Skocz do zawartości
Nerwica.com

Uzależnienie od "miłości"


New-Tenuis

Rekomendowane odpowiedzi

Nie znalazłam na forum podobnego tematu, więc zakładam nowy. Spotkaliście się już z terminem uzależnienie od "miłości"? Ktoś z Was tego doświadczył? Znalazłam dziś sporo ciekawych artykułów na ten temat. Poniżej umieszczam opis tego uzależnienia (zaliczanego, podobnie jak hazard do uzależnień behawioralnych) zaczerpnięty z jednego z tych artykułów:

"

Uzależnienie jest to silna potrzeba zażywania jakiejś substancji lub powtarzania pewnych zachowań, pomimo ich negatywnych skutków. O ile uznanie przymusu wprowadzania do organizmu substancji psychoaktywnej (w postaci alkoholu czy narkotyków) za nałóg nie budziło nigdy wątpliwości to przymus powtarzania pewnych czynności owszem. Na szczęście zmienia się to bardzo szybko i już mało kto, nazywanie uzależnieniem pracoholizmu, kompulsywnego jedzenia czy patologicznego hazardu, uznaje za kontrowersyjne. Niestety w Polsce w mniejszym stopniu świadomość ta dotyczy seksoholizmu, a w przypadku uzależnienia od „miłości” nie ma jej prawie wcale.

Czynnikiem uzależniającym, czyli tym zachowaniem, którego przymus powtarzania odczuwa kobieta, jest w tym przypadku szeroko rozumiana relacja z mężczyzną. Szeroko rozumiana to znaczy taka, która dotyczy nie tylko konkretnego mężczyzny czy związku, ale wszystkiego co może się z tym wiązać. Mowa tu o obsesyjnym myśleniu, fantazjowaniu, uwodzeniu kolejnych mężczyzn, trudnościach w opuszczeniu toksycznego związku i szeregu innych zachowań, które szczegółowo opisane są w dziale pt. Wzorce uzależnienia od „miłości”.

Kiedy zatem można stwierdzić, że jest się osobą uzależnioną? Opracowana przez Światową Organizację Zdrowia Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD-10) proponuje swoje kryteria diagnostyczne ułatwiające rozpoznanie różnego rodzaju uzależnień. Nie ma co prawda wśród nich jeszcze uzależnienia od „miłości”, ale posługując się wyżej wymienionymi kryteriami, pokuszę się o stworzenie takiej listy, która może być pomocna podczas autodiagnozy.

Opierając się na kryteriach diagnostycznych uzależnień wg. ICD-10, uzależnienie od „miłości” można rozpoznać wówczas, kiedy w okresie ostatniego roku stwierdzono obecność co najmniej trzech z następujących objawów:

poczucie przymusu kontaktu z czynnikiem uzależniającym (np. kobieta nie jest w stanie przestać myśleć o byłym partnerze, kobieta nie potrafi zakończyć szkodliwego dla niej związku itd.)

przekonanie o mniejszej możliwości kontrolowania zachowań związanych z czynnikiem uzależniającym (np. kobieta próbuje ograniczyć ilość randek z internetowymi partnerami, ale nie jest w stanie tego zrealizować – traci kontrolę nad swoimi zachowaniami, zaczynają nią rządzić)

potrzeba poświęcania coraz większej ilości czasu na kontakt z czynnikiem uzależniającym, celem uzyskania zadowolenia lub dobrego samopoczucia, które poprzednio osiągane było w krótszym czasie (np. kobieta coraz więcej czasu spędza koncentrując się na związku, kolejnych podbojach czy swoich fantazjach dotyczących mężczyzny)

występowanie niepokoju, rozdrażnienia czy gorszego samopoczucia przy próbach przerwania lub ograniczenia kontaktu z czynnikiem uzależniającym i ustępowanie tych objawów z chwilą powrotu do niego (np. kobieta kończy toksyczny związek, ale jej cierpienie jest tak duże, że wraca do byłego partnera lub jak najszybciej znajduje nowego)

postępujące zaniedbywanie alternatywnych źródeł przyjemności lub dotychczasowych zainteresowań na rzecz kontaktu z czynnikiem uzależniającym (np. kobieta będąca w związku, rezygnuje z kontaktów z przyjaciółmi, porzuca dotychczasowe hobby itp. po to, aby jak najwięcej czasu spędzić z partnerem)

kontakt z czynnikiem uzależniającym pomimo szkodliwych następstw (fizycznych, psychicznych i społecznych) mających z nim związek (np. kobieta nie rozstaje się z partnerem, który stosuje wobec niej przemoc fizyczną; przez ustawiczne, obsesyjne szpiegowanie partnera kobieta zaniedbuje swoje dzieci itp.)"

