Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toksyczna matka czy ze mną jest coś nie tak?


Gość Serena66

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Jako dziecko zauważyłam coś takiego, że moja śp. babcia potrafiła się czepiać mojej mamy o to, że wracała póżno z pracy. Z chwilą jej śmierci moja mama zaczęła się zachowywać toksycznie w stosunku do mnie.

Kiedyś coś wspominała, że po co ci znajomi. Zajęłam się więc potulnie nauką i wtedy wydawało się, że tak musi być, że nie mam żadnych znajomych.

W gimnazjum dokuczano mi z powodu wyglądu. Nie miałam w nikim wsparcia, w rodzinie także. Poza tym korespondowałam internetowo z chłopakiem o parę lat ode mnie starszym. Wówczas miałam 16 lat. Mama zabroniła mi się z nim spotkać. Ta znajomość skończyła się oczywiście. Miałam mały epizod samobójczy. Przedawkowywałam tabletki i raz nożem chciałam sobie skórę naciąć. Poczułam silny ból.

Poszłam do ekonomika bo moja mama jest po ekonomiku to sobie myślałam, że zawsze ktoś mi pomoże nie mając pojęcia, że to nie moja droga życiowa.

W technikum bałam się rówieśników i bałam się z nimi rozmawiać. Choć oni byli w stosunku do mnie bardzo mili.

Na studiach poszłam początkowo na filologię germańską(bo zawsze słyszałam, że jestem dobra z języków). Nie wiem czy wtedy nie zaczęły mi się otwierać oczy na to co robię z własnym życiem. Filologia po miesiącu mnie nudziła. Ale rok mama kazała mi się przemęczyć bo się nie zgodziła wówczas na to bym była w domu. Nie obchodziło jej to, że to nie dla mnie. Potem gdy nie uzyskałam zaliczenia na drugi rok studiów zrezygnowałam z filologii poszłam na ekonomię. Żałuję tego, że nie poszłam na studia do Gdańska.

Początkowo na Ekonomii myślałam, że to dla mnie super studia nawet były koleżanki z którymi rozmawiałam na przerwach, siedziałam na wykładach. Potem z czasem wiadomo paczki się utworzyły czy przyjażnie. Osoby z którymi ja się przyjażniłam zrezygnowały ze studiów. Poza tym wówczas podkochiwałam się w pewnym chłopaku i byłam zazdrosna. Zadawałam się wtedy z taką jedną koleżanką. Zaczęłam wtedy wychodzić na imprezy, na kawy z nią. Sądziłam, że mam przyjaciółkę. Jednak zerwał się kontakt gdy po raz drugi zrezygnowała ze studiów i wyjechała do Gdańska. Moja mama zresztą nie chciała bym u niej nocowała.

Poza tym oskarżono mnie na studiach o usuwanie wiadomości mejlowych z poczty grupowej na roku. Poczułam się samotna w gronie rówieśników.

I zaczęłam się czuć coraz bardziej wypalona na studiach. Studia nie sprawiały mi satysfakcji, nudziły.

Gdy szukałam miejsca na praktyki musiałam sobie sama radzić, a po czasie się okazało, że moja ciocia zna kogoś kto ma biuro rachunkowe i by mogła załatwić praktyki, ale to było po jak sobie załatwiłam. Na praktykach poczułam co to znaczy mobbing. Byłam wyzywana przez jedną z pań od tępaków, nie zmienialnych osób. Czułam się tam coraz gorzej. Poza tym nie dostawałam nic do roboty na praktykach konkretnego. Wyglądało to na zasadzie przynieś podaj pozamiataj. Chciałam zmienić miejsce praktyk. Mojej mamy nie obchodziło to. Miałam tam do końca siedzieć. Dzięki też praktykom nienawidzę księgowości i nie chcę się w tym rozwijać.

W międzyczasie zaczęłam chodzić na informatykę i do pubu by zapomnieć o wszystkim. Myślę sobie fajnie nie będę sama, mam przyjaciół. Tylko, że dzień przed świętami wielkanocnymi jak była propozycja ogniska moja mama zabroniła mi pójścia tam bo post. Chciałam jechać do Warszawy na warsztaty z programowania dla dziewczyn. Mama mi zabroniła bo powiedziała, że sama nie pojadę. I potem przestałam się z informatykami dogadywać i poczułam się oszukana nieco przez nich. Chciałam jechać z nimi na Imagine Cup(zobaczyć konkurs)a była już lista zamknięta. Do Gdańska na konferencję pojechałam sama, a namawiali mnie na wyjazd. W międzyczasie stwierdziłam idę na zaoczną informatykę nie zdając sobie sprawy że wracam na właściwą drogę życiową. Poza tym organizm zaczął się domagać zajęcia się nim bo bolały mnie mięśnie pleców i barków(dużo zawsze siedziałam przy biurku).

