Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam Was wszystkich


LiśćNaWietrze25

Rekomendowane odpowiedzi

Przyznam się, że bardzo długo zwlekałem z zarejestrowaniem się na tym forum, chociaż niejednokrotnie wchodziłem na poszczególne posty i wczytywałem się w treść. Przyszedł jednak dzień, kiedy przestałem przesuwać rejestrację "na później". Oto jestem... i piszę.

 

Jak liczba w nicku wskazuje, mam 25 lat. Mam za sobą - chociaż to dopiero początek - życie pełne wichur, burz i małej ilości słońca na niebie(ponoć po każdej burzy przychodzi słońce). We wrześniu 2014 roku psychiatra zdiagnozowała u mnie nerwicę lękową, chociaż ja mierzę się z nią już prawie dziesięć lat. Spośród tych nieomalże dziesięciu lat, ostatnie prawie sześć lat to czarna seria prac poniżej ludzkiej godności, nieustannych problemów finansowych i zdrowotnych, przeprowadzek, mieszkania w warunkach, które urągałyby komfortowi psychicznemu każdego człowieka, klęsk, ciągłej konieczności modernizowania wizji "swojego własnego ja".

 

W 2013 roku zapisałem się do szkoły policealnej na opiekuna medycznego. To miała być dla mnie szansa na zmianę dotychczasowego życia. Po ukończeniu tejże szkoły(która, de facto, okazała się kolejnym rozczarowaniem, ze względu na tragiczny poziom nauczania, agresję ze strony nauczycieli, dezorganizację przy prowadzeniu zajęć itp. itd), zacząłem szukać pracy. Oczywiście, tak jak to u mnie w życiu, nic nie mogłem znaleźć, a kiedy już wydawałoby się, że złapałem Boga za nogi, okazało się, że to nie Bóg tylko... diabeł. Wylądowałem w domu opieki, skąd po miesiącu pracy na zmiany 24-godzinne, bez niczyjego wsparcia i szkolenia, trafiłem do psychiatry, nie mając już nawet ochoty wstawać z łóżka. Rzuciła mnie kobieta, która nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nie chcę pracować 24 godziny na dobę, znajomi, którzy wielokrotnie wspominali mi, że "jak będzie problem, to wiem, gdzie uderzać" poodsuwali się, nie rozumiejąc, co się ze mną stało.

 

Od tamtej pory zaczęło się leczenie, które ciągnie się do dzisiaj(poprzez trzech psychiatrów, dziesiątki leków, które po 2-3 miesiącach przestają funkcjonować). Przy całych tych "rewelacjach" jestem człowiekiem, który też spełnił swoje najskrytsze marzenia(wiele sukcesów literackich na arenie międzynarodowej, byłem dziennikarzem w niedużym, lokalnym radiu, byłem też aktorem w teatrze objazdowym). Od października studiuje zaocznie anglistykę, ale szczerze mówiąc, jestem na takim etapie, że jedyne czego pragnę to "wieczny spokój". Grupa, do której mnie przydzielono na studiach, składa się ze skłóconych ze sobą dzieciaków, którzy chyba pomylili zaoczne studia z dziennymi. Jest to już kolejne towarzystwo, do którego zostałem, że tak to ujmę "wtłoczony", gdzie nikt nie umie ze sobą współpracować, tylko każdy oczekuje od razu cudów.

 

Chciałbym się dowiedzieć, jak Wy sobie radzicie w tych chorych czasach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

Powiem Ci, że łączy nas nerwica i zamiłowanie do literatury (u mnie konkretnie poezja).

Co do pytania to ja Ci mogę odpowiedzieć, że chodzę po lekarzach tak samo jak Ty i szukam dobrego leczenia tak samo jak Ty. Radzę sobie na tyle na ile mogę. Chociaż mam jeszcze wsparcie w bliskich to jednak choroba wbiła już kilka goli, a ja żadnego.

Ważna jest wiara. Czy to w bożków, czy w siebie, albo w lekarzy. Ważne by się czegoś trzymać.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. Ja właśnie piszę poezję - to mi też bardzo pomaga.

 

Co do wiary - w bożków ani w lekarzy już przestałem wierzyć, niestety. Jeden z tych psychiatrów o mało nie wyprawił mnie na tamten świat. W sumie przy życiu trzyma mnie jakaś dziwna nadzieja, że może jednak jeszcze się polepszy, mimo tego zalewu życiowych niepowodzeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LiśćNaWietrze25 ludzie wrażliwi tak mają. Ci z osobowością neurotyczną zawsze będą mieli w życiu pod górkę. Przez jakiś czas próbowałam znaleźć odpowiedź na pytanie, czy osobowość neurotyczna to plus czy minus. Czy jest to takie totalne popiep....nie, które rujnuje życie, zdrowie itd. czy jednak jest to jakieś wyróżnienie, bo jest się wrażliwszym od innych, więcej widzącym, bardziej czującym, więcej wiedzącym... Nie znalazłam tej odpowiedzi. Chciałabym być mimo wszystko twarda, jednoznaczna, konkretna i nielękowa. Czasem chciałabym nic nie czuć. Brać od życia wszystko dla siebie, nie roztrząsać za wiele, nie dzielić włosa na czworo i nie przejmować się uczuciami innych: w rodzinie, w pracy, wśród znajomych. Chciałabym być mniej wrażliwa, bardziej bezwzględna i twarda. Chociaż to fajne uczucie być wrażliwym, ale jednak w nadmiarze zabija, zwłaszcza jeśli jest się z tą wrażliwością samemu. Kiedy wszyscy najbliżsi są innymi typami charakterologicznymi, jeśli są tacy: konkretni, egoistyczni, wręcz narcystyczni i ekstrawertyczni. Dziś jestem na etapie, że nie zastanawiam się, co by było lepiej. Jestem jaka jestem i próbuję sobie życie układać według zasady, że jak ktoś ma miękkie serce, to musi mieć twardą d... Oczywiście to układanie życia ma o wiele więcej niuansów niż to proste chłopskie powiedzenie :) Mam nadzieję, że też znajdziesz sposób, siłę i motywację do tego wzmacniania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×