Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęki


Magda Lenka188

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie !

Przeglądam te forum, i zastanawiam się czy aby na pewno to nerwica lękowa. Wszystko związane z moimi lękami zaczęło się od ataku padaczki alkoholowej u ojca. DODALAM O TYM POST, NA WITAJ

Tak więc, wydawało mi się że moim problemem jest PTSD, dopóki nie zobaczyłam dziś informacji o przebuegu, i odpowiedzi na mój post od pewnej dziewczyny. Mam nerwicę lękową.

Więć może wy mi coś o tym opowiecie...

Pewnego wieczoru, wróciłam do domu, okazało się że mój chłopak pojechał do kolegi i nie wróci zybt szybko. Normalnie nie miałabym z tym problemu, jednak wszystkie koleżanki gdzieś wychodziły, a ja przez wydarzenia z bratem nie za bardzo chciałam imprezować. Byłam wściekła, kiedy do mnie zadzwonił nawrzeszczałam na niego, i spowodowałam kłótnię. Kiedy napisała do mnie koleżanka czy mam ochotę wpaść bo jednak, zostaje w domu odrazu się ucieszyłam, napisałam do chłopaka żę jest okay i wyszłam. Wróciłam około 12, bo wtedy właśnie on miał zamiar wrócić do domu, jednak zastałam pustkę. Stanęłam w progu domu i bałam się wejść, pomyślałam że to normalne po ataku ojca. Pomyślałam że po prostu jeszcze moja pamięć nie zapomniała, potrzebuję więcej czasu. Gadając z mamą, odwarzyłam się wejść do domu. W rozmowie oczywiście nie wspomniałam o tym że dzwonię, bo się boję. Po prostu pytałam co u niej, kiedy jednak, przypomniałam sobie że muszę umyć twarz z makijażu, a do tego trzeba zamknąć oczy, mama chciała odłożyć telefon, bo była strasznie zmęczona i chciała iść spać, musiałam opowiedzieć jej całą sytuację. Mama się zestresowała, i powiedziała żę musimy iść do lekarza, uświadomiła mi, że od zdarzenia minęły trzy miesiące i że już dawno powinnam się z tym uporać. Tak więc za dwa dni poszłam do lekarza rodzinnego, i tak musiałam iść na pobranie krwi więć postanowiłam żę opowiem mu o całęj sytuacji przy okazji. Kiedy siedziałam w poczekalni, dopadł mnie strach. Ohh, jakie to głupie, wyśmieje mnie, powie że coś sobie wmawiam. I tak przekonałam siebię samą aby nic mu nie mówić. Powiedziałam mamie, że sama dam sobie z tym rade. Jednak z dnia na dzień wiadomości, i telefony do przyjaciółek były częstsze. Aż pewnego wieczoru, nie wiem co to było, i chyba dowiem się dopiero od psychiatry, leżałam już w łożku z chłopakiem, smialiśmy się i wybłupialiśmy, łaskotki, szczypanki. Nagle postanowiliśmy się uspokoić i przygotować do spania. Ja zamykając oczy, poczułam jakbym odchodziła.. cięzko to opisać. Poczułam się tak jakbym zasypiała na wieki. Chciałam poddać się snu, ale nie mogłam. Serce zaczeło walić coraz szybciej, zaczełam się pocić, a kiedy zamykałam oczy czułam się jakbym traciła kontrole nad samą sobą. Czułam, że jeśli zamknę w tym momencie oczy, już nigdy się nie obudzę. Więc usiadłam na łóżku, i napisałam do mamy. Niestety nie odpisywała, więc napisałam do koleżanki. Wszyscy starali się mnie uspokoić... A ja nadal byłam pewna że umieram, kiedy w końcu strasznie zmęczona i zasypana poradami bliskich, jakoś sama zasnęłam. Na drugi dzień było mi strasznie głupio. Taka sytuacja się nie powturzyła i mam nadzieje, że nigdy nie powturzy... Pi tej sytuacji mama sama poszła do rodzinnego, opowiedziała mu wszystko a on dał skierowanie dla mnie do psychiatry, i kazał zrobić termin jak najszybciej, było to w styczni, a termin jest na maj. Jednak z lękami męczę się nadal, czasem patrzę na mamę rozmawiając z nią , i czuję się tak jakby chciała mi coś zrobić, mówiłam jej o tym i właśnie ona potrafi mnie uspokoić. Kiedy koleżanki robią głupie miny, w żartach, kiedyś często się tak wygłupiałyśmy. Ja nie potrafię na to patrzeć. Wtedy otacza mnie cholerny lęk, boję się skrzywionej twarzy. Strasznie się boje, i wydaje mi się, że ta osoba ma jakieś dziwne zamiary co do mnie. Głupie. No i ostatnio w Kauflandzie, byłam z chłopakiem, i zobaczyłam, a w sumie najpierw usłyszałam krzyk, po chwili ujrzałam młodeko chłopaka który się potknął, odrazu skojarzyłam to z atakiem, stałam jak wmurowana i nie wiedziałam co robić, chciałam mu pomóc ale nie mogłam się ruszyć. Okazało się żę, chłopak uciekał bo coś ukradł, a kasjerka i chłopak patrzyli na mnie jak na obraz. Oprócz takich sytuacji dochodzą zwykłe lęki przed pójściem do toalety, prysznicem, przed wstaniem z miejsca bo boję się że coś złąpie mnie za nogę. Po prostu paniczny strach.. No i od momentu w którym przeszłam TIA, czyli atak niedokrwienny mózgu, i lekarz w szpitalu powiedział że jest możliwość że wystąpi u mnie udar, na który babcia 4 lata temu zmarła, to od wtedy strasznie boję się jeszcze śmierci, panicznie. Wydaje mi się że jestem na coś chora, że ten udar nastąpi a ja umre... Chciałabym przestać obciążać mamę, bo kobieta ma mega dużo na głowie, i kiedyś sama pęknie, a pozatym sama jest po nerwicy, a jak narazie to tylko ona mnie rozumie, dlatego właśnie wylądowałam na tym forum.

