Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hej


kefas

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. Mam 20 lat.

 

Od urodzenia jestem osobą nerwową w stopniu bardziej niż przeciętnym, jednak nie robiłem z tego nigdy problemu, żyłem z tym i nawet się nad tym nie zastanawiałem, w końcu jedni ludzie są bardziej podatni na stres, inni mniej. Drobne problemy zaczęły się około 15 miesięcy temu, gdy wieczorami czułem lekkie zawroty głowy. Około rok temu zawroty zaczęły być troszkę mocniejsze i odczuwałem je właściwie przez cały dzień. Do tego dochodziły czasami uciski w skroniach i uczucie gorąca. Ostatnio lekarz zasugerował, że moje objawy (zawroty głowy, uczucie gorąca, szybszy puls) to zapewne nerwica, inny lekarz w innym miejscu i czasie to niezależnie potwierdził.

 

Moje objawy:

1. Budzę się rano, kręci mi się w głowie, robię coś, kręci mi się w głowie, uprawiam sport, jeszcze bardziej kręci mi się w głowie, denerwuję się, to samo, choć gdy się nie denerwuję bo na przykład przebywam sam przed tv, to i tak kręci mi się w głowie. Raczej staram się to ignorować, ale niestety też wpływa to jakoś na jakość życia. Nie jest to związane z przyjmowanymi lekami, bo biorę je od kilku dni dopiero. Miałem też TK mózgu i nic.

Druga rzecz, to już raczej typowa nerwica: ciągle mi gorąco, śpię z wyłączonym grzejnikiem, nawet jak mi powierzchownie zimno, to jestem czerwony na twarzy i czuję gorąco na twarzy (lub w głowie, jakby to nie zabrzmiało ;-) Gdy jem, jest mi bardziej gorąco. Gdy kładę się spać, zazwyczaj jeszcze bardziej czuję że mi gorąco.

Trzeci objaw, ściśle powiązany z tym że mi gorąco: duszności, gdy mi gorąco to tez zazwyczaj duszno, na noc używam kropli do nosa, między innymi dlatego lubię zimne pomieszczenia, nie lubię tłoku ludzi w ciasnym pomieszczeniu bo mi duszno, pewnie w jakimś stopniu dlatego że po prostu jest wtedy bardziej duszno ;-)

Czwarty objaw: kilka razy zdarzyło mi się nagłe przyspieszenie pulsu do około 150-200 uderzeń na minutę, czułem wtedy strach i że zaraz zemdleję, musiałem otwierać okno i odczekać chwilę, aż puls wróci częściowo do normy.

Piąty: drobne sprawy sprawiają, że nagle skacze mi puls. Np. nieznajomy do mnie zagada, poczuję wibrację SMSa, nawet gdy słyszę rano budzik, to czuję że zwiększa mi się puls, mam wysiąść na swoim przystanku z autobusu, to samo. Same takie bzdury, które nic właściwie nie znaczą a sprawiają, że mi puls skacze. Pewnie jeśli będę czytał Wasze komentarze (lub sprawdzał, czy ktoś odpisał) to też puls będzie wyższy.

I ostatnia rzecz, nie wiem na ile związana z nerwicą, czy nie. Mogę spać właściwie do oporu, jeśli mam czas to 10 godzin jest normą i zwlekam się wtedy z łóżka, ale czuję że mógłbym dłużej. I nie tyle leżę w łóżku i nie chce mi sie wstać, po prostu obracam sie na drugi bok i śpię. A w dzień czuję się zmęczony, obojętnie ile bym spał.

 

Ogólnie nie czuję jakoś szczególnie, żebym miał depresję. Widuje się ze znajomymi, chodzę na zajęcia, do sklepu, odwiedzam rodzinę itd. Z drugiej strony, wymienione wyżej objawy mnie irytują i tez uprzykrzają życie, pogarszają nastrój.

 

Wcześniej (jeszcze przed tygodniem) nie myślałem na poważnie, ze może to być nerwica. Nie mam jakiegoś wyraźnego powodu, który mógłby za to odpowiadać. Po dłuższym zastanowieniu, analizach, gdzie może tkwić problem, znalazłem 4 powody, które mogłyby na to wpłynąć.

1. wypadek samochodowy, sam go spowodowałem i pamiętam całą sytuację, na szczęście nikt poważnie nie ucierpiał, nie czułem nigdy później żebym miał z tym jakiś duży problem, ale może coś we mnie siedzi...