 

Wydaje mi się, a nawet jestem pewna, że to schorzenie może dotyczyć też mężczyzn, o czym w powyższym opisie nie wspomniano.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, bo z przerażeniem zauważyłam, że spełniam te kryteria. W sobotę się z tego powodu upiłam, okładałam się pięściami i krzyczałam na siebie, że jestem szmatą. Mam nadzieję, że terapia mi pomoże z tego wyjść, bo w końcu nauczyłam się to nazywać. Dotąd nie umiałam połączyć faktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New-Tenuis, jeżeli terapia Ci pomoze, to byłoby jakies światełko w tunelu, ze można z tego wyjść. Ja niby bym chciała /bo kazde uzależnienie upokarza/ ale uwielbiam swój nałóg. Nic nie sprawia mi większej przyjemności niż zaspokajanie tego uzależnienia :( gdyby udało mi sie znależc jakąs równie atrakcyjną alternatywę... do tej pory się nie udało, bez tego "kopa" zycie jest mdłe, ponure, depresyjne, bezsensowne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, ze to mozliwe i ma pewno mocne chemiczne dowody, nie na darmo sie mowi, ze zerwanie z kims/rozstanie to proses podobny do odstawienia narkotykow. Zrywamy wiez z czym co przynosilo nam radosc. Etap pierwszy jest chyba najbardzoej spektakualny, te iskrzenie łaknienie sie, coś jak energia ktora ostatnio byla odnotywana podczas powstawania wszechswiata, zauroczenie, chemia, cala ta wilgoc.

Potem to zanika/wygasa , dlatego tez mowi sie, ze zwiazek to praca a niszczy go rutyna. Mozna do tych deserowych agregatow jebniecia na leb masy przekaznikow, energii i calej tej sprezystosci tesknic i gdy to sie konczy chec moze byc b.duza aby z kolecjym amantem w wszechwiecie sie poobracać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, nie chodzi tu o naturalne zakochanie, itp., ale o stosunek do siebie łączący się z silną potrzebą bliskości. Mnie przekonał test pod tym linkiem: http://www.uzaleznienieodmilosci.pl/page/test_1/ . Badania na ten temat jeszcze raczkują, ale cieszę się, że ktoś to sprecyzował, bo zespół objawów, które temu towarzyszą, nie jest mi obcy, a dotąd myślałam, że po prostu - "jestem porąbana" i tyle. :P Również przekonuje mnie kilka punktów autoterapii, które pomagają wyjść z tego błędnego koła:

"W wychodzeniu z uzależnienia od „miłości” mogą być pomocne następujące kroki:

 

Uznanie własnego uzależnienia i tego, że zaczęło ono kierować naszym życiem. Jest to krok pierwszy i decydujący. Często bardzo trudno kobietom (szczególnie tym silnym i świetnie radzącym sobie w innych dziedzinach życia) przyznać się do uzależnienia, gdyż kojarzy się ono ze słabością i porażką. Ta porażka może jednak okazać się największym zwycięstwem. Uczciwe przyznanie się do uzależnienia od „miłości” daje szansę na uzdrowienie swojego życia.

Określenie co jest dla kobiety czynnikiem uzależniającym. Może to być toksyczny związek, z którego nie potrafi się uwolnić, ustawiczne kontrolowanie partnera, rozpamiętywanie przeszłości związanej z relacjami damsko – męskimi. Każda kobieta indywidualnie określa od czego tak naprawdę jest uzależniona.

Sporządzenie listy strat, które powoduje dalsze trwanie w nałogu.

Podjęcie decyzji o rezygnacji z kontaktu z czynnikiem uzależniającym (abstynencja) i wzięcie odpowiedzialności za swoje życie.

Sporządzenie planu zdrowienia z uzależnienia od „miłości” – stworzenie listy rzeczy pomocnych w zdrowieniu (i korzystanie z nich) oraz listy abstynencyjnej – czyli spisu czynników, które mogą kobiecie utrudnić wyjście z nałogu (należy ich kategorycznie unikać). Każda kobieta indywidualnie musi opracować taką listę zachowań, gdyż ona sama najlepiej wie jaki był jej wzorzec uzależnienia.