Po tym wszystkim w duszy odezwała się pustka. Zaczęło mi czegoś brakować. Jako iż nie miałam pasji rozwiązywałam krzyżówki(mam ponad tysiąc rozwiązanych z technopolu). Ale to nie było to.

Potem jako iż w sanatorium spodobały mi się masaże stwierdziłam, że zacznę chodzić na masaże relaksacyjne i chodzę. W międzyczasie coś czytałam, że wchodzi się w kontakt z wewnętrznym ja. Któregoś razu zrodziło mi się też gdy oglądałam Automaniaka, a ciekawe czy znajdę tych redaktorów na facebooku. Znalazłam. Mam dwóch w znajomych. Po paru dniach patrzę zaproszenie do polubienia strony motoryzacyjnej. Myślę sobie o co mu chodzi. Stronę przejrzałam(do tej pory czytam tą stronę i jeszcze inne motoryzacyjne) i nie wiem czy to zapaliło we mnie ogień pasji bo znów mnie coś trzepnęło i wtedy w pełni przejrzałam na oczy. Myślę sobie co ja z własnym życiem zrobiłam, zmarnowałam 7,5 roku na rozwijanie się w czymś czego nie lubię. Zawsze się zastanawiałam w jakim kierunku iść w kwestii studiów, a miałam to pod nosem.

Zauważyłam dziwną rzecz gdy matka mnie wkurza i czytam katalog motoryzacyjny czy cokolwiek o motoryzacji momentalnie się uspokajam i wyciszam. Nawet gdy śnię o samochodach czuję to samo.

Jestem cały czas singlem, a co roku muszę słuchać o tym bym sobie kogoś znalazła. Nie chcę bo boję się bliskości. Nie chcę mieć dzieci bo wiem, że najpierw muszę zrobić coś z sobą i nie chcę by skończyły jak ja.

Stwierdziłam, że skoro tyle z nią wytrzymałam to do momentu znalezienia pracy po mojej obronie pracy wytrzymam a potem wyprowadzam się z domu i idę na terapię. Nie czuję się dobrze w towarzystwie mojej mamy.

Nienawidzę świąt bo atmosfera jest dla mnie sztuczna. Nienawidzę tego, że co roku ja muszę jej pomagać. Drżą mi nieraz ręce. Matka powiedziała, że mam delirkę. I to takim tonem że szkoda gadać.

Jeżdzę czasami do Gdańska i czuję się świetnie tam. Nie przypomina mi nic o przeszłości i najchętniej bym w tym mieście została.

Od tamtego czasu nie wiem czy ze mną jest coś nie tak czy ja jestem normalna i po prostu zrozumiałam jaka jest moja matka?. Nie wiem co robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

Z jednej strony "sporo" tej mamy w Twoim życiu i decyzjach, które podejmowałaś, a z drugiej są również Twoje starania o wyzwolenie się spod jej wpływu i próby "odnalezienia siebie".

Myślałaś o terapii, by jeszcze bardziej ograniczyć wpływ mamy na siebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O terapii myślałam tylko, że jako na razie niestety mieszkam z mamą chcę to zrealizować jak się wyprowadzę z domu co planuję zrobić po swojej obronie pracy licencjackiej. Na razie mi się wydaje, że skoro tyle już wytrzymałam z mamą to do momentu obrony jeszcze wytrzymam potem naprawdę się wyprowadzam(chcę znależć pracę w innym mieście oraz wynająć pokój).

Czyli ze mną jest wszystko w porządku?. Bo jak przejrzałam na oczy to nieraz mnie to zastanawia.

Czytałam o terapii łatwo za bardzo nie będzie, ale chcę to zrobić. Bo gdybym nie przejrzała na oczy w pewnym momencie jej wpływ zniszczyłby moje życie w pełni. Już słucham co roku życzeń bym sobie kogoś znalazła i o posiadaniu dzieci. Początkowo mnie dołowało to, ale gdy mam pasje przestało mnie to dołować.

Udaje przed mamą idealną córkę, a tak naprawdę przestało mnie ruszać jej zachowanie.

Mam prawo jazdy od 5 lat. Od czasu gdy interesuje mnie motoryzacja wewnętrznie odzywa się we mnie coś takiego by coś z tym zrobić. Czuję też bezsens bo skoro mam prawko coś powinnam z tym robić. Śni mi się, że jeżdżę samochodami. A na co dzień czuję lęk. Jutro jadę do psychologa na konsultację bo chce się dowiedzieć czy problem siedzi w braku praktyki czy siedzi w mojej głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O terapii myślałam tylko, że jako na razie niestety mieszkam z mamą chcę to zrealizować jak się wyprowadzę z domu co planuję zrobić po swojej obronie pracy licencjackiej. Na razie mi się wydaje, że skoro tyle już wytrzymałam z mamą to do momentu obrony jeszcze wytrzymam potem naprawdę się wyprowadzam(chcę znależć pracę w innym mieście oraz wynająć pokój).

