Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy z rodziną i związkiem


Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry,

 

Piszę ponieważ potrzebuję porady.

Jestem w związku 10 lat. Zawsze byłam szczęśliwa z moim partnerem. Jest bardzo czuły,zabawny, planuje założyć rodzinę że mną. Jest odpowiedzialny. Ale ma jedną wielką wadę -jest nerwowy. Próbuje się zmienić i widać różnice ale nadal jak coś go zdenerwuje to potrafi krzyczeć i rzucać różnymi przedmiotami.

Najbardziej jednak zawiódł mnie pewnej nocy gdy po pijaku wyrzucił moją siostrę z domu. Dopiero kupiliśmy dom i zrobiliśmy imprezę. Moja siostra zamieszkała z nami chociaż on był temu przeciwny bo chciał żebyśmy mieszkali sami. Ja go nie posłuchalam w tej kwestii. Upil się i ja wyrzucił, krzyczał i był tak głośny że sąsiedzi wezwali policję. Dodam że nigdy przedtem się tak nie zachowywał. Pod wpływem alkoholu zawsze był miły i grzeczny. Teraz twierdzi że niczego nie pamięta że chce przeprosić moja siostrę. Moja siostra w tamten wieczór zadzwoniła po rodziców i teraz mieszka u nich. Ja się czuję strasznie nie wiem co robić. Moja rodzina nie chce go znać. Dodam jeszcze że przedtem mieli bardzo dobry kontakt co mnie bardzo cieszyło. Nie wiem co mam robić żeby było tak jak dawniej. Proszę o pomoc. Dziękuję Monika

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

Być może coś go uwiera wewnątrz, a ten akt był jedynie kompensacją przeżywanych emocji. Jeżeli zawsze był spokojny i opanowany, to może oznacza, że w końcu mały bodziec naruszył tę wątpliwą równowagę?

Jest skłonny do zwierzeń?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie martw się rodziną. To najmniejszy problem. Prawdopodobnie wkrótce niesmak się ulotni i uda Wam się dojść do konsensusu.

Jesteście dorośli i to Wy decydujecie o Waszym związku (przynajmniej tak przypuszczam).

 

Pewnie w końcu poluzował swoje hamulce. Myślę, że przyczyna tkwi głębiej niż w szeroko rozumianej niechęci do Twojej siostry i ja bym pogrążył się w poszukiwaniu źródła tych wybuchów.

Swego czasu miałem silną nerwicę i byle błahostka potrafiła mnie wyprowadzić z równowagi. Pomogło mi wgłębienie się w siebie, a wszelkie bodźce wpędzające mnie w stan silnie nerwicowy zniwelowałem. Oczywiście chęć sprostania oczekiwaniom rodziny również do nich należała. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za odpowiedź. Właśnie w tym problem ze ja za bardzo przejmuję się rodzina i zawsze chce żeby wszyscy byli zadowoleni.. Ja myślę że ten jego wybuch to tak naprawdę był skierowany do mnie bo my mieszkaliśmy już jakieś 5 lat z moją siostrą i ja nigdy jej nie chciałam zostawić samej chociaż on już chciał zamieszkać osobno a ja go nie słuchałam. Myślę że poprostu puściły mu hamulce. Ale najgorsze dla mnie jest to że układy się zmieniły kiedyś się wszyscy ciągle spotykaliśmy a teraz moja rodzina nie chce go znać. Po tym jednym zdarzeniu go przekreslili. Mam nadzieję że tak będzie jak piszesz ze się wszystko ułoży. Dziękuję jeszcze raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asda999, no tak wyrzucił po pijaku Twoja siostre, bo nie chciał zeby z Wami mieszkała.Czy on jest normalny? Uwazaj bo za kilka lat dostaniesz i Ty kopa. Rodzina ma racje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że lubisz siać panikę, nadinterpretować i ferować wyroki. Wygląda mi to na myślenie życzeniowe.

Gdyby Ciebie tak oceniono z boku, to ciekawe, czy byś była usatysfakcjonowana wynikiem. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asda999, w miarę, jak ujawniasz więcej szczegółów sytuacji między Twoim partnerem, a Twoją siostrą i rodziną, tym bardziej rozumiem Twojego partnera.

Zareagował bardzo gwałtownie, to fakt. Jednak uważam, że przyczyna tego wybuchu była uzasadniona. Napisałaś, że oboje kupiliście dom (czyli on go współfinansował) i przez 5 lat nie miał nic do powiedzenia na temat tego, czy Twoja siostra może z Wami mieszkać, czy nie - kto by się nie zirytował w takiej sytuacji? Własny dom/mieszkanie kupuje się/buduje się po to, by "być u siebie", a nie po to, by być zależnym/ą od kogoś. Owszem, pomagać rodzinie można, ale 5 lat pomagania bardziej przypomina "żerowanie" na rodzinie, a nie "pomaganie" jej.

