Skocz do zawartości
Nerwica.com

"Prozac Nation" (Pokolenie prozaku) - wrażenia. :)


fallen_warrior

Rekomendowane odpowiedzi

czesc :).

zastanawiam sie, czy uzytkownicy forum znaja ten film (badz ksiazke).

nie mialam przyjemnosci przeczytac ksiazki, natomiast film znam niemalze na pamiec.

 

poruszylam pewien temat, dlatego warto, abym sama wypowiedziala sie w tej kwestii. pierwszy raz ogladalam ten film jakbym byla pod wplywem jakiegos srodka znieczulajacego, nie wywolal we mnie zadnych emocji, podczas gdy u innych wywoluje przygnebienie.

dzis patrze na niego z boku. i co widze? widze siebie. widze swoje zachowania, mysli, ten lek, niezrozumienie otoczenia. jest mi o tyle trudniej, ze jestem bardzo podobna do glownej bohaterki. fizycznie.

he, zeby bylo smieszniej, psychicznie tez :]. czuje sie bardzo dziwnie. wyobrazcie sobie, jakbyscie sie poczuli, gdybyscie zoabczyli film nakrecony o sobie ? Myslalam ze to glupi zart, ze zaraz sie obudze. Ale tak jest. Byc moze dlatego mam w sobie wiare ze naprawde moze sie udac ? glownej bohaterce sie udalo.

 

wow, mam tyle do powiedzenia dzis :). mam nadzieje ze z czasem bedziecie mnie czesciej spotykac na tym forum. a tymczasem mam nadzieje, ze uda nam sie jakos ciekawie ten watek poprowadzic.

pozdrawiam. i milej niedzieli zycze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyobrazcie sobie, jakbyscie sie poczuli, gdybyscie zoabczyli film nakrecony o sobie ?

 

Tak się czułem oglądając Fight Club. Zresztą nie tylko ja, kumpel powiedział że muszę obejrzeć, bo ja i główny bohater to jak dwie krople wody, te same zachowania, te same myśli...

 

A Prozac Nation - obejrzę, dam znać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:) autorka ksiazki jest elizabeth wurtzel. jest to jej biograficzne wyznanie... wielu mowi o tym spowiedz z okresu, gdy chorowala na depresje. i wlasnie na podstawie ksiazki powstal film, ktorego wspolprodecuntka jest christina ricci, rownoczecznie odgrywajaca glowna role.

 

mnie ten film polecila siostra, niedlugo po tym, gdy dowiedziala sie, ze zaczelam sie leczyc, ze jestem chora. i dobrze. teraz wiem, ze mozna z tego wyjsc. ze to gowno sie kiedys skonczy. trzeba tylko wierzyc i nie przerywac leczenia.

 

urzeklo mnie to, w jaki sposob rezyser przedstawia swiat widziany oczami bohaterki. co nie bylo rzecza latwa. oczywiscie tego stanu nie da sie w pelni na obraz przeniesc, ale moim zdaniem wykonali kawal dobrej roboty. uwazam, ze kazdy kto choruje, powinien ten film obejrzec. a nawet powiem wiecej, nie zaszkodzi "podrzucic" go znajomym, rodzinie i przyjaciolom. naprawde :)

 

elizabeth wurtzel jest amerykanska pisarka, dlatego potrafila jak malo kto slowami opisywac ten stan.

 

oto kilka cytatow, ktore dla mnie osobiscie maja duze znaczenie:

"Gradually, then suddenly. That's how depression hits. You wake up one morning afraid that you are gonna live."

[stopniowo, potem nagle. Tak właśnie atakuje depresja. Budzisz się pewnego ranka, przerażony tym, że masz żyć.]

"Sometimes it feels like we all live in a prozac nation. The united states of depression."

[Czasami wydaje mi się, że żyjemy w pokoleniu prozaku. Stany zjednoczone depresji.]

 

polecam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brzmi kusząco. Z pewnością obejrzę.

Ja natomiast czyje sie jak przykładowy okaz teorii Alberta Adlera a także Shopenhauera (taaaaak, szkoła jednak może nauczyć czegoś sensownego :D ).

 

Dekadent ze mnie jak malowany. (ależ ja ostatnio przynudzam-wybaczcie, ale życie jest do d...). Idę coś zjeść.

 

PS. Rozumiem metodę większości kobiet na zabijanie smutku - jedzenie. Mi pomaga jak cholera, ale nie chce mi się robić. W ogóle nic mi się nie chce robić. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jest tam coś czego nie było w moim życiu. Ta cholerna chęć do życia Lizzie ...