Czyli ze mną jest wszystko w porządku?. ....

No raczej.

Dostrzegłaś przyczyny.

Znalazłaś rozwiązanie.

Zaplanowałaś wykonanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O terapii myślałam tylko, że jako na razie niestety mieszkam z mamą chcę to zrealizować jak się wyprowadzę z domu co planuję zrobić po swojej obronie pracy licencjackiej. Na razie mi się wydaje, że skoro tyle już wytrzymałam z mamą to do momentu obrony jeszcze wytrzymam potem naprawdę się wyprowadzam(chcę znależć pracę w innym mieście oraz wynająć pokój).
Warto czekać i odkładać to na później?

 

Czyli ze mną jest wszystko w porządku?. Bo jak przejrzałam na oczy to nieraz mnie to zastanawia.
W "sytuacji idealnej" rodzic/rodzice dążą do wychowania dziecka/dzieci do samodzielnego życia. Jak wg Ciebie jest w Twojej sytuacji?

 

Czytałam o terapii łatwo za bardzo nie będzie, ale chcę to zrobić. Bo gdybym nie przejrzała na oczy w pewnym momencie jej wpływ zniszczyłby moje życie w pełni. Już słucham co roku życzeń bym sobie kogoś znalazła i o posiadaniu dzieci. Początkowo mnie dołowało to, ale gdy mam pasje przestało mnie to dołować.

Udaje przed mamą idealną córkę, a tak naprawdę przestało mnie ruszać jej zachowanie.

Świetnie, że masz świadomość wpływu Twojej mamy na Twoje życie. Tylko po co w takim razie udawać "idealną córkę"? Obawiasz się reakcji mamy?

 

Mam prawo jazdy od 5 lat. Od czasu gdy interesuje mnie motoryzacja wewnętrznie odzywa się we mnie coś takiego by coś z tym zrobić. Czuję też bezsens bo skoro mam prawko coś powinnam z tym robić. Śni mi się, że jeżdżę samochodami. A na co dzień czuję lęk. Jutro jadę do psychologa na konsultację bo chce się dowiedzieć czy problem siedzi w braku praktyki czy siedzi w mojej głowie.
Jeśli czujesz na co dzień lęk, to jak najbardziej wskazana jest terapia (i być może leki). Nie ma co zwlekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O terapii myślałam tylko, że jako na razie niestety mieszkam z mamą chcę to zrealizować jak się wyprowadzę z domu co planuję zrobić po swojej obronie pracy licencjackiej. Na razie mi się wydaje, że skoro tyle już wytrzymałam z mamą to do momentu obrony jeszcze wytrzymam potem naprawdę się wyprowadzam(chcę znależć pracę w innym mieście oraz wynająć pokój).
Warto czekać i odkładać to na później?

Z tego co czytałam takich rzeczy zbyt długo nie powinno się odkładać bo w pewnym momencie to spowoduje duże zniszczenia, że któraś ze stron zapewne ja bardzo żle na tym skończy.

Czyli ze mną jest wszystko w porządku?. Bo jak przejrzałam na oczy to nieraz mnie to zastanawia.
W "sytuacji idealnej" rodzic/rodzice dążą do wychowania dziecka/dzieci do samodzielnego życia. Jak wg Ciebie jest w Twojej sytuacji?

Wiesz jednak masz rację. Z tego co rozumiem, że idealnie by było na tej zasadzie, że gdy dziecko jest dorosłe matka nie wtrąca się za bardzo w życie, o ile dziecko o to nie prosi. U mnie nie ma za bardzo tego.

Czytałam o terapii łatwo za bardzo nie będzie, ale chcę to zrobić. Bo gdybym nie przejrzała na oczy w pewnym momencie jej wpływ zniszczyłby moje życie w pełni. Już słucham co roku życzeń bym sobie kogoś znalazła i o posiadaniu dzieci. Początkowo mnie dołowało to, ale gdy mam pasje przestało mnie to dołować.

Udaje przed mamą idealną córkę, a tak naprawdę przestało mnie ruszać jej zachowanie.

Świetnie, że masz świadomość wpływu Twojej mamy na Twoje życie. Tylko po co w takim razie udawać "idealną córkę"? Obawiasz się reakcji mamy?