 

 

Dziękuję za przeczytanie, i za jakikolwiek odzew. Dziękuję za możliwość wylania się, to dla mnie ogromne wsparcie !!

Magdalena

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Magda! Przeczytałam Twoją historię na obu wątkach. Bardzo Ci współczuję, że w tak młodym wieku przeszłaś tak wiele stresów i emocji.

Jesteś silną, młodą osobą i dasz sobie z tym radę, tylko musisz sobie pomóc. Do wizyty u psychiatry masz jeszcze miesiąc, więc trochę sporo. Ale ta wizyta jest konieczna, żeby mógł Cię lekarz zobaczyć i wysłuchać, być może konieczne będą leki, o tym zdecyduje lekarz... a być może tylko wsparcie psychoterapeuty, przed którym się nie broń. Psychoterapia może wiele pomóc w tej sytuacji, w której się znalazłaś, bo to była jednak duża trauma dla Ciebie.

Teraz, do czasu wizyty mogłabyś się wesprzeć jakimiś ziołowymi tabletkami uspokajającymi, żeby wyciszyć nerwy, emocje i te lęki. Ziołowe leki na początku są dobrym pomysłem, bo dopóki nie brałaś tych mocniejszych na receptę - mogą wiele pomóc. Będziesz lepiej spała, nie bała się wszystkiego. Spróbuj na razie tego, ale pokazać się lekarzowi też warto.

Cieszę się, że mama Cię rozumie i masz w niej wsparcie. Trzymaj się dzielnie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Magda! Przeczytałam Twoją historię na obu wątkach. Bardzo Ci współczuję, że w tak młodym wieku przeszłaś tak wiele stresów i emocji.

Jesteś silną, młodą osobą i dasz sobie z tym radę, tylko musisz sobie pomóc. Do wizyty u psychiatry masz jeszcze miesiąc, więc trochę sporo. Ale ta wizyta jest konieczna, żeby mógł Cię lekarz zobaczyć i wysłuchać, być może konieczne będą leki, o tym zdecyduje lekarz... a być może tylko wsparcie psychoterapeuty, przed którym się nie broń. Psychoterapia może wiele pomóc w tej sytuacji, w której się znalazłaś, bo to była jednak duża trauma dla Ciebie.