Rozpoczęcie pracy nad własnym rozwojem osobistym (nie będąc już w czynnym uzależnieniu kobieta ma do tego energię i siłę). Bardzo przydatne na tym etapie - zresztą na poprzednich również - może być skorzystanie z warsztatów rozwoju osobistego czy z psychoterapii, prowadzonej przez osobę, która rozumie problem uzależnienia od „miłości”."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W chadzie jest taka faza, ja ja nazywam ,,lestem lwem'' wtedy kobieta ma potrzebe bliskosci z jak najwieksza liczba partnerow. Chyba sa trzy fazy tego. Jedna jest pragnienie ale nie realizowanie, druga juz realizacja nie patrząc na konseekwencje i trzecia to taka parodoksalna gdzie kobieta buduje swoj wizerunek poczucie wartosci poprzez liczby, nie przywiazujac juz wagi do osoby czesto popada w ,,prostytucje'' caly swiat normalny jest jej wtedy zlo wrogi, ona ma recepte na szczescie a wszyscy nie wiedza co to LAJW...a ona jest nomber łan. Normalni ludzie sie zakochuja i albo sie uda albo nie, czas mija i sie z tym godza. Osoby z taka potrzeba maja odrazu innym punkt zainteresowania, ktory ma je sycic az do nastepnego czlonu albo gdy owy punkt ucieka, do inwigilacji manipulacji i zwrocenia na siebie uwage.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taaaa cokolwiek człowiek robi nie fair wobec innych to nałóg biedactwa alkoholik, który całą rodzinę niszczy to też nie on to C2H5OH

ok piszcie teraz to nie członek rodziny was pobił tylko ciecz o T wrzenia 78,37 °C

Nie przypominam sobie, żebym zrobiła cokolwiek nie fair wobec innych. ;) Przynajmniej staram się nigdy innych nie krzywdzić. Sama mam ojca alkoholika i nigdy nie uważałam, żeby to alkohol był winny temu, jak się zachowywał. Jeśli ktoś coś robi nie tak, nigdy nie powinien zwalać winy na jakiekolwiek zaburzenie, tlko sam wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. ;) To nie jest temat o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taaaa cokolwiek człowiek robi nie fair wobec innych to nałóg biedactwa alkoholik, który całą rodzinę niszczy to też nie on to C2H5OH

ok piszcie teraz to nie członek rodziny was pobił tylko ciecz o T wrzenia 78,37 °C

Nie przypominam sobie, żebym zrobiła cokolwiek nie fair wobec innych. ;) Przynajmniej staram się nigdy innych nie krzywdzić. Sama mam ojca alkoholika i nigdy nie uważałam, żeby to alkohol był winny temu, jak się zachowywał. Jeśli ktoś coś robi nie tak, nigdy nie powinien zwalać winy na jakiekolwiek zaburzenie, tlko sam wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. ;) To nie jest temat o tym.

nie pisałem odnośnie twoich zachowań bo ich nie znam i mnie nie interesują

chodzi mi o wzmiankę o tym że ktoś kto po prostu zdradza mógłby sobie taką jednostkę "chorobową" wmówić by usprawiedliwiać swoje czyny

jak dla mnie ktoś kto krzywdzi inną osobę nie powinien szukać usprawiedliwień jeżeli ktoś robi coś krzywdzącego emocjonalnie inną osobę

bo ma sobie kaprys dla własnej przyjemności nie jest chory tylko jest ch.............. k/............................ itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie ze ze 'uzaleznienie od milosci' w duzym stopniu wiaze sie z ogolnym pojeciem "wspoluzaleznienia"

Wedlug mnie mechnizmy tych dwoch przypadlosci sa bardzo podobne.

Mozna nawet powiedziec, ze w wielu przypadkach jedno idzie w parze z drugim.

Tak z wlasnych obserwacji rzeczywistosci wydaje mi sie ze bardzo często z takimi problemami borykaja się kobiety DDA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ana_88, tzn kto jest wspóluzalezniony ? partnerzy tych kobiet ?

 

Nie.

Chcialam przez to powiedziec, ze czesto kobiety wspoluzaleznione to rowniez te uzaleznione od milosci.

A wlasciwie to ja bym zaklasyfikowala uzaleznienie od milosci wlasnie jako taki węższy zakres, bardziej ogolnego pojęcia jakim jest wspoluzaleznienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paradoksalnie z miloscia tak naprawde nie ma to nic wspolnego. Ot, po prostu dziecko, ktorego podstawowe potrzeby ( poczucie bezpieczenstwa, akceptacji, wiez emocjonalna itp.) będące warunkiem ukształtowania sie stabilnej, zdrowej tozsamosci, były pernamentnie nie zaspokajane; jako dorosła osoba chodzi i zionie czarna dziura, jak studnia bez dna, szukajac obiektów, które tą dziurę zakleją, ale bez efektow, ponewaz nikt nie jest w stanie tej dziury Ci zakleic oprocz ciebie samej/ samego.

Najpierw trzeba nauczyc kochac sie siebie i byc wartoscia dla siebie samego, bez spelnienia tego warunku nie da sie zbudowac zadnej zdrowej relacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×