Ponadto daje się zauważyć prawidłowość w Waszych zachowaniach: Ty jednoosobowo (bez jego zgody) zadecydowałaś o tym, że siostra z Wami zamieszka, a później on również jednoosobowo (bez Twojej zgody) zakończył to zamieszkiwanie. :roll: Każde z Was podejmowało decyzje i wcielało je w życie bez udziału drugiej strony. :bezradny:

 

Obawiam się, że Twoja chęć zadowolenia innych przysporzy Wam wielu tego typu konfliktów. Bo w tym zadowalaniu innych przekraczasz granicę akceptowalną przez Twojego partnera. A do tego każde z Was działa na własną rękę. :bezradny:

 

Najprostszym i najlogiczniejszym sposobem na zmniejszenie nerwowości partnera, będzie po prostu liczenie się z nim i jego zdaniem - ustalajcie rozwiązania kompromisowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reynevan, normalnie, bo ja postrzegam jak jest a własnie myslenie zyczeniowe to mamienie sobie oczu :) i tłumaczenie wszystkiego. To typowy ludzki odruch obronny. Poza tym wole wiedziec na czym stoję niz dostawac słodziaste pocieszajce odpowiedzi, bo jak widac jestem na tym forum od 2009 roku a zyje tez juz kupe lat i wiem ze takie sympatycznosci nijak sie maja do realnego zycia :) dlatego Ty pocieszaj i ciagnij w chmury a ja bede sciagac na ziemie. :mrgreen::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reynevan, normalnie, bo ja postrzegam jak jest a własnie myslenie zyczeniowe to mamienie sobie oczu :) i tłumaczenie wszystkiego. To typowy ludzki odruch obronny. Poza tym wole wiedziec na czym stoję niz dostawac słodziaste pocieszajce odpowiedzi, bo jak widac jestem na tym forum od 2009 roku a zyje tez juz kupe lat i wiem ze takie sympatycznosci nijak sie maja do realnego zycia :) dlatego Ty pocieszaj i ciagnij w chmury a ja bede sciagac na ziemie. :mrgreen::lol:
W którym miejscu postrzegasz tę sytuację "taką, jaka jest"? Autorka dostrzega starania partnera w zmianie zachowania (w Jej pierwszym poście), wskazuje również na to, że jego wybuch mógł być uzasadniony (w trzecim poście), a Ty i tak "widzisz wyraźnie, że mu się pogarsza". :bezradny:

Zatem "widzisz jak jest" czy "widzisz to, co chcesz widzieć"? :roll:

A co do mechanizmów obronnych, jest jeszcze inny: "spodziewanie się najgorszego"... po to, by nie być rozczarowanym/ą gdy sprawy nie dzieją się tak, jak się tego oczekuje... tyle, że to już nie jest "ściąganie na ziemię", tylko "ściąganie pod ziemię".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za wszystkie posty. Tak dla sprostowania to on nie pije. Czasem jak mamy imprezę albo grilla to tylko wtedy. I zawsze jak wypije to jest potulny jak baranek. Tylko raz to się zdarzyło więc ciężko mi to ocenić.

Teraz myślę że muszę to wszystko jemu zostawić żeby wybrnal jakoś z tej sytuacji i odbudowal zaufanie mojej rodziny..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz myślę że muszę to wszystko jemu zostawić żeby wybrnal jakoś z tej sytuacji i odbudowal zaufanie mojej rodziny..
Wg mnie takie rozwiązanie przypomina podkładanie tykającej bomby pod Wasz związek. Z dwóch powodów. Po pierwsze cała ta sytuacja nie jest czarno-biała, więc nieprawdziwe byłoby stwierdzenie, że tylko Twój partner "narozrabiał". Do całego konfliktu "każdy coś dodał od siebie"*, zatem gdyby za całość miała przepraszać jedna osoba, to niesmak towarzyszący niesprawiedliwemu potraktowaniu raczej nie pozostałby bez wpływu na Wasz związek.

Po drugie, jeśli w taki sposób będziecie rozwiązywać konflikty, że w ważnych sprawach, które dotyczą Was obojga, działać ma tylko jedna osoba "pozostawiona sama sobie", to ktoś w końcu powie "dość". I niekoniecznie musi to być Twój partner, bo równie dobrze kiedyś może Tobie zacznie przeszkadzać, gdy on "z przyzwyczajenia" decyduje o Was.

 

Takie jest moje zdanie. Ale i tak to Ty (lub Wy) podejmiecie decyzje, które wpłyną na Wasze życie.

