Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem,milosc,kobiety


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.od pewnego czasu mam odczucie iż przestałem kochac moja dziewcznynę. Tzn.nie jestem pewny czy to uczucie faktycznie wygasło,czy jest to tez gorszy czas dla mnie. Ocencie.

Otóż jest mój drugi poważniejszy związek. I tak samo jak poprzedni, uczucie to wygasa po upływie około 2,5 roku. A więc tak,mam naprawdę wspaniała kochająca kobietę. Opiekuncza, starajaca sie o dobrobyt w rodzinie, stawiając rodzinę na pierwszym miejscu. Dziecko rzecz święta, bedzie wspaniała matką. Mam problemy z samym sobą. Mysli samobójcze o których jej nie mówię, choć podejrzewa co mi chodzi po głowie. Stany depresyjne, wahania nastroju, zbyt duże nerwy, oraz nienawiść tak ogromna że mnie przytłacza. Nienawiść do samego siebie, pewnych ludzi, świata i życia.

Widzę że moja dziewczyna nie widzi świata poza mną. Robi dla mnie naprawdę dużo (wie że w środku cierpię)pociesza mnie pomaga w trudnych chwilach. A ja?? Nie umiem jej nawet przytulić tak szczerze, pocałunki to historia, chyba że sama zainicjuje ale wtedy wymuszam to i mówię jej że nie lubię tego(Oczywscie zadarzaja sie sytuację w których ja przytule, pocaluje i nawet razem sobie "podokuczamy") Gdy sie kogoś kocha to nie ma raczej słowa lubię czy nie lubię. Komplementy z mojej strony są również rzadkością. Denerwuje mnie swoimi pewnymi zachowaniami do tego stopnia że z ledwoscia powstrzymuje sie od wybuchu. A co najgorsze, kobiety (dziewczyna wie że podobają mi sie za bardzo). Nie mogę sie im oprzeć. Gdy widzę ładna kobietę budzi sie we mnie gniew i nienawiść, dlaczego to nie ja mam tak ładna istotę, tylko taka kobietę jaką mam. Myślę o seksie z innymi kobietami, praktycznie codziennie. Ostatnio pojawily sie u mnie inne fantazję erotyczne, które kiedyś były sprzeczne z moimi przekonaniami,a jednak. Powiedzcie mi czy nasila sie mnie nerwica czy coś w tym stylu?? Czy po prostu nie kocham mojej dziewczyny?? Boję sie, że gdy z nią zerwe, przez całe życie będę samotny, że nie znajdę później tak dobrej kobiety. Mam obawy że zakocham sie w "suce" przyslowiowej i będę cierpiał całe życie.

Z drugiej strony potrzebuje wolnosci, seksu z innymi itp. Boże jaki ja jestem pusty. Myslicie że to wszystko wynika z mojej próżności, niedojrzałosci, czy jest tez moja wenwetrzna potrzeba której nie idzie oszukać?? Dodam że pochodzę z rozbitej rodziny.

A w głębi duszy chciałbym tak szczerze kochać druga osobę, dac jej całe serce, i traktować ja jak księżniczkę. Dlaczego nie potrafię?

Ps. Przepraszam za chaotycznosc, pisze z tel.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otóż jest mój drugi poważniejszy związek. I tak samo jak poprzedni, uczucie to wygasa po upływie około 2,5 roku

 

Przyjmuje sie ze pierwsze 2, 5 roku jest to okres zakochania, wiaze sie z fascynacja i uczuciem pozadania drugiej polowki. Jednak z czasem coraz bardziej poznajemy druga osobe, rowniez jej wady. Do tego dochodzi codziennosc, wspolne zycie, obowiazki, problemy. Milosc to nie jest komedia romantyczna. Wymaga zaangazowania ze strony obojga partnerow

Trzeba dbac o uczucie i je pielegnowac. Zreszta tak jest ze wszystkim. Ty oczekujesz, ze bedzie zawsze latwo i przyjemnie. Nie chcesz podejmowac wysilku. Tak to nie dziala.

Gdy widzę ładna kobietę budzi sie we mnie gniew i nienawiść, dlaczego to nie ja mam tak ładna istotę, tylko taka kobietę jaką mam. Myślę o seksie z innymi kobietami, praktycznie codziennie.

Traktujesz kobiety jak trofea, masz chyba problemy z poczuciem wlasnej wartosci. Kobieta nie ma byc dodatkiem do Twojej garderoby.