Teraz, do czasu wizyty mogłabyś się wesprzeć jakimiś ziołowymi tabletkami uspokajającymi, żeby wyciszyć nerwy, emocje i te lęki. Ziołowe leki na początku są dobrym pomysłem, bo dopóki nie brałaś tych mocniejszych na receptę - mogą wiele pomóc. Będziesz lepiej spała, nie bała się wszystkiego. Spróbuj na razie tego, ale pokazać się lekarzowi też warto.

Cieszę się, że mama Cię rozumie i masz w niej wsparcie. Trzymaj się dzielnie!

 

 

Przedewszystkim dziękuję za poświęcony czas i za odzew. To że są osoby które doskonale rozumią to, i nie krytykują czy wyśmiewają jak niektórzy bliscy... daje ogromne wsparcie. Mam właśnie taką nadzieję, tylko obawiam się trochę że z powodu języka cięzko będzie jej całą tę sprawe dokładnie przedstawić, Jednak mieszkam w Niemczech, co prawda od 8 lat, ale pomimo wszystko lepiej wytłumaczyć w języku ojczystym.. co cóż.

A co do leków ziołowych to już mam i zarzywam kiedy stoję.. pod ścianą, że tak powiem. Neurexan, to nazwa tabletek. Są bardzo delikatne, więc czasem kiedy coś się dzieje biorę dwie i pomaga ale dosłownie minimalnie. Jednak, Paniw aptece mówiła że są najlepsze.

Pozdrawiam serdecznie !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Magda

Moje życie też przepełnione jest lękami

Najpierw biegałam po lekarzach ponieważ myślałam że coś mi jest, strasznie bałam i do tej pory boję się śmierci,

Odwiedziłam neurologa , lekarza rodzinnego, endokrynologa (który stwierdził niedoczynność tarczycy) byłam również u kardiologa zrobić szereg badań , między innymi HOLTERA, Oczywiście wszystko płatnie- prywatnie (ponieważ mieszkam za granicą ) . Aż w końcu z tej bezsilności uległam namową mojego chłopaka i spotkałam się z Psychiatrą , który stwierdził depresję/nerwicę lękową i przepisał leki.

I wszystko wydawało by się proste gdyby nie to że po nagłej poprawie po lekach nastąpiło pogorszenie , teraz walczę sama ze sobą , ponieważ boję się brać tych tabletek dalej.

Pozdrawiam i życzę bardzo wiele wytrwałości

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Magda

Moje życie też przepełnione jest lękami

Najpierw biegałam po lekarzach ponieważ myślałam że coś mi jest, strasznie bałam i do tej pory boję się śmierci,

Odwiedziłam neurologa , lekarza rodzinnego, endokrynologa (który stwierdził niedoczynność tarczycy) byłam również u kardiologa zrobić szereg badań , między innymi HOLTERA, Oczywiście wszystko płatnie- prywatnie (ponieważ mieszkam za granicą ) . Aż w końcu z tej bezsilności uległam namową mojego chłopaka i spotkałam się z Psychiatrą , który stwierdził depresję/nerwicę lękową i przepisał leki.

I wszystko wydawało by się proste gdyby nie to że po nagłej poprawie po lekach nastąpiło pogorszenie , teraz walczę sama ze sobą , ponieważ boję się brać tych tabletek dalej.

Pozdrawiam i życzę bardzo wiele wytrwałości

 

