Skocz do zawartości
Nerwica.com

uczenie się na pamięć w depresji


bedzielepiej

Rekomendowane odpowiedzi

Piszę bo nie wiem co robić, może mi kto mądry doradzi.

 

Ogólnie mój problem dotyczy myślenia. Ponieważ nie wiem jak myślą inni ludzie, zakładam ze to co się ze mną dzieje wynika z depresji. Zresztą jak patrzę na innych (zdrowych) ludzi to widzę, że potrafią wypowiadać się płynnie, spójnie, kojarzyć.

 

Bo ja tak nie mam. Kiedy coś mówię, szybko gubię wątek. Nie jestem w stanie wchodzić głębiej w jakikolwiek temat. Mam wrażęnie, ze moje myślenie jest płytkie.

 

Kiedy na zajęciach zostaję wywołana do odpowiedzi, mam pustkę w głowie, nie tylko dlatego że się mocno stresuje bo znam ludzi któzy też ówią drżącym głosem, ale potrafią wyrecytować z pamięci, co się nauczyli. Ja tak nie mam. Uczenie się w moim wykonaniu jest żmudne, nawet jak wydaje mi się że rozumiem to z czego mam odpowiadać, obkuję się na maksa (potrafię uczyć się na krótką odpytkę nawet z pięciodniowym wyprzedzeniem, powtarzać ze sto razy, a cały dzień przed dniem odpytki spędzam na ciągłym wkuwaniu, więc problem nie leży w braku pilności. Jak na to patrzę to mi aż żal samej siebie, że tyle w to wysiłku wkładam, a potem i tak zapominam i wypadam tak samo jak ludzie co uczyli się dzień przed i mają wyyebane. Zaś prowadzący nie dają czasu na zastanowienie się, uznają, że skoro nie recytuję jak inni to nie umiem.

 

Tak samo mam jak dostaję jakieś pytanie na klatę, na które nie jestem przygotowana i mam wymyśleć na bieżąco odpowiedź. Totalna pustka w głowie i rezygnacja.

 

Czytałam kiedyś, ze introwertycy mają problem z pamięcią krótkotrwałą, nie wiem czego to dokładnie dotyczyło, mniej więcej że jak zostają wyrwani do odpowiedzi to mogą czerpać jedynie z zasobów pamięci długotrwałej i dlatego są małomówni itd.

 

Może to z depresji, albo po prostu cecha charakteru, ale czasem chciałabym coś powiedzieć interesującego w towarzystwie, ale nie odzywam sie z lęku, że stracę wątek w połowie mówienia. Taki sam problem mam jak muszę wygłosić jakąś prezentację. Muszę wykuć słowo w słowo, inaczej nic bym nie powiedziała. Jak to mówią "Z pustego Salomon nie naleje" więc jak mam mówić z pustki.

Zazdroszczę ludziom którzy się denerwują a później jakoś adrenalina sprawia, że się odblokowują i wypadają rewelacyjnie jako mówcy.

 

Czy są jakieś sposoby żeby temu zaradzić, ćwiczenia pamięci, leki, cokolwiek. HELP

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz problem, bo nie wiesz jak sie uczyc. Sleczenie tysiecy godzin nad ksiazkami nie przyniesie nic dobrego. Jedna z lepszych metod nauki to przede wszystkim rozumienie materialu (chociaz to zalezy od dziedziny, w niektorych po prostu trzeba sie nauczyc na pamiec), a to najprosciej osiagnac odpytujac samego siebie z materialu, ktory dopiero sie nauczylo (to juz niezaleznie od dziedziny). Bardzo wazne jest tez sie kimnac troche przed samym egzaminem/pytaniem czy czymkolwiek, wtedy informacje jakos lepiej siedza w glowie. Systematyka tez jest o wiele lepsza anizeli wkucie calego materialu chwile przed sprawdzianem.

 

Oprocz tego jest duzo wspomagaczy (nootropy, stymulanty) ale zanim o nich pomyslisz to przede wszystkim warto zadbac o odpowiednia ilosc snu, zdrowa diete, brak jakichs wiekszych stresow w zyciu codziennym (male moga pomagac, ale przedluzajace sie lub wieksze nie pomoga), uprawianiu sportu regularnie. Wtedy mozna pomyslec o jakichs dodatkowych wspomagaczach, jak np. tianeptyna (nie wiem jakie masz objawy, aczkolwiek to dosc uniwersalny lek, a przy tym dosc silny nootrop) czy piracetam.

