Skocz do zawartości
Nerwica.com

skąd się biorą źli psychiatrzy?


allabouteder

Rekomendowane odpowiedzi

Mam ogólnie złe zdanie o psychiatrach, na szczęście nie muszę do nich chodzić :)

W mediach i na tym forum też są zwykle opisywane negatywne przypadki. Jednak niektórzy piszą, że mają dobrych psychiatrów, którzy im pomogli i twierdzą, że tylko niektórzy są źli.

Czegoś tutaj nie rozumiem: niby ludzie są różni, ale przecież zawód psychiatry jest silnie regulowany. Nie każdy może go wykonywać. Trzeba skończyć studia i staż specjalizacyjny, czy jak tam się to nazywa. To w czasie stażu, który przecież powinien być odbyty pod okiem doświadczonego psychiatry nie widać, że ktoś się nie nadaje, jest niekompetentny lub po prostu jest złym człowiekiem? Gdyby psychiatrzy byli ogólnie jako grupa dobrzy, to chyba by nie dopuszczali do zawodu złych ludzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

allabouteder, nie zawsze chodzi o osobowosc czlowieka. To jeszcze jest maly pikus. Czesciej raczej chodzi o ich niekompetencje zawodowe, brak aktualnej wiedzy na temat, scisle trzymanie sie przepisow i brak chocby i krztyny logicznego myslenia. Do tej pory bylem juz u okolo 10ciu psychiatrow i kazdy z nich mial braki w tych rzeczach, wzgledem osobowosci nie narzekalem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, czy wykonywanie bardzo odpowiedzialnej pracy, którą można kogoś poważnie skrzywdzić, gdy się samemu widzi, że się nie ma do tego umiejętności / zapału, albo jak ktoś jest zbyt leniwy by swe umiejętności rozwijać nie świadczy właśnie o zdemoralizowaniu? Przecież nie każdy musi być psychiatrą. Jest tyle innych zawodów... No, ale nie wszystkie są tak znakomicie płatne!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może nie na temat, ale wie z was ktoś może, czy f20stka na skierowaniu do psychola jest równoznaczna z diagnozą, oprócz tego na tej samej wizycie otrzymałem receptę na mirtagen, a na tej recepcie brak f20stki. Czy schizofrenicy za każdym razem gdy dostają recepty to mają na niej f20 napisane?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nooo psychiatra dał mi takie skierowanie, tylko czy to jest równoznaczne z diagnozą? Może w końcu się zdecydował po półtora roku chodzenia do niego. Tylko, że z moich obserwacji, z tego co czuję, z obserwacji mojego zachowania nie zmieniłem się od wielu wielu lat. Więc jeśli mam schizofrenię teraz to muszę mieć ją od zawsze.

Hmm co tu jeszcze. Gdy byłem u niego kilka miesięcy temu i pytałem o diagnozę, ten pokazał mi na tej swojej karteczce "F" i jakiś tam numerek nie pamiętam jaki, ale to podobno oznaczało osobę niezdiagnozowaną, czy może o niezananym zaburzeniu, nie pamiętam dokładnie. Jest taki eFek na liście ICD który coś podobnego oznacza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już tam wchodziłem sporo tego, chyba nie ma tam tej eFki albo ślepy jestem.

Tylko skąd? No skąd ta F20stka teraz,, przecież to schizofrenia paranoidalna w której dominują objawy wytwórcze, czyli głosy, omamy. Gdzież są te moje głosy, inne halucynacje i urojenia? No k...a gdzie?! :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no co ty naprawdę? Nie przypominam sobie, żeby było cokolwiek po przecinku, co najwyżej to zero. Mogło być to f20, mogło być to także f20.0, możliwe, że to drugie ponieważ gdy pytałem skąd takie coś, przecież to oznacza tą wersję urojeniową z halunami etc. To on na to tylko się na mnie gapił tym swoim zjebanym ryjem i chciał żebym już poszedł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i co teraz? Brać neuroleptyki żeby zciotowieć totalnie? Mieć kurwa podwyższoną prolaktynę jak jakaś jebana baba w ciąży i wszystkie tego hujowe następstwa? Bo tylko takich efektów tego kurewstwa mogę się spodziewać. Neuroleptyki służą do zwalczania objawów "pozytywnych", których u mnie kurwa brak. Czyli na moją przypadłość nie ma leku. W moim przypadku to jedynie psychoterapia biorąc pod uwagę to jakie miałem zjebane dzieciństwo w domu jak i w szkole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myślę, że wspominałem już nie raz na tym forum i raz jeden w tym temacie chyba, ale powtórzę się, brałem mirtazapinę przez kilka miesięcy, na ostatniej wizycie powiedziałem psychiatrze, że nie działa więc będę z tego schodził, i dostałem recepty na mniejsze dawki mirty, oprócz tego skierowanko do psychologa na którym napisane f20.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo jest to f20, może stąd. Może prędzej czy później będę musiał to wziąć. Może gdy pójdę do tej psycholog, nie zgodzi się na terapię bez leków(rzekomą terapię, bo od kiedy schizofrenicy chodzą na psychoterapię?). F20 jest leczone neuroleptykami, tylko tym i niczym więcej stąd obawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd się biorą źli psychiatrzy dobre pytanie.

