Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy ktoś z was spotkał się z takim przypadkiem?


jaktobylo

Rekomendowane odpowiedzi

Mianowicie mam pewien problem psychiczny od 5 lat już prawie, ale do psychiatry poszedłem dopiero po 2,5 roku trwania tego problemu. Byłem już u niejednego psychiatry i każdy a najbardziej to psycholodzy podejrzewają/li u mnie schizofrenie. Nie rozumiem tego za bardzo, ponieważ o ile mi wiadomo schizofrenia charakteryzuje się słyszeniem głosów, urojeniami itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sailorko kochana, tylko, że o ile dobrze się orientuję urojenia są to przekonania nawet nie podejrzenia tylko przekonania mające się nijak do rzeczywiści. A ja nie przypominam sobie bym u jakichkolwiek psychiatrów, psychologów i innej maści debili "głosił" jakiekolwiek przekonania ; )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz całkiem możliwe, że wypytywałem, ostatnio z 2 tyg temu zapytałem skąd ten pomysł, że schizofrenia, przecież to przede wszystkim objawy pozytywne/wytwórcze, których ja raczej nie mam. A on na to, niepamiętam co dokładnie odpowiedział, ale gadał coś o zaburzonym zachowaniu o jakiejś dezorganizacji w zachowaniu czy cóś. Nie pamiętam dokładnie, jak widać kiepską mam pamięć, więc jeżeli już mam mieć schizofrenie to tą prostą albo inną bez objawów pozytywnych. Tylko, że pod koniec tej wizyty otrzymałem skierowanie do psychologa, spojrzałem na nie i mocno rzuciło mi się w oczy "f20" ehh :-(:-(:-( Powiedziałem mu jeszcze, że idiotyzmem totalnym byłoby wypisywanie mi neuroleptyków, bowiem jednym z objawów mojego problemu psychicznego jest obniżone libido i potencja, a wiadomo przy neuroleptykach prolaktyna skacze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pieprzonego pecha:-( i co ja mam teraz robić?:( ja chce żyć, chce żeby w końcu było dobrze:( ile jeszcze będzie to trwać:( po co wgle to piszę :( wyjdę tylko na totalnie popieprzonego idiotę, niedorozwoja:( czemu do k...y nędzy nie pójdę po rozum do głowy i nie wypalę sobie w czachę:(?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy byłem w szpitalu poznałem kilka osób z taką diagnozą, tyle, że w moim odczuciu z schizofrenią nic wspólnego nie mieli.

