Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed pomiarem ciśnienia.


Tonsil

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Dawno tutaj nie zaglądałem, więc się przypomnę. Jestem Maciek, mam25 lat i od jakichś 3 lat męczę się z nerwicą.

Postanowiłem napisać na forum, ponieważ chciał bym z siebie wyrzucić nieco frustracji, która nagromadziła się we mnie w ciągu ostatnich kilku dni.

 

Otóż, od zeszłej środy przyjmuję nowe tabletki na nadciśnienie. Niby nic takiego, ale z tego powodu muszę dwa razy dziennie wykonywać pomiary. No i tutaj pojawia się problem. Znowu...

To jest właśnie coś, co zafundowało mi perwsze stany lękowe.

Mając 21 lat pojawiło się u mnie nadcisnienie. Niewielkie, max 140/90, ale mojej kochnej rodzinie to wystarczyło, aby mi zacząć wmawiać jak bardzo jestem chory.

Sam potraktowałem to dosyć poważnie. Mój ojciec zmarł w wieku 33 lat, bo nigdy się nie leczył, choć miał wysokie nadciśnienie.

No więc moja rodzina zaczęła mnie "uświadamiać" jak wiele konsekwencji może mieć ta dolegliwość. Zaczęły się wycieczki po lekarzach, badania i dobieranie leków. Poczatkowo owe leki zbijały ciśnienie, lecz potem wracało one na właściwy sobie poziom, co strasznie mnie denerwowało. Nie pomagał fakt, że co chwila zakładano mi na rękę ciśnieniomierz i kometowano jak źle mam ciśnienie.

Z czasem myślałem już tylko o tym, jak mocno bije moje serce i czy nie stanie się coś złego, zanim dobiorą mi odpowiednie leki. Ba, zacząłem je nawet słyszeć i czuć jak mocno pracuje. Źle też reagowałem na pomiary, czy samą myśl o nich. Raz u znajomego miałem okazję zobaczyć, podczas 4 pomiarów pod rząd, jak moje ciśnienie ze 136/87 wrasta do 160/107. Po ostatnim pomiarze dostałem napadu lękowego. Jednego z pierwszych.

Dalej były problemy z poruszaniem lewą ręką, z powodu ciągłego(urojonego) ucisku, problemy z oddychaniem i ogólnie ciągły monitoring swojego ciała.

Byłem już przekonany, że moje ciało jest słabsze niż u innych, chore i popsute.

 

Po niemal 3 latach terapii jest znacznie lepiej. Stanów lękowych nie miałem już ze 2 lata, choć normalnie się jeszcze nie czuję i nadal się pocę po wypiciu choćby kawy.

I nagle okazało się, że stare leki już nie pomagają i trzeba je zmienić.

Powtórka z historii...

Ciągle pomiary, poczatkowy spadek i potem znów niecałe 140/90, kolejne komentarze, na które reaguję jak pies na kota, no i oczywisnie dawna reakcja na pomiary.

Nie potrafię spokojnie do tego podejść, spinam się jeszcze przed założeniem tego cholerstwa na rękę. W efekcie wyniki zdarzają się być jeszcze wyższe niż normalnie.

Lek powinienem brać minimum 2 tygodnie, żeby móc określić czy działa, ale skoro mi odbija przy pomiarach, to jak mam to sprawdzić?

Nie chcę brać leków na uspokojenie, bo czuję, że to było by jak powrót do początków. Poza tym nie chcę znowu zabijać w sobie emocji w ten sposób.

 

Strasznie mnie to wszystko wnerwia i choć stanów lękowych się już nie obawiam, to nadal chodzę spięty. Najgorsza jest świadomość tego, jak niedorzeczne jest moje zachowanie.

Dramat.

 

To chyba tyle, jeżeli przeczytałeś/przeczytałaś moje wypociny w całości, to dziękuje Ci za poświęcenie swojego czasu. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napiszę tak...

 

Witamy w klubie- różnią nas szczegóły, typu imię i forma nacisku Rodziny.

 

Ale za to syndrom-bia-ego-fartucha-t58451.html

 

Nic chyba z tym nie zrobimy- albo wierzymy lekarzowi, że jesteśmy zdrowi od strony kardiologicznej i leczymy nadciśnienie zielonym, tak jak ja właśnie zaczynam/próbuję, albo będziemy traktowani jak hipochondrycy, którzy oczekują leczenia i błyskawicznych efektów, nie przykładając się jednocześnie nawet do prozaicznego mierzenia kontrolnego ciśnienia.