Myślę że głównym problemem jest to że w tej dziedzinie nie ma jednoznacznych markerów, badań analitycznych potwierdzających jakąś chorobę diagnozy opierają się na subiektywnych odczuciach, domysłach co potwierdza eksperyment Rosenhana, kto zna historię Gert Postel wie o czym mówię, testy psychologiczne są mało miarodajne często zaburzenia wynikają ze światopoglądu a nie odchyleń od tzw "normy". Psychiatria bardzo mało wie o procesach zachodzących w ludzkim umyśle wszechświat jest już bardziej zbadany ktoś kto leczy na zasadzie wywiadu nie może być wiarogodny. Ludzie wybierający tą specjalizacje często posiadają jakieś problemy ze sobą a nawet jeśli nie to nabywają je wskutek pracy zawodowej podczas kontaktu z ludźmi zaburzonymi coś na zasadzie przeniesienia. Kodeks etyczny lekarza jest do niczego tak uważają przynajmniej bioetycy zajmujący się tematem. Zapewne są lepsi i gorsi niektórzy posiadają braki w logicznym rozumowaniu czy wiedzy, jak każdej dziedzinie to po prostu biznes jak każdy żeby było że nie wiadomo co komu jest trzeba przykleić jakąś łatkę, organizm ludzki też jest nieprzewidywalny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zauważyłem że najgorsze są tzw autorytety z tytułami naukowymi, którzy mają wysokie mniemanie o sobie, despotyczni trzymający się sztywnych regułek które często mają się nijak do rzeczywistości. Coś na zasadzie jestem profesorem ja się na tym znam niech nikt mi się tu nie wtrąca a potem wychodzą z tego jakieś buble.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd się biorą? Nie wszyscy idą na dany kierunek studiów, bo mają takie powołanie. Wielu chce po prostu wygodnie przeżyć na koszt rodziców kilka dodatkowych lat i nie wiedzą co z sobą dalej począć. Niestety psychiatrzy nie muszą być potem kompetentni i nie są zbytnio weryfikowani ze swych osiągnięć. Jeśli inżynier źle wybuduje chałupę, to ona się zawali i efekt będzie widoczny, niekompetentny medyk zniszczy komuś zdrowie fizycznie i to też będzie do zweryfikowania, psychiatrzy, w szczególności ci mający posadki w zakładach dla obłąkanych mogą sobie spokojnie pić kawkę i udawać, że pracują. Swoisty styl życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie wybierający tą specjalizacje często posiadają jakieś problemy ze sobą a nawet jeśli nie to nabywają je wskutek pracy zawodowej podczas kontaktu z ludźmi zaburzonymi coś na zasadzie przeniesienia.

smutne, ale prawdziwe.

 

Jak to ostatnio powiedziała mi pani dr psychiatra, kiedy zaprotestowałam przeciwko przepisaniu mi silnych leków w dodatku przeciwpsychotycznych, cytuję mistrzynię "Ale proszę mnie nie obrażać"-bo powiedziałam że nie chcę być szczurem doświadczalnym, bowiem nabrałam się już w życiu różnych leków -"Proszę mnie nie obrażać, ja mam wiedzę farmakologiczną, bo skończyłam studia więc wiem co robię i uważam że jestem w stanie pani pomóc".

