Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prośba o pomoc w diagnozie


Lenteart

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Od dziecka zmagam się z niewytłumaczalnymi dla mnie stanami i proszę o pomoc. Jeszcze nie znalazłam podobnego przypadku, szukałam również na zagranicznych stronach. Byłam z tym kilka lat temu u psychiatry, która podsumowała moje objawy "ale zdaje sobie pani sprawę, że to abstrakcyjne?". Powiedziała, że to nerwica i przepisała leki - mozarin i tranxene (chyba taka była nazwa), jednak leki nie działały.

 

Do meritum. Od małego mam dziwne stany, które zazwyczaj pojawiają się w konkretnych sytuacjach, więc mogę je przewidzieć, a czasem kompletnie znikąd. Kiedyś okreslalam te napady jako niepokój, ale teraz już sama nie jestem pewna czy to niepokój. Ogarnia mnie takie dziwne uczucie, stres. Całkowicie zmienia to mój stan psychiczny, nie mogę się uśmiechać, czasem mięśnie się spinają w wyniki czego drżę. Nie mam apetytu, czasem wymiotuje, często chodzę do łazienki. Przy klasycznych stanach lekowych, jeżeli tak się tłumaczy anxiety disorder uczucie lęku powodują jakieś myśli, ale u mnie zazwyczaj takich myśli nie ma. Po prostu ogarnia mnie to uczucie. Pojawia się między innymi kiedy mam wyrzuty sumienia albo stany hupochondryczne - tutaj powodem mogą być myśli, które powodują lęk. Natomiast jeżeli chodzi o inne sytuacje, nie umiem tego wytłumaczyć. Najważniejsze z czym się zmagam to sprawy sercowe - ten stan pojawia się zawsze kiedy jestem w związku, co w ciągu kilku dni doprowadza do rozstania, bo nie jestem w stanie tego znieść. Najczęściej pojawia się to bardzo szybko po związaniu znajomości - czasem jest to lekkie i mija po godzinie albo dniu, ale zawsze kilkudniowy atak był powodem rozstania. Oprócz samego stanu to jakby wysysa ze mnie uczucia do tej osoby, często mój partner zaczyna mnie niesamowicie irytować. Czuję, że już nie chcę. Jednak zawsze pojawia się to znikąd w tym przypadku. Mój najdłuższy związek trwa 8 miesięcy, co jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem, przetrwalismy nawet kilka ataków, jednak teraz, już siódmy dzień to mam i już nie mogę. Od trzech dni praktycznie nie jem, kilka razy wymiotowalam. Czuję, że straciłam miłość do niego, a mieliśmy poważne plany na przyszłość. Nie wiem co.robic. Bardzo proszę o pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, co opisujesz, to też część składowa moich zachowań. Ja mam zdiagnozowane stany depresyjno-lękowe, nerwica lękowa o charakterze uogólnionym. Często dopada mnie stres w już znanych mi sytuacjach, z którymi powinnam być oswojona albo dopada w sumie nie wiedzieć w ogóle czemu, kiedy nic i nikt mi nie zagraża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. I jak sobie z tym radzisz? Ja się boje, że to jest koniec tego związku, że nawet jeżeli uda mi się to jakoś przetrwać zanim się z nim rozstanę, to że uczucia już nie wrócą. To jest tak, jakby praktycznie z dnia na dzień moja miłość wyparowała. Straszne to jest. Nie wiem co mam robić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niecały miesiąc temu zakończyłam związek. Ciężko było przetrwać pierwszy tydzień. Z początku chciałam gdzieś wyjechać, uciec, a teraz egzystuję na zasadzie "aby tylko przeżyć kolejny dzień". Myślę o ponownym leczeniu, ale wiesz, jak to jest... trzeba zadzwonić umówić się:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem. Ja teraz chcę walczyć, naprawdę mi na tym związku zależy, ale boje się, że to na marne.- albo, że nie dam rady, albo, że uczucia już nie wrócą. U mnie po rozstaniach zazwyczaj już na drugi dzień było normalnie a uczucia nigdy nie wracały. Masakra

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to taka chwiejność "przedwczoraj nie kochałam, dziś kocham, jutro nie kocham, pojutrze będę kochać" to raczej tak, patrzyłabym na to przez pryzmat choroby.

 

Mnie pozostaje mieć nadzieję, że w moim przypadku to po prostu nie była prawdziwa miłość i kiedyś jak jej doświadczę, nie będę mieć takich dylematów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to był pierwszy związek z taką sytuacją? Bo rozumiem, że rozstałaś się z powodu podobnego uczucia do tego, które ja mam, tak?