A co na razie mogę zrobić póki z nią mieszkam. Nie za dużo. Gdybym jej powiedziała o tym co ona mi robi to się wyprze, będzie kłamać, że to dla mojego dobra.

Mam prawo jazdy od 5 lat. Od czasu gdy interesuje mnie motoryzacja wewnętrznie odzywa się we mnie coś takiego by coś z tym zrobić. Czuję też bezsens bo skoro mam prawko coś powinnam z tym robić. Śni mi się, że jeżdżę samochodami. A na co dzień czuję lęk. Jutro jadę do psychologa na konsultację bo chce się dowiedzieć czy problem siedzi w braku praktyki czy siedzi w mojej głowie.
Jeśli czujesz na co dzień lęk, to jak najbardziej wskazana jest terapia (i być może leki). Nie ma co zwlekać.

Właśnie się chcę tego dowiedzieć czy to jest zwykły brak praktyki czy to po prostu leczenie jest mi potrzebne. Boję się gdy sobie pomyślę, że po ulicy bym musiała jeżdzić. Ale moja matka to kiedyś wspomniała, że ona też długi czas nie jeżdżiła. Musiała zacząć gdy tata się poważnie rozchorował. I czasami słyszałam, że jak to kiedyś wspomniała, że zawsze będę mogła ją zawieżć jak zasłabnie czy jakoś tak.

A nie chcę wchodzić w związki ani tym bardziej mieć dzieci póki z sobą samym nie zrobię porządku bo po prostu czuję, że jeśli tego nie zrobię żadnej relacji zdrowej nie zbuduję. Co prawda narazie mnie do tego nie ciągnie, ale to w pewnym momencie da o sobie znać. Wiecznie słyszałam od mamy, że dzieci ma się po to by miał kto podać szklankę wody na starość, a śluby to z rozsądku się bierze.

Czasami to aż nie wiem co mam sobie myśleć jak mama moja opowiada, że wnuki to rozpuści a z zięciem to się napije.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... Wiecznie słyszałam od mamy, że dzieci ma się po to by miał kto podać szklankę wody na starość, a śluby to z rozsądku się bierze.

Czasami to aż nie wiem co mam sobie myśleć jak mama moja opowiada, że wnuki to rozpuści a z zięciem to się napije.

Traktuje Cię jak własnośc i narusza granice.

Ciekawe jeszcze, co ew. zięć na to, bo osobiście bym się wypiął i dzieci nie dał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie to że codziennie mi to mówiła ale to zwykle od niej słyszałam. Nigdy nie słyszałam że dzieci się ma po to bo się tego kogoś kocha i chce się z nim mieć dzieci.

Ja akurat nie chcę dzieci bo mam inne teraz priorytety(studia- obrona, praca, wyprowadzka, terapia w międzyczasie studia zaoczne)poza tym kwestie zdrowotne mają u mnie co nieco do gadania.

Nie mam chłopaka. Faceci dzięki mojej matce się mną nie interesują bo skoro zawsze siedziałam w książkach, a jedne znajomości dzięki jej działaniom zakończyłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serena66, wg mnie Twoja mama przerzuciła na Ciebie część swoich lęków (jak choćby ten przed prowadzeniem samochodu). I fajnie, że nie przyjmujesz zupełnie bezkrytycznie jej poglądów (na temat związków i rodzicielstwa). To ukazuje Twoje starania o odseparowanie się od mamy, wyznaczenie granic pomiędzy Wami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam dziś u psychologa bo chciałam się dowiedzieć skąd ten lęk przed prowadzeniem samochodu jest. Wspomniałam też o mamie. Powiedziałam o swoim planie. Powiedziała mi że dojrzałam do pewnych decyzji i że dojrzałam. Zasugerowała mi bym najpierw za terapię się zabrała i potem łatwiej będzie w kwestii jazdy samochodem. Powiedziała też ze wyjścia nie ma i będę musiała lekcje wykupić. Czułam wewnętrznie jak mówiłam jej o tym to że się jakby trzęsłam zupełnie jakby wszystko chciało wyjść. Moja mama samochodem jeździ jak tata ma wolne tak to tata ja wozi. Ja nie jeżdżę. Wiecie ta rozmowa z psychologiem nawet mnie podbudowała i zmotywowała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam zedytować post ale nie mam tu tej opcji.

Z tego co zauważyłam ojciec zachowuje się podobnie jak matka. Z tymże u niego to jest że zachowuje się wtedy tak jak jej nie ma. A gdy jest to po prostu typ ojca nieobecnego.

I chcę się wyprowadzić bo się domyślam, że w pewnym momencie żle to się dla mnie skończy i chcę realizować swój plan.

Mam tylko nadzieję, że jak pasje i to że na masaże chodziłam mi otworzyły klapki, które wtedy miałam na oczach, że tego nie widziałam to, że znów te klapki się nie zamkną.