 

Źli psychiatrzy biorą się stąd, że nie posiadają ani odrobiny empatii ani wyczucia. Nie słuchają pacjenta, ważniejsze jest to co im się wydaje. Ich przerośnięte ego chroni ich przed jakimikolwiek wyrzutami sumienia. Przecież oni są nieomylni. Najważniejsze jest ich dobre mniemanie o samych sobie ("jestem najmądrzejszą i najwspanialszą lekarką, a pani w to wątpi?"-jak mnie zapytała wyżej zacytowana psychiatra), a nie pacjent. Pacjent to intruz, którego jak najszybciej trzeba spławić.

 

No szkoda, że nie interesują się jak pomóc komuś wyjść z choroby, zastanowić się, dlaczego ten człowiek od 10 lat ma taką diagnozę i nic mu się nie poprawia? Inna sprawa, że psychiatrzy nie mają żadnych możliwości pomocy poza wsadzeniem kogoś do szpitala/ dowaleniem leków. Nawet jakby pacjent był zainteresowany i chciał jakiejś innej formy, to oni bronią się przed tym, bo nie mają w procedurach by leczyć np ziołami. Mają bardzo ograniczoną wiedzę. Poza tym nie traktują człowieka całościowo, co jest najgorszym błędem współczesnej medycyny akademickiej. Wszystkie bóle somatyczne traktowane są jako nerwicowe. Utarło się, że jak niewiadomo jak leczyć pacjenta to ostatecznie trafia on do psychiatry który zapisuje antydepresanty.

 

Poza tym sorry ale psychiatrzy to byli studenci medycyny, którzy większość życia spędzają w odosobnieniu i wkuwaniu bezsensownych rzeczy i mało który posiada jako takie zdolności społeczne.

 

Sorry ale ja nie wierzę, żeby ten zawód był jakoś ściśle regulowany. Jak ktos ma wysoką liczbę punktów z LEP-u lub znajomości- a to drugie jest chyba bardziej prawdopodobne, bo większość ludzi idących na medycynę ma rodziców lekarzy- to może sobie być kim dusza zapragnie. Sami powiedzcie, czy praca psychiatry jest taka trudna, jak praca chirurga, no chyba nie. Popatrzy na pacjenta, już wie co mu dolega, wypisze lek który jest na topie (zareklamowany przez firmę farmaceutyczną), po 15 minutach następny, a po południu idzie do prywatnego gabinetu gdzie zgarnie 100zł za 15 minut. No sorry, ale jeśli ktoś ma sumienie zarabiać na chorych, to jakim ma być człowiekiem? Czy tym lekarzom zależy na wyleczeniu kogokolwiek, skoro mogą natrzepać kasy praktycznie za nic, i w dupie mają, czy pacjent po rozmowie z nim skoczy z wiaduktu, bo poniosą za złe leczenie żadnej odpowiedzialności? Jakość usług psychiatrycznych jest żałosna, bo nikt tego nie kontroluje, idziesz do "swojego"lekarza na czwartą wizytę, a on nie zielonego pojęcia kim jesteś i musisz mu przypominać, a Twoja historia miesza mu się z historiami innych nieszczęsnych pacjentów. No ale moja była psychiatra (jest już na top czarnej liście) sama powiedziała, że ona "nie ma obowiązku pamiętać kim ja jestem". Super traktowanie osób z zaniżoną samooceną i z poczuciem odrzucenia :brawo:

 

Także psychiatrzy nic nie muszą, a jedyne co potrafią to zapytać "Czego pani ode mnie oczekuje" i w sumie w tych słowach zawiera się prawda, bo niczego od nich wymagać nie można. Ani ludzkiego zrozumienia, bo jako ludzie sukcesu nie wczują się jak to jest być na dnie, ani dobrych leków, bo farmakologię mogli zdać na tróję, a o lekach to o niebo więcej wie od nich farmaceuta. Zresztą sorry ale czy leki mogą załatwić problem jak ktoś np cierpi z powodu samotności, nie ma daru żeby wyjść do ludzi i pechowo się tak złożyło że nikt się nim nie interesuje, to leki mogą go jedynie otumanić żeby mu było wszystko jedno czy ma przyjaciól, czy nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie wybierający tą specjalizacje często posiadają jakieś problemy ze sobą a nawet jeśli nie to nabywają je wskutek pracy zawodowej podczas kontaktu z ludźmi zaburzonymi coś na zasadzie przeniesienia.

smutne, ale prawdziwe.

.