 

ale myslisz, ze caly czas ona miala ochote zyc? wydaje mi sie, ze na pewnym etapie choroby kazdy z nas chcialby umrzec czy chociaz sie nigdy nie urodzic.

 

mnie sie bardzo podobalo, nie wiem czy tez zwrociles na to uwage, jak rezyser przedstawia zetkniecie dwoch swiatow, ludzi zdrowych i Lizzie, jednoczesnie dodajac do tego komentarze, ktore zostaly przedstawione jako jej niewypowiedziane mysli. moj ulubiony fragment to ten, w ktorym Lizz rozmawia z Ruby w stołówce [po tej aferze z chlopakiem Ruby]. tam jest sporo tych komentarzy własnie.

 

masz jakies swoje ulubione sceny? ten film wywolal w Tobie jakies emocje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może inaczej, wkleję to co napisałem na blogu...

 

Obejrzałem sobie pokolenie pe, wiecie?

 

http://pokolenie.p.filmweb.pl/Pokolenie+P+2001+recenzje,FilmReview,id=40004

 

Pokolenie pe (Prozac Nation) to film o mnie. Moja biografia w krzywym, półprzepuszczalnym lusterku. Ja naprawdę w tej lasce momentami widziałem siebie. To samo rozdarcie między starymi, to samo manipulowanie gówniarzem, jak był jeszcze za mały, żeby to ogarnąć, to samo poczucie bycia gorszym od innych, próby udowodnienia sobie samemu, że tak nie jest, ta sama pasja w oczach, przez którą nie śpi się i 4-5 dni, bo ma się akurat natchnienie, często ta sama niemoc twórcza, to samo zobojętnienie po psychotropach, te same problemy w relacjach z innymi, ta sama ucieczka w swój własny świat, to samo zachłyśnięcie się akceptacją nowego środowiska. Tylko reagowanie na ból inne. Ona odreagowywała na sobie, ja na innych. Ch. wie co gorsze.

 

Ja się po prostu czuję gorszy od innych. Czuję że nie zasługuję na uwagę. Mam ogromne wyrzuty sumienia jak kogoś unieszczęśliwiam. Czuję wtedy że zasługujesz na kogoś lepszego, kogoś normalnego. I bardzo się cieszę jak mogę ci pomóc. Czuję wtedy że żyję, że robię tu jednak coś pożytecznego, napisał scrat do swojego słonka jako uzasadnienie tego, że jak jest mu źle, to nie chce się ze słonkiem widywać. Nie chce się widywać z nikim. Chce zaszyć się w swojej norze i nie wyłazić z niej do gwiazdki. Nie chce zwalać swoich problemów na nią. Ona i tak ma ich wystarczająco dużo, po co jej jeszcze moje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kocham ten film. :!: Właśnie go skończyłam oglądać :D

Dał mi dużo nadziei i nie raz odnajdywałam w nim siebie... I wcale a to wcale jak dla mnie nie był dołujący. Sporo płakałam. Inaczej było z książką, nie przebrnęłam przez nią, za bardzo się identyfikowałam z Lizzie... może też dlatego, że to była zima :mrgreen:

 

Na razie jestem na świeżo, ale teraz w pamięci najbardziej utkwiły mi sceny kiedy Lizzie jest z matką... albo z ojcem...

to rozdarcie, poczucie winy, ból, potworny zamęt w głowie...raaany.

rozdzierający ból... I jeszcze dr Sterling przypominała mi moją terapeutkę...

Jak pomyślę to coś napiszę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałam, podobał mi się ale nie identyfikuję sie z Lizzie,tak jak większośc z was, ona była osobą, która "błyszczy", przyciąga do siebie ludzi a potem ich odrzuca, ja jestem szara myszką i zawsze trzymam dystans. Jej było wszystko jedno, że rani innych, mnie fakt, że mogłabym kogoś skrzywdzić przeraża. Pewnie każdy inaczej reaguje na to, co się dzieje w środku. Uderzyło mnie w tym filmie, że dziewczynie nie pomogła terapia tylko leki. To potwierdza moja teorię na ten temat :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja film obejrzałam dopiero wczoraj i miałam wrażenie, jakby był o mnie. Odczucia o których mówiła główna bohaterka siedzą w mojej głowie, a niechciane myśli zabijają mnie od środka. I najgorsze jest to poczucie bycia nierozumianym przez otoczenie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×