Czuję się silna psychicznie. Nawet emocjonalnie przestało mnie ruszać zachowanie rodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co napisałaś wnioskuję, że jesteś zadowolona z wizyty u psychologa. Bardzo dobrze. :great:

Może to "wewnętrzne trzęsienie" wynikało z tego, że mówiłaś o sobie, o swoich potrzebach i nie dostosowywałaś się do czyjegoś zdania?

Jeśli dobrze zrozumiałem, również Twój tata jest pod presją mamy. Podczas jej nieobecności nie tylko "odżywa", ale też odreagowuje na Tobie (poprzez próby dominacji). A takie relacje rodzinne nie są korzystne dla Ciebie.

Nie wiem czy te "otwarte na pasje klapki" zamkną się, natomiast myślę, że to ważne, że podążasz za tym, co interesuje Ciebie, a nie innych. Nawet gdybyś miała stracić zainteresowanie motoryzacją i masażami, to zyskasz doświadczenie w realizowaniu siebie. :great:

 

Co do edycji postów - ta opcja znika po kilku czy kilkunastu minutach od zapisania odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co napisałaś wnioskuję, że jesteś zadowolona z wizyty u psychologa. Bardzo dobrze. :great:

Może to "wewnętrzne trzęsienie" wynikało z tego, że mówiłaś o sobie, o swoich potrzebach i nie dostosowywałaś się do czyjegoś zdania?

Jeśli dobrze zrozumiałem, również Twój tata jest pod presją mamy. Podczas jej nieobecności nie tylko "odżywa", ale też odreagowuje na Tobie (poprzez próby dominacji). A takie relacje rodzinne nie są korzystne dla Ciebie.

Nie wiem czy te "otwarte na pasje klapki" zamkną się, natomiast myślę, że to ważne, że podążasz za tym, co interesuje Ciebie, a nie innych. Nawet gdybyś miała stracić zainteresowanie motoryzacją i masażami, to zyskasz doświadczenie w realizowaniu siebie. :great:

 

Co do edycji postów - ta opcja znika po kilku czy kilkunastu minutach od zapisania odpowiedzi.

Jestem bardzo zadowolona z wizyty i czuję się wyjątkowo zmotywowana i podbudowana do realizacji swojego planu. Sama bym nie pomyślała z tą dojrzałością. Co prawda psycholog mi zasugerowała, że najpierw powinnam się obronić bo to, że nie mam na razie obronionej pracy licencjackiej gdyż zaliczam 19 lutego ostatni egzamin blokuje mi wszelkie plany. A czuję że ten plan co sobie postawiłam jest dobry i czuję, że dobrze robię.

Z tym trzęsieniem to nie wiem to wynika z faktu, ze to co mi rodzice robili wewnętrznie we mnie siedzi i domaga się ujścia. Teraz jak sobie pomyślałam to coś mi się wydaje, że przy korzystaniu z pomocy terapeuty jak zacznę o tym mówić, przepracowywać to co we mnie siedzi ze mnie wyjdzie i zapewne zacznę płakać(czytałam, że płacz podobno oczyszcza duszę), ale że mnie to oczyści.

Co do Taty. Mama jest na razie w szpitalu bo miała operację stawu biodrowego. Dzwoniła. Czuje się dobrze. I nawet co dziwne emocjonalnie nie przeżywałam tego zabiegu. Emocjonalnie nawet nie reaguję na to. A wracając do taty to jak siedzi w domu zachowuje się jak taki kierownik. Zaczął mi mówić bym pranie wstawiła, a powiedziałam mu, że zrobię to jutro. W soboty też zawsze odkurzam dywany to tak sobie przyjęłam jako taki dzień sprzątania. Jak tato w pracy siedzi jest spokój. Mam cichą nadzieję że mama szybko ze szpitala wyjdzie bo przynajmniej spokój od ojca będzie tylko mama będzie problematyczna. W domu 2 miesiące prawdopodobnie i mam nadzieję, że nie dłużej bo wytrzymać z nią to masakra będzie. Ja też jestem na razie w domu(jeżdżę jedynie na siłownię,do kosmetyczki, czy ewentualnie jak coś kupić muszę)bo na razie egzamin, potem obrona, potem chcę szukać pracy w innym mieście i się wyprowadzić. Do tego czasu myślę że lepiej się mama będzie czuć.

Nie jestem chyba normalna w tym temacie, że nie chciałabym mieć jej na sumieniu jak się wyprowadzę?

