że być może się nie nadaje do pracy z ludźmi (bo się nie uśmiechałam). A ja po prostu mam twarz charakterystyczną dla depresji, podkrążone smutne oczy, kąciki ust opadające w dół, jak siedzę to się garbię i kulę.

Czasem mam wrażenie, że mam właściwości ściągające ludzi pragnących się na kimś wyżyć, i niestety w takie dni kiedy nie mam siły się obronić :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie najlepiej działało"mam swoje powody i nie chce sie nimi z tobą dzielić". Wtedy ludzie podchodzą troche łagodniej i nie czepiają sie o wszystko. Ew "nie jestem skwaszony(czy inne określenie które padło ze strony czepialskiego) tylko mam gorszy dzień (okres w życiu) więc daj mi spokój" u mnie działało. Ludzie próbują w ten sposób pomoc ale to nam nie pomaga ale oni nie zdaja sobie tego sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta k dlatego powinno zadziałać "mam swoje powody i nie chce się z wami/Panem tym dzielić" zazwyczaj działa jak jak to można zacytować z filmu "Ciacho" (niezbyt skąd inąd dobrego ale jednak to im wyszło) "dyplomacja to powiedzieć komuś 'spierdalaj' w taki sposób żeby poczuł podniecenie na myśl o zbliżającej się podróży". Zazwyczaj działa a jesli chodzi o asystentów to wystarczy poważnym tonem odpowiedzieć na taką postawę "czuje ze Pan mnie obraził chyba powinienem oskarżyć Pana o bossing" i tyle nie trzeba nawet tego robić na pewno natychmiast odechce mu sie głupich gadek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozumiem jak ktos unika kontaktu ze smutnymi, ale jak ktoś kogoś nienawidzi za jego smutek czy wyżywa się na nim, to oznacza, że sam tez jest pod wpływem negatywnych uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej, idź droga naukowa i zsyntetyzuj jakieś dobre leki na depresję :105: A tak na poważnie to będziesz studiować i może w międzyczasie jakaś farmakoterapia zaskoczy, może dołożysz psychoterapię (bo z tego co piszesz to chyba nie tylko problem biologiczny) i jak skończysz studia ocenisz czy jesteś na siłach pracować w aptece (najlepiej empirycznie na jakimś stażu). Zobaczysz czy to dla Ciebie. Nie wiem jak wyglada Twoja farmakoterapia i czy badałaś sobie tarczycę, jeśli nie to lepiej to zrób. Może Ci się przyplątało jakieś hashimoto albo niedoczynność - mi dobra endokrynolog powiedziała że u osób w młodym wieku TSH w wypadku K do 2,5, M do 3,0 a normy sa przeważnie wyższe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektóre homosovieticusy dalej myślą, że zostanie farmaceutą to schwytanie pana Boga za nogi, bo "praca wiąże się z prestiżem i wysokimi zarobkami".

Nie wiem, na prestiżu to mi nie zależy zbytnio.

Wynagrodzenie jednak powinno być adekwatne do wysiłku i odpowiedzialności, a praca farmaceuty jest odpowiedzialna.

Ogólnie studia ciekawe, jeśli nie każą sie uczyć budowy aparatury i rzeczy nie związanych z zawodem farmaceuty.

No i plusem jest to ze mozna się leczyć samemu, to mnie też pociąga w tym zawodzie bo lekarze się często na lekach nie znają niestety.

Nie wiem, czy pójdę do apteki, są inne opcje. Zawsze moge też wypierdolić z kraju, a uczę się za wasze pieniądze bo jestem na dziennych :lol:

 

Prawdą jest, że prawo farmaceutyczne jest poyebane w naszym kraju.

Zresztą jak widzę już te ściany leków w biedronce i lidlu, to se myślę pohuj te studia, jak już nawet Cholinex w lidlu sprzedają...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze moge też wypierdolić z kraju, a uczę się za wasze pieniądze bo jestem na dziennych :lol:

 

to zdanie rzuca dużo światła na obraz sytuacji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to taka ściema właśnie o jakiej pisze Reynevan, a studia są hujovve i ciężkie, bo zahartowują do stresującej pracy?

Moje zdanie jest dość subiektywne, bo mam awersję do farmy, jako że jeden z rodziców mocno naciskał na to, bym takie studia skończył, jednak mnie to nieszczególnie interesowało. Później - kiedy się nie dostałem - musiałem słuchać homosovieticusowych utyskiwań, żem leń i przygłup. :lol: Ale ja tam za sensoryczną/organoleptyczną pracą nie przepadam, tak więc pewnie i tak bym nie wytrwał przez ponad pięć lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej

Studiujesz farmację? Jak łączysz tak trudne studia z depresją? Ja to nawet prostych rzeczy się nie jestem w stanie czasami nauczyć, a to chyba bardzo wymagający kierunek.