I od kiedy tak walczysz ? Jakieś poprawy, jakiekolwiek czy jest tylko gorzej ? Boisz się brać tabletek, ponieważ po poprawie nagle nastąpiło pogorszenie ? Pozdrawiam serdecznie, dziękuję i również życzę Tobie abyś wytrwale walczyła !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Walczę z tym wszystkim Już ponad rok . Poprawa nastąpiła po zdiagnozowaniu niedoczynności tarczycy i braniu hormonów , w tedy chyba w mojej psychice pojawiło się wyjaśnienie na lęki , na umieranie (które dopadało mnie wieczorami , a później już i w ciągu dnia - uczucie mdlenia , wrażenie że moje serce przestaje bić ) to był koszmar dla mnie , niestety tym spokojem nie cieszyłam się zbyt długo wszystko powróciło po około miesięcznej przerwie. Kiedy okazało się po różnych badaniach że pod wzgędem fizycznym jestem całkowicie zdrowa ( oprócz tarczycy) zaczęłam szukać w internecie informacji . Zaczęłam sobie uświadamiać że wygląda to na nerwicę. Postanowiłam posiłkować się dostępnymi bez recepty lekami na uspokojenie. Było minimalnie lepiej. Ale tak naprawdę uświadomiłam sobie swoją chorobę w momencie kiedy to moje (umieranie ) dopadło mnie w pracy - po przyjeżdzie ambulansu i zrobieniu mi badań (ekg,cukier,ciśnienie itp) okazało się że wyniki są wzorowe. Na urlopie w Polsce po Namowie mojego chłopaka spotkałam się z psychiatrą , który potwierdził depresję/nerwicę lękową . Przepisał leki i po wyjściu z gabinetu pobiegłam je wykupić z nadzieją że teraz moje życie wreszcie wróci do normalności. Jak wczesniej napisałam pierwsze dni n a tabletkach były naprawdę spokojne już myślałam że teraz to tylko lepiej. Aż do teraz kiedy kilka dni temu pokłóciłam się z moim chłopakiem poczułam silny nacisk na głowę , już znajome mi umieranie i myśli - myśli takie że zaczęłam się siebie bać . A ponieważ przed braniem tabletek nie miałam ąz takich stanów , teraz boję się je brać , bo czuję ze mogę oszaleć właśnie przez nie. Chciałam się skonsultować z moim lekarzem , i umówić na sesję na skype ale niestety jest na urlopie ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Walczę z tym wszystkim Już ponad rok . Poprawa nastąpiła po zdiagnozowaniu niedoczynności tarczycy i braniu hormonów , w tedy chyba w mojej psychice pojawiło się wyjaśnienie na lęki , na umieranie (które dopadało mnie wieczorami , a później już i w ciągu dnia - uczucie mdlenia , wrażenie że moje serce przestaje bić ) to był koszmar dla mnie , niestety tym spokojem nie cieszyłam się zbyt długo wszystko powróciło po około miesięcznej przerwie. Kiedy okazało się po różnych badaniach że pod wzgędem fizycznym jestem całkowicie zdrowa ( oprócz tarczycy) zaczęłam szukać w internecie informacji . Zaczęłam sobie uświadamiać że wygląda to na nerwicę. Postanowiłam posiłkować się dostępnymi bez recepty lekami na uspokojenie. Było minimalnie lepiej. Ale tak naprawdę uświadomiłam sobie swoją chorobę w momencie kiedy to moje (umieranie ) dopadło mnie w pracy - po przyjeżdzie ambulansu i zrobieniu mi badań (ekg,cukier,ciśnienie itp) okazało się że wyniki są wzorowe. Na urlopie w Polsce po Namowie mojego chłopaka spotkałam się z psychiatrą , który potwierdził depresję/nerwicę lękową . Przepisał leki i po wyjściu z gabinetu pobiegłam je wykupić z nadzieją że teraz moje życie wreszcie wróci do normalności. Jak wczesniej napisałam pierwsze dni n a tabletkach były naprawdę spokojne już myślałam że teraz to tylko lepiej. Aż do teraz kiedy kilka dni temu pokłóciłam się z moim chłopakiem poczułam silny nacisk na głowę , już znajome mi umieranie i myśli - myśli takie że zaczęłam się siebie bać . A ponieważ przed braniem tabletek nie miałam ąz takich stanów , teraz boję się je brać , bo czuję ze mogę oszaleć właśnie przez nie. Chciałam się skonsultować z moim lekarzem , i umówić na sesję na skype ale niestety jest na urlopie ..

 

Mhmm, doskonale Cię rozumiem. I właśnie dla tego ja również boję się tabletek, choć jeszcze nawet nie zaczęłam ich brać. Jakby nie patrzeć one wpływają na nasz mózg.. Ale może to nie po tabletkach, tylko po prostu ta kłótnia z chłopakiem była zbyt przytłaczająca, i to tak jakby... obrona Twojej głowy ? Może wołanie po pomoc ? Twój chłopak, czy on Cię wspiera ?? Czy jest bardziej skeptyczny jeśli chodzi o Twoje problemy ?