2. ewentualny, skrywany lęk przed ciasnymi/ gorącymi pomieszczeniami, choć z drugiej strony zawroty głowy czuję permanentnie, a w ciasnych lub dusznych pomieszczeniach nie przebywam aż tak często. I nigdy wcześniej nie czułem, że mogą to być powody jakichś nieprzyjemności.

3. przez 2 wakacyjne sezony pracowałem w miejscu, w którym było bardzo gorąco i bardzo głośno, juz dobrze nie pamietam, ale mozliwe ze w jakis sposób czulem sie przez to bardziej spięty i zestresowany

4. najważniejszy chyba, problemy ze snem. Nienawidzę wstawać wcześnie rano (chyba jak każdy). Gdy jeszcze w liceum musiałem wstawać na 8 rano, to z zasypianiem nie miałem dużego problemu, bo taki miałem tryb życia. Jednak w wakacje, gdy pracowałem w systemie 3-zmianowym, zawsze na 6 rano byłem niewyspany. Nie mogłem pójść spać o 22 bo i tak bym nie zasnął, tak więc musiałem chodzić spać po północy i wstawać o 5, a po pracy i tak musiałem odespać. Nienawidzę tej świadomości, że muszę iść spać żeby się wyspać, albo że mam np. 6 godzin snu przed sobą (pewnie jak każdy). Wolę wtedy iść spać o normalnej porze i spać mniej, bo mam świadomość że tak "z przymusu" bym nie zasnął, więc nawet nie próbuję. Na szczęście mój tryb życia nie kazał mi w ostatnim czasie zrywać się z łóżka o 7 rano, wręcz przeciwnie. Cały poprzedni rok akademicki chodziłem spać w okolicach godz. 2, wstawałem około 10 i wszystko było ok., a objawy (wtedy właściwie tylko zawroty głowy) nadal były. Obecnie mam 2x w tygodniu zajęcia na godz. 8 i wtedy mam problemy z zaśnięciem, bo przytłacza mnie ta świadomość niewyspania, pobudki itd. Ogólnie nie lubię też uczucia, że już się trzeba kłaść do spania, nawet gdy na drugi dzien moge pospać. Wieczorem przez to bywam jakoś zdołowany, może mam tylko takie wrażenie. Myślę wtedy, że mało zrobiłem w ciągu dnia, że w sumie nie chce mi sie spać i ze bez sensu ze dzien juz zleciał. Zazwyczaj czytam przed snem jakieś pół godziny aż do kompletnej zamuły gdy oczy same mi się zamykają, po czym czuję że jestem wykończony i po prostu, kładę się i raczej bez większych problemów zasypiam, o ile robię to w godz. 1-2 w nocy (lub później), tak juz sie jakos psychicznie przyzwyczaiłem. Nie wiem czy chodzi tu o jakość snu, czasami mam wrażenie że leżę nad ranem zmulony i nie do końca śpię, ale po chwili mogę sobie czasami przypomnieć, co mi się chwilę wcześniej śniło. Rano gdy współlokatrzy wstają i szykują się na zajęcia, śpię jak zabity ;-) Jak sie budzę to zazwyczaj ich łóżka są już pościelone i jestem sam w pokoju.

 

Jeśli ktoś dobrnął tak daleko, to chwała mu za to ;-)

1. Jak myślicie, czy te stałe zawroty głowy (chyba najbardziej uciążliwe) są wywoływane przez nerwicę? I jeśli tak, to jakim cudem, skoro przez ostatni rok nic szczególnego się w moim życiu nie działo, żadnych większych stresów, wręcz przeciwnie, raczej spokojne życie i nuda.

2. Jakie są szanse na wyleczenie tego, wiem że nie jesteście lekarzami i psychologami, każdy organizm reaguje inaczej, zależy od wielu różnych czynników. Ale tak ogólnie, czy ludzie z takiego czegoś wychodzą?

3. Jak oceniacie stadium rozwojowe mojej nerwicy?

4. Co z lekami? Najlepiej pewnie zwalczyć to psychologicznie. Trochę mnie to dziwi, że takie realne objawy mogą być spowodowane przez podświadomość, po prostu jestem zaskoczony. I czy samo odnalezienie problemu w psychice uwolni mnie od dolegliwości?

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj, ja się nie znam, ale mam jeden z Twoich objawów, tj. ten przyspieszony puls w różnych sytuacjach. I nie uważam, żeby to był objaw jakiejkolwiek choroby. A jak jest u Ciebie, to nie wiem. Jeśli masz wątpliwości, idź do psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×