 

A co do pytania z tytułu tematu, nie nazwałbym tego poniżaniem ale miałem z powodu swojego trudnego charakteru i myślę że w pewnym stopniu też depresji duże problemy na studiach.

Facet na rysunku technicznym to był ogólnie z charakteru kawał chuja. Niemiły, wymagający, lubił robić studentom pod górkę i wymagał bardzo intensywnej pracy na ćwiczeniach. Ja czasem nie nadążałem, zresztą ogólnie jakoś od 1 zajęc się nie dogadywaliśmy. Co 2 tyg(tak mieliśmy zajęcia) robił wykłady na mój temat, że się opiedalam, że nigdzie nie dojde w życiu, że tak się nie powinien zachowywać student i tak dalej. Ja niestety miałem siłę i chęć się bronić co się kończyło różnymi wymianami zdań. Szacunek u grupy miałem spory, bo każdy sie go bał, ale dla mnie to się skończyło w ten sposób, że po jakichś 3 miesiącach semestru miałem zaliczone dwie prace, a niezaliczonych ze 13? Nie pamiętam już dokładnie. Tak czy siak pierdolnąłem mniej więcej wtedy studia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej

Studiujesz farmację? Jak łączysz tak trudne studia z depresją? Ja to nawet prostych rzeczy się nie jestem w stanie czasami nauczyć, a to chyba bardzo wymagający kierunek.

 

Mam w sobie tyle autoagresji, że zmuszam się do nauki. Muszę się uczyć czegoś 3 razy dłużej niż osoby nie mające problemów z koncentracją i pamięcią. Smutne jest to, że rzeczy których uczę się na bieżąco szybko mi umykają. Łatwiej jest oczywiście jak temat jest interesujący. Często trzeba się uczyć czegoś pod presją małęj ilości czasu. Są to studia niezwykle wyczerpujące.

Oczywiście nie wyrabiam...

 

Facet na rysunku technicznym to był ogólnie z charakteru kawał /cenzura/. Niemiły, wymagający, lubił robić studentom pod górkę i wymagał bardzo intensywnej pracy na ćwiczeniach. Ja czasem nie nadążałem, zresztą ogólnie jakoś od 1 zajęc się nie dogadywaliśmy. Co 2 tyg(tak mieliśmy zajęcia) robił wykłady na mój temat, że się opiedalam, że nigdzie nie dojde w życiu, że tak się nie powinien zachowywać student i tak dalej. Ja niestety miałem siłę i chęć się bronić co się kończyło różnymi wymianami zdań. Szacunek u grupy miałem spory, bo każdy sie go bał, ale dla mnie to się skończyło w ten sposób, że po jakichś 3 miesiącach semestru miałem zaliczone dwie prace, a niezaliczonych ze 13? Nie pamiętam już dokładnie. Tak czy siak pierdolnąłem mniej więcej wtedy studia

 

Też mam taki bojowy charakter, ale boję się właśnie bronić, bo mogą mi potem robić pod górkę, wiem że bym sie załamała psychicznie i sama wtedy odeszła z uczelni. Uważam, że to co doświadczyłeś to jak najbardziej prześladowanie przez prowadzącego, prawdziwy mobbing. Jakim prawem Ci mówił takie rzeczy, tyrał drugiego i to dorosłego człowieka!!! Co oni myślą że są jacyś lepsi bo mają tytuł??? Sram na ich tytuł, społeczeństwo nic z tego nie ma że ktoś został doktorem i profesorem, większość z nich nic nie odkryje pożytecznego i za co oni otrzymują wynagrodzenie, większy szacunek mam do pani przy kasie, bo ona zarabia naprawdę cieżko, namęczy się fizycznie i praca nieprestiżowa a wynagrodzenie ma niewspółmierne do wysiłku i eksploatacji swojego organizmu, po paru latach może mieć problemy z kręgosłupem itd. A środowisko akademickie nie dość, że nie chcą dzielić się przydatną wiedzą- wykłady trzeba wykradać, źródła jakie podają do nauki to szity z których sami nie korzystają, jak ktoś ma pytania to boi się zadać, bo nie wie czy nie zostanie zrugany. Takie rzeczy trzeba nagrywać chyba a później upubliczniać, żeby ktoś taki nie pozostawł bezkarny. Na uczelniach najbardziej chamscy to są właśnie profesorzy i doktorzy, a studenci się boją ich i siedzą cicho, ale czasem znajdzie się ktoś kto np. zaatakuje siekierą prowadzącego bo nie wyrobi. Szczerze się dziwie, że Ci profesorzy się tak nie boją jechać po ludziach, nie wiedząc z kim zadzierają i na kogo trafią. Ktoś o zaburzonej konstrukcji może potem nie wytrzymać.

