Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co zrobić by się nie zabić? Pomóżcie, bardzo proszę


mickey180

Rekomendowane odpowiedzi

Suzuki a może problem tkwi nie w tobie, tylko w kolegach? Analizowanie wypowiedzi rzeczywiście może tylko pogorszyć sprawę, wiem to po sobie. Też miałam taki etap w swoim życiu, czułam, ze wszyscy się ze mnie śmieją, dlatego postanowiłam sie odciąć. Zajęłąm sie swoimi zainteresowaniami, olewałam to co mówią o mnie inni. Postanowiłam być sobą mimo wszystko. Z chwilą uświadomienia sobie tego poczułam się o wiele lepiej, dotarło do mnie jednak że jestem coś warta. A znajomi sami się znaleźli, nawet ich specjalnie nie szukałam. Suzuki i nie warto myśleć o samobojstwie!! Skoro jesteś na tym świecie, to znaczy, że Bóg tak chciał i jesteś do czegos stworzony!! Bo mimo wszystko warto żyć i cieszyć się smakiem truskawek z bita śmietaną ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie przejmuj sie kolegami,wierz mi jesli sie smieja to poprostu nie sa to twoi koledzy,ale wydaje mi sie ze za mocno sie przejmujesz i popieram Samotniczke-poprostu ich nie bierz do glowy a sam zobaczysz ze inni znajomi-moze madrzejsi-niz ci-sie znajda i to bardzo szybko:)zreszta mysle ze masz problem z samoocena tak jak napisala kolezanka wczesniej-po twej wypowiedzi wynika ze jestes normalny i naprawde sie nie przejmuj!!!glowa do gory i nie "waż" slow tylko poprostu mow co myslisz:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasnie w tym problem ze zalezy i to w duzym stopniu. Jestem strasznie wplywowy na inne osoby. Jak czuje sie nie szanowany w moim towarzystwie i dodajac do tego moja nerwice to jest dla mnie destrukcyjne :(. Malcolm jak kiedys czytalem Twoje wypowiedzi to Ciebie nie rozumialem, teraz juz to rozumiem czemu unikasz ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak czuje sie nie szanowany w moim towarzystwie

 

Malcolm jak kiedys czytalem Twoje wypowiedzi to Ciebie nie rozumialem, teraz juz to rozumiem czemu unikasz ludzi.

 

Suzuki ale z tym można żyć! Zacznij nimi lekko pomiatać i cały czas trzymaj na swoim. Zobaczysz, że wszystko wróci do normy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak czuje sie nie szanowany w moim towarzystwie i dodajac do tego moja nerwice to jest dla mnie destrukcyjne

Dobrze to rozumiem - moja nerwica też wzięła się z braku akceptacji otoczenia. A akceptacja to jest to na czym mi bardzo zależy. Ale odizolowanie się całkowicie od wszystkich ludzi chyba nie jest takie całkiej dobre. W końcu człowiek to istota społeczna. Też mam cześto ochotę zostać pustelnikiem, ale nie da się chyba tak w dzisiejszych czasach. Poza tym jeśli twoi koledzy się z Ciebie smieją - i widać że to ewidentna złośliwość - to się z nimi nie spotykaj. Nie warto sie zadawać z takimi. Ludzie sa różni. niektórzy są bezmyślni i wredni. Są i tacy którzy potrafią zrozumieć i nie nabijaja się z człowieka. sama się o tym ostatnio przekonałam - a myślałam że nie mam prawdziwych przyjaciół. Tobie też tego życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz tez tak miałam ze wydawało mi sie ze kazdy na mnie patrzy i sie śmieje ze mnie obgaduja z kazdej strony ale ja sobi to poprostu wmawiałam Zyjemy w takim świecie ze ludzie zyja z plotek bo sami maja problemy tylko nie chca o tym mowic kryja sie z tym i wolą -obgadywac innych i robic wszystko zeby tylko nie padło na nich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

suzuki ja Cię bardzo dobrze rozumiem! Sama tak mam i wiem że nie jest łatwo pozbyć sie tego wrażenia, że ktoś się z Ciebie śmieje za Twoimi plecami. wcale jednak nie jest tak prosto sobie z tym poradzić, a ja pocieszam sie tym że kiedyś się tego mojego myślenia pozbęde, a to będzie znaczyło że zdrowieje!!