a moze to byly osoby juz podleczone? swoja droga nie dziwie sie odczuciu - choroby psychiczne maja to do siebie ze ich nie widac na pierwszy rzut oka :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No więc napiszę tak jak potrafię, jak na niedorozwiniętego debila przystało, no więc od momentu pewnego zdarzenia podczas którego odczuwałem silny stres, a może był to strach, na drugi dzień od tego zdarzenia miałem dużego doła taki jakby przygnębiony byłem, ale mniejsza z tym, objawy którymi naprawdę zacząłem się przejmować to drżenie ...i podobnie jak niektórym drży powieka tak u mnie w ten sposób drżały mięśnie, nie wszystkie i nie naraz, po prostu od czasu do czasu zadrgało w jednym miejscu na ciele, poza tym problemy, bardzo duże problemy ze snem. Od tamtej pory stałem się także bardziej nerwowy, byle kropelka potu na czole może spowodować, że po chwili jestem spocony jak świnia. W chwilach takiej nerwowości totalnie spada odczuwanie przyjemności, dlatego np. Letnia pora roku to dla mnie piekło totalne, wiecznie się ze mnie leje, że po prostu można oszaleć. Co tu jeszcze,... nastąpiło obniżenie odczuwania przyjemności, radości. Problemy z pamięcia, koncentracją, zacząłem tracić zainteresowania, ale nie do końca, jakieś tam "przebłyski" nadal są. Z mniej więcej takimi objawami poszedłem do psychologa, choć celem moim było pójście na psychoterapię, swoją drogą zawsze czułem, że psychoterapia w moim przypadku to byłby niewypał, no bo w końcu jestem na to zbyt głupi, nie umiem się wysławiać nazywać swoich myśli, po prostu nic nie umiem nie mam mózgu. No ale dobra dokończę o tym psychologu, byłem u kilku i często padające pytania to"czy słyszy pan jakieś głosy"x10, pewnego razu gdy byłem u jednej, byłem ciut zestresowany, nie byłem w stanie słowa wykrztusić, a ona do mnie "my nie jesteśmy twoimi wrogami tylko twoimi sprzymierzeńcami", myślę sobie wtedy"wtf? Ale o co chodzi?" dopiero będąc w domu ogarnąłem, że tego typu teksty mówi się raczej do schizofreników. Od 2 lat problemy z zasypianiem są trochę mniejsze, teraz to przeważa raczej senność, zmęczenie, drżenie mięśni jest słabsze, zasnąć jest łatwiej może to za sprawą ogromnych dawek magnezu nie wiem. Co tu jeszcze się zmieniło, no psychiatra do którego chodzę już prawie 2 lata znów podejrzewa mnie o schizofrenię, ostatni raz podejrzewał ok roku temu, gadał wtedy coś o epizodzie psychotycznym, może myślał, że taki nastąpi, ale się go nie doczekał, po ok pół roku gdy zacząłem przychodzić do niego pod wpływem alkoholu, uznał, że raczej nie mam schizofrenii. No ale dobra, chciałem dokończyć o objawach, więc teraz jest jakby lepiej nie ma problemów z zaśnięciem, ale wystarczy, że położę się do łóżka z takim nastawieniem, że muszę koniecznie zasnąć i wtedy znów będę się denerwował. Jestem jakby zobojętniały, ale to już od początku trwania tego syfu, ktoś mógłby np. nasyfić na moim łóżku, coś mi ukraść w mojej obecności a ja jak taka pacyfistyczna ciota nie zareaguję. Brakuje mi siły woli, muszę bardzo mocno się zmusić żeby np. pójść się myć, czasem sobie coś planuję ale i tak nie spełniam, zapominam, mam ogromne problemy z podejmowaniem decyzji. Dobra, piszę już bardzo długo więc kończę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy byłem w szpitalu poznałem kilka osób z taką diagnozą, tyle, że w moim odczuciu z schizofrenią nic wspólnego nie mieli.

a moze to byly osoby juz podleczone?

Raczej "podleczone", niezapominajmy, że schizofrenia to straszna i nieuleczalna choroba. Po

za tym który szpital trzyma u siebie schizofreników i innej maści psychotyków bez farmakologicznego kaftanu bezpieczeństwa jakim są neuroleptyki. Zatem po części rozumiem twoje odczucia "Capricorn", tylko, że powątpiewam ciut by ci pacjęci o których wspominasz niewykazywali najmniejszych objawów tej strasznej choroby. Może ty także na tą straszną chorobę chorujesz, no bo co to jest za ocenianie czy ktoś choruje czy nie choruje tylko na podstawie własnych odczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaktobylo, nie jestes sam. Ja podobnie sie czuje. Nie mam schizofrenii a mimo to psychiatra pytal mnie o tego typu sprawy. czy slysze glosy i tak dalej. Przypisal mi neuroleptyki i powiem Ci ze po nich przynajmniej nie czuje tego 'bolu' w glowie i jakby latwiej mi sie mysli, pomimo ze niejednokrotnie nazwalabym sie glupia i ograniczona osoba. To niska samoocena nad ktora musimy pracowac sprawia tutaj najwiecej klopotow. Jezeli nie zmienimy zdania na temat siebie, przy pomocy nawet i tabletek, to niestety bedziemy tkwic w tym samym punkcie. Ja teraz sie lecze i poprawe drobna widze. Ktos z forum mi ostatnio przypomnial nawet o tym jak wazne jest oczsekiwanie na efekty lekow. Nawet miesiac brania, to za malo. Leczenie trwa i trwa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"insadness" dzięki. Widzę, że piszesz o jakimś bólu w głowie, możliwe, że tego typu stwierdzenia "prowokują" podejrzenia o schizofrenię, ale są przecież osoby, które mogą w taki oryginalny sposób nazywać swoje objawy, tylko psychiatrzy mogą takie stwierdzenia interpretować jednakowo. No wiesz, nie zdziwiłbym się gdyby istniały osoby, które mówiłyby, że np. Słyszą głosy, psychiatrzy zaczęliby podejrzewać z tego powodu schizofrenię, a tak naprawdę to tacy pacjęci mogliby po prostu w taki oryginalny metaforyczny sposób nazywać swoje objawy, które tak naprawdę ze schizą wspólnego nic nie mają. Ty piszesz o bólu w głowie, a ja w ten sposób żadnego swojego objawu bym nie nazwał, no może jedynie miewam bóle głowy ale to wtedy gdy się denerwuję np. próbą zrozumienia jakiegoś trudnego zadania matematycznego, albo gdy czytam książkę i zapominam co było na poprzedniej stronie, wtedy czytam ponownie powtarzam kilka razy, jest to strasznie denerwujące, no i nierzadko taki ból głowy współwystępuje z przekrwionymi oczami, taki objaw to raczej bardziej migrenowy jest.

