Skocz do zawartości
Nerwica.com

akceptacja otoczenia


AnastazjaK

Rekomendowane odpowiedzi

Przyznajecie się w swoim środowisku do tego, że chorujecie i leczycie się psychiatrycznie? Myślicie, że mamy czasy kiedy już możemy bez krępacji powiedzieć koleżance w pracy, że byliśmy u psychiatry? Czy jeszcze na to za wcześnie? W poście na blogu opisuję swoją sytuację:

http://pokonaj-depresje.blogspot.com/2016/03/kosmita.html

Jak jest z Wami? powiedzcie proszę tam w komentarzach bądź tu na forum ;)

pozdrawiam ciepło

Ana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznajecie się w swoim środowisku do tego, że chorujecie i leczycie się psychiatrycznie? Myślicie, że mamy czasy kiedy już możemy bez krępacji powiedzieć koleżance w pracy, że byliśmy u psychiatry? Czy jeszcze na to za wcześnie? W poście na blogu opisuję swoją sytuację:

http://pokonaj-depresje.blogspot.com/2016/03/kosmita.html

Jak jest z Wami? powiedzcie proszę tam w komentarzach bądź tu na forum ;)

pozdrawiam ciepło

Ana

 

Nie

mam swoją dumę i nie chcę żeby mnie traktowali jako słabszą, zresztą nie zwierzam się obcym ludziom ze studiów ze swoich problemów. Jak byłam znacznie młodsza to paru osobom powiedziałam i potem tego żałowałam więc już nie wyciągam takich rzeczy zresztą nie mam takiej ochoty.

Czasy te nigdy nie nadejdą, jeśli więcej osób się nie zacznie do tego przyznawać, taka prawda. Z jednej strony ciężko jest żyć ze świadomością że ukrywa sie sporą część swojego życia i czasem brak sił by dogonić innych i chciałoby się jakiejś pomocy czy wsparcia. Z drugiej można się narazić na lincz ze strony ludzi, który nie wierzą w istnienie depresji.

 

Osobiście podziwiam mimo wszystko tych, którzy piszą czy mówią na głos o swojej depresji (tzn nie mam tu na myśli celebrytów) i bez owijania w bawełnę przedstawiają jak się z tym żyje. Dla mnie to pocieszające wiedzieć, że nie jest się samym z tą chorobą, ze inni też się z tym zmagają.Ale też trzeba być na siłach i mieć odpowiednią osobowość, żeby obalić system.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też jestem zdania zeby głosno nie mówic szczególnie jesli sie było w szpitalu psychiatrycznym.

 

Niestety ludzie żyją stereotypami i mają swoje wizje "świrów" Oj bardzo nie lubie tego słowa.

 

Tylko ludzie którzy sami przez to prześli wiedzą co i jak.

 

O moim pobycie w szpitalu i tak wie teraz za dużo osób tak to jest w małej miejscowosci. No ale na to nic nie poradzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mowie i nic w tym złego nie , nigdy nic złego nie usłyszałam od nikogo, pozatym leki, depresja to ma duzo ludzi prawie kazdy to rozumie jakpowiesz komus o tym w moim przypadku , z tym ,ze to znajomosci typu chodźmy do kina, pojedźmy gdzies itp. szkoła /praca to nie ejst miejsce na zawieranie bliższych znajmosci z małymi wyjatkami i tam sie nie mowi a jak juz kogos blizej poznasz to możesz powiedziec tylko tej osobie, ale ogólnie w pracy raczej n ie ma przyjaźni , sa zależnosci służbowo - nakazyjne, czasem przerywane jakims tzw. wspólnym wyjsciem na piwo czy wyjazdem integracyjnym , ktory tworzy namiastki koleżeńskie takie oszukańcze bardziej, oparte na kurtuazji albo duzym hlaniu,

ogolnie ma duzo znajomych , któzy sami byli u psychologa lub psychiatry a nawet jak miałam wieksza depresje to ludzie widzieli i mowili idź do lekarza po co masz sie meczyc, a róznica była straszna miedzy mna ze fajnie sie bawie a ze siedze i na siłe udaje ze sist fajnie, nie dało sie oszukac otoczenia, kazdy mowił to nie ty , a poźniej kazdy mowił znowu jest stara asia, DEPRESJE MIAŁĄM PRZEZ KOGOS KTO SAM MA DEPRESJE,

