Skocz do zawartości
Nerwica.com

To ja. Seryjny samobójca.


Ponuraczek

Rekomendowane odpowiedzi

Dziń dybry,

 

Primo, uprzedzam że nie będzie to post ku pokrzepieniu serc, raczej odwrotnie. Więc jeśli komuś będzie się chciało to czytać to niech nie liczy na pocieszenie. W zasadzie sam nie wiem co tutaj znów robię. Pamiętam że znalazłem to forum kilka ładnych lat temu. Obserwowałem je, zawarłem dzięki niemu kilka wspaniałych znajomości. Poznałem cudowną dziewczynę z którą związałem się na prawie rok. I bardzo miło je wspominam, dało mi dużo pozytywnej energii, dopiero dzięki niemu uświadomiłem sobie, że jest dużo osób podobnych do mnie. Byłem wtedy po próbie samobójczej ( btw. odradzam wieszanie się pod wpływem nagłego przypływu emocji, sam skończyłem z rozerwaną wargą i blizną wisielczą).

Zaczęło się na przełomie podstawówki i gimnazjum, najpierw nerwica, potem depresja, teraz mówią że w dodatku jakieś zaburzenia osobowości. I w dodatku problemy zdrowotne. Już sam nie ogarniam. Będzie w sumie z 8 lat różnego rodzaju terapii i farmakologii.Właśnie wróciłem od psychiatry z nowymi tabletkami szczęścia. Śmiesznie się to wszystko potoczyło. Bo jak tak na to popatrzeć to poszukując szeroko pojętego sensu życia, zjechałem autostopem pół Europy, szlajałem się po jakichś dzikich miejscach, robiłem różne dziwne, ciekawe rzeczy a i tak wróciłem do tego samego punktu. Wszyscy mi powtarzają, że ciągle nawijam o śmierci, samobójstwie i że to jest jak jakaś obsesja. I w sumie mają rację, mogę się zajmować czymkolwiek a i tak od ostatniego rozstania z dziewczyną zdążyłem zgromadzić graty, którymi mogłaby się z powodzeniem zabić połowa mojej dzielnicy.

Już w zasadzie dałem się wyrzucić ze studiów i jestem teraz na dobrze znanym etapie sen-spacer-sen. Chociaż w sumie to chyba to rozstanie mnie w to wpędziło. Ostatni gwóźdź do trumny. Wszystko fajnie fajnie, potem ona mnie zdradza, ja wpadam na równię pochyłą, na początku "wszystko będzie dobrze" a potem "między nami nigdy nie będzie ok, wyjeżdżam do Australii na 1,5 roku bo mój były pojechał i mnie zaprasza". No, coś w tym stylu, nie wiem czy to ja jestem tak zjebany że trzeba przede mną uciekać kilka tysięcy kilometrów czy z nią coś nie tak. 21 lat na karku to chyba powinienem trochę zmądrzeć ale jak widać niewiele się zmieniło.

W każdym razie sam bym najchętniej zrobił to samo bo mam już siebie dość. Wsparcie ze strony rodziny w sumie żadne, jak tylko usłyszę "jak tam?" i odpowiem że kiepsko czy coś w ten deseń to jedyna reakcja na którą mogę liczyć ogranicza się do "nie dobijaj mnie" albo "chcesz mnie zdenerwować?". No i taki bajzel w sumie. Już nawet odechciało mi się pisać bo w zasadzie po co. Nie wiem. Dziękuję wszystkim którzy przeczytali te krótkie gorzkie żale na mój los.

 

Dobrej nocy życzę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już w zasadzie dałem się wyrzucić ze studiów i jestem teraz na dobrze znanym etapie sen-spacer-sen. (...). No i taki bajzel w sumie. Już nawet odechciało mi się pisać bo w zasadzie po co. Nie wiem. Dziękuję wszystkim którzy przeczytali te krótkie gorzkie żale na mój los.

 

Ale pisz pisz, fajnie się Ciebie czyta. Masz jakąś lekkość pisania, może kiedyś książkę napiszesz?

E tam 21 lat to jeszcze młody jesteś. Co studiujesz? Może weź dziekankę i idź do szpitala, gdzie leczą zaburzenia osobowości. Chociaż młody jesteś, osobowość jeszcze Ci się ksztaltuje i nie ma się co dołować.

Głupia dzivvka, to z nią jest coś nie tak. Ona zdradziła, olej ją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×