 

I wierz mi, ze mną naprawdę może być tak, że jakiś tam niedorozwój mam. Począwszy od przedszkola zawsze byłem inny, odstawałem od reszty, nie byłem lubiany. Pod koniec podstawówki nie jedna osoba mówiła, że zachowuję się dziecinnie jak niedorozwinięty, niektóre starsze osoby np. nauczyciele mówili, że mam swój świat, inne osoby, że jestem zamknięty w sobie, nie potrafię się odnaleźć. Nigdy nie byłem dobry z wfu. Byłem przenoszony, z klasy do klasy, do innych szkół także, bo niby złe środowisko, że nikt mnie nie lubi. Ale później zacząłem dostrzegać i wiem to także teraz... nigdy nie było problemu z klasą, z innymi. To ze mną był problem i nadal jest. To we mnie jest przyczyna mojego całego niepowodzenia w szkole i teraz w pracy. Po prostu jestem nienormalny, nie rozumiem co ludzie do mnie mówią, nie potrafię z nimi rozmawiać. ;-( nie umiem się śmiać ponieważ się tego "wstydzę". To wszystko przeszłość ale i teraźniejszość, w sensie nie zauważam by jakaś większa zmiana w mojej osobowości się pojawiła od tamtej pory. Ale psychiatrzy może dostrzegając moją inność jak i też biorąc pod uwagę, to że mówiłem im o tym, iż od ok 18stki coś się zmieniło. Może po prostu myślą, że ta inność, którą we mnie dostrzegają nastąpiła właśnie koło tej 18stki i stąd taki podejrzenia. Tylko, że to nie tak, ponieważ obserwując siebie nie dostrzegam różnicy po między sobą teraz a wiele lat temu.. ta sama wrażliwość, ogółem ten sam ja. A zmiana, która nastąpiła koło 18stki była spowodwana pewnym wydarzeniem i jest to po prostu większa nerwowość, obniżenie odczuwania przyjemności itd.pisałem o tym. Do teraz jestem w takim stanie bez większych zmian, no może trochę na lepsze, bo śpię lepiej. F20 to raczej nie moja przypadłość, może powinienem pojść do jakiegoś dobrego psychiatry prywatnie. Chciałbym wiedzieć w końcu co mi naprawdę jest i zacząć to naprawdę leczyć.

 

"silentsadness" szybkiego powrotu do zdrowia życzę;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sry "insadnes" miało być. ta moja pamięć krótkotrwała

 

 

Ja walcze tak samo jak Ty nad soba. Co prawda zaczelam leczyc depresje, ale kazdy kolejny epizod byl diagnozowany przez inna osobe, innego lekarza. Tym razem dolozyli mi inne leki, ktore sprawily, ze moge spac lepiej i sprawily, ze mam mniejszy metlik w glowie. Nawet troche ustawily mi pamiec. Mialam bardzo trudne istresujace zycie, co spowodowalo, ze kilkakrotnie przezywalam zalamanie nerwowe, najczesciej z braku pracy lub braku stalego zamieszkania. To byly sytuacje, ktore niejednokrotnie spowodowaly u mnie ciezka depresje z katatonia. Gdyby najblizsza i jedyna osoba przy mnie nie zaciagnela mnie na sile do lekarza, prawdopodobnie juz by mnie z nami nie bylo... Teraz mimo tego, ze dalej jest mi smutno, jakos staram sie z tym zyc... Przede wszystkim lepiej mysle, a umysl moj byl tak zniszczony ze stresu, ze czulam sie jak ograniczona psychicznie osoba. W zasadzie czulam sie tak od dawna.

Neuroleptyki mi to ustawiaja, a przynajmniej bardzo chce w to wierzyc... Czekam na dalsze efekty, bo te pierwsze pomogly mi tak o 1/4 jest lepiej.