A co do pasji to na razie nie będę chodzić na masaże. Chcę sprawdzić czy potem się coś u mnie na gorsze zmieni i będę ślepa na to co rodzice robili, a poza tym nie chcę by moja mama wiedziała, że chodziłam. Nie to że na zawsze rezygnuję z masaży ja do tego wrócę jak się usamodzielnię i z dala od rodziców będę mieszkać. Poza tym mi organizm o masażu przypomni bo zapewne będzie coś mnie bolało od długiego siedzenia(wcześniej zanim chodziłam na masaże to plecy mnie bolały bo dużo przy biurku siedzę)

Motoryzacją się dalej interesuję. Mam na domowy użytek by sobie oglądać odcinki pewnego programu motoryzacyjnego i podłączam sobie dysk zewnętrzny do telewizora i oglądam go z uśmiechem na twarzy. A potem to mi się śni, że jak jeżdżę samochodem i że jestem tak szczęśliwa. Czasem czuję wewnętrzną jakąś rozkosz jak się naoglądam o samochodach, że jak śpię to mi jest tak dobrze.

Przysłuchuję się najwyżej temu co kto mówi, ale to co z tym zrobię to już się tym tak nie przejmuję.

A z tymi klapkami bo teraz zerknęłam to mi chodziło, że czy znów się nie zrobię ślepa na to jacy są rodzice.

Punkt widzenia tak mi się przestawił, że stwierdziłam ja jestem normalna tylko mieszkam z nienormalnymi ludżmi.

Byłam dziś na masażu czuję wewnętrzną rozkosz a jak w nocy ona mnie dopadnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Sama bym nie pomyślała z tą dojrzałością. ...

W sumie widać ją po Twoich tekstach. Miło się czyta. Sama doszłaś do wniosków (słusznych), do których niektórzy dojśc nigdy nie mogą.

Nie nadużywałbym tylko pojęcia normalności - choć można rzec, że normalna mieszka z przeciętnymi ludźmi.

Klapki się nie zamkną, jeśli nie pozwolisz sobie wmówić narzucanych powinności.

Masz prawo regulować stosunki z rodzicami tak, by odpowiadały Tobie.

Nie masz zobowiązań. Oni mają swoje życie, Ty swoje. Istnieją granice, za które rodziców niekoniecznie zdrowo jest wpuszczać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Sama bym nie pomyślała z tą dojrzałością. ...

W sumie widać ją po Twoich tekstach. Miło się czyta. Sama doszłaś do wniosków (słusznych), do których niektórzy dojśc nigdy nie mogą.

Nie nadużywałbym tylko pojęcia normalności - choć można rzec, że normalna mieszka z przeciętnymi ludźmi.

Klapki się nie zamkną, jeśli nie pozwolisz sobie wmówić narzucanych powinności.

Masz prawo regulować stosunki z rodzicami tak, by odpowiadały Tobie.

Nie masz zobowiązań. Oni mają swoje życie, Ty swoje. Istnieją granice, za które rodziców niekoniecznie zdrowo jest wpuszczać.

:). Nie pomyślałabym, że mając swoje pasje które we mnie są od dziecka do których teraz wróciłam i to, że na masaże chodziłam to mnie tak zmieni.

Co do normalności. Aha.

Powinności to masz na myśli, że:

- Co do pasji: Nie dać sobie wmówić, że to nie jest dla ciebie

- Co do innych sfer: Sama wiem lepiej co jest dla mnie dobre mimo, że wszyscy sądzą co innego.

Pani psycholog taką jedną rzecz mi powiedziała: Nawet jeśli matka się obrazi to jej to potem przejdzie. Pogada sobie pogada i przestanie.

A opowiadała mi to kobieta co sama ma dzieci.

Zobowiązań w kwestii związków nie mam. Jedyne co mnie na razie trzyma w domu to kwestia związana ze studiami, ale to kwestia paru miesięcy gdy będę mieć obronę.

Na terapię i tak pójdę. Czuję, że to mi pomoże. Sama wyprowadzka spowoduje to, że inaczej się będę czuła. I poza psycholog mi to masażystka powiedziała do której chodziłam. Rację mają. Ja to nawet czuję.

Czasami matka coś tam powie czy nawet z tymi dziećmi jak pisałam wcześniej. Potem słyszę głosiki takie w głowie z którymi parę dni w głowie walczę, że to ona chce zostać babcią ja nie chcę być matką. To ona tego chce nie ja. Potem to już do mnie nie wraca i tak każdorazowo. Jakbym nic z tym nie zrobiła to by mnie pokonało i zniszczyło.