choć z drugiej strony, zastanawiam sie z kąd u Nas biorą się właśnie takie mysli... moze stąd, że czujemy się krzywdzeni przez świat, a ta nieufność i podejrzliwość co do innych wynika z tego, że w ten sposób bronimy się przed nastęnym rozczarowaniem... w każdym badź razie, cieszę się że może to tylko moje wrażenie!!

więc suzuki tej wersji się trzymajmy a będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno jakoś konkretnie pomoc w takiej sytuacji. Ciężko znaleść słowa pocieszenia gdy ktoś Cię porzuca. Zawsze czujemy się wtedy poniżeni, nic nie warci, gorsi od innych. Wiem, bo nieraz walczylam z tym uczuciem. Milość pochlania mnie całą, wysysa mnie całkowicie, oddaję się jej bezwzglęnie więc tym silniejszy jest cios odtrącenia. Mogę tylko napisać, że czas goi rany, ale wiem że na razie to żadne pocieszenie.

Masz nas, pamiętaj że nie jesteś całkiem sam. Zawsze możemy pogadać i pożalić się sobie na wzajem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobną sytuację. I co tu dużo mówić, nic już nie było jak dawniej. Minęły 3 lata i nadal nie jest.

 

Eh... Ale co ja ci będę mówił. Żadne słowa nie dadzą ukojenia. Tylko czas może je przynieść... Bardziej lub mniej.

 

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyjedz jak najszybciej na wczasy za granice, nowy klimat, miejsce, ludzie, nic ci nie bedzie o niej przypominalo

pozbeirasz sie, przemyslisz wszystko z dala od negatywnych bodzcow, a jak wrocisz to wywal wszytsko co ja przypomina z mieszkania i zerwij kontakty z nia i pseudokolega, przeprowadz sie, nawet do innego miasta

 

nie ma sensu naprawiac kontaktow z takimi falszywymi i obludnymi osobami, smieci sie wyrzuca z zycia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno, jeżeli mogę ci coś doradzić... Nie marnuj swojej energii na użeranie się ze śmieciami. Śmieci się wyrzuca a nie niszczy. Bo w ten sposób, zamiast wyjść z tego kręgu totalnego doła, tylko niszczysz sam siebie. Ja miałem totalną ochotę rozmazać gościa na ścianie, ale z perspektywy czasu cieszę sie, że do tego nie doszło. Po co to wszystko miałoby się jeszcze dłużej za mną ciągnąć.

 

Rozdział zamknięty, wnioski na przyszłość wyciągnięte. U ciebie też przyjdzie pora ułożyć sobie życie na nowo. Ale to nie teraz. I nie za miesiąc. I nawet ne za pół roku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paweł, moja pierwsza miłość, taka wspaniała, wielka to był Roman. On też mnie zostawił tylko, że na zawsze..... odszedł i nawet nie zdążył się ze mną nie pożegnać. To jest we mnie do dzisiaj, chociaż już w innej postaci. Powracają tylko te piękne i dobre chwile. Chociaż nie miałam żadnych szans aby go odzyskać, gdzieś tam w środku ciągle o niego walczę. Nie wiem tylko z kim i z czym??? Wiem, że jest Ci bardzo trudno, ale przetrzymasz. Ja przechodziłam straszne momenty, deprecha, nerwica i na dodatek nikt mi w tym nie pomagał. Miałam wtedy 19 lat, myślałam, że bez niego świat nie będzie istniał. To banalne, ale musiał istnieć i istnieje!!!