Mój akurat jest strasznie zdrowym ogniwem. Kiedy boli go coś, mówi sobie że ma przestać, i twierdzi że przestaje... No i również mnie tak prubóje wkręcic, ogólnie on nie wierzy że istnieją problemy psychiczne,. I dopadłam się na tym że z jego powodu wariuję jeszcze bardziej, czasem, ponieważ wyprowadza mnie z równowagi.

Więc może to ma jakiś związek z chłopakiem, skoro wystąpiło zaraz po kłótni,

A jeśli chodzi o te myśli... to doskonale je znam, i wiem że czasem dają ostro w kość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może masz rację może to ta kłótnia z chłopakiem. Mam wrazenie że on mnie nie wspiera , choc chodzi za mną i wierci mi dziurę w brzuchu ( jak się czujesz ?? znowu jesteś śpiąca , zacznij żyć , może sobie to wkręcasz , musisz zmienić myślenie, weź się ogarnij....) i takie tam. Nie wiem może problem leży w nim. Starałam się z nim porozmawiać wytłumaczyć jak ciężko mi się tym żyje że raczej nie mam wpływu na to jak jest mi ciężkO.

Nie wiem nie mam pojęcia już sama w tym wszystkim się gubię , on uważa że wszystkie kłótnie to moja wina, że jestem zbyt bardzo nerwowa i nic nie można mi powiedzieć , naprawdę nie mam pojęcia . Czasem mam wrażenie , że się stara a czasem że poprostu mnie jeszcze dobija :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może masz rację może to ta kłótnia z chłopakiem. Mam wrazenie że on mnie nie wspiera , choc chodzi za mną i wierci mi dziurę w brzuchu ( jak się czujesz ?? znowu jesteś śpiąca , zacznij żyć , może sobie to wkręcasz , musisz zmienić myślenie, weź się ogarnij....) i takie tam. Nie wiem może problem leży w nim. Starałam się z nim porozmawiać wytłumaczyć jak ciężko mi się tym żyje że raczej nie mam wpływu na to jak jest mi ciężkO.

Nie wiem nie mam pojęcia już sama w tym wszystkim się gubię , on uważa że wszystkie kłótnie to moja wina, że jestem zbyt bardzo nerwowa i nic nie można mi powiedzieć , naprawdę nie mam pojęcia . Czasem mam wrażenie , że się stara a czasem że poprostu mnie jeszcze dobija :(

 

No z tego co piszesz, wnioskowałabym że Twój ostatni lęk, bardziej polegał na nim. Nie mówię, bo ogromnie ciężko musi być mu żeby Cię wspierać. Ale wydaje mi się, że on tak samo jak mój facet, nie za bardzo rozumie problem psychiczny. Bo nie wolno mówić komuś, że sobie to wkręca. Kiedy moja mama przechodziła nerwice i zobaczyłam jak rozmawia po tabletkach, jak płacze i jak spiąca jest, to nawet nie pomyślałam o tym żeby na nią nakrzyczeć odrazu obiecałam żę będę przy niej do momentu w którym się wyleczy, chodzi mi w tym o to, że jeśli na prawdę się rozumie problem, to się w niego wierzy, i stara się taką osobę wspierać w każdej chwili. Ale może się mylę.

Ja jak narazie mogę mówić o swoich odczuciach... Bo właśnie z ich powodu, nie rozmawiam z chłopakiem o tym jak mi jest ciężko, on myśi od dwóch miesięcy żę wszystko jest okay. Można powiedzieć że nie mam w nim wsparcia, ale moim zdaniem po prostu człowiek który nie rozumie tego problemu i wielokrotnie powiedział mi że to człowiek panuje nad psychiką, nie jest w stanie mnie wesprzeć.. może jedynie udawać że rozumie, a w takiej sytuacji lepiej odczekac aż sprawy się ułożą zamiast psuć związek, albo odejść, jeśli na prawde zależy nam na wsparciu, Mam nadzieje że w Twoim przypadku, na prawde on Cię wspiera ! W każdy bądź razie nie wydaje mi się, że tabletki aż tak pogorszyły i pognębiły Twoje lęki. Niemniej jednak, napisz kiedy skonsultujesz się z lekarzem, czy to przez leki czy nie. Pozdrawiam Cie !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×