Słucham też taki utwór Led Zeppelin- Stairway to heaven. Bardzo uspokajający utwór się przyznam i taki magiczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie z pasjami jeszcze taka inna sytuacja mi się przypomniała. Nie zaliczyłam egzaminu z jednego przedmiotu w związku z czym zaliczenie przesunęło mi się na sesję poprawkową. Zdołowało mnie to. Siedziałam sama koło auli zrozpaczona totalnie, łzy trochę mi leciały, a na kolanach miałam swojego laptopa. Chodziłam wtedy na spotkania sekcji informatycznej i z laptopa usunęłam wszystkie programy dotyczące programowania. Potem się we mnie coś takiego odezwało, że mam się uspokoić bo jeszcze woda gdzieś się dostanie i uszkodzę sobie komputer. Uspokoiłam się, nos wydmuchałam. Wtedy jak nie miałam jeszcze pojęcia jaka mama w stosunku do mnie była co pisała mi wtedy uszy do góry to mnie tez nie pocieszało.

Potem stwierdziłam jednak rezygnuję z informatyki będąc jeszcze pod wpływem emocji.

Po kilku dniach gdzieś na chłodno stwierdziłam, że do tego wrócę i zrozumiałam jedno te pasje techniczne zawsze będą częścią mnie i jak z nich zrezygnuję i tak one będą. Czytałam kiedyś książkę Marty Kaim Jesteś Ważna. Tam jest rozdział o pasjach i jest coś takiego, że w przyrodzie nic nie ginie i wcześniej czy póżniej twoje prawdziwe powołanie będzie chciało upomnieć się o ciebie i zacznie się objawiać w postaci frustracji, niezadowolenia. Jak to przeczytałam skojarzyło mi się ze mną. Bo z roku na rok na studiach ekonomicznych z początku satysfakcja była, ale potem czułam się wypalona i zmęczona. Zupełnie jakby to nie było to. Jakby już wcześniej wnętrze chciało mi coś powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

Powinności to masz na myśli, że:

- Co do pasji: Nie dać sobie wmówić, że to nie jest dla ciebie

- Co do innych sfer: Sama wiem lepiej co jest dla mnie dobre mimo, że wszyscy sądzą co innego.

Tak właśnie.

 

...Pani psycholog taką jedną rzecz mi powiedziała: Nawet jeśli matka się obrazi to jej to potem przejdzie. Pogada sobie pogada i przestanie.

Tak zwykle bywa - choć relacje z rodzicami mogą rozmaicie ewoluować.

Moi przykładowo są już "wychowani".

Z kolei starzy mojej pani są ciężko reformowalni (frakcja fundamentalno-katolicka). Na szczęście niewiele nam mogą narobić koło pióra.

 

...Led Zeppelin- Stairway to heaven. Bardzo uspokajający utwór się przyznam i taki magiczny.

Hehe... strasznie stary. Jakoś takie czasy:

=>

[videoyoutube=4wAPTsjhrjM][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Po kilku dniach gdzieś na chłodno stwierdziłam, że do tego wrócę i zrozumiałam jedno te pasje techniczne zawsze będą częścią mnie i jak z nich zrezygnuję i tak one będą.

Czyżbyś odczuwała presję, że techniczne zainteresowania nie mogą być domeną kobiet? To bzdura jest. Współpracuję z dziewczynami na stanowiskach specjalistów technicznych (również team leaderów) IT. To sa świetni fachowcy. (Nawet durny język, w którym dziwnie wygląda: świetne fachowczynie [czy jak?]. :D ) Przy tym matki nawet trójki dzieci. Da się.

 

... Czytałam kiedyś książkę Marty Kaim Jesteś Ważna. Tam jest rozdział o pasjach i jest coś takiego, że w przyrodzie nic nie ginie i wcześniej czy póżniej twoje prawdziwe powołanie będzie chciało upomnieć się o ciebie i zacznie się objawiać w postaci frustracji, niezadowolenia. ...

Dokładnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

Powinności to masz na myśli, że:

- Co do pasji: Nie dać sobie wmówić, że to nie jest dla ciebie

- Co do innych sfer: Sama wiem lepiej co jest dla mnie dobre mimo, że wszyscy sądzą co innego.

Tak właśnie.

 

...Pani psycholog taką jedną rzecz mi powiedziała: Nawet jeśli matka się obrazi to jej to potem przejdzie. Pogada sobie pogada i przestanie.

Tak zwykle bywa - choć relacje z rodzicami mogą rozmaicie ewoluować.

Moi przykładowo są już "wychowani".

Z kolei starzy mojej pani są ciężko reformowalni (frakcja fundamentalno-katolicka). Na szczęście niewiele nam mogą narobić koło pióra.

 

...Led Zeppelin- Stairway to heaven. Bardzo uspokajający utwór się przyznam i taki magiczny.