 

Gdybym byla Toba to jednak staralabym sie zasiegnac porady innego lekarza. Poza tym czy mieszkasz sam? Jak Twoja rodzina? Moze ktos moglby z Toba pojsc do lekarza. Na pewno potrzebujesz porady specjalisty, a z kolei najblizsi moze mogliby jakos sie do tego ustosunkowac. Trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogłabyś podać jakie leki bierzesz? Kwetiapina, Rysperydon?

Co prawda zaczelam leczyc depresje, ale kazdy kolejny epizod byl diagnozowany przez inna osobe, innego lekarza.
Dopiero ten ostatni zaczął wypytywać o głosy itd.?Nie wiem tylko czy to równoznaczne z podejrzeniami o schizofrenie/psychozę, w moim przypadku gdy pytałem psychiatrę, on odpowiedział, że to normalne, że się często takie pytania zadaje.
Mialam bardzo trudne istresujace zycie, co spowodowalo, ze kilkakrotnie przezywalam zalamanie nerwowe, najczesciej z braku pracy lub braku stalego zamieszkania. To byly sytuacje, ktore niejednokrotnie spowodowaly u mnie ciezka depresje z katatonia. Gdyby najblizsza i jedyna osoba przy mnie nie zaciagnela mnie na sile do lekarza, prawdopodobnie juz by mnie z nami nie bylo...
Chodzisz może na jakąś terapię?, wg mnie w takiej sytuacji, psychoterapia to podstawa, leki w Twoim przypadku imo powinny być stosowane podtrzymująco, podobnie jak leki przeciwbólowe niezbyt długo. Co innego gdy ktoś ma depresję endogenną, czyli taką jakby wrodzoną, wtedy długotrwałe branie leków czy może nawet dożywotnio jest chyba konieczne.
Przede wszystkim lepiej mysle, a umysl moj byl tak zniszczony ze stresu, ze czulam sie jak ograniczona psychicznie osoba. W zasadzie czulam sie tak od dawna.

Neuroleptyki mi to ustawiaja, a przynajmniej bardzo chce w to wierzyc... Czekam na dalsze efekty, bo te pierwsze pomogly mi tak o 1/4 jest lepiej.

Wcześniej też brałaś neuroleptyki? Też tak poprawiały myślenie idt.? Bo z tego co czytam, nie pierwszy to epizod.

 

Wiesz co, po za objawami, które opisałem w poprzednich postach mam też huśtawki nastroju, czasem bardzo wyraźne. Są momenty, kiedy czuję się w takim stopniu "pozytywniej", że się zastanawiam, czy jest sens gdziekolwiek chodzić, ale to przechodzi.

Teraz np. czuję się jakby lepiej, w porównaniu do wczorajszego dnia. Wczoraj prawie cały dzień byłem mocno smutny z wyjątkiem jednej godzinki nieco lepszego nastroju. Cały tamten dzień myślałem o tej pomyłce Twojego "nicku", czułem się jak totalny idiota odkąd tylko wysłałem tą odpowiedź z pomyłką przedwczoraj.

Zauważam też, że w zależności od tego jak się czuję różna jest też sprawność mojego umysłu, a może tak mi się tylko wydaje. Bardzo rzadko się zdarzają takie stany pozytywnego pobudzenia, może jakiś stymulant mógłby mi takie stany wywoływać na dłużej. Tylko, że stymulanty raczej nie są wskazane u osób ze schizofrenią, tak czy inaczej nie tędy droga, na pewno nie na dłuższą metę.

Te huśtawki nastroju też są prawdopodobnie po części przyczyną tego przeciągania wszystkiego. Gdybym miał jakąś osobę, gdyby ktoś może znał moje problemy, mógłby jakoś mnie zmuszać/motywować.

 

 

Gdybym byla Toba to jednak staralabym sie zasiegnac porady innego lekarza.
Tak dla spokojności chciałbym sobie też zrobić rezonans głowy, czy z mózgiem na pewno wszystko ok. Od około roku się do tego zabieram, trochę może też z takiego jakby lenistwa, może braku czasu, poza tym czasem zapominam. Do psychiatry to chyba jakiegoś dobrego prywatnie powinienem pójść. Znaleźć takiego, który ogarnia trochę tematy autyzmu aspergera i innych dziwnych zaburzeń np. ze spektrum autystycznego, nie wiem.
Poza tym czy mieszkasz sam? Jak Twoja rodzina? Moze ktos moglby z Toba pojsc do lekarza. Na pewno potrzebujesz porady specjalisty, a z kolei najblizsi moze mogliby jakos sie do tego ustosunkowac.