 

Boję sie, że gdy z nią zerwe, przez całe życie będę samotny, że nie znajdę później tak dobrej kobiety. Mam obawy że zakocham sie w "suce" przyslowiowej i będę cierpiał całe życie.

Bycie doroslym polega na dokonywaniu wyborow, podejmowaniu decyzji i przede wszystkim na swiadomosci konsekwencji tych decyzji i przyjmowaniu za nie odpowiedzialnosci Tak juz jest. Nie mozna miec wszystkiego. Emocjonalnosc na poziomie dziecka- Male dziecko chce zabawke ale nie rozumie tego ze mamie wtedy zabraknie na obiad. Miota się. Generalnie mozesz robic co chcesz, tylko Ty tego nie wiesz, nie wiesz co jest dla Ciebie wazne.

 

Wspomniales ze jestes z rozbitej rodziny, moze tam tkwi zrodlo Twoich problemow, tym trzeba sie zajac.

Sugeruje Ci skorzystac z pomocy psychologa badz psychoterapeuty. Wedlug mnie jest to jedyna droga zeby ratowac ta relacje, ktora badz co badz wydaje sie byc wartosciowa i poprawic ogolnie jakosc swojego funkcjonowania. Bo problem tkwi w Tobie. Cale zycie mozesz wchodzic w kolejne zwiazki i kolejne, powtarzac ten schemat w nieskonczonosc. Twoj wybor

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że nienawiść do samego siebie jest wystarczającym miernikiem poczucia mojej własnej wartości. Objawia sie to równiez np. w szukaniu na siłę hobby, nie dla siebie i własnej przyjemności, tylko po to by komuś zaimponować. Jest to męczące, bo mysli te nie dają spokoju i wracają jak bumerang. Tylko o tym człowiek myśli, nawet jeśli nie chce.

Jeśli chodzi o mój związek, to nie mieszkamy razem. Spotykamy sie raczej w weekend(pracujemy na innych zmianach). Dziewczyna zaczyna delikatnie naciskać na dziecko ślub itp. Coraz częściej (w sumie była by juz pora) a ja jestem jak sparaliżowany, nie wiem co mam robić. Podejrzewam że boję sie odpowiedzialnosci, i rozpadu związku jeśli coś pójdzie nie tak.

Jestem całkowicie pogubiony. Z jednej strony chce z nią być, wiem jakim dobrym człowiek jest. Chciałbym z nią założyć rodzinę która bedzie sie kochać i wspierać. Z drugiej jednak strony nie mam pojęcia czy ją kacham i czy kiedykolwiek ją kochałem. Boje sie że ja skrzywdze w przyszłości.

Min. w takich momentach mam chęć skończyć z tym wszystkim z sobą, zaznać świętego spokoju,a nie być nieustannie na polu krwawej bitwy, która toczy sie we mnie. Ta niewiedza mnie dobija, wiem że przeze mnie cierpi tez moja kobieta, niszcze ten związek. Chcialbym dla niej szczęścia, ale nie wiem czy potrafię jej to dac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozbity89, bo milosc nie polega na tym o czym piszesz, ze jest słodko, rozowo i pierdzaco słitasnie. Miłosc to jest głebokie uczucie dla drugiej osoby, ze jej dobro sie stawia na pierwszym miejscu. To o czym piszesz to normalne zauroczenie, typowe dla mlodych osob, facetow przezywajacych druga młodosc, bawidamkow itd. Przeszło zauroczenie, skonczylo sie "kochanie". Jak dojrzesz do milosci to zobaczysz roznice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Widzę że moja dziewczyna nie widzi świata poza mną. Robi dla mnie naprawdę dużo (wie że w środku cierpię)pociesza mnie pomaga w trudnych chwilach. A ja?? Nie umiem jej nawet przytulić tak szczerze, pocałunki to historia, chyba że sama zainicjuje ale wtedy wymuszam to i mówię jej że nie lubię tego(Oczywscie zadarzaja sie sytuację w których ja przytule, pocaluje i nawet razem sobie "podokuczamy") Gdy sie kogoś kocha to nie ma raczej słowa lubię czy nie lubię.

Owszem jest. Nie da się tworzyć więzi z osobą, której się nie lubi.