Hehe... strasznie stary. Jakoś takie czasy:

=>

[videoyoutube=4wAPTsjhrjM][/videoyoutube]

Jak to mojej matce wspomniałam, że idę na informatykę zaocznie, a jak to ona chciała mnie uświadomić jakie to są studia jak ona sama nie studiowała. Zdaję sobie sprawę, że informatyka to dużo matmy i o komputerach bo mam materiały związane z tymi studiami. Ale pogadała swoje ja wiem swoje. Nawet jej wspomniałam, że chcę coś z mechaniki samochodowej zrobić(mam bardziej na myśli to że poznać jak to wszystko działa i jest połączone). Swoje pogadała i nawet mnie to nie ruszyło. Zupełnie jakby nie wiem czuła, że co ona może. To moje pasje i chcę się w tym rozwijać. Ja mam swoje pasje i czuję się świetnie, a w otoczeniu jakoś nie widzę by rodzina i brat mieli. Nie umiem żyć tylko rutyną. Prędzej czy póżniej odezwałby się w mojej duszy brak czegoś.

Rozmaicie w sensie, że mogą nawet dziecko znienawidzić, winić, żeby mnie zniszczyć i nic ich nie zmieni?. Moja matka to też jest katolik(niedziela palmowa- do kościoła mamy z nią iść, jak msza za babcię śp.- do kościoła i na cmentarz, post- zakaz imprez, urodziny babci- cmentarz, święta- robota w kuchni).

Mam parę utworów z Deep Purple nawet. Świetna muzyka.

 

Presję. Może wtedy to była presja. Ale potem jak to zaakceptowałam przestało mi to przeszkadzać. Pogodziłam się z tym, że mam takie pasje i to akceptuję.

Jak przeczytałam tą książkę byłam w szoku bo czułam się tak jakbym czytała o swoim życiu. Na studiach ekonomicznych czułam wypalenie jak u pracownika, frustrację, niezadowolenie i jeszcze wewnętrzny ból organizmu jakby chciał mi coś powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Docelowy skutek posiadania i rozwijania pasji bywa taki, że pracując robisz to, co lubisz. Praca przestaje być znienawidzonym obowiązkiem, a staje się zabawą. Zabawą przynoszącą zarobki dostateczne, by nie przejmować się szczególnie kasą. Ponadto jesli lubisz cos robić, stajesz sie w tym dobra.

 

Ja miałem pasje od najmłodszych lat (elektronika-radiokomunikacja). Wszystkiego uczyłem się samodzielnie. Później doszła informatyka, gdy wreszcie udało mi się zakupić komputer. Nigdy nie skończyłem studiów (bo imprezy, dziewczyny etc. - generalnie brak czasu :D). Mimo tego od dawna pracuję na dobrze płatnym, specjalistycznym stanowisku w branży IT. Wszystkiego nauczyłem sie sam - bo mnie ciekawiło.

 

Zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy narzekają, ze musza iść do tyry - mi jest wsio rawno, czy weekend, czy dzień pracy. Po prostu w pracy czuję sie dobrze. Dlatego zmuszanie się do robienia czegoś, czego się nie lubi, nie wydaje się być sensownym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robienie czegoś co się nie lubi to potem spowoduje że człowiek czuje się wypalony. Tak ze studiami mam. Poczułam się wypalona dopóki nie chodziłam na masaże i nie wróciłam do swoich pasji. Mam teraz tyle energii że dotrwam do obrony i zacznę swój plan wykonywać.

Mówisz sam się uczyłeś. Ja tak miałam z mechanika komputera. Z doświadczenia nauczyłam się jak laptopa swojego naprawiać i te inne sprawy dotyczące naprawiania komputerów. A chęć zapaliło u mnie to że nie wiedziałam jako dziecko co się dzieje i emocjonalnie reagowałam póki w to nie wsiąkłam. Ale chcę iść na studia informatyczne bo jak już człowiek poznał tą mechanikę chciałby czegoś więcej czegoś co spowoduje że cały czas będzie w tym siedział. Z motoryzacją mam to samo odczucie.

Wczoraj w nocy po tym masażu to mi się świetnie spało i czułam taką rozkosz że już myślałam że zaczęłam jęczeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego zmuszanie się do robienia czegoś, czego się nie lubi, nie wydaje się być sensownym.

Czasem nie ma innego wyjścia.

Tak, ale tu kontekstem jest sytuacja autorki. Ona ma duże szanse uczynić swoje życie szczęśliwym, wiec uzasadnionym jest wskazanie jej tej możliwości popartej rzeczywistą sytuacją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak przeczytałam o tej szansie na uczynienie swojego zycia szczęśliwym aż się uśmiechnęłam gdzie ja się nie śmieje na co dzień. Jak zaczęłam mieć te pasje to czasem się aż uśmiecham.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×