 

* - Ty postawiłaś go przed faktem dokonanym, siostra, jak się domyślam, również nie zapytała go o zdanie, a cała Twoja rodzina uważa, że wszystko było w porządku, gdy siostra z Wami mieszkała - po prostu wszyscy zignorowali jego zdanie. Na koniec Twój partner wybuchnął, w efekcie tylko on jest "tym złym", który "zrujnował relacje" między Twoją rodziną a Wami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dlatego tu zamieściłam ten post żeby spojrzeć na te sytuacje z innej strony. Dziękuję bardzo za Twoją opinie. Mi chodzi o to że sposób w jaki on to zrobił był niewłaściwy. Ja wiem ze powinnam się też liczyć z jego zdaniem, poprostu sobie nie zdawałam sprawy ze go to aż tak uwiera. Myślałam że jeszcze pomieszkamy trochę razem i ona się wyprowadzi z czasem.. Ogólnie my wszystkie decyzje podejmujemy razem. Nie wiem czemu w tym przypadku tak się stało może dla mnie to było oczywiste żeby mieszkała z nami więc nie przyjmowałam do wiadomości tego że może być inaczej.. Problem w tym że nie wiem co dalej z tym robić.. Czy może poczekać? Dać wszystkim trochę czasu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość pysiunia

Asda999, Jak słusznie stwierdził jeden z rozmówców - Ty, Twoja siostra też jesteście pośrednio winne zachowaniu Twojego partnera. Stawiałyście go przed faktem dokonanym, nie pytałyście się o jego zgodę o zamieszkanie siostry z Wami. On i tak był bardzo cierpliwy, że wytrzymał w tej sytuacji aż 5 lat.

Na pewno nie godził się z tą sytuacją. To go irytowało, złe emocje kumulowały się w nim aż... znalazły ujście.

Zarówno Ty, jak i Twoja siostra jesteście współwinne zaistniałej sytuacji.

Moim zdaniem - powinniście w trójkę zasiąść do stołu, porozmawiać na ten temat.

Nie powinnaś go zostawiać samego w rozwiązaniu tego problemu. Nie szanowałyście go. Czuł się pominięty, zignorowany w podejmowaniu tak ważnej decyzji.

Dlaczego siostra tuła się z domu do domu? Przecież 5 lat wspólnego zamieszkiwania to kupa czasu.

Ja czułabym się źle, mieszkając kątem kogoś tyle lat (nawet u siostry, która mieszka z partnerem). Tym bardziej, że nie liczono się ze zdaniem Twojego partnera, współwłaściciela domu.

Czy ktoś przeprosił Jego, że tak się zachował? Wszyscy jesteście winni zaistniałej sytuacji, nie tylko on!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napewno prawda jest ze go zignorowalam. Przez parę lat mieszkaliśmy razem- wspólnie wynajmowalismy dom. Wtedy moja siostra była jeszcze ze swoim partnerem i mieszkaliśmy wszyscy razem. Już wtedy mój chłopak wspominał że chce zamieszkać osobno. Potem sprawa się skomplikowala bo moja siostra się z nim rozstała i nie chciałam jej zostawić samej. Prawda jest taka że postawiłam siostrę przed moim chłopakiem. Nieprawda jest ze moja siostra się go nie pytała o zdanie, bo rozmawiali na ten temat tylko że on nie chciał jej zranić i tylko przytakiwal. Ale uważam też że jego wina jest sposób w jaki to zrobił, że powinien pogadać normalnie a nie wybuchac. Napewno wezmę sobie te rady do serca i jak tylko będę miała szansę to usiądę z nimi do stołu. Dziękuję bardzo za pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, że reakcja Twojego partnera z całą pewnością nie powinna wyglądać w ten sposób.

 

Również wg mnie najlepszym rozwiązaniem obecnej sytuacji byłoby, by wszyscy zainteresowani (Ty, partner, siostra i rodzina) porozmawiali o tej sytuacji, by sobie wyjaśnić, dlaczego zachowali się tak, a nie inaczej. Jeśli ktoś nie chciałby z tej możliwości skorzystać, tylko nadal się obrażał, to trudno. Nie da się zmusić do szczerej rozmowy kogoś, kto tego nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Ale uważam też że jego wina jest sposób w jaki to zrobił, że powinien pogadać normalnie a nie wybuchac....

Próbował. Nie udało się. Jego BŁĘDEM może być przecenienie własnych możliwości. Czy to jest WINĄ - zależy od oceniającego.

Obyś sama się w taką WINĘ nigdy nie wpuściła.

Tak łatwo jest oceniać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieszkanie na trzeciego z sistra i jakąkolwiek inna osoba dorosła trzecia nie słuzy dobrze zwiazkowi dwóch osób. Moze jakbyscie mieli trójkat było by lepiej,ale tak to lipa nie dziwie sie ze sie wkurzył ja bym przykladowo brata partnera tez kazała po pewnym czasie usunac , nawet jakbym lubiła , wszystko ma granice.Z tym ,ze on tez sie zachował jakos głupio i niedojrzale sprawe załatwił, bez klasy, sprawa jest do przegadania kazdy powinien powiedziec co wtedy czuł i jak to widzi na przyszłość i porozmawiac, ustalic zasady i sie ich trzymać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×