 

Ja staram się nie mierzyć, choć zapewne prowadzący kardiolog tego ode mnie oczekuje. W wersji soft wypisze mi te same lekarstwa, w wersji hard oleje mnie i poprosi, żebym Mu dupy nie zawracał. Co niestety, przy faktycznym i nieleczonym nadciśnieniu może mieć kiepskie następstwa.

 

Żeby było jasne, że wiem o czym piszę ( mało skromnie zabrzmiało ).

Ja z nadciśnieniem walczyłem 5 lat temu i efekt był bardzo dobry. Niestety po dwóch latach stosowania leków, wizyt kontrolnych, itp mi się odechciało- gdy nerwica ze zdwojoną siłą wróciła, wróciło również nadciśnienie. Którego albo już nie było/zostało ładnie zaleczone lub przy braku objawów nerwicy nie dawało aż takich efektów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za link, nawet nie wiedziałem, że to ma swoją nazwę. :-)

 

Jednak nie akceptuję tego "chyba nic z tym nie zrobię".

No bo jak to jest? Ludzie walczą z cięższymi chorobami, a radzą sobie z tym i nie wpadają w panikę.

Gdzieś musi być powód takiego zachowania, tylko szukanie przyczyny w sobie jest trudne i czasochłonne.

Dlatego nie chcę nic na nerwy.

Żadnych tabletek, ziółek czy innego czary mary, bo muszę wiedzieć jak się czuję i to obserwować.

 

I wkurza mnie to wszystko, dobieranie leków w taki sposób jest bezsensowne. Ze strony rodziny mogę co najwyżej usłyszeć, że te objawy są dziwne, ja jestem głupi, a nerwy nie mają nic wspólnego z ciśnieniem(serio, będą się o to wykłócać do upadłego).

A do tego z powodu świąt nie było terapii w tym tygodniu i musiałem się wygadać na forum.

Jak tutaj się nie wk@#!*ć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maciek- sformułowanie "nic z tym nie zrobimy" to był... komplement. Serio...

Podpowiem Ci, że znakomita większość aktywnych Użytkowników tego forum chciałoby mieć TYLKO takie problemy.

Dwa- zapewne przyczyna jest prosta jak cep i podobna do mojej. Czyli świadomie lub nie boisz się, jaki wynik da mierzenie ciśnienia. Ciśnienia, które poza tym, że w wersji wysokie niesie za sobą ryzyko dla zdrowia i życia. A, że jednym z elementów naszej nerwicy są najróżniejsze problemy psychosomatyczne, to wraz z lękiem CZY BĘDZIE WYSOKIE zaczyna działać mechanizm nakręcania się i niezależnego od nas PODNOSZENIA SIĘ ciśnienia.

Kilka minut po napisaniu wcześniejszego posta rozmawiałem z moim kardiologiem. Facet jest niesamowity w tym fachu, gdzie wiedzę podręcznikową ma popartą potężnym doświadczeniem praktycznym. Pointa była taka- co Ty mi [...] [...] ciśnieniem 140/90... Zwłaszcza, że jak Cię znam, to Tobie +20 robi się [...] [...] na samą myśl o [...] [...] mierzeniu ciśnienia.

 

A czy dobieranie leków jest bez sensu?

W jaki sposób dobiera szkła okulista? Patrzy Ci w oczy i mówi "Lewe +0,5, prawe -1,5"? Nie, też przymierza N różnych szkieł. Pomyśl teraz, że kardiolog ma N2 możliwości powodów nadciśnienia + N3 możliwości doboru leków. Ani on cudotwórca, ani pierwszym lekiem w pierwszej dawce trafi...

Relaks- mój Tato od dobrych 20 lat leczy nadciśnienie. I poza tym, że co rusz dostaje nowe leki, to i każdy lekarz ma własną wizję :-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tictac

 

To w formie "anegdoty"...

Gdy N lat temu pierwszy raz trafiłem do kardiologa, wyszło że ja pracuję na poziomie 160/105/100... Lekarka się za głowę złapała, że ja tego nie czuję... A mnie ani łeb nie bolał, ani z wydolnością nie miałem problemów, itp.