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co zrobić? Żyć, mimo wszystko. Znaleść w sobie choćby małą iskierkę i pielęgnować ją aż znowu zamieni się w ognień.

kurcze ale sie rozpędziłam filozoficznie-poetycko, hahaha.

Paweł 1234- oczywiście, że możemy pogadać. Moje gg 660 41 32, z tym że dostęp do neta mam tylko w pracy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rok temu rozstalam sie z mezem.Mam zaledwie 23 lata i 3 letniego synusia.Krok do podjecia tej decyzji i fakt zaakceptowania jej-wiele mnie kosztowal.Dzis wiem jedno-gdybym pozostała w tym toksycznym zwiazku,dzis pewnie mialabym za soba kilka prob samobojczych:(NIE ŁAM SIE.pewnie-myslisz teraz ze caly swiat cie opuscil-ale to nieeee prawda!!moje gg 8100629-jezeli masz ochote zklikaj:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc.pomysl w druga strone,ta kobieta po prostu nie zaslugiwala na ciebie.jestes mlodym,zapewne fajnym mezczyzna i wierze ze uda ci sie znalezc te druga polowke,polowke ktora bedzie z toba na dobre i na zle.ja niedawno przeszlam rozwod po 10 latach malzenstwa a 12 latach znajomosci.i wierze ze mi sie tez uda ulozyc zycie na nowo.nie zalamuj sie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję Wercio.

ja to wszystko wiem i rozumiem (przesadziłem-rozumieć to nierozumiem),tylko co mam robić,żeby odbić się od dna?bo ja chyba nie potrafię...

 

Odciąć się. To najważniejsze. Widzę to na swoim przykładzie, niestety... Ale u mnie jest trochę bardziej skomplikowana sytuacja, moja była odeszła z moim kumplem (sam ich ze sobą poznałem, i to najbardziej boli), koleś ma strasznie dużo wrogów, m.in. za to, jak traktuje ludzi... I jeszcze dzisiaj, mimo że tyle lat minęło, piszą do mnie ludzie, którzy szukają na niego haka i chcą mu zaszkodzić (bo nasz konflikt był w naszym środowisku dosyć widoczny). Przy okazji obrywa mi się strzępkami informacji na temat tego, jak im się razem żyje (najpierw ją rzucił po 2 tygodniach zabawy i wrócił do swojej byłej, teraz wychował na swoją wierną suczkę, z którą zdradza swoją pannę).

 

No i co zrobić, trzeba żyć. Dobrze że się skończyło, jakbym znowu miał to samo przechodzić, to... Brr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbować wybaczyć. I zapomnieć.

Zawiedli Cię oboje, teraz pewnie nawet nie mają odwagi spojrzeć Ci w oczy... To trudne dla Ciebie-nie da się stwierdzić, oki, od dziś o tym nie myślę... Koniec.

Ale warto zrobić coś, co Cię oderwie... Nowi ludzie... Zajęcie... Coś, co Cię pochłonie na tyle, być nawet nie zauważył momentu, w którym przestaniesz o tym myśleć.

A po za tym- chcesz dać im satysfakcję, że Cię to dręczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam sobie i czytam... Pawle, ludki podali Ci tu tyle argumentów. Zanim powiesz - nie dam rady - spróbuj zrobić cokolwiek. Nie zrażaj się, że od razu nie wychodzi. Boli i będzie boleć bo masz ku temu powody. Wielu z nach chce Ci pomóc ale nikt nic nie zdziała za Ciebie. Być może potrzebujesz jeszcze czasu żeby pocierpieć sobie - rozumiesz. Jeśli tak czujesz pozwól sobie na to cierpienie - tłumacz sobie, że masz do tego podstawy i prawo. Ale powolutku zaczynaj myśleć o tym wydarzeniu kategoriami przeszłości. Postaraj się nie koncentrować wyłącznie na bólu i cierpieniu bo nigdy nie nabierzesz dystansu i chęci do zmienienia stanu, w którym się znajdujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×