 

... Komplementy z mojej strony są również rzadkością. Denerwuje mnie swoimi pewnymi zachowaniami do tego stopnia że z ledwoscia powstrzymuje sie od wybuchu. A co najgorsze, kobiety (dziewczyna wie że podobają mi sie za bardzo). Nie mogę sie im oprzeć. Gdy widzę ładna kobietę budzi sie we mnie gniew i nienawiść, dlaczego to nie ja mam tak ładna istotę, tylko taka kobietę jaką mam. Myślę o seksie z innymi kobietami, praktycznie codziennie. Ostatnio pojawily sie u mnie inne fantazję erotyczne, które kiedyś były sprzeczne z moimi przekonaniami,a jednak. Powiedzcie mi czy nasila sie mnie nerwica czy coś w tym stylu?? Czy po prostu nie kocham mojej dziewczyny??...

Po prostu nie wiesz czym jest przyjaźń. Nie zbudowałeś intymnej więzi, która jest wielokrotnie trwalsza od ulotnej namiętności.

 

... Boję sie, że gdy z nią zerwe, przez całe życie będę samotny, że nie znajdę później tak dobrej kobiety. Mam obawy że zakocham sie w "suce" przyslowiowej i będę cierpiał całe życie.

Całe życie? Kto Ci nakaże latać za suką całe życie? Bajki o rycerzach i białych koniach z fiutem na łbie.

 

... Z drugiej strony potrzebuje wolnosci, seksu z innymi itp. Boże jaki ja jestem pusty. Myslicie że to wszystko wynika z mojej próżności, niedojrzałosci, czy jest tez moja wenwetrzna potrzeba której nie idzie oszukać?? ...

Faceci są zaprogramowani na zapładnianie samic. To działa od odpalenia i nie trzeba się niczego uczyć. Taki popęd.

 

... A w głębi duszy chciałbym tak szczerze kochać druga osobę, dac jej całe serce, i traktować ja jak księżniczkę. Dlaczego nie potrafię?

Bo się nie nauczyłeś. Kobieta jest dla Ciebie wyłącznie przedmiotem zaspokojenia popędu. Nie jest partnerem. Nie jest przyjacielem, czy kumplem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu jesteś niedohjjrzały do prawdziwej miłosci.chesz tylko zeby by,lo fajnie anigdy nie ebdzie fajnie cały czas.Milosc to os wiecej , zangazowanie w relacje.Moim zdaniem to ty sobie własna wartosc podbijasz kobietami a nikt nigdy nie da ci poczucia włąsnej wartosci oprócz ciebie samego.W sumie prawdziwy facet wchodząc w relacje umie ja utrzymac , potrafi nad nia pracowac, jest dojrzały zdaje sobie sprawe z tego ,ze to jest trudne i umie odmawiac innym kobietom bo ma zasady nawet jesli go kreca a inni ludzie kreca to wszystko kwestia wyboru i dojrzałosci tyle .jak ktos tego niepotrafi to jest chłopczykiem nawet jak ma 50 lat co niektórzy nie potrafia nigdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu nie wiesz czym jest przyjaźń. Nie zbudowałeś intymnej więzi, która jest wielokrotnie trwalsza od ulotnej namiętności.

Tak będzie, dopóki ludziska sobie nie uświadomią (albo przestanie się ich indoktrynować pseudomoralnością), że kobita to też człowiek i myśli i że może być dobrą kumpelą, a nie tylko kucharką i prostytutką.

 

 

Bo się nie nauczyłeś. Kobieta jest dla Ciebie wyłącznie przedmiotem zaspokojenia popędu. Nie jest partnerem. Nie jest przyjacielem, czy kumplem.

O, otóż to.

 

Ciekaw jestem, czy da się stworzyć wtórną więź przyjacielską i ponownie zaangażować w związek po wygaśnięciu namiętności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu jesteś niedohjjrzały do prawdziwej miłosci.chesz tylko zeby by,lo fajnie anigdy nie ebdzie fajnie cały czas.Milosc to os wiecej , zangazowanie w relacje.Moim zdaniem to ty sobie własna wartosc podbijasz kobietami a nikt nigdy nie da ci poczucia włąsnej wartosci oprócz ciebie samego.W sumie prawdziwy facet wchodząc w relacje umie ja utrzymac , potrafi nad nia pracowac, jest dojrzały zdaje sobie sprawe z tego ,ze to jest trudne i umie odmawiac innym kobietom bo ma zasady nawet jesli go kreca a inni ludzie kreca to wszystko kwestia wyboru i dojrzałosci tyle .jak ktos tego niepotrafi to jest chłopczykiem nawet jak ma 50 lat co niektórzy nie potrafia nigdy.

Prawdziwy facet, prawdziwa miłość, prawdziwe zasady.

 

[videoyoutube=ap1637Dh_Oc][/videoyoutube]

Praw-dziwki i pod-grzybki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×