 

#

I chyba warto to zaznaczyc, ze oczywiscie zaburzenia nastroju itp. moga wplywac negatywnie na funkcje kognitywne, mimo wszystko z powyzszymi schematami da sie 'jakos' funkcjonowac, jezeli trzeba sie czegos nauczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ricah, ale ja rozumiem to czego się uczę, co nie wpływa na to że to lepiej pamiętam. Inna sprawa, że nawet jak sama przed sobą próbuję coś odtworzyć w myślach, to po paru zdaniach tracę koncentrację i czasem w ogóle nie pamiętam o czym przed chwilą myślałam:( jakby neurony się popaliły w jednej chwili, blokada w głowie nie do przebicia :(

Nie jestem zdolna skupić uwagi na czymś zbyt długo, bo wtedy przestaję to z czymkolwiek łączyć, tracę znaczenie i rozumienie prostych słów, takie otępienie...

Metoda skojarzeń i historyjek nie sprawdza się w moim przypadku, bo jak probuję coś trudnego skojarzyć z czymś znanym powiedzmy łabędziem, to pamiętam potem tylko tego łabędzia :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezeli rozumiesz to, czego sie uczysz, to po co masz to pamietac? Jezeli ogarniasz mniej wiecej o co chodzi, to jestes w stanie powiedziec to swoimi slowami i o to sie rozchodzi w sumie. Ciezko raczej wymagac od osoby chorej na depresje czy podobne zaburzenia znajomosci nie wiadomo jakich szczegolow, bo to jednak jest spora kula u nogi.

Tez mam czasem taka blokade, o jakiej piszesz, gdy probuje sobie cos przypomniec i za cholere nie da sie. Najczesciej wtedy po prostu znowu otwieram zeszyt, czytam dany fragment i powtarzam od poczatku i zazwyczaj tym razem lepiej mi idzie. Technika odpytywania samego siebie naprawde dobrze dziala. A jezeli problemem jest Twoja sama swiadomosc (wnoszac po fragm. ze neurony Ci sie palily), to moze faktycznie sprobuj jakiegos leku, ktory dziala neuroprotekcyjnie i/lub wzmaga neurogeneze (pewnie uznasz, ze ktos od tianeptyny mnie sponsoruje, ale mimo wszystko znow ona tutaj pasuje jako przyklad, inny to przykladowo NSI-189). Oprocz samego faktycznego dzialania takowej substancji, Twoja podswiadomosc moze zadzialac jak placebo i przestaniesz odczuwac az tak bardzo ta blokade.

 

Skoro u Ciebie glownym problemem jest koncentracja, to zastanow sie co Cie az tak bardzo rozprasza? Uczac sie usiadz na wygodnym krzesle, wylacz komputer i inne elektroniczne gadzety (ale faktycznie wylacz, nie hibernuj/wylaczaj monitora, to polsrodki i beda Cie necily tak czy siak), nie bierz do rak jakichs zabawek/pilek/czegokolwiek, nie zerkaj na zegarek tylko staraj sie skupiac na nauce, z czasem powinno byc nieco lepiej. Mozg jak najbardziej mozna tez trenowac. Warto tez sprobowac medytacji, tez pomaga koncentrowac sie lepiej.

 

Bierzesz jakies leki aktualnie? One tez bardzo czesto wplywaja na funkcje kognitywne.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej, ja mam problem z wypowiedziami, bo nie lubię być oceniana. Trochę się zacinam, bo w dzieciństwie nie byłam nauczona wyrażać swojego zdania. Mam też blokady, jak czuję, że ktoś mnie nie słucha.

 

Byłam na rekrutacji do linii lotniczych, z depresją przeszłam 3 etapy (!), ciągnęła mnie myśl, że trzeba podejść do tego profesjonalnie. Poległam na odegraniu scenki, gdzie rekruterka jednocześnie grała rolę niezadowolonego klienta jak i wskazywała jakich argumentów nie wolno użyć. Zadanie polegało na byciu miłym i wymyślaniu czegokolwiek. Przez minutę patrzyłam na nią w milczeniu, jak skończyła dialog z pozostałymi, to sobie poszłam nie czekając na wyniki.

 

Uczyć się nie umiem, bo w początkowych klasach podstawówki wszystko wiedziałam już wcześniej, a kiedy w czwartej klasie weszły zupełnie nowe rzeczy np. historia i nie byłam w stanie nic zrobić. Tylko panikować i liczyć na litość nauczycieli, którzy potrzebowali "wzorowej uczennicy" dla mocno średniej klasy więc nieraz mi dawali niesprawiedliwie lepsze oceny (wtedy tego nie widziałam).