 

Jest taka dziwna prawidłowość, że ludzie grzeszący ignorancją i egotyzmem przyciągają problemy i się w nich specjalizują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym to że ktoś ukończył studia medyczne nawet z najwyższymi ocenami i egzaminami na 100% nie świadczy o tym, że jest przygotowany do pracy z osobami chorymi. Tu trzeba wykazywać jakąś wrażliwość, także pewną dozę pokory, umieć przystopować swoje ego bo to chyba pacjent powinien być najważniejszy jak przychodzi? Jak to się mawia "Nie pomogą doktoraty, jeśli człowiek chamowaty" i to właśnie się tyczy speców od ludzkiej psychiki. Jeżeli nie ma się inteligencji emocjonalnej, a także doświadczenia w obchodzeniu się z ludźmi o kruchej psychice, to dla mnie taki lekarz to dupa, a nie żaden specjalista.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym to że ktoś ukończył studia medyczne nawet z najwyższymi ocenami i egzaminami na 100% nie świadczy o tym, że jest przygotowany do pracy z osobami chorymi. Tu trzeba wykazywać jakąś wrażliwość, także pewną dozę pokory, umieć przystopować swoje ego bo to chyba pacjent powinien być najważniejszy jak przychodzi? Jak to się mawia "Nie pomogą doktoraty, jeśli człowiek chamowaty" i to właśnie się tyczy speców od ludzkiej psychiki. Jeżeli nie ma się inteligencji emocjonalnej, a także doświadczenia w obchodzeniu się z ludźmi o kruchej psychice, to dla mnie taki lekarz to dupa, a nie żaden specjalista.

 

Kurde, najgorsze być pod kuratelą takich ignorantów w domu obłąkanych, człowiek czuję się jak w więzieniu. Kompletną władzę ma nad człowiekiem jakaś zakompleksiona jednostka z przypadku, nie polecam. Może ubrać człowieka w pasy, przepisać magiczne leki i w ogóle bardzo pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Kurde, najgorsze być pod kuratelą takich ignorantów w domu obłąkanych, człowiek czuję się jak w więzieniu. Kompletną władzę ma nad człowiekiem jakaś zakompleksiona jednostka z przypadku, nie polecam. Może ubrać człowieka w pasy, przepisać magiczne leki i w ogóle bardzo pomóc.

 

Dokładnie. Popatrz np co spotkało dzieci z psychiatryka w Starogardzie Gdańskim. Jak widać psychiatrami mogą też zostać psychopaci i pozostaną bezkarni nawet jak ich ciemne sprawki wyjdą na jaw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Kurde, najgorsze być pod kuratelą takich ignorantów w domu obłąkanych, człowiek czuję się jak w więzieniu. Kompletną władzę ma nad człowiekiem jakaś zakompleksiona jednostka z przypadku, nie polecam. Może ubrać człowieka w pasy, przepisać magiczne leki i w ogóle bardzo pomóc.

 

Dokładnie. Popatrz np co spotkało dzieci z psychiatryka w Starogardzie Gdańskim. Jak widać psychiatrami mogą też zostać psychopaci i pozostaną bezkarni nawet jak ich ciemne sprawki wyjdą na jaw.

 

Psychopaci to jedno, wieczni - pardon - gówniarze, to drugie.

 

Ktoś napakowany szaleje na oddziale, a pani ordynator siedzi w kanciapie z kozetką i wcina ciastko z kremem, jakby miała niedostateczną już masę.

 

Miesza się przypadki depresyjnych ludzi z jednostkami, które ledwo wiedzą na jakim świecie żyją. No i na każdym oddziale jest dyżurny zaburzony cham, który szalenie umila pobyt. W szczególności jeśli potrafi się bić i ma do tego skłonności.

 

I te porady Wujka Dobrej Rady... nie ma sensu tego nawet wspominać.

 

Łatwe pieniądze i praca dająca władzę nad ludźmi, bez wielkiej odpowiedzialności. Idealna posadka dla wiecznych dzieci.

 

No i jeszcze personel szczebla niższego, który zazwyczaj składa się z mentalnego plebsu, więc też lubi sobie poużywać i komentować i po ''tykać'' wartościowych ludzi w skrajnym łez padole.

 

Kto by się tam zaburzonymi przejmował...

 

W końcu to pośledni gatunek człowieka, prawda.

 

Jeśli chce się kogoś obrazić, to słówko '''wariat'' czy ''czubek'' jest jedną z częstszych inwektyw.

 

Nie lubię się otwierać, to się nigdy dobrze nie kończyło, ale jestem wariatem i jestem z tego zadowolony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×