Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam wszystkich


wiolka988

Rekomendowane odpowiedzi

Sama właściwie nie wiem... Nie byłam u żadnego specjalisty a le już sobie nie radzę. Od zawsze byłam podatna na stres, mocno przejmuje się wszystkim. W zeszłym roku urodziłam synka, po porodzie było w porządku ale zaczęłam myśleć co by było gdybym umarła. Nie były to wtedy natrętne myśli , bardziej przemyślenia nad życiem kiedy pojawił się mój synek na świecie. Na początku roku, wyczulam w piersi zgrubienie i od tego się zaczęło... chodziłam dosłownie ciągle po lekarzach, oczywiście prywatnie bo na NFZ nikt nie chciał mi dac skierowania, bo wszystko było w porządku. Ja jednak calu czas się źle się czułam i cały czas myślałam , że umrę . Wiem jak to brzmi Ale nie mogłam pozbyć się myśli, że zostawię mojego synka bez mamy ;( co poszłam do lekarza, to słyszałam , że nic mi nie jest , tydzień miałam spokój a potem znów się zapisywalam i tak w kółko. Chodziłam po onkologach, więc chyba jest w porządku?? Ale znów odpadły mnie te okropne myśli... widziałam nekrolog sąsiadki i znów czuję się niespokojnie. Nie mogę znaleźć sposobu na to , żeby pozbyć się tego z głowy. Nie czuję się bezpiecznie, tak jakby miało mnie coś złego spotkać a ja nie mam na to wpływu. Najgorzej , że odczuwam ból i nie wiem czy to wina hormonów czy może rzeczywiście coś mi jest, lekarze to przegapili i okaże się, że jest dla mnie za późno ...Nie mogę normalnie funkcjonować przez to wszystko ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jak pójdę to będę umiała tak to opisać .. być może spłaszcze to wszystko i poczuje się głupio, że w ogóle poszłam

Wystarczy, że tam pójdziesz, on już pokieruje rozmowę dopyta się wszystkiego, sam określi, nazwie problem czy chorobę oraz zdecyduje co dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strach przed śmiercią jak się ma małe dziecko to jest normalna rzecz. Ja mam dwójkę dzieci i również bardzo się zawsze bałam. Nawet dwa razy miałam wycinane znamiona skórne z podejrzeniem nowotworu. Na szczęście okazało się, że wszystko ok. Jednak muszę bardzo bardzo unikać słońca..

Do dziś dnia nieraz boję się, że osierocę dzieci... Ale na to niestety nic nie poradzimy. Jak Pan Bóg powoła nas do siebie to choćbyś odwiedziła i 100 lekarzy to nic to nie da.

Nie martw się tym co będzie jutro, za miesiąc, za rok... Żyj dniem dzisiejszym. Dzisiaj żyjesz, więc żyj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wizyta u psychiatry wydaje się być najlepszym rozwiązaniem :)

 

Wiem jak to brzmi

Biorąc pod uwagę stronę na której przebywasz, brzmi to odpowiednio i nie widać w tym niczego niewłaściwego.

Posłuchaj rady piotra31, to lekarz kieruje rozmową i zadaje pytania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strach przed śmiercią jak się ma małe dziecko to jest normalna rzecz. Ja mam dwójkę dzieci i również bardzo się zawsze bałam. Nawet dwa razy miałam wycinane znamiona skórne z podejrzeniem nowotworu. Na szczęście okazało się, że wszystko ok. Jednak muszę bardzo bardzo unikać słońca..

Do dziś dnia nieraz boję się, że osierocę dzieci... Ale na to niestety nic nie poradzimy. Jak Pan Bóg powoła nas do siebie to choćbyś odwiedziła i 100 lekarzy to nic to nie da.

Nie martw się tym co będzie jutro, za miesiąc, za rok... Żyj dniem dzisiejszym. Dzisiaj żyjesz, więc żyj!

 

Sama myśl jest przerażająca... Najgorzej , że gdyby faktycznie coś mi było , to bym zmarnowała czas na płakanie. Ostatnie 2,5 miesiące były dla mnie ciężkie . Zajmowalam się synkiem ale tylko i wyłącznie nim. W domu robiłam tylko tyle ile musiałam a sama najchętniej siedzialabym w piżamie cały dzień. Życie intymne umarło, co też odbiło się na relacji z mężem. Miałam wrażenie , że wegetuje ale i tak nie miałam/siły żeby coś zaplanować. Mam nadzieję, że nie zawine się stąd szybko i be de mogła cieszyć się życiem razem z moimi chłopakami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego miałabyś tego nie zrobić? Problem umierania jest tylko w Twojej głowie... Wierz mi, przechodziłam to dwa razy ;-) musisz zmienić nastawienie. I wytłumaczyć głowie, że zamartwianie się i tak nic nie pomożesz- tylko tyle, że Twoje samopoczucie odbije się na maluszku, bo nie będziesz umiała się tak bardzo cieszyć macierzyństwem.

Kochana! Od dziś powtarzaj sobie, że wszystko jest ok. Że to, że Cię coś boli- to znaczy, że żyjesz...

Zdrowa, uśmiechnięta mama- to jest potrzebne dla Twojego dziecka.

A libido wróci- tym się nie przejmuj. Tylko musisz zacząć żyć.

Bo jak będziesz myśleć nad umieram- popadniesz w depresję...

Ja po prostu przestałam o tym myśleć.

I zapewniam, że i ja się lepiej czułam i bobasy się bardziej cieszą, bo mama uśmiechnięta, pełna życia była.

A zamartwianie NIC NIE DA, bo możesz być zupełnie zdrowa, a jutro na Twój dom spadnie kometa- więc nie masz na to wpływu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×