 

Więc działam w trybie albo samo wchodzi, albo nie wchodzi. Świadomym wysiłkiem nie jestem w stanie zdziałać prawie nic. Rozumiem zależności, umiem robić obliczenia, nie mam pamięci do dat i nazwisk.

 

Biorę biotropil, ale nie wiem, czy to w ogóle działa.

 

Nie jestem małomówna, jak ktoś mnie chce słuchać, to mogę cały dzień i całą noc gadać.

 

Nie wiem, co ci to moje wynurzenie pomoże, ja mam taki mózg i takie wychowanie. Bierzesz stale jakieś leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezeli rozumiesz to, czego sie uczysz, to po co masz to pamietac? Jezeli ogarniasz mniej wiecej o co chodzi, to jestes w stanie powiedziec to swoimi slowami i o to sie rozchodzi w sumie. Ciezko raczej wymagac od osoby chorej na depresje czy podobne zaburzenia znajomosci nie wiadomo jakich szczegolow, bo to jednak jest spora kula u nogi.

(...)

 

Skoro u Ciebie glownym problemem jest koncentracja, to zastanow sie co Cie az tak bardzo rozprasza? Uczac usiadz na wygodnym krzesle, wylacz komputer i inne elektroniczne gadzety (ale faktycznie wylacz, nie hibernuj/wylaczaj monitora, to polsrodki i beda Cie necily tak czy siak), nie bierz do rak jakichs zabawek/pilek/czegokolwiek, nie zerkaj na zegarek tylko staraj sie skupiac, z czasem powinno byc nieco lepiej. Mozg jak najbardziej mozna tez trenowac. Warto tez sprobowac medytacji, tez pomaga koncentrowac sie lepiej.

 

Bierzesz jakies leki aktualnie? One tez bardzo czesto wplywaja na funkcje kognitywne.

 

Biorę paroksetynę, ale w za niskiej o wiele dawce, właśnie ze względu na jej uboki. Aptekarz w ofercie miał tylko lecytyne sojową GMO. A psychiatrzy mówili że jak wyleczę depresję, to wróci mi koncentracja i pamięć, mówili... panie leczę się już 11 lat i ni ma poprawy, dziura w głowie jak była tak jest...

 

No właśnie problem tkwi w tym że jestem na kupowatych studiach gdzie liczy się pamięciówa a nie zrozumienie. Wymagają od nas przyswojenia rzeczy, które się fizjologom nie śniły. Jest to ścisły kierunek, uczymy się masy definicji i wzorów. Lubię te studia, ale niektóre przedmioty są po prostu nudne i mają sens jak uczenie się składu domestosa na pamięć podczas siedzenia na kiblu.

 

Ja się boje medytacji, że mnie zaatakują demony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej, faktycznie dziwne studia, żeby na ścisłym kierunku być ocenianym z płynnych wypowiedzi ustnych z pamięci.

 

A, powtarzałam rok na studiach, bo "nie mówię zbyt płynnie". I bynajmniej nie był to kierunek aktorski. Moim zdaniem chciały mnie oblać, bo chciały.

 

No ja bym też nie polecała medytacji w sensie duchowości wschodu (jeden nurt buddyzmu dosłownie opiera się na obłaskawianiu demonów), ale są różne fajne techniki relaksacyjne i oddechowe, które pomagają się wyzbyć napięć. Tyle że to jest raczej pożyteczne dla ludzi zdrowych. W nerwico-depresjach to jak herbatka z melisy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę paroksetynę, ale w za niskiej o wiele dawce, właśnie ze względu na jej uboki. Aptekarz w ofercie miał tylko lecytyne sojową GMO. A psychiatrzy mówili że jak wyleczę depresję, to wróci mi koncentracja i pamięć, mówili... panie leczę się już 11 lat i ni ma poprawy, dziura w głowie jak była tak jest...

 

No właśnie problem tkwi w tym że jestem na kupowatych studiach gdzie liczy się pamięciówa a nie zrozumienie. Wymagają od nas przyswojenia rzeczy, które się fizjologom nie śniły. Jest to ścisły kierunek, uczymy się masy definicji i wzorów. Lubię te studia, ale niektóre przedmioty są po prostu nudne i mają sens jak uczenie się składu domestosa na pamięć podczas siedzenia na kiblu.

Co fakt to fakt, z remisja/wyleczonym zaburzeniem na pewno latwiej jest ogarniac takie rzeczy. Moze warto pomyslec o zmianie leku na taki, ktory ma mniej skutkow ubocznych?