 

Teraz sobie myslę, że zostanę na uczelni na złość, a jak takie sytuacje się będą powtarzać, to po prostu zbiorę dowody, złożę sprawę do sądu o mobbing i przesladowanie niepełnosprawnego, pójdę do telewizji, taką im renomę zrobię na cały kraj, że nikt tam nie będzie chciał iść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej, wiesz w roznych zawodach z dziecmi pracuja i ludzie chorzy na schizofrenie, wiem bo znam takie osoby i jezeli sa pod kontrola lekarza itd to jest dobrze. A co ma do tego usmiech, owszem usmiech jest potrzebny do pracy z dziecmi ale bez przesady, czlowiek nie jest robotem zeby przez 24 godziny rechotac sie. Najpierw niech ktos popracuje z dziecmi a pozniej sie wypowiada, ja pracuje kupe lat i znam rozne osoby, chore, zdrowe, i to czy ktos chory/zdrowy ma najmniejsze znaczenie. Znam calkiem zdrowe (niby) osoby a chodza takie wiecznie skwaszone i niezadowolone ze nawet jak sie usmiechna to wygladaja jakby zjadły cytryne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na Twoim miejscu nauczyłabym się zakładać maskę, prędzej czy później będziesz musiała. Opowiadanie o swoich zaburzeniach w rozmowie z wykładowcą może przynieść pozytywny skutek jakieś zrozumienie czy taryfę ulgową w ocenianiu, ale gdy pójdziesz już do pracy nikogo nie będzie obchodzić Twoja depresja, może się wręcz przyczynić do zwolnienia, bo każdy woli zatrudnić uśmiechnięta i komunikatywną osobę aniżeli naburmuszoną, zmęczona życiem. Takie są realia. Kwestia sądu, może i wygrałabyś, ale przedmiotu mogłabyś już nie zaliczyć. Fama mogłaby się roznieść na uczelni, a Ty uchodziłabyś za problematyczną osobę, może jakoś nawet zostałabyś wydalona z uczelni. Staraj się wpasować w otoczenie , z tymi zaburzeniami po prostu trzeba nauczyć się żyć i nie dawać po sobie poznać dla własnego dobra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam calkiem zdrowe (niby) osoby a chodza takie wiecznie skwaszone i niezadowolone ze nawet jak sie usmiechna to wygladaja jakby zjadły cytryne...

 

Też znam, to właśnie takie typy mnie krytykują najchętniej.

 

Na Twoim miejscu nauczyłabym się zakładać maskę, prędzej czy później będziesz musiała. Opowiadanie o swoich zaburzeniach w rozmowie z wykładowcą może przynieść pozytywny skutek jakieś zrozumienie czy taryfę ulgową w ocenianiu, ale gdy pójdziesz już do pracy nikogo nie będzie obchodzić Twoja depresja, może się wręcz przyczynić do zwolnienia, bo każdy woli zatrudnić uśmiechnięta i komunikatywną osobę aniżeli naburmuszoną, zmęczona życiem. Takie są realia. Kwestia sądu, może i wygrałabyś, ale przedmiotu mogłabyś już nie zaliczyć. Fama mogłaby się roznieść na uczelni, a Ty uchodziłabyś za problematyczną osobę, może jakoś nawet zostałabyś wydalona z uczelni. Staraj się wpasować w otoczenie , z tymi zaburzeniami po prostu trzeba nauczyć się żyć i nie dawać po sobie poznać dla własnego dobra.

 

Dzięki za kubeł lodu na głowę, teraz wiem że pracy nie będę miała przez mój smutny ryj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobny problem. I czułam się bardzo upokorzona, gdy powiedziałam o chorobie swojemu szefowi, a następnego dnia zostałam wyrzucona. Nawet mi w oczy nie umiał powiedzieć, że mnie zwalnia, taki typ. Ten co mnie zatrudnił tylko powiedział chyba z litości żebym nigdy tego nikomu nie mówiła, bo nigdzie mnie nie zatrudnią. To był dla mnie solidny kop. Osoby z zaburzeniami psychicznymi są dyskryminowane przez społeczeństwo, wszystko pięknie w tych śniadaniówkach pokazują i mówią, a rzeczywistość jest inna i brutalna. A Ty o tym wiesz, jesteś inteligentna i umiesz innym dobrze doradzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×