Mieszkam z rodzicami. Od dłuższego czasu nie mówię im za bardzo o swoich problemach, po prostu stwierdziłem, że nie ma to sensu. I słusznie, po co im głowe zawracać, po za tym ich porady, jeśli można to tak nazwać są bezsensowne. "insadness"Jeśli chcesz moglibyśmy pogadać przez pw, podałbym więcej szczegółów. Mam nadzieję, że nie podchodzi to pod żadną paranoję czy urojenia jakieś. Wiecie ta przezorność, że nie chcę sypać za bardzo szczegółami tu na forum. Przecież to oczywiste, zwiększa się prawdopodobieństwo choć wiem, że jest ono bardzo małe, że ktoś kto mnie zna wejdzie tutaj kiedyś przeczyta mój post i sobie pomyśli "czy ja przypadkiem go nie znam?" Mam nadzieję, że to nie jest jakiś schizofreniczny objaw:/

Trzymam za Ciebie kciuki.

Dzięki;) Ale spokojnie, w porządku, moje problemy są mniejsze od Twoich. Mam nadzieję, że nie przejąłem Cię za bardzo swoimi problemami. Poprzednie posty pisałem w przypływie dużego smutku. A teraz czuję się trochę lepiej, i gdy teraz tak czytam te Twoje słowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..gdy teraz czytam te Twoje słowa po prostu myślę, że przesadziłem.

 

 

Spokojnie. W moim odczuciu to wszystko co piszesz jest zrozumiale. Nie boj sie, ze ktos Cie rozpozna, bo to jest praktycznie niemozliwe o ile nie podasz swoich danych. Co do depresji, to zdiagnozowana zostalam na depresje dwubiegunowa, stad moje neuroleptyki. Dzieki nim moge sprawniej myslec i nie czuje sie tak otepiona. Na terapie nie chodze, bo na razie mnie na nia nie stac. Walcze sama ze wsparciem chlopaka. Moja matka nie jest zainteresowana moim cierpieniem i nie wspiera mnie w ogole. Nie umie czy nie chce, nie wiem. Jak to mowi 'chce miec juz swiety spokoj'. Prawda jest taka, ze z nia sie tez cos stalo przez te wszystkie lata i jej dzieci przestaly ja zupelnie interesowac. Co do Twojego lekarza - tak, to normalne pytanie czy slyszysz glosy u lekarzy, w ten sposob robia rozpoznanie. Nawet lekarz internista moze o to spytac. Raz nawet mi sie to zdarzylo, a wtedy jeszcze w ogole nie wiedzialam, ze mialam pierwszy epizod depresji. Ten, ktory mam teraz jest najciezszy i szczerze mowiac wiem, ze te leki podtrzymuja mi zycie. Bede brac je do konca zycia najwyzej, trudno. Czekam na lepszy okres. Hustawki nastroju tez mam. Od czarnej rozpaczy, do nawet wzglednie pozytywniejszego myslenia. Wszyscy tak mamy. W koncu to forum dla zaburzonych. Jest nas tutaj troche. Wrocilam sama na to forum po dlugiej przerwie, gdzie radzilam sobie jakos i uwierz, ze ludzie zawsze pisza w podobny sposob kiedy cierpia. Jedyne cp sobie obiecuje, to probowac z tego wyjsc. Jestem bardzo samotna, ale to nie znaczy, ze nie chce wrocic do 'zywych'. Czasem mowie sobie, ze musze to przeczekac. Przeciez chce sie zyc... A sila woli potrafi dzialac cuda.

Mysle, ze powinienes szukac pomocy u lekarza, nie rezygnuj dlatego, ze ktos pyta czy slyszysz glosy. Lekarz to tez czlowiek i wydaje mi sie, ze jak nie ten, to nastepny - ktos w koncu poprawnie cie zdiagnozuje, tylko musisz im pomoc zrozumiec ciebie. Nikt nie siedzi w naszych glowach... Kiedy zaczelam sie leczyc po raz pierwszy bylam juz po 3 epizodach depresyjnych i 2 epizodach maniakalnych. W wywiadzie dopiero ostatniego lekarza wyszlo, ze to depresja dwubiegunowa, ale z diagnoza trzeba sie po prostu pogodzic. Tak jest i to przyjmuje, a jaka to diagnoza to juz dla mnie nieistotne. Chce po prostu dobrze sie czuc i moc funkcjonowac bardziej jak kiedys zanim to wszystko sie stalo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×