Osobiscie wolalbym uczenia sie jakichs wzorow czy definicji w praktyce/na przykladach (np. jakbys miala to wytlumaczyc komus), anizeli typowe wkuwanie. O ile nie wymagaja od Ciebie umiejetnosci powtorzenia slowo w slowo (co jest juz kompletnym idiotyzmem), to taki sposob jest zawsze lepszy w przypadku przedmiotow scislych.

 

Ja się boje medytacji, że mnie zaatakują demony.

Bardziej chodzilo mi o cos takiego, o czym cyklopka wspomniala. Blednie chyba identyfikujesz medytacje z mistycyzmem lub innym podobnym ustrojstwem. Potraktuj to nawet jako trening dla mozgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ricah, ja technik oddechowych i pozbywania się napięć uczyłam się na warsztatach śpiewu tradycyjnego. W ramach odblokowywania naturalnego głosu odblokowywałyśmy również emocje. Czasem w ramach jednych zajęć było więcej masażu niż pieśni.

 

Byłam też na zajęciach jogi w ośrodku, który zajmował się tylko aspektem gimnastycznym. Nie prowadzili żadnych zajęć z oddechu, medytacji, filozofii, religii.

 

Po prostu wybierając warsztaty czy instruktora trzeba się dokładnie dowiedzieć, czym się zajmują i jaki mają do tego stosunek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej w pewnym sensie mam wyobrażenie tego o czym mówisz, myslę że tego doswiadczałem bardzo mocno , ale mi się w duzym stopniu poprawiło na przestrzeni ostatnich 10 lat.

Wydaje mi się, że to problem psychologiczny. Bo gdy znajduję się wsród osób bardzo zaufanych, albo z samym sobą, to nie mam takiej pustki. Dużą rolę odgrywa też spontanicznosc wyciągania informacji, gdy chcę to zrobić na zawołanie to mogę znowu miec pustkę.

Odpytka zawsze jest sytuacją pod presją i jakims tam obowiązkiem, duzo łatwiej umysł się otwiera gdy prezentacja wiedzy odbywa się w luźnych warunkach, zwłaszcza zabawie i gdy się jest pozytywnie pobudzonym. Na przykład po bieganiu mysli i słowa wychodzą swobodniej. Chociaż objaw jest masakryczny, pustka , a w jej wyniku obraz człowieka jakby zabrano mu 90% mózgu, to przyczyna nie musi być jakoś hardkorowa, choć jej usunięcie już niestety tak. Wystarczy zwykłe napięcie psychiczne, poczucie zagrożenia, że jak coś powiem nie tak to będzie porażka i można się tak usztywnić, że głowa mała. Wydaje mi się, że z czasem gdy człowiek czuje się mocny w jakiejś dziedzinie to opory maleją i nawet pod dużą presją jest się w stanie wysławiać profesjonalnie. Na studiach ciągle trzeba się mierzyć z nowym materiałem i niepewnością czy się go dobrze opanowało, dlatego ciężko oczekiwać płynności gdy ma się predyspozycje do usztywniania w sytuacjach wywołujących napięcie. To co mi pomogło zmniejszyć pustkę, to chyba długa praktyka nabierania dystansu do życia, autorytetów i przypisywania wagi sytuacjom oraz potencjalnym konsekwencjom porażek. Gdy rośnie samoocena i nie idzie się jak na skazanie, ale traktuje odpytkę jak wyzwanie pokroju wytłumaczenia dziecku czemu ma ubrać kurtkę na sanki, to opowiadanie nawet o trudnych rzeczach których nie jesteśmy pewni, staje się łatwiejsze. Nawet jesli czujemy się malutki co dążmy do tego by egzaminatorzy byli w naszych oczach co najmniej tak malutcy jak my. Złotego środka nie ma, u mnie to trwa lata i jeszcze dużo przede mną, ale jakiś tam mój wpływ i wpływ życiowych problemów dużo większego kalibru niż konsekwencje skompromitowania się utwardziły mnie na takie sytuacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat, mi właśnie ta pustka włącza się także kiedy jestem sama ze sobą albo w gronie bliskich osób :( nawet nigdy nie opowiem dowcipu w luźnym gronie bo zapomnę o co w nim chodziło. Taki feler mam.

Mnie zawsze autorytety onieśmielały, zawsze się usztywniałam jak nauczyciel wchodził do klasy, bałam się poprosić np koleżankę szeptem o długopis, żeby nie ściągnąć na siebie uwagi. Całe życie się boję że ktoś na mnie nakrzyczy, skrytykuje, poniży przy innych wisi to nade mną w powietrzu, a niestety parę takich sytuacji miałam, także i na studiach, że pojechano po mnie przy całej grupie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×