NERWICA LEKI TO JEDNO A DEPRESJA TO JEDNAK ZUPEŁNIE COS INNEGO JEST,

BO WIEM I DEPRESJA UDERZA NAJGORZEJ W CZŁOWIEKA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NERWICA LEKI TO JEDNO A DEPRESJA TO JEDNAK ZUPEŁNIE COS INNEGO JEST,

BO WIEM I DEPRESJA UDERZA NAJGORZEJ W CZŁOWIEKA

 

Niestety bym aż tego nie rozgraniczał na mniejsze lub większe problemy. Miec nierwice nie oznacza,że nie będzie sie miało depresji. Często są to powiązane choroby. Mogą występować wspólnie ,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co do chorób to symptomy różnych zaburzeń są nieraz tak podobne, że nie wiadomo co się tak naprawdę ma, a leki przepisują jedne i te same. U mnie było podejrzenie CHADu, fobii społecznej, nerwicy, a w końcu zaburzeń osobowości z których kiedy poczytałam nie wiedziałam co wybrać tyle do mnie pasowało! Wkońcu stanęło na tym, że nie mam borderline tylko osobowość narcystyczną a leki i tak psychiatra dalej przepisuje te same;). Depresję mam w bonusie i w tym przypadku to pewne że są to typowe stany depresyjne :P.

Co do mówienia o chorobie rozsądek mówi mi "w pracy nie mów!" a serce "czemu nie mówić?!", co w tym złego:(.

Bedzielepiej dobrze mówi, że czasy w których ludzie będą akceptować choroby psychiczne nigdy nie nadejdą jeśli nie zaczniemy o tym mówić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzenie w pracy ze sie choruje na depresje skonczy sie szybkim wywaleniem. Tam sie idzie pracowac i masz byc produktywnym i wydajnym pracownikiem a taki ze skaza nie jest nikomu potrzebny. No chyba ze dlugo sie pracuje, ma sie dobra opinie to moze przymkna oko ale w innym przypadkach to wypad. Przerobilam to na sobie i kiedys rozmawialam z psychiatra to powiedzial ze najwyzej co mozna powiedziec to nerwica. Podobnie jest z praca dla osob niepelnosprawnych wszystko jest oki dopoki nie powie sie ze to zaburzenia psychiczne. Szpital psychiatryczny to wciaz powod do wstydu... ale co tu bede biadolic. Dobrzr jest miec wsparcie w rodzinie, partnerze, znajomych, bo bez tego jest ciezko. I jeszcze przypomnialo mi sie gdy justyna kowalczyk wyznala ze ma depresje to po tym stracila kontrakt reklamowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przyznają się do tego bo mam Chad.Ludzie nie wiedzą co to jest.Potem taki jeden baran z drugim sobie wklepie w necie co to jest przeczyta psychoza maniakalno depresyjna wezmie za niebezpiecznego wariata,człowieka który opowiada bzdury nie można mu wierzyć z bujną wyobrażnią itp.Gdybym miał nerwicę lub depresję to bym się przyznał.Zresztą się nie dziwię sam kiedyś tak myślałem.Póki ludzie nie zrozumieją że to są takie same choroby jak rak,choroba wieńcowa czy miażdzyca to będzie jak jest.Myślę że gdyby każdy chory psychicznie w jednym momencie się przyznał zapadła by ciekawa sytuacja u ludzi.Gdyby każdy się z tym nie krył.Było by to zwyczajnością.Albo gdyby 50% społeczeństwa była by chora psychicznie to by to tak nie straszyło i nie dziwiło.To jest też wina psychiatrii.Bo gdy zdrowy człowiek pójdzie to psychiatry ten przeprowadzi z nim wywiad to zawsze coś w nim znajdzie ktoś żle sypia i jest trochę smutny bo mu żona nie dała: psychiatra ''O widzę tu zaburzenie depresyjne być może to coś poważniejszego'' i daje prochy.Lekki odchył od normalności wynikający z charakteru osobowości środowiska może być przez psychiatrę spokojnym powodem by komuś dawać leki i jakieś rozpoznanie.Psychiatra żeby mieć klientów znajdzie coś zawsze.Potem taki Kowalski którego się do jakiejść diagnozy przypasuję bierze leki po których jest jeszcze gorzej powie drugiemu Kowalskiemu że ten czubek coś znalazł że chciał zrobić ze mnie wariata dając psychotropy,niech sam je wpierdala.Idzie to w obieg i póżniej ludzie traktują naprawdę chorych jako to ich wymysły bo sami poszli coś w sobie szukać albo że są zdrowi tylko psychiatra zawsze coś znajdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×