Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwo śmierci bliskich


Endurance

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Od jakiegoś czasu dręczą mnie myśli, że moi rodzice odejdą. Jak to zdanie napisałem to łzy mi napłynęły do oczu. Wszystkie rzeczy jakie robię w czasie dnia kojarzą mi się z rodzicami i ciągle nęka mnie pytanie a równocześnie obwiniam siebie że nie przebywam z nimi tylko robię coś innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedyś, bardzo dawno temu, jeszcze w dzieciństwie miałam coś podobnego. myślałam, miałam takie ... przeczucie(?) poczucie(?) ... albo inaczej: po prostu czułam, że mam, być może mogę mieć wpływ na zdrowie/życie bliskich mi osób, najbliższej rodziny - mamy, taty, babci, dziadka. moim zachowaniem, moimi słowami, myślami, modlitwami przywoływałam choroby, cierpienie czy nawet śmierć. nie potrafiłam przestać o tym myśleć, martwić się moim wpływem na ich zdrowie i życie. nasiliło się to po śmierci dziadka, wtedy uznałam, że muszę zrobić COŚ, nie miałam pojęcia czym ot "coś" być może, wiedziałam jednak, że to "coś" istnieje, że ja to odnaleźć muszę, by ich uchronić przed tym co w mojej głowie ponieważ to co wewnątrz to i na zewnątrz - myśl tworzy rzeczywistość - głeboko w to wierzyłam, zresztą wierzę nadal, ale nie o tym chciałam. wtedy, po śmierci dziadka, zaczęłam się modlić - obsesyjnie, codziennie tym samym wierszykiem, tekstem, modlitwą, tymi samymi słowami, prosząc zawsze o jedno i to samo - by byli zdrowi, by nie umarli, zresztą nieważne, zbyt to intymne śmieszne głupie i MOJE bym mogła o tym pisać -> mogła/chciała. ojciec mi zmarł, jak sądziłam, przez moje myśli, obsesje być może też i modlitwy - wtedy się modlić przestałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak mój dziadek umierał czułam, że muszę jakby oddać swoje życie za jego życie. Że to jedyny sposób, żeby żył. A jak pomyślałam, że nie chcę ginąć, to się obwiniałam, że przeze mnie umrze :( Kiedyś też czułam, że muszę zrobić wszystko, żeby moi rodzice się nawrócili, bo jak nie to za chwilę umrą i pójdą do piekła. A jak byłam mała to czasem przychodziłam do pokoju rodziców jak spali i sprawdzałam czy oddychają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja w dzieciństwie nie miałam swojego pokoju, spałam w tym samym co mama więc nie mysiałam przychodzić by sprawdzać czy oddycha ale przypomniałaś mi właśnie, że wieczorem i to też tak obsesyjnie - czsem po kilka/kilkanaście razy - pytałam czy czy się dobrze czuje, czy nie padnie, nie umrze, nie zemdleje - dokładnie taki tekst (pamiętam bo przez lata powtarzane); bywało, że budziłam mamę w środku nocy by o to zapytać bo np. ubzdurałam sobie, że być może zapomniałam, no a przecież wszystko co zrobię, pomyślę, powiem może mieć wpływ na ich (rodziny - w tym mamy) zdrowie lub życie, więc zapytać muszę -> mama musi odpowiedzieć -> od tego (pytanie - odpowiedzi) zależy czy coś się (nie)stanie. mniej więcej tak wtedy myślałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×