Ale, gdy wyszło, przy okazji mniej-więcej regularnego mierzenia, że mam faktycznie problem, nagle i łeb zaczął mnie boleć, nagle się jakieś dławice pokazały, jakieś bóle, itp...

 

I gdyby nie kilka niefajnych zdarzeń z przełomu 2015/2016 to zapewne żył bym w przekonaniu, że nie mam nadciśnienia a na 100 % nie przeżywałbym go tak, jak dziś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mezus , ale my już tak mamy, że efekt białego fartucha dotyka nas mocniej, a często sami jesteśmy białym fartuchem w wiekszym stopniu niż lekarze :D Natomiast sprawa nie może być znowu bagatelizowana i zaslaniana przez nerwy, nadciśnienie to czesta dolegliwość , ja wiem, że jak by zaczął szukać to znalazł by we własnym ciele zawsze coś na co trzeba brać tabletki.

Warto jednak zrobić rzeczy , które za darmo i dla naszego lepszego samopoczucia i samooceny poprawią ciśnienie, chociażby ruszyć tyłek , uprawiać sport, w miarę dobrze się odżywiać, nie palić papierosów, nie pić alkoholu i nie przesadzać z solą, pic dużo wody. Za te rzeczy nie zapłacimy chemią w tabletkach i szwedaniem się po lekarzach i wyjdą nam na dobre nie tylko pod wzgledem ciśnienia ale ogólnego zdrowia. Mimo wszystko nadciśnienie ma swoje konsekwencje , tak samo jak nie leczone nerwy, stres i zły tryb życia i to nie tylko na ciśnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tictac

Nie, ale o ile się orientuję, to urządzenie co jakiś czas robi pomiar w taki sam sposób, jak normalny ciśnieniomierz. Mam rację? W momencie pompowania rękawa cały plan weźmie w łeb. Najlepiej było by, żebym nie był świadomy kiedy dokonuje się pomiar.

 

Pomarzyć można.

 

Mezus

 

"Tylko" takie problemy zawdzięczam terapii, która jest moim osobistym emocjonalnym piekłem. (Nie żebym chciał kogos straszyć, to tylko moje odczucia)

Wcześniej nigdy bym nie pomyślał, jak trudno może być po prostu mówić.

Jeżeli ktoś się zmaga z sobą i nic z tym nie robi... no to ma problem.

 

Kardiolog raz mi powiedział, serce jest zdrowe. Nie mam powodu znów go odwiedzać. Co więcej kiedy ciśnienie mierzy mi lekarz czy pielęgniarka mam 130/80! Magia w czystej postaci.

Nadal jednak wymagają ode mnie samodzielnych pomiarów, codziennie, na urządzeniu które co do kreseczki powie mi o ile jest za wysoko.

To mnie dobija najbardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bardzo spokojnie leżąc na łóżku i mając to w dupie zmierzylem teraz ciśnienie, mam 148/90 i niższego nie udało mi się zmierzyć , mimo ze się nie stresuje, pierwszy pomiar dziś bez odpoczynku wskazał 167/99. Zapewne mam nadciśnienie lekkie, co do hotlera to mierzy również w nocy chyba ciśnienie wiec wtedy nie będziesz świadomy. Ja palę papierosy i mało się ostatnio ruszam więc dodatkowo pogarszam sytuację. Ale ostatnio moje życie spadło na dno i akurat ciśnienie to najmniejszy problem ( paradoksalnie ). Na początku pomiary też mnie stresowaly i każdy kolejny pomiar był większy , spróbuj się jakoś zrelaksować i po prostu przyzwyczaj sie do tych pomiarów. Inaczej zawsze pomiar bedzie wywoływać stres a stres podniesie ciśnienie. Ja zrobię pomiary w kilku kolejnych dniach zobaczę jakie wyjdzie mi najniższe, bo rekordy to raczej mógłbym podbijać. :D

 

Strach pomyśleć co będzie jak pójdę i zacznę robić badania, depresja murowana z moim chorym podejściem , będę się tylko leczył , badał, zamartwial, błedne koło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tictac- ja wcale nie bagatelizuję..

Ani nie bagatelizuję, bo mi się na łeb przekłada, czego dowodem jest bytność na tym forum.

Ani nie bagatelizuję, czego dowodem jest łykanie proszków i próba ucieczki do przodu ze zdrowiem fizycznym.

 

Wszystko przy założeniu, że tak jak w moim przypadku większość wyników i badań jest OK i po odrzuceniu wersji o nieznanym podłoży nadciśnienia.