Jeżeli pierwszy, to może tak być, że to nie była prawdziwa miłość, tylko że zazwyczaj ludzie się rozstają jak się coś psuje na przykład. Jeżeli to ten stan był przyczyną rozstania, to obawiam się, że będzie tak jak u mnie, i będzie to przyczyną rozstania każdego następnego związku. Dlatego szukam jak sobie z tym poradzić i czy to się w ogóle kwalifikuje jako zaburzenia lękowe. Nie wiem czy jest na to rada, ale ja już tak dłużej nie mogę. Przyczyną rozpadu mojego każdego związku były te stany. Zawsze po kilku dniach po prostu nie dawałam rady i zrywałam z partnerem. Jak tylko zostawałam sama to odchodziło. Na przykład raz byłam z chłopakiem na wyjeździe i po rozstaniu byliśmy jeszcze kilka dni w tym miejscu jako znajomi- ale dopóki on nie wyjechał cały czas to miałam. Jak wyjechał od razu przeszło i czułam ulgę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm nie był to mój pierwszy związek. To drugi zerwany przeze mnie. Wydaje mi się, że pierwszy raz poczułam taką obojętność, że wszystko odeszło, a partner denerwował mnie niemiłosiernie, zwłaszcza jak chciał mnie przytulić - irytacja, irytacja, irytacja! Wcześniejszy zerwany związek nie przetrwał przez odległość i brak działań ze strony partnera na poprawę naszej sytuacji - nie wiążę tego z żadnymi moimi lękami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I to tak z dnia na dzień? Czy był to proces. Coś zaczęło się dziać i stopniowo traciłaś uczucia?

U mnie czasem są takie małe ataki, np. kilka minut, godzina, jeden dzień. Najdłuższy, który udało nam się przetrwać to były chyba jakoś 4 dni, w tym jeden dzień chyba był dosyć łagodny. I potem minęło i było znowu dobrze. Ale teraz to już ósmy dzień i nie daję rady. Czuję, że to już nie wróci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się, jak partner wyjechał na półtora miesiąca za granicę. Nie tęskniłam, byłam aż wręcz obrażona jak przysyłał marudne smsy, o tym jak mu tam jest źle. Nie wspierałam go. Nie chciałam rozmawiać przez skype'a. Denerwowało mnie to jak dużo pisał i oczekiwał, że non-stop będę mu odpisywać. Byłam poirytowana zwłaszcza w okresie, kiedy leżałam chora, przeziębiona i wtedy miałam całe mnóstwo czasu na "taplanie" się we własnych czarnych myślach. Gdy zbliżał się dzień jego powrotu ciągle myślałam o tym, że będę musiała do niego jechać i zobaczyć się z jego rodzicami, co napawało mnie dużym lękiem. Wspólne obiadki i takie tam nasiadówy ze starymi, z którymi nie wiadomo, o czym gadać. Ciągle wyobrażałam sobie jak będzie mnie dotykać, a ja się będę przed tym bronić i że będzie powtarzać, jak to bardzo mnie kocha, a mi te słowa nie przejdą przez gardło. I tak było.

 

Mam wielką nadzieję, że to nie przez moją chorobę, tylko po prostu tak się zadziało, bo we mnie brakło uczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem. Kurcze masakra. My od pół roku mieszkamy razem. Mieliśmy poważne plany na przyszłość. Nie chcę, żeby to się tak skończyło bez sensu. Jeżeli nie mamy być z jakiegoś pwodu razem, to wolałabym, żeby to się zakończyło z jakichś konkretnych powodów- przestaliśmy się dogadywać itp. Ale to jest po prostu bez sensu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie też się to wydawało bez sensu, bo przecież pragnęłam, żeby mnie ktoś pokochał, a jak to się stało to.... wybrałam samotność. Heh, sama nie wiem do teraz, co o tym sądzić. On też miał takie plany jak wspólne mieszkanie, ślub.... i wiem, że złamałam mu serce. Z tą świadomością żyje mi się teraz najtrudniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będę próbować terapii. Napisałam do dwóch specjalistów, któzy prowadzą terapię przez Skype (mieszkam za granicą) i czekam na odpowiedź. Może też powinnaś spróbować? Mój chłopak czytał też w internecie, że na zaburzenia lękowe (anxiety disorder) często pomaga też akupunktura (codzienne zabiegi, efekty widać po około 3 tygodniach). Będę próbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×