 

I jak słusznie napisałeś- w zdrowym ciele, zdrowy duch. Mam świadomość, że w moim przypadku/wiedząc co jest problemem, mogę się leczyć zielonym starając się wreszcie zadbać o kondycję fizyczną. Co samo w sobie powinno się przełożyć na częściowe rozwiązaniu problemu nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapalilem papierosa i ciśnienie oraz tętno skoczylo, ale nie tak znaczenie jak się spodziewalem bo 156/96 tętno 71.pamiętam że jak rok temu się odchudzalem i jednym z elementow była kawa plus. Jazda ponad pol h na rowerze średnim tempem oraz pol h ćwiczenia wysilkowe po poludniu to moja kondycja była dobra bo tętno spoczynkowe było około 59. Niestety wtedy jeszcze nie mierzylem ciśnienia bo było to dla mnie nie istotne. Zrobię badania to się zobaczy , kto wie co urodziło tyle lat zwlekania i ciaglych stresów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam fobię mierzenia ciśnienia. Ale co to jest 140/90? Żadne ciśnienie. Mi podczas solidnego ataku nerwicy ciśnienie potrafi dojść do ponad 200 (miałem mierzone u lekarza). Normalnie mam tak z 130-150/70-90, zależy od nasilenia nerwicy danego dnia. Sam widok ciśnieniomierza czy czytanie o ciśnieniu mi je podnosi. W ogóle teraz przy nawrocie nerwicy towarzyszy mi stale podwyższone ciśnienie, chociażby teraz. Nie wiem ile, bo nie mierzę, boję się tego. U mnie w rodzinie ojciec, lat 45 ma wysokie ciśnienie, ostatnio mierzył i miał 165/103, mimo, że bierze codziennie tabletkę. Do tego pije często piwo. Jego ciotka ma ciśnienie stale (o zgrozo!) prawie 200 - zmierzone w styczniu tego roku + wysoki cholesterol. Nigdy nie brała żadnych leków, bo uważa, że nic jej nie jest. Ma 61 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michelangelo dzisiaj, 17:15

 

"Nie wiem ile, bo nie mierzę, boję się tego."

 

Witamy w klubie.

Od kilku dni mam zwiększoną dawkę jednego z leków na nadciśnienie.

Ponieważ nie podejmuję się mierzyć, tylko w oparciu o samopoczucie mogę starać się dojść, czy ta zmiana coś dała czy też nie.

 

Inna sprawa, że mierzenie ciśnienia, wbrew pozorom jest wyższą szkołą jazdy. Znakomita większość z nas mierzy "w biegu", skądś człowiek przyszedł do domu, ledwo ręce umył, a już mierzy... G...o a nie robota- nie bez powodu zaleca się dwukrotny pomiar i dzielenie wyników.

Tyle, że w moim przypadku pierwszy podwyższony oznacza drugi odpalony pod sufit.

 

 

PS Michelangelo dzisiaj, 17:15

"Ale co to jest 140/90?"

 

Mówisz, jak mój kardiolog.... Tyle, że już jest to podwyższone, a dwa- mnie osobiście dobija tętno. Przy 90 i wyżej żyć mi się nie chce i robię się miękki w nogach. Choć to też zależy, czy podwyższenie jest efektem "głowy" i incydentu czy tylko maksymalnego wysiłku fizycznego. W tym drugim po chwili wszystko wraca do normy, samopoczucie też. W przypadku incydentu zazwyczaj kilka kolejnych godzin mam z...e.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie chyba mierzenie ciśnienia przeraża bardziej niż nawet taka kolonoskopia. Póki nie miałem nerwicy - zawsze idealne, pierwsze 3 miesiące nerwicy wciąż bez zmian dopóki nie wymusiłem na matce zakupu ciśnieniomierza. Wtedy zaczęły się "szajby", pomiary kilka razy w ciągu godziny. Pamiętam jak psycholog i psychiatra, które mnie wtedy prowadziły, dały mi absolutny zakaz pomiarów. Posłuchałem się, ale lęk pozostał i jak widzę ciśnieniomierz u lekarza, który zbliża się do mojej ręki to czuję jak wariuję. Mogę byc zupełnie spokojny, tętno mieć niskie, ale sam widok tej jeb*nej maszynki powoduje paranoję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×